KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

Z inicjatywą przedsięwzięcia wyszedł Społeczny Komitet Budowy Pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego w Poznaniu. Krótko potem, we wrześniu ubiegłego…

Czytaj...
HARD ROCK HOTEL

HARD ROCK HOTEL

Jedna z najnowszych realizacji, za którą stoi firma stoneCIRCLE, zyskała wiele prestiżowych nagród. Bar hotelowy otrzymał nagrodę Best…

Czytaj...
LAGASCA 99 I COSENTINO

LAGASCA 99 I COSENTINO

Zlokalizowany w dzielnicy Salamanca w Madrycie budynek mieszkalny Lagasca 99 nawiązuje swym charakterem do obiektów architektury wokół niego,…

Czytaj...
BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

Taki apel do Ministerstwa Rozwoju wydało w połowie sierpnia br. dwanaście organizacji branży budowlanej, deweloperskiej, biznesowej i architektonicznej.

Czytaj...
Frontpage Slideshow | Copyright © 2006-2011 JoomlaWorks Ltd.

Kapitel koryncki a maszyna do jejek

Tytułem wstępu słów kilka Zacznę od wyrażenia opinii, że żadna gazeta nigdy nie będzie podręcznikiem, a najlepszy podręcznik nie nauczy zawodu. Pogląd ten w czasach, kiedy byłem pracownikiem naukowym na akademii w Warszawie , był przyczyną ogólnej niechęci wobec publikacji popularnonaukowych. Naukowiec podejmujący trud opisania określonego zagadnienia musi być rzetelny, precyzyjny, w wyniku czego lektura podawanej przez niego receptury staje się trudna i pełna niejasności dla człowieka odpowiednio niewykształconego w prezentowanej dziedzinie, w efekcie uniemożliwiając właściwe wykonanie prac. Stąd podanie receptury rekonstrukcji na przykład pomnika z piaskowca wiąże się z wieloma wątpliwościami i wynikającymi z nich pytaniami. Przecież konkretny grobowiec mógł być stworzony specjalną techniką. Ktoś, kto nie ma zmysłu obserwacji i nie potrafi jej rozpoznać, nie wie, w którym momencie pewne procesy przerwać, a kiedy je wznowić, czego rezultatem może być to że cała warstwa powierzchniowa, na której są określone faktury, po prostu zniknie. Dlatego pisanie na ten temat jest obarczone poważnym niebezpieczeństwem. Lepszego efektu można się spodziewać podając informację na przykład o rodzaju dłuta stosowanego w określonej obróbce. Inna rzecz, że z podanego opisu czytelnik nie wykona takiego dłuta i będzie miał spory kłopot ze znalezieniem w kraju kowala, który mu takie dłuto przygotuje. W całym kraju jest tylko kilka osób, które mają odpowiednie kompetencje w tej materii i dlatego z centralnej Polski na ogół jeździ się do Orońska, gdzie zamawia się dłuta u tamtejszego kowala. Reszta kupuje dłuta niemieckie, włoskie. Tekst nie nauczy obróbki, rozumienia samego materiału. W Polsce edukacja w dziedzinie szeroko pojętego kamieniarstwa to dziś problem podstawowy. W latach 1940, 50., 60. edukowano kamieniarzy, bo na fachowców w tej profesji było zapotrzebowanie, odbudowywała się przecież Warszawa, Kraków, Gdańsk i inne miasta. Ambicją rządzących była rewaloryzacja budynków, całych kompleksów, które uległy zniszczeniu w wyniku wojny, do czego potrzebna była armia ludzi. Bardzo dobrze funkcjonował cech, były egzaminy czeladnicze, mistrzowskie i inne formy doskonalenia zawodowego. Ale minęło czterdzieści lat i dziś ci specjaliści odeszli już z rynku. Efekty ich pracy pozostały, natomiast nie przetrwały ośrodki kształcenia i brakuje ciągłości kształcenia, a za żart można uznać fakt, że obróbki ręcznej, podstawowych umiejętności kamieniarskich naucza się na wydziale konserwacji uczelni wyższej, gdzie oczywiście nauczanie to jest na w miarę przyzwoitym poziomie. Na akademię przychodzą absolwenci, którzy wynieśli ze szkoły jakąś podstawową wiedzę, ale nie mają pojęcia o praktyce, a przecież rzemiosło wymaga hektarów przekutego kamienia, a nie tylko wiedzy i wrażliwości osobistej. Pracowałem na akademii dziesięć lat ucząc technik rzeźbiarskich, kopii i samej konserwacji; byłem zawsze bardzo blisko warsztatu kamieniarskiego i w związku z tym mam parę krytycznych uwag - jeżeli absolwent akademii nie potrafi wykuć ornamentu, nawet nie potrafi się do niego zabrać, to nie jest dobrze, ponieważ jest duże prawdopodobieństwo, że na swojej zawodowej drodze spotka jakiś defekt, np. wole oczka czy coś innego, co powinien umieć zrekonstruować bądź uzupełnić.

O architekturze nagrobka historycznie Cykl artykułów poświęconych rzemiosłu kamieniarskiemu, które ukażą się w “Świecie Kamienia”, będzie zawierał między innymi tematykę architektury nagrobków. Grobowce zostaną ujęte w aspekcie historycznym. Zależnie od okresu powstania, czy był to renesans, barok czy klasycyzm, architekci projektujący nagrobki sięgali do wzorów i typów, które miały bardzo dobry odbiór w społeczeństwie. Charakteryzowała je więc ogromna powtarzalność i w związku z tym powstały wzorniki najbardziej charakterystycznych i typowych rozwiązań. W XIX wieku silnie funkcjonowały one spełniając taką rolę, jaką współcześnie mają katalogi. Klient miał do wyboru szeroką gamę sarkofagów, które były w typie renesansowym, barokowym czy gotycyzującym, z baldachimami, ornamentem żabkowym, masmerkami itd., obeliski czy formy rzeźbiarskie na cokołach - wzięły się właśnie od stelli aż po ołtarz ofiarny. Gama jest ogromna. W pewnym momencie zmiany w zakresie architektury pomników nagrobnych doprowadziły do wykształcenia się tego, co dziś umownie nazywa się “tapczanem”, czyli leżącej na sztorcach jakiejś płyty kamiennej, tzw. klapy warszawskiej. I to jest tragedia, ponieważ maszyny zaczęły rządzić wzornictwem, co uczyniło obraz cmentarzy monotonnym i smutnym, czyli adekwatny do miejsca...

 Polski nagrobek współczesny Dla osoby wrażliwej plastycznie sytuacja przedstawiona powyżej jest dosyć przygnębiająca. A przecież ludzie szukają czegoś innego, oryginalnego, chcą się wyróżniać nawet w kwestii nagrobków. Dlatego na pomnikach widać udziwnienia, np. ścianki są w formie serca z dziurką lub wycinanych kwiatków, co jednak nie zmienia faktu, że nagrobki są sztampowe, nieciekawe, a zdobienia wielokrotnie powtarzane szkodzą wyrazowi artystycznemu. Do rzadkości należą pomniki, których fundator zwraca się do architekta czy rzeźbiarza, by uzyskać jakieś oryginalne rozwiązanie. Trzeba przy tym wiedzieć, że bardzo wielu znanych twórców projektuje nagrobki, tyle że nie chce ich autoryzować uznając, że taka twórczość obniża ich poziom. Uważam to za błąd, ponieważ dobra robota nie przynosi wstydu. Dzięki ich pomysłowości pojawiają się od czasu do czasu jakieś ciekawsze rzeczy. Związane jest to z nieco większymi kosztami choć nie jest to nieuchronna konieczność warto zaznaczyć ów fakt, bo przeciętny klient widząc nietypowe elementy albo się ich boi, albo z góry zakłada, że one kosztują majątek, co nie jest prawdą. Rzecz w tym, że często klient przepłaca fundując sobie pomnik z materiału niezbyt odpowiedniego do naszych warunków klimatycznych, zamiast za tę samą kwotę zrobić coś ciekawego z innego kamienia. Jemu trzeba to tylko umieć zaproponować.

 Skazani na granit?Czy kamieniarze mówią klientowi, proponując kamień, że jest bardzo dobry polski sjenit? Nie, bo łatwo sprawdzić, ile taka płyta kosztuje kamieniarza i nie da się naciągnąć klienta. O wiele łatwiej jest wziąć granit brazylijski, ukraiński albo chiński i sprzedać go z dużą marżą. Kamieniarze teraz handlują jak ludzie na bazarze. Zresztą ilu jest prawdziwych kamieniarzy... Dziś są przede wszystkim fabryki przerobu kamienia, ale to nie są kamieniarze, ten termin jest nadużywany. Wybór kamienia do wykonania nagrobków w naszej szerokości geograficznej nie musi zawężać się wcale do granitu. Przecież może to być piaskowiec albo wapień, czy nawet marmur, tylko trzeba wiedzieć, do czego go użyć i jaki rodzaj marmuru, by za trzy lata nie trzeba byłoby wymieniać pomnika na inny. Przecież stoją nagrobki po dwieście i więcej lat z marmuru, przy których owszem były wykonywane prace konserwatorskie, ale nawet gdyby ich nie przeprowadzono nie straszyłyby wcale. Nawet delikatne skrzydełka aniołków z marmuru trzymają się, tyle że ten marmur był w odpowiednim czasie wydobyty i obrabiany. Jeśli sprowadzimy na przykład marmur bianco carrarę nieznanej klasy i zrobimy coś co stoi w warunkach ekspozycji zewnętrznej na cmentarzu przez rok, po zimie może się okazać, że poler znikł albo płyta zaczyna się wyginać. Jasno więc widać, że użyty materiał nie był odpowiedni. Ludzie się boją wapienia, ale przecież on jest w naszej szerokości geograficznej i był stosowany od ponad tysiąca lat i do dziś dobrze spełnia swoje zadanie w formie licznych rzeźb Madonn, Chrystusów, piet - stoi i cieszy oko. Wszystkie figury przydrożne są wykonane z wapienia i nikt się tego materiału nie bał. Koszt wykonania z wapienia jest o wiele mniejszy niż np. z marmuru, ponadto niejednokrotnie trzeba klientom tłumaczyć, że nie da się jakichś ażurowych elementów wykonać z granitu. Klientom naprawdę należy powiedzieć, z jakich materiałów mogą korzystać.

Dyktat technologii maszynowej O dzisiejszym wykonaniu nagrobka decyduje jednak na ogół technologia maszynowa mimo że w zależności od sztorca płyta powinna mieć 10 czy 8 cm, to ona i tak ma 7 cm ponieważ takie płyty występują w hurcie, co jest rezultatem ustawienia pił w zakładzie obróbki kamienia. Materiał kamienny nie występuje w pełnej gamie, o czym decyduje moda albo fakt, iż w danym okresie opłaca się kupić bloki bądź płyty w określonym zakresie i w całej Polsce tylko one są dostępne. Zamawiając coś innego, trzeba czekać, nie mając pewności, że się doczeka. Wspomniana przeze mnie płyta grubości 10 cm niejednokrotnie jest traktowana jako zamówienie specjalne i trzeba za nie płacić ekstra pieniądze, ponieważ sprzedający w hurtowni człowiek mówi ze standard to 4, 6, 7 i koniec - on to ma i to on rządzi tym rynkiem. Na kształtowanie współczesnego polskiego pomnika ma wpływ jeszcze kolejna sprawa: jeśli funkcjonuje ograniczenie na cmentarzach, że wysokość nagrobka nie może przekraczać 160 cm, a jest to teraz częste ograniczenie i od wielu lat obowiązujące na przykład na Wólce, to pole manewru jest bardzo ograniczone. To ogranicza działania projektowe

. Żyj nam wiecznie, ignorancjo!Dzisiejszy klient jest przekonany, że został skazany na formy pomników nagrobnych, jakie obserwuje spacerując po współczesnych cmentarzach bądź ofertę z wystaw wokół nich, że nic innego nie ma, tylko to. Utwierdza go w tym przekonaniu właściciel zakładu oferującego nagrobki pokazując jedynie jako ciekawostkę katalog pomników z Włoch, w ten sposób tworząc pozorną alternatywę dla własnych rozwiązań. Klient słyszy rzeczowe argumenty w rodzaju: proszę bardzo, to są dwa pomniki importowane z Włoch, mają pozaginane łagodnie kanty, mają fazy lub wycięte kółka czy owale, do tego litery z bimetalu bądź plastiku, których zaletą jest, że ich nie ukradną; do tego wazon, też proponujemy plastikowy, bo kamienne kradną. Jeżeli to jest wyznacznik poziomu artystycznego współczesnego polskiego cmentarza to jest to grube nieporozumienie. Są opłaty za pochówek, za miejsce na cmentarzu, cmentarze normalnie zarabiają i w związku z tym powinna być jakaś forma ubezpieczenia, że jak się coś stanie, to cmentarz za to płaci. Nie wolno szantażować klienta. Tutaj naprawdę niewiele pozytywnego można powiedzieć, bo jeżeli estetyka i rozwiązania są wokół narożnika - jaki to jest owal, jaka jest fazka, czy jest poler bardziej błyszczący czy mniej - to tutaj trzeba to niewątpliwe ograniczenie przekroczyć i pokazać ludziom inne rozwiązania. Dzisiaj na rynku dominują nie kamieniarze a kupcy. Większość nagrobków, które są wystawiane w warsztatach, nie jest wytworem tych, od których się je bierze, przynajmniej w 60-70% są to tylko punkty handlowe i nic tam się nie robi, bo przycięcie płyty, skrócenie klapy czy sztolców to nie jest kamieniarstwo. Gdyby ich poprosić o pokazanie dłut, jakimi dysponują, to by się niejednokrotnie okazało, że oni czegoś takiego w ogóle nie mają. Są tylko wiertarki i wiertła do robienia dziur, jakiś młotek do zaklepania klamerek przy montażu, wiaderka, wózek kamieniarski, żuk i to jest kamieniarski zestaw, infrastruktura, którą dysponuje dzisiejszy zakład kamieniarski. Gdy klient zamawia pomnik z wystawy, to po jego wyjściu dzwoni się do hurtownika bądź producenta i ten nagrobek właściwie jedzie do warsztatu, gdzie jest tylko montowany. Na całej ulicy Powązkowskiej jest tylko dwóch mających jakiekolwiek papiery cechowe.

Liternicy, mistrzowie słowa pisanego Warszawskie cmentarze obsługuje kilku literników, którzy nie ukończyli żadnej szkoły, a jedynie uczyli się u starszych kolegów, również amatorów ignorantów, nie mających generalnie pojęcia o liternictwie, nierzadko bez zdolności plastycznych. Skąd więc mają wiedzieć, czy napis się komponuje, czy dobrze wypełnia płaszczyznę, nie mają pojęcia o świetle między literami. W większości przypadków nie mają za sobą edukacji w tym zakresie. A potrzebną w tym zakresie wiedzę zdobywa się na przykład w liceum plastycznym na przedmiocie o nazwie liternictwo, który wykładany jest przez dwa lata. Naukę przedmiotu, kiedy sam uczęszczałem do takiego liceum w Warszawie jeszcze jako uczeń, zaczynaliśmy od podstawowej litery, antykwy, potem studiowaliśmy kroje pism romantycznych aż do współczesnych - i z tego były i wykłady, i ćwiczenia. Potem doszła praktyka i zajęcia na akademii sztuk pięknych, na której też było liternictwo. Dlatego do dziś, kiedy projektuję jakiś napis, to się długo zastanawiam, czy to jest dobrze czy źle. To jest kwestia również ustawienia napisu na odpowiedniej płaszczyźnie. Czy treść jest jasna, klarowna, czy główna informacja jest odpowiednio wyodrębniona, a pozostała czy jest mniej widoczna. Informacja nie może być wyrwana z kontekstu. Taki człowiek, do którego jest adresowana, powinien ją usłyszeć. Ludzie, którzy mieliby się tym zajmować, muszą odznaczać się przede wszystkim wrażliwością plastyczną, bo bez tego nie można być przyzwoitym kamieniarzem.

Panaceum - edukacja Wymagania wobec przyszłego kamieniarza w procesie kształcenia można by podzielić na etapy, aż do dojścia do etapu mistrzowskiego. Powinien on umieć dokonać analizy materiałów kamiennych pod wieloma względami, na przykład struktury, barwy, twardości, cech plastycznych jak i cech fizykochemicznych. Kolejna kwestia dotyczy obróbki i doboru narzędzi do materiału oraz efektów, jakie dzięki nim można osiągnąć. Po zapoznaniu się z tymi podstawowymi informacjami jest czas na praktyczną realizację. Trzeba zacząć od nauki kucia dłutem, które to narzędzie dobrze jest bliżej poznać. Kiedy zaczyna się pracować dłutem, rozumie się jak ważny jest uchwyt, jego ma profil, że to niekoniecznie musi być stal zbrojeniowa, karbowana. Równie ważna jest waga pobijaka, czyli młotka, którym się uderza płytę. Przyszli kamieniarze powinni pracować różnymi dłutami i pobijakami na podstawowym etapie edukacji powinni zapoznać się z wszystkimi narzędziami i materiałami, a także przynajmniej spróbować zrobić elementy kamienne tradycyjnymi metodami. Dopiero po tym można iść dalej, tj. w formy plastyczne, czyli profile, kształtowanie budowy ornamentu. Kolejny etap to posługiwanie się takimi narzędziami, jak punktownica, cyrkle do zwiększania lub pomniejszania elementów. Uzyskując stopień mistrza właściwie jest się już rzeźbiarzem, przekucie modelu gipsowego na kamień nie stanowi problemu. Na tym stopniu znajomości fachu nie trzeba tworzyć. Takie osoby są teraz bardzo potrzebne, a nie ma ich gdzie znaleźć, ponieważ absolwenci akademii sztuk pięknych wydziału rzeźby nie mają takich umiejętności, bo o ich warsztacie decyduje postawa świętej pamięci prof. Xawerego Dunikowskiego, który stwierdził, że kucie w kamieniu to głupota i strata czasu, który można wykorzystać na zrobienie dziesięciu modeli do brązu. I ten pogląd ma swoje konsekwencje. Dlaczego tak mało pomników jest wykonywanych w kamieniu, a jeśli już są, to mają strasznie prostą formę? Dlatego że praca w kamieniu trwa całe miesiące, a nawet lata powodując, że albo inwestora nie stać na pokrycie kosztów związanych z powstawaniem takiego pomnika, albo - co jest coraz częstsze nie ma komu tego pomnika zrobić. Artysta rzeźbiarz zaprojektuje dzieło, zrobi model w skali 1:1, ale ktoś to musi później przekuć. Te prace powinni wykonać kamieniarze, ale jest ich coraz mniej. Kiedyś byli w Strzegomiu bardzo dobrzy specjaliści od obróbki ręcznej, miałem okazję współpracować z nimi niejednokrotnie. Wystarczyła nam krótka rozmowa, w czasie której powiedzieliśmy sobie co ma być i oni sami szukali tej formy, szukali rozwiązań, konsultowali się ze mną, byli twórczy w tym działaniu, ponieważ mieli świadomość swych umiejętności i efektu, który uzyskają. Bardzo pięknie realizowali te prace i wiele się od nich nauczyłem. Współpraca z fachowcem to jest frajda i przyjemność. Coraz mniej jest okazji na to. Weźmy na przykład taki kapitel, kto panu go dziś zrobi? Joński to jeszcze się ktoś znajdzie ale koryncki?! Najlepiej gdyby uczniowie liceum plastycznego mieli w programie elementy rzeźby, bo to wymaga pewnej wrażliwości, no i musi to trwać pięć lat, żeby wykształcić umiejętności kamieniarskie. Taki człowiek musi umieć zrobić odlew, podstawowe czynności związane z gipsem i formą też musi znać. Trzeba wykształcić także architektów, bo oni o kamieniu zbyt mało wiedzą, odkąd skasowano posługiwanie się tym materiałem na uczelniach. Efekty widać dziś gołym okiem. Mamy wszech obecne systemy montażowe, a awangardą w architekturze jest postawienie ściany i jej otynkowanie, bo normą jest szkło i rama stalowa. Niewiedza architektów jest skandaliczna. Nie wiedzą nawet, jaka jest podsypka pod kostkę brukową, albo ile trzeba zostawić od betonu do lica.

Cmentarz przekrojowe lustro estetyki Za wydarzenie kamieniarskie dziś uważa się prezentację nowej maszyny do robienia jajek z kamienia, ale tak nie musi być. Maszyna człowiekowi rzeczywiście pomaga, jednak nie możemy się projektowania ograniczać do tego, co jest w stanie zrobić maszyna. Jest pewna tendencja do infantylizacji sztuki wzornictwa czy liternictwa. Robi się to troszkę jak na odpust - mało poważnie. Nie jest to wpływ estetyki cygańskiej, bo oni mają zupełnie inną tradycję grzebania swoich przodków, u nich ma być wesoło, optymistyczne, oni się spotykają, by tańczyć i śpiewać. W naszej tradycji tego nie ma, jest smutek, wyciszenie, a niejednokrotnie sztuka nagrobkowa nie układa się w te same fałdy - jest zbyt odpustowa i radosna. Świecące lustrzane polery na granitach z załamanymi esami floresami, sinusoidy na płytach napisowych, czy faliste klapy 2-3 elementowe. Nie nastraja to do zadumy, często jest to zwykłe popisywanie się pieniędzmi, w bardzo złym guście. Kolor jest bardzo ważny w tym wszystkim i w związku z tym nie wszystkie kamienie się nadają. Często spotykam się z uwagami typu: 'a bo mama lubiła kolor zielony' więc na siłę szukamy zielony, który na cmentarzu ląduje w otoczeniu nagrobków lastrikowych szarych. Chodzi o pewien klimat, no więc nagle w rządku szarych pomników odznacza się jasnozielony granitowy nagrobek ze złoconymi plastikowymi literkami i zniczem w formie pulsującego czerwonego serduszka. Z doborem kamieni na cmentarz jest jak z zastosowaniem ich banku. Nie wszystko pasuje na posadzki w banku. Tam się zwraca uwagę na kolor, nie może być krzykliwy, musi być dostojny, stonowany, bo to świadczy o solidności, powadze. Wszystko, co uderza klienta na wejściu, musi go przekonywać, że wchodzi do absolutnie pewnej instytucji, która będzie o niego dbała w sposób jak najbardziej poważny. Z kolei w katedrach dominują kolory biały, czarny i czerwony. Są przypisane do całej ikonografii. Czerwień to kolor królewski, czerń śmierci, biel - nadziei czy niewinności. Jeśli błękit, to gdzieś na górze. Wszystko było przemyślane i utrzymane w pewnej symbolice. Dlatego największa uwagę do stosowności używania kolorów pilnują poważne, duże firmy czy instytucje. Dziś pracownicy działów marketingu i reklamy więcej o tym wiedzą niż księża. Kiedyś było odwrotnie. Preferowane z racji miejsca smutku i zadumy powinny być kamienie, które w naszą kulturę są w jakiś sposób wpisane, czyli w przypadku nagrobka będą to granity szare, czarne bądź piaskowce. Kamienienie z odcieniami ale spokojne, na przykład brązy. Nastrajające do zadumy, bo cmentarz to nie jest miejsce, gdzie należy ludzi szokować i zadziwiać. Nie chodzi też o to, by wszystkie nagrobki były z tego samego granitu. Wzorce francuskie czy włoskie z lat dwudziestych się u nas niestety nie przyjęły. Cmentarz jest taki, jak ludzie, którzy na ten cmentarz przychodzą. Stare rodziny przychodząc na cmentarz w dzień zaduszny są w harmonii z miejscem, wyglądają poważnie, godnie. W ten sposób podkreślają, że są kontynuatorami tradycji. Na prowincji - z całym szacunkiem dla niej sytuacja wygląda zgoła odmiennie. Jak wygląda elegancja w ubiorze i w domu, tak wygląda cmentarz. Jak może wyglądać pomnik krewnego kogoś, kto przychodzi na cmentarz w sprutych dżinsach, zakłada błyszczące buty w czubach, ma na sobie jakieś cztery tysiące złotych i stoi nad nagrobkiem za piętnaście tysięcy? W zasadzie wszystko się zgadza, ale to nie jest adekwatne do miejsca. Nie trzeba zmienić czegoś w kamieniarstwie czy stylistyce nagrobka, raczej wszyscy powinniśmy pracować nad kulturą społeczeństwa i wrażliwością plastyczną. Nagrobki to przecież cała historia Kościoła, to sztuka, wszystko jest tu związane z sakrum.

 

Nie czekaj dodaj firmę

do naszego katalogu!

 

 

Dodaj firmę...

 

Dodaj ogłoszenie drobne

do naszej bazy!

 

 

Ogłoszenia...

45-837 Opole,
ul. Wspólna 26
woj. Opolskie
Tel. +48 77 402 41 70
Biuro reklamy:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Redakcja:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.">
     Wszystkie prawa zastrzeżone - Świat-Kamienia 1999-2012
     Projekt i wykonanie: Wilinet