KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

Z inicjatywą przedsięwzięcia wyszedł Społeczny Komitet Budowy Pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego w Poznaniu. Krótko potem, we wrześniu ubiegłego…

Czytaj...
HARD ROCK HOTEL

HARD ROCK HOTEL

Jedna z najnowszych realizacji, za którą stoi firma stoneCIRCLE, zyskała wiele prestiżowych nagród. Bar hotelowy otrzymał nagrodę Best…

Czytaj...
LAGASCA 99 I COSENTINO

LAGASCA 99 I COSENTINO

Zlokalizowany w dzielnicy Salamanca w Madrycie budynek mieszkalny Lagasca 99 nawiązuje swym charakterem do obiektów architektury wokół niego,…

Czytaj...
BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

Taki apel do Ministerstwa Rozwoju wydało w połowie sierpnia br. dwanaście organizacji branży budowlanej, deweloperskiej, biznesowej i architektonicznej.

Czytaj...
Frontpage Slideshow | Copyright © 2006-2011 JoomlaWorks Ltd.

MIEĆ NOSA DO... KAMIENIA

Kamień to najstarszy materiał używany przez człowieka do wytwarzania przedmiotów użytku codziennego. Kiedy tylko rozwój lokalnych społeczeństw pozwolił na życie człowieka w poczuciu większego bezpieczeństwa, ten począł zamieniać kamień używany wcześniej do wytwarzania przedmiotów utylitarnych, w starannie wykonane ozdobne zbytki.

miec nosa do kamieniaOd podstawowych narzędzi do ciosania i kopania, przez prymitywną broń, po przedmioty kultu – kamień od zawsze był obecny w naszym życiu. Historia kamienia i architektury sięga czasów, gdy człowiek z koczownika zamienił się w osadnika i począł rozwijać swoje miasta w kulturalne i socjalne potęgi.Dzisiaj naturalny kamień jest jednym z nielicznych materiałów tak bardzo pożądanych przez projektantów i designerów. To szlachetny materiał, nie plastik czy kompozyt i choć na rynku pojawia się coraz więcej „wiernych” imitacji, naturalne piękno kamienia od sztucznego jest w stanie odróżnić wiele niezwiązanych z branżą osób. To kamień jest materiałem, który pragnie się mieć w domu, o którym rozmawia się w towarzystwie, chwaląc swój wybór. To dzięki uniwersalności i ponadczasowości kamienia wartość jego nie zmniejsza się po kilku latach. To również doceniają i projektanci i szczęśliwi jego posiadacze.

Co kryje się pod pojęciem „designu z kamienia”? Design to bardzo modne słowo używane dzisiaj w aż nazbyt szerokim kontekście. Designem nazwać można bowiem zadania wiążące się zarówno z tworzeniem dzieł sztuki, jak i z projektowaniem systemów komputerowych. Mówiąc więc o designie jako o utworze myśli i rąk człowieka, należy uznać kamienne kreacje za wyjątkowo piękną sztukę użytkową. Co do tego, że kamienne przedmioty zaprojektowane i wykonane przez człowieka są designem, nie można mieć żadnych wątpliwości. Co dzieje się w świecie kamieniarskiego designu w czasach postępujących planów kolonizacji Marsa? To dziś, czyli kiedy technologia obróbki kamienia wychodzi na poziom „kosmicznego majstersztyku”, pojawia się design dla człowieka XXI w.

Ultralekkie oprawy okularów? Materiały sztuczne cechuje wysoka podatność na kształtowanie i niespotykana lekkość. Jak zaprojektować i jak wykonać przedmiot z kamienia, gdy jego parametry wyznaczają osiągnięcia materiałów sztucznych? Udało się to pewnej austriackiej firmie, która wcześniej zajmowała się renowacją zabytkowych samochodów. Na ten niebywały pomysł wpadł właściciel firmy ROLF Spectacles.  Nurtowały go koncepcje wytworzenia czegoś, czego jeszcze nikt inny nie wymyślił, albo chociaż takiej rzeczy, której wykonania nikt się nie podjął i nie wyprodukował tego przedmiotu z sukcesem.

Czy oprawy okularów można wykonać z kamienia? Jeśli koncept by się udał, jaki miałby to być kamień? Jakkolwiekby pomysł wykonania kamiennych oprawek wydawał się szalony, prace nad projektem postępowały. Mała rodzinna firma pracowała intensywnie i po godzinach przemyśleń, badań i poszukiwań jako materiał wybrano łupek – za jego właściwości: warstwowość. Jego struktura pozwalała stworzyć niewielki przedmiot i z dużą precyzją dopasować do siebie jego warstwy. Płytki łupka szlifuje się, a na ich oszlifowaną już powierzchnię przykleja się warstwę filcu. Filc przed oderwaniem zespaja się mocno z kamieniem w prasie próżniowej. W warstwie kleju tkwi tajemnica sztywności materiału okularów, ponieważ to ona zapobiega pękaniu kamienia. Kiedy proces odrywania filcu od kamienia zakończy się, pozostaje jeden cieniutki płatek łupka. Produkt ten jest w pełni elastyczny. Na sam koniec zeszlifowuje się całkowicie pozostały na płatku naddatek filcu. W końcowym etapie produkcji powstaje więc kamienny fornir, który przykleja się do drewnianych formatek – wewnętrzna warstwa okularów to rdzeń z drewna, a powierzchnia po obu jego stronach to płatki łupka.

Stworzenie idealnego przepisu na kamienne oprawy okularów było żmudnym procesem. Pierwsze 800 oprawek powstało w piwnicy u szefa firmy. Jak każdy początkujący biznes wymagało wielu wyrzeczeń. Wszystkie oprawy tworzono z myślą o wielkim debiucie na targach kamienia w Monachium w 2009 r. Nie wiadomo było, jak środowisko przyjmie „wynalazek”, ale można było przypuszczać, że wprowadzi nie lada zamieszanie wśród branżowej konkurencji i wzbudzi podziw odwiedzających targi miłośników szlachetnego kamiennego designu. Autorzy projektu byli przekonani, że setki spędzonych w pracowni godzin musi zaowocować. Wiedzieli, że jeśli tylko oprawy sprawdzą się technicznie i przyjmą się wśród miłośników kamiennego designu, osiągną sukces, a ich firma zyska na rozgłosie.

miec nosa do kamienia 2Debiut kamiennych oprawek okularowych okazał się bardzo udany. Uczestnicy wspomnianych targów, miłośnicy kamienia oraz wystawcy, producenci i wydobywcy – wszyscy byli zachwyceni. Na pytanie, skąd pomysł i co było dla nich inspiracją, odpowiadali, że idea stworzenia tak wyszukanego przedmiotu zrodziła się przez kontakt z pięknymi zabytkowymi samochodami oraz uczestnictwo w procesie przywracania ich do ponownego życia. VW Garbus czy Mercedes-Benz albo Daimler Majestic mają również sporo drewna w środku. Twórcy kamiennych opraw okularów odnieśli upragniony sukces. Dzisiaj specjalne obrabiarki numeryczne są w stanie wyprodukować kilka tysięcy oprawek rocznie.

Jaka jest cena kamiennego designu użytkowego wytwarzanego przy użyciu technologii XXI wieku? Jak każdy przedmiot wykonany z materiału szlachetnego, stworzony dzięki skomplikowanemu procesowi wytwarzania, nie może kosztować mało. Można by się zastanawiać, czy 4 tysiące euro to dużo za przedmiot pretendujący do miana sztuki czy niewiele? Taka jest właśnie cena kamiennych opraw okularów, a popyt na nie stale utrzymuje się na wysokim poziomie.  

ROLF Spectacles w swojej ofercie posiada również oprawy wykonane z samego drewna. Kamienne oprawy kupić można w trzech rożnych kolorach, a opatentowana kamienna kolekcja nazywa się ISLERO 41. Oczywiście nie ma tu mowy o podróbce czy chińszczyźnie. Każde oprawki są unikatowe, tak jak unikalna jest struktura i barwy łupka, z którego oprawy są wykonywane. Nie ma dwóch identycznych oprawek. To niepowtarzalny design. Wszystkie formatki opraw wykonywane są ręcznie, a tylko końcowy etap prac wykonują maszyny sterowane numerycznie. Siedzibę ROLF Spectacles odwiedzić można w Alpach Tyrolskich. Każde oprawy sygnowane są od wewnętrznej strony przez firmę. Tego typu design jest nie do podrobienia.

Nie sposób przecenić naturalnego piękna, wyjątkowych walorów estetycznych i praktycznych kamienia. Nic dziwnego, że design z kamienia jest pożądany i poszukiwany na całym świecie przez koneserów ekskluzywnych wyrobów. Tym razem design może być pożądany również przez dyktatorów mody i miłośników luksusowego high-fashion. Designerzy wybierają kamień, gdy chcą stworzyć produkt niepowtarzalny, a kupujący nabywają kamienny design, gdy szukają rozwiązań nietypowych. Obcowanie z naturalnym kamieniem nabiera zupełnie innego znaczenia, kiedy mówimy o kamiennych oprawach ROLF Spectacles. Można pokusić się o stwierdzenie, że z naturą obcuje się cały czas, na dodatek ma się ją bardzo blisko siebie.

Współczesna technologia pozwala na obróbkę kamienia z niezwykłą precyzją. Już Grecy znali metody rzeźbiarskie pozwalające z bryły marmuru wydobyć idealnie oddające rzeczywistość postacie. Dzisiejsze narzędzia pozwalają z użytkowych przedmiotów stworzyć arcydzieła pisane w języku współczesnego designu.

Kamień we wnętrzu traktowany może być w dwojaki sposób. W formie stonowanych okładzin, podłóg i ścian z płyt staje się tłem dla przedmiotów. Może być środowiskiem, w którym znajduje się człowiek i przedmioty używane przezeń codziennie. W formie designu jest gwoździem programu i we wnętrzu spełnia rolę dominującą – przedmiotu, który przyciąga pełne zachwytu spojrzenia.

Gdzie umieszcza się przedmioty użytku codziennego, które jednocześnie są designem i wytworem ultranowoczesnej technologii? To małe dzieła sztuki towarzyszące nam na co dzień. Warto zauważyć, że tak jak ceramika może jedynie spełniać rolę tła, tak płyty ścienne czy podłogowe z kamienia odpowiednio wyfrezowane albo szlifowane i podświetlone mogą same w sobie być ozdobą dla wnętrza. Jednym z większych atutów kamienia jest możliwość wydobycia z niego pięknej faktury przy użyciu narzędzi bruzdujących. Niezwykle ciekawe efekty wizualne i przestrzenne daje zestawienie w jednej płaszczyźnie powierzchni gładkiej kamienia z powierzchnią chropowatą. Nieposkromione i ujarzmione – dwa przeciwieństwa zestawione razem.

Czy firma ROLF Spectacles posunie się o krok dalej i jej kamienne oprawy w przyszłości staną się bardziej ażurowe? Czy pojawią się intarsje z innego rodzaju kamieni? Przy dzisiejszych możliwościach technicznych, które ogranicza jedynie zamysł naszej świadomości, śmiało można pokusić się o koncepcję zdobienia kamiennych opraw kruszcami szlachetnymi, urozmaicania ich żłobieniami czy wspomnianymi mikrointarsjami wykonywanymi pod czujnym okiem mikroskopu.   

Gdzie najczęściej spotkać można kamień w formie designu użytkowego? Do tej pory pomieszczeniami, w których królują kamienne przedmioty, były i są łazienka i kuchnia, a czasem kamienne dzieła spotkać można również w salonie. Teraz łatwo o koncepcję kamiennej mody. Żyjąc w czasach, w których jedynym ograniczeniem jest nasza wyobraźnia, można marzyć o kamiennej modzie haute couture.

Tak jak mycie rąk w umywalce wykonanej z pięknej bryły kamienia to nie czynność powszednia, lecz swoisty rodzaj aktu ablucji, tak chodzenie w kamiennych oprawach okularów to nie zwykła korekcja wzroku, ale noszenie wysublimowanego designu à la haute couture. Obcując na co dzień z kamiennym designem, można się przenieść do świata, w którym człowiek żyje w nieskończonej harmonii z naturą.

Mgr inż. arch. Agnieszka Puchyr
URBAN PROJECT Sp. z o.o.
www.panidyrektor.pl
Fot. www.rolf-spectacles.com

Świat Kamienia nr 2 (93) 2015

 
       
           SK 092 Okładka www 400x566pix
         
      
    SK 093 Okładka www 400x566pix          SK 094 Okładka www 184x260pix
Poprzednie wydanie - 1(92)2015   Świat Kamienia nr 2(93)2015 Następne wydanie - 3(94)2015


NISZCZYCIELSKA SIŁA KAMIENIA

Wobec doskonalenia techniki wojskowej, a sztuki oblężniczej w szczególności, pojawił się popyt na profesjonalną amunicję. Koszt wytworzenia starannie obrobionych kul i dziś może przyprawić o zawrót głowy. Wiele ciekawych faktów przybliża kustosz wystawy zatytułowanej „Kule z Barbakanu. Kamienna amunicja”.

Przechadzając się po historycznym centrum Krakowa, podziwiamy najczęściej otaczającą nas architekturę, ściany kamienic i kościołów przy trakcie królewskim, monumentalną bryłę Zamku Królewskiego na Wawelu górującego nad podgrodziem książęcym i średniowiecznym miastem, a także różnorodne nawierzchnie chodników i ulic Starego Miasta. Najstarsze z tych obiektów wykonywane były przede wszystkim z kamienia, dopiero od XIV stulecia coraz częściej z cegły.


DOM NA JURZE
                                                                                                                    
Siatki wysypane kamieniem na stałe weszły do repertuaru materiałów stosowanych przez architektów. W tym przypadku główna bryła budynku wykończona została koszami gabionowymi wypełnionymi lokalnym wapieniem. Już ten walor budynku jednorodzinnego wydał się nam na tyle interesujący, by o realizacji porozmawiać z autorami projektu.

Świat Kamienia: Od zakończenia prac „Dom na Jurze” cieszy się niemałym zainteresowaniem środowiska architektów. Co czyni go szczególnie interesującym dla branży kamieniarskiej, to fakt, że powstał z niemałym udziałem naturalnych materiałów lokalnego pochodzenia. Wzrok przykuwa przede wszystkim elewacja. Czyżby pomysł na gabionowe kosze powstał w trakcie postępów prac, jako sposób na zagospodarowanie ułamków wapiennej skały?

                                                                                                                                            Zobacz więcej...


Ponadto:
  ZAMÓW PRENUMERATĘ
  • Spis treści
  • Table of contents
  • Od redakcji   
  • Editorial   
  • O konstruktywnej krytyce   
  • On constructive criticism    
  • Kto mi da skrzydła?   
  • Who’ll give me wings?   
  • Kamieniarstwo w Małopolsce i w Świętokrzyskiem   
  • „Błękitny kamień” – dwa światy, dwie epoki...   
  • Wiedzieć więcej   
  • Niszczycielska siła kamienia   
  • Między budynkami (cz. II)   
  • Starożytny grobowiec tracki  
  • Petra: piękno wyciosane w skale (cz. II)   
  • Wychodzimy na rynki zewnętrzne (cz. III)   
  • Skanery 3D w kamieniarstwie   
  • Dom na Jurze   
  • Nowy przewoźnik potrzebny od zaraz!   
  • Analiza żywic stosowanych w kamieniarstwie    
  • Elewacja granitowa Centrum Opatrzności Bożej (cz. 1I)  
  • Targi KAMIEŃ – wydarzenie, na które warto wrócić!   
  • Kilka pytań o zorganizowanie zakładu, pomożecie? (cz. VII)   
  • 10 kroków automatycznego piaskowania   
  • Targi STONE 2015. Najlepsze jeszcze przed nami!    
  • Werona, cz. II    

DOM NA JURZE

Siatki wysypane kamieniem na stałe weszły do repertuaru materiałów stosowanych przez architektów. W tym przypadku główna bryła budynku wykończona została koszami gabionowymi wypełnionymi lokalnym wapieniem. Już ten walor budynku jednorodzinnego wydał się nam na tyle interesujący, by o realizacji porozmawiać z autorami projektu.

Świat Kamienia: Od zakończenia prac „Dom na Jurze” cieszy się niemałym zainteresowaniem środowiska architektów. Co czyni go szczególnie interesującym dla branży kamieniarskiej, to fakt, że powstał z niemałym udziałem naturalnych materiałów lokalnego pochodzenia. Wzrok przykuwa przede wszystkim elewacja. Czyżby pomysł na gabionowe kosze powstał w trakcie postępów prac, jako sposób na zagospodarowanie ułamków wapiennej skały?

dom na jurze 1.jpgMałgorzata Łapaj, architekt w firmie Kropka Studio: Jednym z prekursorów zastosowania gabionów w architekturze była pracownia Herzog & de Meuron, potem powstał jeszcze m.in. „Gabion House” niemieckiego architekta Titusa Bernharda. Dzisiaj siatki wysypane kamieniem na stałe weszły do repertuaru materiałów stosowanych przez architektów oraz architektów krajobrazu.
W tym przypadku główna bryła budynku wykończona została koszami gabionowymi wypełnionymi lokalnym wapieniem oraz dolomitem, które stanowią skórę – rodzaj maskowania. Ma ono sprawić, że budynek wtopi się w krajobraz oraz stanowi nawiązanie do tradycyjnych murowanych z kamienia elewacji. Owszem, w trakcie budowy przewijał się pomysł wykorzystania wapiennych ułamków jako materiału do wysypania koszy, jednak ich frakcja okazała się zbyt mała.

ŚK: Jak więc wyglądały prace kamieniarskie?

M.Ł.: Kamień został sprowadzony z kamieniołomu Miedzianka, jego dobór był podyktowany przede wszystkim odpowiednią wielkością. Kosze mają 15 cm szerokości, zatem konieczne było dobranie kamienia na tyle drobnego, aby przy niewielkiej dostępnej głębokości zapewniał efekt pełnej ściany, a jednocześnie nie był na tyle drobny, by wypaść przez oczka drucianej siatki. Zastosowano frakcję kamieni 80–250 mm. Drugim ważnym kryterium była kolorystyka – chcieliśmy uniknąć charakterystycznych dla dolomitu żółci. W zastosowanym kamieniu dominuje kolorystyka szaro-biała z domieszką koloru miedzianego, który bardzo dobrze komponuje się z drewnianymi wykończeniami. Kamieniarska robota była realizowana tzw. metodą gospodarską, zatem większość prac była koordynowana przez samego inwestora, który zatrudniał do poszczególnych zadań lokalnych wykonawców. Każdy kosz musiał być starannie wypełniany, tak aby nie powstawały zbyt duże przestrzenie pomiędzy kamieniami. Prace były realizowane przez okres 6 tygodni przez 6-osobową ekipę.

ŚK: Czy udało się Państwu przeforsować jakieś autorskie rozwiązanie, warte odnotowania z myślą o specjalistach branży kamieniarskiej? Wszak realizacja zyskała tytuł Architektury Roku Województwa Śląskiego w kategorii dom jednorodzinny (2013).

dom na jurze 2.jpgKuba Kowalczyk, architekt w firmie Kropka Studio: Ciekawym rozwiązaniem, które zostało podyktowane zastosowaniem ogrzewania podłogowego, są posadzki. Szukaliśmy ekonomicznego rozwiązania dla dużych powierzchni, które jednocześnie spełniałoby nasze estetyczne wymagania. Wybór padł na powracające do łask lastryko wykonane przez lokalnego producenta z zastosowaniem drobnoziarnistego kruszywa o jednorodnej kolorystyce, które dobieraliśmy na podstawie wielu próbek. Lastryko występuje w dwóch kolorach – białe w głównej części domu oraz grafitowe w dużej łazience. W tym wypadku, wykorzystując tradycyjną technikę z użyciem ekonomicznych materiałów (np. biała marianna), udało się nadać stosunkowo niewielkim kosztem bardzo współczesny charakter dużym powierzchniom.

ŚK: Wapień i dolomit świetnie komponuje się z otoczeniem działki. Czy trudno było osiągnąć taki efekt?

K.K.: Bardzo ważne są lokalne uwarunkowania oraz szeroko rozumiany kontekst. We wszystkich projektach próbujemy w jakiś sposób odnieść się do zastanej sytuacji. Taka architektura jest nam bliższa niż ta determinowana przez jakąś estetykę czy styl. Nie będziemy oryginalni, jeśli powiemy, że bardzo lubimy skandynawską architekturę – i może nawet nie tylko tę, która jest dziełem dużych, uznanych pracowni, takich jak Snøhetta czy 3XN, ale przede wszystkim tych mniejszych, tworzących niewielkie obiekty, które, świetnie wpisują się w lokalną zabudowę.
Warto podkreślić, że w omawianym projekcie działka położona pod Zawierciem znajduje się na terenach otuliny Parku Krajobrazowego Orlich Gniazd. Zabytkowa bryła kamiennego kościoła, piętrzące się ruiny zamków w Morsku i Ogrodzieńcu, rozsiane po okolicy ostańce skalne, wznoszące się kilkanaście metrów ponad otaczający teren – w tym niezwykle malowniczym krajobrazie powstał dom, który swoją formą i materiałami próbuje stać się integralną częścią otoczenia.

ŚK: Dla kogo powstał ten dom i jakie były oczekiwania inwestora?

dom na jurze 3.jpgM.Ł.: Bryła domu składa się z dwóch głównych części: strefy mieszkalnej oraz dwustanowiskowego garażu. Obie są połączone za pomocą ażurowego, drewnianego łącznika, który spina budynek w harmonijną całość. Dom powstał dla czteroosobowej rodziny, która oczekiwała nowoczesnego budynku wpisującego się w otoczenie. Mieszkańcami są rodzice dwójki dorosłych dzieci, które mieszkając na co dzień w większych miastach, często goszczą tu na czas weekendów. Inwestor potrzebował zatem oddzielnej strefy dla siebie, zlokalizowanej na parterze sypialni, z bezpośrednim wejściem do łazienki i garderoby. Pokoje dzieci zostały wraz z mniejszą łazienką umieszczone na poddaszu.

Drugim głównym założeniem było stworzenie przyjaznej przestrzeni dla rodzinnych spotkań – tzw. centrum domu. Sprzyjać temu ma rozplanowanie pokoju dziennego z otwartą kuchnią w formie długiej drewnianej wyspy stanowiącej jeden z głównych elementów kompozycji wnętrza, jego serce. Istotne było również zastosowanie rozwiązań, które zapewnią niskie koszty utrzymania. Obiekt ogrzewany jest pompą ciepła. Wyposażony jest również w wentylację mechaniczną z rekuperacją oraz przeszklenia trójszybowe.

Elementem, który nie doczekał się jeszcze realizacji, będzie dwustronny kominek, umieszczony w centralnej części i rozdzielający wizualnie część jadalnianą od wypoczynkowej. Na razie mamy otwartą na pełną wysokość strefę dzienną z dużym, sześciometrowym przeszkleniem wychodzącym na ogród położony od południowego zachodu. Serce tej przestrzeni stanowi długa na ponad 4 m wyspa kuchenna wykończona dębowymi deskami. Na piętro dostajemy się ażurową klatką schodową ze wspornikowymi stopniami, które zostały obudowane dębowymi „skrzynkami”.

ŚK: A co wypada uznać za największą zaletę tego budynku?

M.Ł.: Dużą zaletą domu jest jego energooszczędność. Dzięki zastosowaniu wentylacji mechanicznej z rekuperacją, pompy ciepła oraz trzyszybowych przeszkleń o niskim współczynniku przenikania ciepła udało się znacznie ograniczyć koszty utrzymania. W praktyce sprawdza się również usytuowanie na działce – podyktowane zostało kierunkami stron świata i tak zimna ściana północna została zaprojektowana bez okien, jedynie z drewnianym wykuszem skierowanym w stronę wschodnią, którego okno łapie promienie porannego słońca oraz daje wgląd na podjazd. Główne otwarcie wraz z tarasem znajduje się od strony południowo-zachodniej. Dom jest lekko „przyczajony”, znajduje się w niewielkiej niecce, a garaż jest częściowo wkopany w teren, co pozwoliło lepiej zintegrować całość z otoczeniem.

ŚK: Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiała Lucyna Czubala
Fot. www.kropka-studio.pl

NISZCZYCIELSKA SIŁA KAMIENIA

Wobec doskonalenia techniki wojskowej, a sztuki oblężniczej w szczególności, pojawił się popyt na profesjonalną amunicję. Koszt wytworzenia starannie obrobionych kul i dziś może przyprawić o zawrót głowy. Wiele ciekawych faktów przybliża kustosz wystawy zatytułowanej „Kule z Barbakanu. Kamienna amunicja”.

Przechadzając się po historycznym centrum Krakowa, podziwiamy najczęściej otaczającą nas architekturę, ściany kamienic i kościołów przy trakcie królewskim, monumentalną bryłę Zamku Królewskiego na Wawelu górującego nad podgrodziem książęcym i średniowiecznym miastem, a także różnorodne nawierzchnie chodników i ulic Starego Miasta. Najstarsze z tych obiektów wykonywane były przede wszystkim z kamienia, dopiero od XIV stulecia coraz częściej z cegły.
 
kamienna bron 1 .jpgRzadko którykolwiek z przechodniów, patrząc na takie otoczenie, pomyśli o innym, niebudowlanym zastosowaniu surowca kamiennego. Nie jest to jednak ani jedyne, ani nawet pierwsze zastosowanie kamienia. Już u zarania dziejów prahistoryczny człowiek wykorzystywał surowiec kamienny do wyrobu narzędzi, zaś sam kamień bez jakiejkolwiek obróbki stawał się w jego rękach najprostszą bronią, i to nie tylko „obuchową”, ale i miotaną (np. bolas). Kamienne pociski towarzyszyły ludzkości od samego początku jej historii, a informacje o ich zastosowaniu i skuteczności pojawiają się nawet w Starym Testamencie, m.in. w opisie walki Dawida z Goliatem.

Można śmiało zaryzykować tezę, że rozwój ludzkości był niemal zawsze napędzany przez postęp techniki wojskowej. Przykładowo, w czasie wojen (walk) prowadzonych przez wojska cesarstwa rzymskiego kamienna amunicja stała się swego rodzaju „bronią masowego rażenia”, którą legioniści powszechnie wykorzystywali w katapultach i w tzw. trebuszach (ryc. 1), dziesiątkując wrogie wojska i niszcząc ich umocnienia ze znacznej odległości, bez podchodzenia do nich. Tego typu machiny miotające pociski dzięki energii mechanicznej (bez użycia prochu) określane są dziś mianem artylerii przedogniowej, która w Europie funkcjonowała (i dominowała) do czasów późnego średniowiecza. Dopiero jednak pojawienie się prochu i powiązany z tym rozwój broni palnej u schyłku średniowieczu w pełni ujawnił niszczycielską siłę kamienia.

Głównym zadaniem artylerii przedogniowej w początkowym etapie jej występowania na polach walki było niszczenie umocnień obronnych wroga. W późnym średniowieczu, tj. po pojawieniu się w początku XIV wieku artylerii ogniowej, a zwłaszcza po tym, jak zaczęła coraz bardziej dominować w walce, na cel zaczęto brać również wrogie jednostki. Pierwsze wzmianki o istnieniu europejskiej broni palnej pochodzą z lat dwudziestych i trzydziestych XIV wieku. Na terenie ziem polskich funkcjonowanie artylerii potwierdzone jest już od 2. połowy XIV wieku, kiedy – jak podaje w swych kronikach Jan z Czarnkowa – w 1383 roku zastosowano ją w walkach pod Pyzdrami w Wielkopolsce (pow. wrzesiński). Podczas tej potyczki wojska użyły „pixis” (armaty) z brązu strzelającej „lapis”, który „przebił bramę miejską i zabił stojącego za nią na ulicy księdza Mikołaja”. Taka właśnie amunicja kamienna („lapis”) stosowana była prawdopodobnie do przełomu XV i XVI stulecia (ryc. 2). W oparciu o znaleziska archeologiczne wyróżnione zostały trzy główne kalibry stosowanych kamiennych kul i dział. Najmniejsze – określane mianem lekkich – miały średnicę 12 do 20 cm, ciężkie osiągały średnicę 25–45 cm, natomiast bardzo ciężkie – o średnicy dochodzącej do 50–80 cm – mogły osiągać wagę nawet do 340 kg (!).

kamienna bron 2.jpgKoszty wykonania amunicji kamiennej były bardzo wysokie i nawet dziś mogą przyprawić o zawrót głowy. Nawet na najmniejszy kaliber tej nowoczesnej jak na ówczesne czasy broni nie mogły sobie pozwolić ani niektóre miasta, ani też władcy. Wykrzesanie kamiennych kul oraz ich transport były niezwykle kosztowne i dlatego można sądzić, że po każdym oblężeniu miasta (zamku) wszystkie pociski nadające się jeszcze do powtórnego użycia były odzyskiwane (m.in. zbierane z obleganego miasta i z przedpola fortyfikacji, wyciągane z jego fos). Zapewne wówczas ponownie trafiały do miejskiego (lub królewskiego) arsenału. Pewne wyobrażenie o kosztach daje wzmianka źródłowa z 1391 roku mówiąca o tym, że Kraków polecił „wyspecjalizowanemu wykuwaczowi pocisków do dział” („sectori lapidum ad pixises”) produkcję kul, za którą zapłacono mu 19 grzywien i 30 groszy, a następnie dodano mu na ten cel jeszcze 2 grzywny. Olbrzymie koszty generował również proch strzelniczy oraz transport amunicji. Z zachowanych rachunków można oszacować, że pod koniec XIV wieku jeden strzał z armaty podczas bitwy pod Bolesławcem kosztować miał około 3,5 grzywny, co było wówczas równowartością 4 krów (!). Z upływem czasu koszty związane z oddaniem jednej salwy systematycznie malały, aby po upływie blisko 100 lat osiągnąć wartość około 1,5 grzywny. By uzyskać pełny obraz kosztów, należy jeszcze raz wspomnieć o kosztach prochu (około 3,25 grzywny za blisko 10 kg), a przede wszystkim o bajońskiej kwocie niezbędnej do odlania jednej balisty. W Krakowie pod koniec XIV wieku koszt jej odlania dochodził do około 20 kop groszy (czyli około 60 grzywien).

Tak wysokie koszty produkcji kamiennych kul powodowały, że tylko w wyjątkowych okolicznościach wystrzelone pociski mogły pozostać na terenie objętym ostrzałem i przez to stały się „świadkiem wydarzeń” historycznych o szczególnym charakterze. Zebranie amunicji kamiennej nadającej się jeszcze do użytku mogły uniemożliwić namuliska i woda zalegające w fosie, duże ilości gruzu ze zrujnowanych umocnień obronnych i mostów, niekorzystne warunki atmosferyczne, a także zgliszcza i pożary. Wydaje się, że taka sytuacja miała również miejsce podczas oblegania Krakowa przez wojska arcyksięcia Maksymiliana Habsburga późną jesienią 1587 roku. Przeprowadzony 24 listopada szturm na miasto zakończył się niepowodzeniem, a najpoważniejszym efektem tych wydarzeń były spalone przedmieścia Krakowa oraz częściowo zrujnowane umocnienia obronne po północnej i zachodniej stronie miasta. Ówczesne działania militarne zostały uwiecznione na miedziorytach wykonanych przez Adolfa Lautensacka (ryc. 3). Śladem działań wojennych są też kamienne kule armatnie, którymi „poobijano” masywne fortyfikacje w tej części Krakowa. W tym miejscu warto przypomnieć, że po stronie północnej miasta znajduje się zespół umocnień związanych z Bramą Floriańską, które broniły dostępu od strony północnej. Do dziś zachowała się z nich tylko kamienna wieża bramna i mur kurtynowy pochodzące z końca XIII wieku oraz Barbakan zbudowany w latach 1498–1499 i stanowiący najbardziej wysunięty ku północy jej przyczółek (przedbramie; ryc. 4).

kamienna bron 3.jpgZbudowana w ostatnich latach XIII wieku Brama Floriańska wraz z kamiennym murem obronnym, fosą oraz drewnianym mostem i przedbramiem sprawiały, że obce wojska nie mogły się zbliżyć do miasta na odległość mniejszą niż 100 metrów. Wkrótce dokonano rozbudowy tych umocnień wznosząc najpierw kamienne przedbramie sięgające do wewnętrznego stoku fosy. Później wykopano drugą fosę, zbudowano murowane mosty nad starą fosą i nad częścią nowej fosy, wydłużono ufortyfikowane przedbramie, które zostało zamknięte nową bramą oraz potężnymi kamiennymi murami usytuowanymi między fosami. W ten sposób niebezpieczeństwo podejścia obcych wojsk (a przede wszystkim ich artylerii) do miejskich fortyfikacji zostało oddalone, zaś dystans między zabudową miejską a nieprzyjacielskimi wojskami został zwiększony niemal dwukrotnie. Ostatnim etapem rozbudowy średniowiecznych umocnień była budowa Barbakanu w latach 1498–1499. Wzniesiono go z kamienia i cegły na planie koła (stąd często stosowana dla niego nazwa „rondel”) o średnicy około 24 m. Wokół jego murów zbudowano podkowiastą fosę o szerokości około 30 m, którą od strony zewnętrznej umocniono murem o wysokości blisko 7 m. Nad częścią wcześniejszej fosy powstała murowana „szyja” z przepustami umożliwiającymi przepływanie wody, natomiast przed nową (tzw. kleparską) bramą zbudowano drewniany most oparty na murowanych filarach. Jego część przylegająca do bramy miała charakter mostu zwodzonego (z zapadnią), natomiast pozostały odcinek o długości ponad 25 m był prawdopodobnie rozbierany. Mury rondla, szyi i bramy kleparskiej były zaopatrzone w otwory strzelnicze dla strzelców oraz artylerii. Rozmieszczono je na trzech kondygnacjach, z których najniższa osłaniała powierzchnię wody w fosie, zaś wyższe chroniły przedpole umocnień i międzywale. Zadaniem Barbakanu była ochrona północnego wejścia do miasta. Obronę przed najeźdźcami ułatwiały także inne elementy fortyfikacyjne (m.in. wały ziemne) wchodzące w skład tego imponującego założenia obronnego. O ich skuteczności przekonały się wojska arcyksięcia Maksymiliana, które w 1587 roku oblegały miasto i usiłowały je zdobyć od strony północnej i północno-zachodniej.

kamienna bron 4.jpgBarbakan oraz zespół tzw. fortyfikacji floriańskich położonych w sąsiedztwie Bramy Floriańskiej znalazły się w kręgu zainteresowań krakowskich archeologów na przełomie lat 60. i 70. XX wieku (ryc. 4; punkty badawcze). Przez blisko pół wieku podczas różnorodnych prac badawczych w zalegających tu nawarstwieniach odkryto niezliczone zabytki archeologiczne z późnego średniowiecza i z czasów nowożytnych. Większość z nich pochodziła z nasypów uformowanych już po 1820 roku w okresie zsypywania fos i likwidacji umocnień. Wśród nich dominowała potłuczona ceramika użytkowa i budowlana oraz fragmenty przedmiotów wykonanych z żelaza i innych metali, a także połupane kości zwierzęce oraz inne odpadki związane z działalnością gospodarczą prowadzoną na terenie miasta. Między znaleziskami pozyskanymi z namuliska fosy oraz z poziomów użytkowych funkcjonujących przed XIX wiekiem szczególnie wyróżniały się kuliste przedmioty kamienne, niekiedy rozbite i dość mocno uszkodzone. Najliczniej pojawiły się one w namuliskach zalegających na dnie zewnętrznej, podkowiastej (półkolistej) fosy Barbakanu, w tym zwłaszcza w najbliższym sąsiedztwie wspomnianej wcześniej bramy kleparskiej i znajdującego się przed nią drewnianego mostu opartego na murowanych filarach. Tu właśnie odnalezione zostały granitowe i wapienne kule (ryc. 4; miejsce odkrycia), które możemy uznać za „świadków” nieudanego oblężenia Krakowa jesienią 1587 roku i bombardowania murów miasta 24 listopada. Ich średnice zazwyczaj mieściły się w przedziale 10–25 cm, czyli w granicach odpowiadających średniowiecznym armatom lekkiego kalibru, natomiast ich waga wahała się od kilku do kilkudziesięciu kilogramów.

By przypomnieć „naocznych świadków” wydarzeń z 24 listopada 1587 roku, w Muzeum Archeologicznym w Krakowie zaprezentowana została wystawa pt. „Kule z Barbakanu. Kamienna amunicja” w ramach cyklu „Zabytek Miesiąca”. Przedstawiono na niej trzy kule wapienne o średnicy od 14,5 do 19 cm i wadze od niespełna 3 do blisko 8 kg (ryc. 6–8) oraz jedną 22-centymetrową kulę granitową o ciężarze prawie 13 kg (ryc. 9). Wszystkie odnalezione zostały podczas ratowniczych badań archeologicznych prowadzonych w 2001 roku w fosie przy filarach mostu położonego na przedpolu kleparskiej bramy Barbakanu. Podczas akcji badawczych prowadzonych w XX i w początku XXI wieku odnaleziono kilkadziesiąt różnorodnych kul kamiennych, wśród których dominowały okazy wapienne, niekiedy rozbite i dość mocno uszkodzone. Z tych powodów na wystawę wyselekcjonowane zostały tylko najciekawsze i najlepiej prezentujące się egzemplarze, noszące ślady uderzenia (najprawdopodobniej w mur Barbakanu), a także relikty obróbki kamieniarskiej oraz znaki czasu – erozji powierzchni na skutek zalegania w namuliskach fosy „rondla”.

kamienna bron 5.jpgNa ekspozycji starano się również pokazać w symboliczny sposób dominację kul wapiennych w odnajdywanych w rejonie Krakowa. Na terenie pozostałych ziem polskich częściej spotykana jest amunicja wykonana ze znacznie twardszego granitu, natomiast dużo rzadziej trafia się na kule wykonane z miękkiego i dość kruchego kamienia osadowego, jakim jest wapień (czy piaskowiec). W Małopolsce, a przede wszystkim na terenie Krakowa, obserwowana jest zupełnie odwrotna sytuacja, która ma związek zapewne z dostępem do surowca kamiennego w rejonie Krakowa, gdzie powszechnie występują wychodnie skał wapiennych.
Scenariusz wystawy pt. „Kule z Barbakanu. Kamienna amunicja”, prezentującej te zabytki kamienne, przygotowany został przez autora niniejszego tekstu, natomiast oprawę graficzną wykonał Marek Grosse. Na wystawie wykorzystano fotografie i grafiki przygotowane przez Agnieszkę Susuł i Marka Grossego, zaś kuratorem cyklu wystaw „Zabytek Miesiąca” jest dr Jacek Górski, dyrektor Muzeum Archeologicznego w Krakowie. Ekspozycja prezentowana była w okresie od 4 listopada 2014 roku do 20 stycznia 2015 roku.

Michał Zaitz
kustosz, Pracownia Archeologii Miejskiej Krakowa AŚN
Muzeum Archeologiczne w Krakowie

Świat Kamienia nr 3 (94) 2015

 
         
SK 093 Okładka www 400x566pix
         
      
    SK 094 Okładka www 400x566pix
Poprzednie wydanie - 2(93)2015   Świat Kamienia nr 3(94)2015 Następne wydanie - 4(95)2015


ŚWIĘTOKRZYSKIE „MARMURY” – WCZORAJ, DZIŚ, JUTRO

Zachodnia część regionu świętokrzyskiego jako obszar obfitujący w złoża rud metali nieżelaznych i surowców skalnych od dawna stanowiła przedmiot zainteresowania człowieka. Początki wydobycia surowców skalnych, przypadające na XV wiek, koncentrują się głównie na obszarze chęcińsko-kieleckim.

W artykule podjęto próbę charakterystyki „marmurów” świętokrzyskich występujących na obszarze chęcińsko-kieleckim pod kątem ich historycznego i aktualnego wydobycia oraz wykorzystania w lokalnym przemyśle kamieniarskim i architekturze. W podsumowaniu artykułu przedstawię problematykę znaczenia wykorzystania lokalnych surowców w kamieniarstwie i architekturze dla zachowania dziedzictwa kulturowego i rozwoju geoturystyki w zachodniej części regionu (obszar chęcińsko-kielecki).


ZABAWKI Z KAMIENIA
                                                                                                                    
Człowiek w swej historii nauczył się wykorzystywać kamień do najprzeróżniejszych celów, najczęściej jako materiał budowlany, rzeźbiarski itp. Jednak kamień może też być zabawką, a zabawka to nieodłączny atrybut zabawy, czyli jednej z najstarszych form działalności człowieka rozwijającej umysł i sprawność fizyczną.

Łukasz Gołębiowski w 1831 r. pisał: „Zabawa jest celem gry najprostszej, najlichszej i najwyszukańszej, tysiąc kombinacyi za sobą pociągającej”. Wśród zabawek są zabawki olśniewające swoim bogactwem, pociągające wymyślną konstrukcją, są też zabawki proste, prymitywne, wydawałoby się – ubogie, do nich zaliczamy kamień. W historii robiono z kamienia lalki, figurki zwierząt, pionki do gry, jo-jo, piłki i wiele innych. Najciekawsze zastosowanie kamienia jako zabawki w jego naturalnej formie znane jest do dziś. Kamieniem rzuca się do celu i na odległość, „puszcza kaczki” na wodzie itp. Z wybranych kamieni robi się kręgle i tory przeszkód. Grającym w „klasy” kamień służy jako tak zwane szkiełko.

                                                                                                                                            Zobacz więcej...


Ponadto:
  ZAMÓW PRENUMERATĘ



  • Spis treści
  • Table of contents
  • Od redakcji   
  • Editorial   
  • Inwestycja? Poczekam na dotację…   
  • Investing? I’ll wait for a subsidy…   
  • Nowy ład   
  • New order   
  • Kamieniarstwo Podkarpacia i Lubelszczyzny   
  • Jubileuszowy Xiamen   
  • Budma elitarnej drużyny   
  • Czarny koń wyścigu?   
  • Świętokrzyskie „marmury” – wczoraj, dziś, jutro   
  • VIII Walny Zjazd ZPBK   
  • 4 minuty i 39 sekund!   
  • Zabawki z kamienia   
  • Kamienie i piaski Maroka (cz. I)   
  • Wychodzimy na rynki zewnętrzne (cz. IV)   
  • Zdrowy duch w kopalni (cz. 3)    
  • Systemy CAD/CAM w obróbce kamienia   
  • Optymalne wykorzystanie traka linowego   
  • O możliwościach wykorzystania serpentynitów (cz. I)   
  • Elewacja granitowa Centrum Opatrzności Bożej (cz. III)   
  • CNC THIBAUT T658   
  • Sposób na targi KAMIEŃ   
  • Jakie stawki dla sezonowych pracowników? cz. I   
  • Quality before all else!   
  • Qualität und nochmals Qualität   
  • STONE 2015 w promocyjnych cenach    
  • Werona, cz. 3   

ZABAWKI Z KAMIENIA

Człowiek w swej historii nauczył się wykorzystywać kamień do najprzeróżniejszych celów, najczęściej jako materiał budowlany, rzeźbiarski itp. Jednak kamień może też być zabawką, a zabawka to nieodłączny atrybut zabawy, czyli jednej z najstarszych form działalności człowieka rozwijającej umysł i sprawność fizyczną.

zabawki 1Łukasz Gołębiowski w 1831 r. pisał: „Zabawa jest celem gry najprostszej, najlichszej i najwyszukańszej, tysiąc kombinacyi za sobą pociągającej”. Wśród zabawek są zabawki olśniewające swoim bogactwem, pociągające wymyślną konstrukcją, są też zabawki proste, prymitywne, wydawałoby się – ubogie, do nich zaliczamy kamień. W historii robiono z kamienia lalki, figurki zwierząt, pionki do gry, jo-jo, piłki i wiele innych. Najciekawsze zastosowanie kamienia jako zabawki w jego naturalnej formie znane jest do dziś. Kamieniem rzuca się do celu i na odległość, „puszcza kaczki” na wodzie itp. Z wybranych kamieni robi się kręgle i tory przeszkód. Grającym w „klasy” kamień służy jako tak zwane szkiełko.

W Muzeum Zabawek w Krynicy-Zdroju można podziwiać pchełki, czyli małe płaskie kamyczki – gra znana pod każdą szerokością geograficzną. Małe kamyczki to także „gra w kamyczki” – podrzucane, łapane ręką, dobierane z ziemi. Najstarsze klocki świata „mały budowniczy” – to również kamienie, z których dziecko stawia minibudowle własnego projektu. Do tych „prymitywnych” zabaw można wrócić, będąc na wycieczce plenerowej z dzieckiem.

W XIX w. zaczęto produkować ekskluzywne zestawy klocków z kamienia. W 1875 r. w Niemczech bracia Otto i Gustave Lienthal opracowali unikalną formułę mieszanki do tworzenia klocków (mieszanka na bazie piasku, kredy i oleju lnianego). Otto był inżynierem i pionierem awiacji, natomiast Gustave był artystą i pracował dla doktora Jana Georgensa, wydawcy książek edukacyjnych, oraz magazynu „Neuer Kindergatren”, który wydawał we współpracy z Friedrichem Frobelem (pedagog, teoretyk, czołowy kreator wychowania przedszkolnego). Frobel jako jeden z pierwszych dostrzegł, że dzieci poprzez aktywny kontakt z podstawowymi formami miały odkrywać właściwości i strukturę przedmiotów, oraz rozpoznał zabawę klockami jako bardzo ważny proces edukacji. Wraz z magazynem „Neuer Kindergatren” produkowano równolegle linię edukacyjnych zabawek obejmującą gry stołowe, mozaiki, przy których produkcji pracował Gustave Lienthal. W wyniku tej współpracy Gustave, zainspirowany teoriami Frobela o istocie klocków i naturalnych materiałów w edukacji dzieci, wpadł na pomysł stworzenia klocków budowlanych z kamienia. Swoją unikalną mieszankę do produkcji klocków stworzył wraz z bratem Ottonem. Ich celem było, aby klocki w dotyku jak najbardziej przypominały naturalny kamień, aby dzięki nowej fakturze uzyskały lepszą niż klocki drewniane przyczepność oraz aby konstrukcje z owych klocków były bardziej stabilne.

zabawki 2W 1880 r. bracia Lienthal w związku z olbrzymimi długami zostali zmuszeni do sprzedania swojej formuły „kamienia” przedsiębiorcy Friedrichowi Richterowi, który w tym samym roku otrzymał patent na ww. formułę. W 1884 r. opracował własne zestawy klocków w dwóch wielkościach: 20 mm i 25 mm, które zaczęto nazywać „Richter’s Anker-Steinbaukasten”. Były to pierwsze na świecie klockowe systemy konstrukcyjne, które bardzo szybko zyskały uznanie i stały się prawdziwym hitem na całym świecie. Dość powiedzieć, że katalogi produktów Richtera były drukowany w 13 językach (także w polskim). Richter otworzył w tym czasie także instytut sztuki, gdzie artyści, ilustratorzy i architekci opracowywali plany konstrukcji i projekty dla zestawów klocków.

Richter jako jeden z pierwszych dostrzegł potencjał w klockach budowlanych jako dziedziny hobbystycznej dla dorosłych i działania marketingowe firmy rozszerzyły się, obejmując również starszych konstruktorów. Na fali sukcesów Richtera produkcją klocków z kamienia zainteresowała się konkurencja, acz stało się to dopiero kilka lat po jego śmierci. Dwie najbardziej znane konkurencyjne firmy produkujące klocki kamienne to Bing i Pantheon, jednakże ich udział w rynku klocków był mniejszy niż 10%.

zabawki 3W sumie Richter opracował ponad 400 różnych zestawów konstrukcyjnych i około 1200 różnych kształtów klocków. W ciągu 83 lat jego firma sprzedała około 5 miliardów sztuk klocków (!).

Po jego śmierci firmę podzielono, reorganizowano, a w końcu – w roku 1963 r. – zamknięto. W 1994 roku rozpoczyna się nowy rozdział w historii słynnego producenta klocków, tym razem obecnego na rynku pod nazwą Anker Stein Baukasten GmbH, który korzystając z dawnych formuł i wzorów, produkuje klocki dla współczesnych odbiorców.

Daniel Zasada

ŚWIĘTOKRZYSKIE „MARMURY” – WCZORAJ, DZIŚ, JUTRO

Zachodnia część regionu świętokrzyskiego jako obszar obfitujący w złoża rud metali nieżelaznych i surowców skalnych od dawna stanowiła przedmiot zainteresowania człowieka. Początki wydobycia surowców skalnych, przypadające na XV wiek, koncentrują się głównie na obszarze chęcińsko-kieleckim.

W artykule podjęto próbę charakterystyki „marmurów” świętokrzyskich występujących na obszarze chęcińsko-kieleckim pod kątem ich historycznego i aktualnego wydobycia oraz wykorzystania w lokalnym przemyśle kamieniarskim i architekturze. W podsumowaniu artykułu przedstawię problematykę znaczenia wykorzystania lokalnych surowców w kamieniarstwie i architekturze dla zachowania dziedzictwa kulturowego i rozwoju geoturystyki w zachodniej części regionu (obszar chęcińsko-kielecki).

RYS HISTORYCZNY

swietokrzyskie marmury 1Pozyskiwanie i obróbka lokalnych „marmurów” na większą skalę wiążą się ze schyłkiem XVI i początkiem XVII wieku, kiedy kamieniarze i architekci włoscy sprowadzeni do Polski przez królową Bonę rozwinęli przemysł kamieniarski i rozpropagowali wykorzystanie lokalnych surowców w architekturze. Liczne odmiany dekoracyjnych wapieni eksploatowane w niewielkich kamieniołomach w rejonie Chęcin określano mianem „marmurów chęcińskich”. W późniejszym okresie pojawił się również termin „marmury świętokrzyskie” obejmujący wszystkie surowce tego typu, eksploatowane także poza obszarem chęcińsko-kieleckim. Definicja zaproponowana przez wybitnego kieleckiego geologa Jana Czarnockiego w 1952 roku określa mianem „marmurów świętokrzyskich”: „… wszystkie skały osadowe wapienne odpowiadające technicznym wymaganiom obróbki na marmur, a więc nie tylko skały wapienne, mniej lub bardziej przekrystalizowane, lecz i wszystkie inne, które dają się szlifować i przyjmują odpowiedni poler”. Ważne uzupełnienie tej definicji stanowi stwierdzenie, że: „niezbędnym warunkiem jest duża wydajność skały pod względem wymiarów bloków potrzebnych do obróbki i wreszcie odpowiednia jej wartość, wyrażająca się cechami budowy petrograficznej skały, wytrzymałością na zmiany temperatury, nasiąkliwością itd., a w mniejszym stopniu odpornością na ciśnienie i ścieranie” (Czarnocki 1952). Do powyższej charakterystyki należy dodać formacje skalno-mineralne i minerały, które nie są skałami osadowymi, a ich geneza związana jest z procesami hydrotermalnymi i tektonicznymi. Są to przede wszystkim brekcje kalcytowo-wapienne i kalcyty żyłowe określane wspólnie mianem „różanki zelejowskiej”. Pełny wykaz odmian „marmurów świętokrzyskich” wraz z danymi dotyczącymi wieku, litologii, genezy oraz historycznych i współczesnych miejsc wydobycia zaprezentowano na ryc. 1.

Chęciński ośrodek związany z produkcją „marmurów” po rozkwicie XVI i XVII wieku zanotował stopniowy upadek pod koniec XVII i na początku XVIII wieku oraz nieudaną próbę reaktywacji w czasach staszicowskich (początek XIX wieku). Najważniejszą materialną pozostałość działalności tego ośrodka stanowią przykłady wykorzystania „marmurów” chęcińskich w obiektach sakralnych na terenie regionu świętokrzyskiego i poza jego granicami. Z lokalnych przykładów można wymienić m.in. obiekty sakralne na terenie Chęcin i Kielc (kościół parafialny św. Bartłomieja oraz kościół i klasztor Franciszkanów w Chęcinach, zespół kościelno-klasztorny na Karczówce, bazylika katedralna oraz kościół Świętej Trójcy w Kielcach).

swietokrzyskie marmury 2Ponowne przemysłowe wykorzystanie „marmurów świętokrzyskich” wiąże się z rozpoczęciem działalności Przedsiębiorstwa Kopalń Marmurów Kieleckich, utworzonego jako trzyosobowa spółka w 1874 roku (zakład ten funkcjonował pod zmiennymi nazwami, a po prywatyzacji w 2003 roku przyjął ostatecznie nazwę Kieleckie Kopalnie Surowców Mineralnych SA). Przedsiębiorstwo w początkowym etapie działalności eksploatowało ponad 20 marmurołomów (głównie na obszarze chęcińsko-kieleckim). Poza powszechnie znanymi lokalizacjami w Bolechowicach, Szewcach i Zelejowej eksploatowane były również złoża: Kajetanów, Korzecko, Jaworznia oraz Szczukowskie Górki. Marmury produkowane w kieleckim zakładzie były wykorzystywane zarówno przy budowie nowych, jak i renowacji historycznych obiektów architektury. Klasyczny przykład ich zastosowania stanowi budowa Domu Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego im. Marszałka J. Piłsudskiego w Kielcach (obecnie Wojewódzki Dom Kultury) w 1935 roku. W obiekcie zostały wykorzystane dekoracyjne odmiany miejscowych wapieni (złoża: Bolechowice, Szewce, Ołowianka nad Zawadą, Zygmuntówka, Zelejowa, Jaźwica i Morawica), z których wykonano pionowe i poziome płyty okładzinowe, schody oraz detale architektoniczne. Drugi z wzorcowych przykładów stanowi budynek Oddziału Świętokrzyskiego Państwowego Instytutu Geologicznego, gdzie płyty okładzinowe wykonane z miejscowych „marmurów” poza wystrojem wnętrza stanowią także element wystawy edukacyjnej. Produkcja „marmurów” przez Kieleckie Kopalnie Surowców Mineralnych w latach 70. i 80. była związana z eksploatacją istniejących i wykorzystaniem dawnych złóż zlokalizowanych również poza obszarem chęcińsko-kieleckim, m.in. Jaźwica, Wola Morawicka, Morawica, Łabędziów, Suków, Łagów i Osiny. W 1976 roku w kieleckiej dzielnicy Białogon uruchomiono linię obróbki i skład „marmurów”. Produkcja prowadzona w tej lokalizacji po 2000 roku obejmowała głównie surowce ze złoża Jaźwica (wapienie górnodewońskie, nieco zbliżone do odmiany „bolechowice”, ale o jaśniejszym odcieniu) i Celiny (wapienie górnojurajskie o jasnobeżowym zabarwieniu nieco zbliżone do „morawicy”).

Ostatecznie produkcja „marmurów” przez KKSM została zakończona w 2012 roku, a pozostałe niewykorzystane partie materiału (głównie płyty marmurowe wykonane z wapieni bolechowickich) zostały pozyskane przez Wojewódzki Dom Kultury w Kielcach dla potrzeb renowacji wnętrza obiektu.

STAN OBECNY

swietokrzyskie marmury 3Sytuacja panująca od kilku lat na rynku dekoracyjnych kamieni budowlanych w Polsce i na świecie nie jest zbyt sprzyjająca dla świętokrzyskich „marmurów”, pomimo ich stosunkowo konkurencyjnej ceny w porównaniu z marmurami zagranicznymi. Jest to związane nie tylko z dużą atrakcyjnością wizualną i różnorodnością materiału importowanego, ale też z trudnościami w dostępności do atrakcyjnych miejscowych odmian dekoracyjnych wapieni. Ten drugi aspekt wiąże się z lokalizacją większości złóż tych surowców na obszarach prawnie chronionych, co przekłada się na trudności w uzyskaniu koncesji. Opisane tendencje mają odzwierciedlenie w profilu wydobycia zakładów górniczych eksploatujących złoża surowców skalnych możliwych do zastosowania przy produkcji marmurów technicznych. Najważniejsze obecnie działające złoża tych surowców stanowią: Bolechowice i Morawica oraz w mniejszym stopniu Jaźwica, Wola Morawicka i Celiny. Z informacji uzyskanych przez autora w kopalni „Bolechowice” wynika, że obecnie tylko trzy lokalne zakłady kamieniarskie pozyskują większe ilości gruboławicowego wapienia rafowego z tego złoża pod produkcję elementów „marmurowych”. Prawie 100% surowca przeznaczone jest do produkcji kruszywa o zróżnicowanej frakcji. Nieco korzystniej sytuacja przedstawia się w złożu „Morawica III”, z którego pozyskuje się trzy odmiany kolorystyczne wapienia późnojurajskiego (tzw. morawica jasna, średnia i ciemna), znajdujące szerokie zastosowanie w lokalnym kamieniarstwie i architekturze, do produkcji okładzin pionowych i poziomych przeznaczonych do wnętrz budynków. We współczesnej lokalnej architekturze zaznacza się również trend wykorzystywania surowych, nieobrobionych bloków miejscowych surowców (m.in. wapienia bolechowickiego) na elewacjach zewnętrznych i wewnątrz budynków. Przykład Centrum Geoedukacji w Kielcach i powstającego obecnie Europejskiego Centrum Edukacji Geologicznej koło Chęcin stanowi dobrą ilustrację tej prawidłowości.

… DO PRODUKTU GEOTURYSTYCZNEGO

swietokrzyskie marmury 4Jak wyglądają perspektywy wykorzystania „świętokrzyskich marmurów”? Pytanie to o tyle zasadne, że eksponowanie lokalnego dziedzictwa geologicznego i kulturowego w ramach różnorodnych produktów turystycznych tworzonych przez samorządy i organizacje pozarządowe stanowi interesującą perspektywę dla przyszłego wykorzystania surowców skalnych z obszaru chęcińsko-kieleckiego i jego najbliższego otoczenia. Edukacyjno-turystyczna wartość lokalnych „marmurów” związana jest z lokalizacją na stosunkowo-niewielkim obszarze całego cyklu produkcyjnego, począwszy od występowania surowca w złożu, poprzez jego wydobycie i obróbkę, aż po wykorzystanie w architekturze. Zakłady górnicze i kamieniarskie bazujące na lokalnym kamieniu poza czysto gospodarczym znaczeniem, stanowią kontynuację tradycji górniczych i kamieniarskich związanych z dawnym ośrodkiem chęcińskim oraz Staropolskim Zagłębiem Przemysłowym. Zastosowanie lokalnych skał dekoracyjnych w kamieniarstwie i architekturze ma zatem podstawowe znaczenie dla zachowania lokalnej tożsamości i specyfiki dziedzictwa kulturowego. Wszystkie wymienione elementy stanowią podstawę dla tworzenia obszarowych produktów geoturystycznych bazujących na dziedzictwie geologicznym i kulturowym – tzw. geoparków, które powołuje się coraz częściej w różnych regionach Polski. Możliwości wynikające z tej perspektywy mogą sprawić, że „marmury” świętokrzyskie przeżyją ponowny renesans.

Michał Poros
Fot. Geopark Kielce

KAMIENIARSTWO W DRODZE

Bliskość autostrady A4 gwarantuje prosty i szybki dojazd do pracowni kamieniarstwa artystycznego Michała Misiaszka. Większyce, ul. Ogrodowa 7– pod tym adresem w powiecie kędzierzyńsko-kozielskim stanął… kontener. Pomysł bardzo mobilnego zakładu cieszy nie tylko sąsiadów.

Świat Kamienia: Twój pomysł na sezonową pracownię jawi się profesjonalnie, skoro tuż obok stanął odciąg pyłów. Czyżby to dowód nie tylko bezkonkurencyjnego cięcia kosztów?

Michał Misiaszek:Nie jest to co prawda lokum całoroczne, ale zima to przecież praca na zwolnionych obrotach– wtedy wykonuję np. modele gipsowe, więc taki kontener sprawdza się podczas gorących okresów w kamieniarstwie. Mój pomysł na zakład kamieniarski jestbardzo budżetowy. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by w każdej chwili przenieść się pod inny adres czy też na czas np. imprez branżowych mieć ad hoc stoisko!A tak poważnie– moje zajęcie generuje dużo pyłu, który teraz wędruje do urządzenia odciągowego, więc w żaden sposóbnie przeszkadzam okolicznym sąsiadom.

misiaszek 2Zakłady kamieniarskie zlecają mi wykonanie napisówek w kamieniu ze względów ekonomicznych. Mój warsztat znajduje się zdecydowanie bliżej od tych, z którymi współpracowali wcześniej. Pomysł chwycił, skoro współpracuję z pięcioma firmami. Zlecenia otrzymuję wyłącznie na maila. Klient dostaje ode mnie katalog on-line z ponumerowanymi rodzajami czcionek i elementami zdobniczymi. Ja otrzymuję tablicę, przygotowuję na komputerze projekt i wysyłam do klienta do zatwierdzenia, a następnie wykonuję napisówkę (jeśli jest coś pilnego, to w tym samym dniu albo na następny dzień tablica jest gotowa), a później już umawiamy się osobiście na odbiór. Przy takim układzie kamieniarz oszczędza czas i pieniądze, bo nie musi osobiście przyjeżdżać i akceptować projektu. Na własną rękę staram się też rzeźbić i sprzedawać swoje wyroby.

ŚK: Wiemy, że zadebiutowałeś w branży całkiem niedawno i od razu sukces?

M.M.: Historia zaczyna się od tego, że po skończonych studiach na kierunku język biznesu na Uniwersytecie Opolskim przez pewien czas pracowałem zgodnie z wykształceniem jako szczur korporacyjny, ale w ogóle nie mogłem się w tej pracy odnaleźć. Miałem poczucie, że ta praca jest bez sensu. Nie mogłem zobaczyć efektu swojej pracy – podpisywanie umów, spotkania z klientami, dokumenty, cyferki… nie były to spójne ani skończone etapy, które można zmierzyć, dotknąć i zobaczyć.

Przed podjęciem tej pracy wróciłem z Opola do rodzinnego Kędzierzyna i byłem przez trzy miesiące bez pracy. W międzyczasie zapytałem moją mamę, czy nie zna kogoś, kto mógłby mi dać jakąkolwiek pracę, żeby tylko nie siedzieć w domu. Mama skontaktowała mnie z kamieniarzami, bo o takich znajomych pomyślała w pierwszej chwili. Mijają trzy lata od tej ważnej, jak się okazało, decyzji. Zacząłem z kamieniarzami układać kostkę brukową. Pewnego dnia szef poprosił mnie, abym mu pomógł przenieść tablicę nagrobkową. Moją uwagę przykuła wtedy wyrzeźbiona róża!

ŚK: Od fascynacji do rzemiosła zwykle długa droga. Opanowałeś liternictwo, grawerowanie, rzeźbienie samodzielnie?
M.M.: Po prostu zainteresowałem się, w jaki sposób można coś takiego wykonać i jak się można tego nauczyć, a po tygodniu zadzwonił do mnie szef, informując, że kupił mi młotek pneumatyczny, tarcze i kątówkęz propozycją nie do odrzucenia. Miałem po prostusię spróbowaći coś „porobić”. Skwapliwie skorzystałem z okazji i od tego wszystko się zaczęło. Miałem dużo szczęścia, bo poznałem świetnego artystę –Stanisława Pietrusa, który do dzisiaj jest moim mentorem, który mnie prowadzi, a jeśli mam jakieś pytania odnośnie do technologicznych aspektów rzeźby, to zawsze mogę liczyć na jego pomoc. Najpierw zacząłem rzeźbić w piaskowcu, a później w granicie. Potem zaczęła się poważna przygoda z rzeźbą, zacząłem wykonywać portrety i bardziej skomplikowane zlecenia. Najpierw współpracowałem z zaprzyjaźnionymi kamieniarzami, u których rozpoczynałem pracę. Następnie pojawił się kolejny klient, a później pocztą szeptaną pojawili się następni. W końcu napisałem projekt i złożyłem wniosek o dofinansowanie unijne na 40 tys. zł. Kupiłem za te pieniądze masę sprzętu,m.in. piaskarkę do liternictwa. Ubiegłoroczny sezon udało mi się zamknąć dość dużą górką, więc się cieszę, bo będą pieniądze na inwestycje i kolejne maszyny. W kwietniu minęły dwa lata istnienia mojej firmyDANAIDA. Skąd nazwa? Wzięła się od ulubionej rzeźby Auguste’aRodina.

ŚK: Czy w wyuczonej profesji pomogły Twoje studia?

M.M.: Owszem. W zarządzaniu przedsiębiorstwem i chociażby przy pisaniu projektu. Zresztą znajomość języków obcych przydaje się do dziś.Zakup maszyn poprzedziły opinie użytkowników na zagranicznych forach internetowych i informacje umieszczone w takim też sklepie internetowym. Pamiętam pewną anegdotę z tym związaną. misiaszek 1Zamówiłemwe Włoszech młotek pneumatyczny – bardzo profesjonalny, acz instrukcja obsługi nie była już tak przejrzysta.Podpinam go do przewodu, a tu nic nie działa! Dzwonię więc do tej włoskiej firmy i rozmawiam z facetem, który był odpowiedzialny za moje zamówienie. Okazało się, że muszę… uderzyć rękojeścią młotka o kamień i dopiero wtedy zacznie działać. Dziś napisówki wykonuję młotkami pneumatycznymi, szlifierkami trzpieniowymi, a do delikatnych elementów albo wyszczerbionych liter używam młotków ręcznych.

ŚK: Plany na najbliższą przyszłość?

M.M.: W tym roku planuję przyjąć pracownika, ponieważ zajmuję się jeszcze renowacjami i przy większej ilości pracy nie zdołałbym sam tego wszystkiego ogarnąć. W mojej rodzinie jest dużo osób uzdolnionych manualnie – tato ładnie maluje, siostra jest na architekturze. Ja sam od dziecka lepiłem różne figurki z plasteliny i nawet wybierałem się swego czasu na ASP, ale bałem się, że z tego nie będę mógł się utrzymać. Dziś jestem pewien, że z kamieniarstwo artystyczne daje także satysfakcje finansową. Zdarzają się zamówienia na popiersia z granitu, więc coraz częściej zakupy kamienia od zaprzyjaźnionych kamieniarzy uzupełniam samodzielnie – na przykład większe bloki piaskowca sprowadzam z Radkowa. Wykonuję też reliefy, czyli płaskie rzeźby, które w charakterystyczny i delikatny sposób przedstawiają osobę zmarłą. Pewnego dnia przyszła do mnie pani, której zmarły mąż był myśliwym, i zamarzyła sobie na nagrobku jakiś element, który byłby tożsamy z zajęciem, które wykonywał. Zaproponowałem jej motyw roślinny z krzyżem św. Huberta i dodałem jeszcze motyw zwierzęcy. Te płaskorzeźby są dwukolorowe. Na tych rzeźbach będą moje sygnatury.

Mam jasną wizję rozwoju. Za pięć lat chciałbym projektować takie pomniki, jakie możemy podziwiać na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie lub Rakowickim w Krakowie.

ŚK: Życzymy sukcesów zawodowych i dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiała: Lucyna Czubala
Fot. www.danaida.pl

 

Nie czekaj dodaj firmę

do naszego katalogu!

 

 

Dodaj firmę...

 

Dodaj ogłoszenie drobne

do naszej bazy!

 

 

Ogłoszenia...

45-837 Opole,
ul. Wspólna 26
woj. Opolskie
Tel. +48 77 402 41 70
Biuro reklamy:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Redakcja:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.">
     Wszystkie prawa zastrzeżone - Świat-Kamienia 1999-2012
     Projekt i wykonanie: Wilinet