KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

Z inicjatywą przedsięwzięcia wyszedł Społeczny Komitet Budowy Pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego w Poznaniu. Krótko potem, we wrześniu ubiegłego…

Czytaj...
HARD ROCK HOTEL

HARD ROCK HOTEL

Jedna z najnowszych realizacji, za którą stoi firma stoneCIRCLE, zyskała wiele prestiżowych nagród. Bar hotelowy otrzymał nagrodę Best…

Czytaj...
LAGASCA 99 I COSENTINO

LAGASCA 99 I COSENTINO

Zlokalizowany w dzielnicy Salamanca w Madrycie budynek mieszkalny Lagasca 99 nawiązuje swym charakterem do obiektów architektury wokół niego,…

Czytaj...
BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

Taki apel do Ministerstwa Rozwoju wydało w połowie sierpnia br. dwanaście organizacji branży budowlanej, deweloperskiej, biznesowej i architektonicznej.

Czytaj...
Frontpage Slideshow | Copyright © 2006-2011 JoomlaWorks Ltd.

Pamiętny wrzesień

Ostatnie zaskakujące wydarzenia, które rozegrały się na scenie zarówno politycznej, jak i ekonomicznej w naszym kraju oraz za granicą, przyniosły nam sporo zmian i niepewności. Nie da się ukryć bezpośredniego wpływu wydarzeń, jakie rozegrały się 11 września br. w Stanach Zjednoczonych i ich późniejszych reperkusji. Niewątpliwie od jakiegoś już czasu obserwujemy spowolnienie tempa rozwoju gospodarki światowej. Co za tym idzie, również polski rynek reaguje bardzo negatywnie na te nasilające się światowe tendencje do regresji.  Niestety płacimy cenę za globalizację gospodarki światowej, która jak wiadomo, działa na zasadzie naczyń połączonych, pogorszenie lub zastój w rozwoju jednego z jej elementów pociąga za sobą zmianę wielu innych. Atak terrorystów na nowojorskie Światowe Centrum Handlu (WTC) to, oprócz tragedii tysięcy bestialsko zamordowanych ofiar, również cios wymierzony w międzynarodową gospodarkę. Cios zadany w wyjątkowo niekorzystnym momencie, bowiem pogłębił on negatywne nastroje i wprowadził poczucie niepewności. Na skutek wydarzeń w USA i niepokoju na świecie przebieg i wyniki kampanii wyborczej w naszym kraju zeszły na dalszy plan. Według głównego ekonomisty BRE Banku Janusza Jankowiaka przede wszystkim spadło zainteresowanie problematyką gospodarczą, na czym skorzystał rząd, usuwając w cień problem niebagatelnej dziury budżetowej. Jankowiak na łamach wrześniowej „Rzeczpospolitej” (Ekonomia, nr 222, s. B4) stwierdza: „Kto śmiałby domagać się natarczywie wyjaśnień na temat budżetu w obliczu wielkiej tragedii, która wstrząsnęła światem? Kto mógłby zakwestionować oczywiste twierdzenie, że po 11 września tego roku obrót wydarzeń w gospodarce globalnej stał się praktycznie nieprzewidywalny? Wszystko to prawda. Postterrorystyczny wzrost niepewności nie podlega dyskusji. Tyle że nie stanowi to żadnego usprawiedliwienia dla głuchego milczenia, jakie naraz zapadło wokół naszych problemów gospodarczych. Nie chciałbym, by zabrzmiało to cynicznie, ale wydaje się, że amerykański koszmar, skutecznie odwracający na dobre dwa tygodnie uwagę opinii publicznej od spraw krajowych, pozwolił ustępującemu rządowi łatwiej dopełznąć do wyborów bez ujawnienia projektu przyszłorocznego budżetu”. Nie da się ukryć! Faktem jest, że opinia społeczna została uśpiona wydarzeniami zza oceanu i związanym z nimi strachem, przerażeniem i bezradnością. Nie ma się jednak co dziwić  takie sytuacje nie mają miejsca na co dzień.  Dalej autor pisze: „[...]na dobrą sprawę nie jest dla nas jasne, jakie będą długotrwałe reperkusje wydarzeń w Stanach w światowej gospodarce. Pierwsze reakcje na odwieszenie notowań na rynkach amerykańskich nie dają jeszcze podstaw do wyrokowania o skutkach długofalowych, jak zachowania konsumentów, inwestorów, przewidywania inflacyjne gospodarstw domowych i rynków finansowych. [...]nie wiedząc nic pewnego o gospodarce światowej, nie sposób prognozować ani popytu zewnętrznego, ani przewidzieć sentymentu inwestorów dla naszego rynku, będącego przecież wciąż tylko jednym z rynków wschodzących [...]”. Te trafne spostrzeżenia rzucają światło na naszą sytuację jako ekonomicznego partnera europejskich oraz światowych rynków, od których jesteśmy w dużym stopniu uzależnieni. Inwestorzy zagraniczni bowiem nie spieszą się z decyzjami o wchodzeniu na nasz rynek. Powodów jest obecnie wiele, a na czele stoi wspomniany już wcześniej zastój gospodarki ogólnoświatowej. Niestety takie dziedziny jak motoryzacja, elektronika, czy zaawansowane technologie nie rozwijają się obecnie zbyt dynamicznie. Poza tym tempo rozwoju prywatyzacji w Polsce jest również wolniejsze w stosunku do wcześniejszych założeń. Nie udaje nam się jak na razie stworzyć korzystnych warunków, na jakich firmy prywatne mogłyby zatrudniać swoich pracowników. Zdaniem specjalisty Andrzeja Sadowskiego, który wypowiadał się w „Rzeczpospolitej” (Ekonomia, Nr 227, s. B2): „[...] spadek wzrostu gospodarczego jest właśnie wynikiem bezrobocia. Te osoby, które są bezrobotne, nie wytwarzają dochodu narodowego, nie tworzą wartości dodanej i w rezultacie mamy mniejszy wzrost gospodarczy. [...]Dotychczas sektor prywatny tworzył więcej nowych miejsc pracy, niż ubywało ich w sektorze publicznym czy w restrukturyzowanych zakładach. Dlatego w Polsce bezrobocie do 1998 r. regularnie spadało. Proces masowych zwolnień istniał cały czas, ale gospodarka miała nieprawdopodobną siłę tworzenia nowych miejsc pracy. Ten proces został przerwany i zaczęła się tendencja odwrotna. Stąd pojawia się rosnące bezrobocie [...]Barierą dla przedsiębiorcy jest koszt pracownika. Tym bardziej że oprócz niego dochodzą podatki i inne zobowiązania, które państwo przez ostatnie lata wielokrotnie zwiększyło, [...]” Jednym słowem w Polsce nie opłaca się na dziś dzień zatrudniać pracowników. Na pewno taka sytuacja nie poprawi podupadającej finansowo-ekonomicznej kondycji państwa. Kwestia bezrobocia to problem niebanalny i nasilający się wraz z zastojem gospodarki. Nie powinien więc dziwić fakt, iż ponad 40% Polaków w wieku produkcyjnym ma zamiar wyjechać z kraju po naszym wejściu do Unii Europejskiej., aby szukać pracy. 13 spośród 15 krajów Unii Europejskiej jest gotowych otworzyć swój rynek pracy dla Polaków wraz z przystąpieniem naszego kraju do wspólnoty. Wstrzemięźliwe pozostają tylko Niemcy oraz Austria. Z drugiej strony, mimo wszystko rośnie zainteresowanie inwestorów  zagranicznych polskim rynkiem z powodu względnego spokoju, jaki oferuje geopolityczne położenie naszego państwa. Polska nie ma na arenie międzynarodowej zdeklarowanych wrogów. Jest krajem bezpiecznym w oczach zagranicy i z tego powodu, w świetle ostatnich tragicznych wydarzeń w USA, świetnym materiałem na potencjalne inwestycje wymagające stabilności. Niestety zmiana parlamentu i wynik wyborów również początkowo niekorzystnie wpłynęły na nastroje społeczne. Obawa przed koalicją SLD-PSL i wydłużeniem się czasu uporządkowania finansów państwa spowodowała, że inwestorzy krajowi wstrzymali się z wydatkami. Czy widmo recesji jest zatem realne? Opinii jest wiele, przeważają niestety te pesymistyczne. Można jedynie spekulować, co przyniesie nam przyszłość. Nic dobrego nie wróży ogromna dziura budżetowa państwa oraz przyszłoroczne założenia budżetowe. Cięcia i jeszcze raz cięcia, poczynając od „budżetówki”, a kończąc na długofalowych inwestycjach. Rząd zdążył na czas (do 30 września) złożyć projekt budżetu na ręce marszałka Sejmu. Jak wiadomo nie zrezygnowano z kontrowersyjnego podatku importowego oraz waloryzacji płac sfery budżetowej. Nowo utworzony rząd zdecydował zaś o redukcji zatrudnienia na stanowiskach kierowniczych „budżetówki”. Zobaczymy, jaki skutek przyniosą zakładane zmiany! Wydają się one być nieco radykalne, ale dzięki nim skarb państwa powinien wiele zaoszczędzić. Jeśli chodzi o PKB to GUS informuje, że w drugim kwartale tego roku w stosunku do analogicznego okresu w ubiegłym roku zwyżkował on tylko o 0,9 proc. W pierwszym kwartale br. wzrost wynosił jeszcze 2,3 proc. Nie wygląda na to, aby obecny miał nam przynieść przełom. W analogicznym, drugim kwartale ubiegłego roku, gospodarka rozwijała się w tempie 5 proc., w czwartym 2,4 proc. „Wzrost PKB w drugim kwartale 2001 roku o 0,9 proc. w skali 12 miesięcy potwierdza znaczne spowolnienie wzrostu gospodarczego. To najniższy wskaźnik od 1996 roku, odkąd GUS prowadzi kwartalne badania wzrostu PKB”,  powiedział prof. Janusz Witkowski, wiceprezes GUS. Według badań GUS-u koniunktura w przemyśle we wrześniu była gorsza niż przed miesiącem i gorsza niż we wrześniu w siedmiu ostatnich latach. Podobnie było w handlu oraz w segmencie sprzedaży usług. „Rzeczpospolita” (Ekonomia, Nr 232, s. B2) pisze: „Spośród przedsiębiorstw badanych przez GUS, 15 proc. informowało o poprawie koniunktury we wrześniu, a 29 proc. o jej pogorszeniu. Firmy publiczne oceniały swoją sytuację znacznie gorzej niż prywatne. W rezultacie, ogólny wskaźnik koniunktury wyniósł minus 14 (minus 10 w sierpniu). Oznacza to, że taką przewagę procentową mają firmy, w odczuciu których ich sytuacja we wrześniu pogorszyła się, nad tymi, którym się poprawiło. We wrześniu odnotowano ograniczenia popytu w skali zbliżonej do sierpniowego. Spowodowało to, że wytwórcy nadal ograniczali bieżącą produkcję. Przewidywania dotyczące przyszłego popytu są nadal optymistyczne i gorsze niż w poprzednim miesiącu. W październiku produkcja przemysłu może wzrosnąć nieznacznie. Zwiększyły się i tak nadmierne zapasy wyrobów gotowych. W najbliższych trzech miesiącach przedsiębiorcy spodziewają się pogorszenia sytuacji finansowej swoich firm. Można też oczekiwać dalszych zwolnień pracowników”.

Czy naturalne kryształy soli mogą poprawić nasze samopoczucie?

Na początku XXI wieku życie bez wielu urządzeń elektrycznych wydaje nam się bardzo trudne, wręcz niemożliwe. Ułatwiają nam one pracę w biurach, w domu, dostarczają rozrywki. Często jednak nie zdajemy sobie sprawy, że są one także źródłami szkodliwych dla człowieka jonów dodatnich, czyli tzw. elektrosmogu. Jego szkodliwe działanie polega na gromadzeniu się jonów dodatnich, powodujących pogorszenie jakości powietrza w pomieszczeniach, co z kolei działa niekorzystnie na samopoczucie  tak fizyczne, jak i emocjonalne. Najważniejsze źródła niekorzystnych jonów dodatnich to:

*monitory komputerów;

*telewizory i radioodbiorniki;

*grzejniki elektryczne;

*suszarki, odkurzacze, kuchenki;   mikrofalowe itp.;

*dym tytoniowy. 

Badania naukowe wykazały, że odpowiednia dla człowieka ilość jonów ujemnych w otoczeniu to ok. 1000  1500/cm3. W zamkniętych pomieszczeniach, w których pracuje kilka osób, ilość jonów ujemnych może spaść nawet do 200/cm3. Pozytywne działanie jonów ujemnych można odczuć zwiedzając Kopalnię Soli w Wieliczce, będąc nad morzem, czy choćby spacerując bezpośrednio po burzy. Ważne jest więc dbanie o to, aby w pomieszczeniach, w których pracujemy, zredukować do minimum elektrosmog. Najtańszym i najprostszym sposobem walki z elektrosmogiem jest regularne wietrzenie pomieszczeń, szczególnie takich, w których przebywa kilka osób, jest dużo urządzeń elektrycznych i w których pali się papierosy. Można także korzystać z jonizatorów powietrza, jednak są to dość drogie urządzenia. Ale w redukcji elektrosmogu sprawdza się również lampa wykonana z kryształu soli, który jest naturalnym jonizerem powietrza i efektywnie podnosi poziom jonów ujemnych w pomieszczeniach. Efekt jonizacji powietrza przez sól wynika z odkrytych już wiele lat temu jej właściwościach fizykochemicznych. W lampach solnych efekt jonizacji jest dodatkowo zwiększony poprzez rozgrzanie kryształu soli żarówką, co korzystnie wpływa na nasze samopoczucie. Sól krystaliczna jest bardzo pomocna w leczeniu wielu schorzeń. Bioenergoterapeuci i homeopaci w Europie Zachodniej od dawna polecają lampy z soli krystalicznej jako wspomaganie w leczeniu alergii, astmy, chorób układu oddechowego i układu krążenia. Często stosowane są także przy leczeniu reumatyzmu. Ze względu na swoje piękne i bogate kolory lampy solne są też wykorzystywane w terapii kolorami, czyli chromoterapii. Ich kojące światło pomaga osobom znerwicowanym i cierpiącym na bezsenność. O leczniczej właściwości soli świadczy fakt, że górnicy pracujący przy wydobyciu soli znacznie rzadziej cierpią na choroby układu oddechowego. Naukowe, wieloletnie badania nad wpływem mikroklimatu w kopalniach soli na zdrowie człowieka doprowadziły do utworzenia podziemnego sanatorium w Kopalni Soli w Wieliczce. Miejsce to jest ogromnie cenione przez ludzi dotkniętych chorobami układu oddechowego. Dzisiaj, kiedy otacza nas tak wiele produktów ze sztucznych materiałów, naturalna lampa solna ma unikatową wartość i z pewnością może przynieść nam wiele pożytku.

Piaskowce bolesławskie w architekturze

Najstarsze wzmianki o znanym i znaczącym zagłębiu kamieniarskim okolic Bolesławca pochodzą z XII wieku. Nie jest więc zaskoczeniem, że przez tyle pokoleń zbudowano z piaskowców tego regionu ogromną ilość najróżniejszych obiektów budowlanych. Piaskowce były też surowcem dla kamieniarstwa nagrobkowego, w tym epitafijnego, także dla rzeźbiarzy. Z piaskowców o specjalnych cechach wykonywano koła młyńskie otoczaki. Piaskowce bolesławieckie są osadami jednostki geologicznej zwanej depresją północnosudecką. Najstarszym poziomem jest dolnotriasowy piaskowiec lwówecki, szaroróżowy o zmiennym ziarnie w ławicach. Był on eksploatowany przez kilkaset lat na kamień łamany i drobne elementy budowlane. Po II wojnie światowej eksploatacji nie wznowiono. Cztery następne poziomy należą do górnej kredy i występują w cenomanie, turonie, koniaku i santonie. Piaskowce cenomańskie, grubo- i średnioziarniste, o spoiwie ilasto-krzemionkowym posiadają dobre właściwości fizykomechaniczne. Dawniej eksploatowano je na podwaliny domów, cokoły mostów, na budownictwo sakralne. Piaskowce turońskie, jasnoszare i jasnożółtawe, nierównoziarniste, wyjątkowo równoziarniste, patynują na kolor ciemnoszary. Były one eksploatowane dawniej w Płakowicach, obecnie dzielnicy Lwówka Śląskiego. Piaskowce koniackie są jednolicie wykształcone na całym obszarze depresji i są najwartościowszym surowcem budowlanym, gruboławicowym, drobnoziarnistym z niewielkim udziałem spoiwa ilastego. Patyna zmienia kolor piaskowca z jasnoszarego lub jasnożółtego na ciemnoszary. Duży udział krzemionki i dobra zwięzłość są korzystnymi cechami na różne elementy budowlane, rzeźby, a nawet kamienie szlifierskie lub młyńskie. Ze znanych kamieniołomów należy wymienić: Czaple, Nową Wieś Grodziską, Zbylutów, Kotliska, Wartę Bolesławiecką, Wartowice, Rakowice Małe (Rakowiczki)

i Żerkowice. Imponujące są ilości wydobytych piaskowców tego poziomu a wykonane prace rzeźbiarsko-kamieniarskie budzą niekłamany podziw mistrzów-artystów tamtych pokoleń. Piaskowce santońskie, najmłodsze pod względem geologicznym, różnoziarniste o stosunkowo niskiej zwięzłości. Były kiedyś eksploatowane w Osieczowie i Ocicach koło Bolesławca.

Występowanie piaskowców, skrótowo opisanych powyżej, przedstawia schematyczna mapa wg J. Milewicza. Piaskowce depresji północnosudeckiej występują od wieków w architekturze niemal wszystkich starych miast, zamków, klasztorów i nekropolii Dolnego Śląska i w znacznym stopniu także regionów sąsiadujących. Transport kamienia na coraz większe odległości wymagał kiedyś pokonania niewyobrażalnych trudności. Wydobycie i transport, załadunek i wyładunek, odbywały się przy znacznym udziale mięśni. Zasadniczą rolę odgrywała pomysłowość w wykorzystaniu prostych narzędzi. Od połowy XIX wieku  transporcie bardzo pomogła rozbudowująca się sieć kolejowa. Pod koniec XIX wieku w obróbce piaskowców pracę ręczną w coraz większym stopniu przejęły maszyny. Do I wojny światowej piaskowce kredowe okolic Bolesławca i Lwówka Śląskiego były już szeroko znane na całym obszarze ówczesnych Niemiec, a więc także na terenach polskich pod zaborem pruskim. Przyczyniła się do tego firma założona w 1776 roku w Kassel (Jan Henryk Wimmel). Współpracowała ona z najsłynniejszymi niemieckimi architektami (C.G. Langhans i jego syn, C.F. Schinkel, A. Stüler, L. Persius i inni). W 1872 roku firma przenosi się do Bolesławca pod nazwą Zeidler & Wimmel. Zakupiono kamieniołomy: Wartowice, Rakowice, Żerkowice, Płakowice, Czaple. W roku 1884 firma zatrudniała już ponad 800 osób. Realizuje się bardzo duże projekty w tym Reichstag w Berlinie (od 1894), Muzeum Steiglitza w Sankt Petersburgu (do 1896) i zamek cesarski w Poznaniu (do 1910). Firma rozwija się dalej. W roku 1939 ma już 7 zakładów obróbczych, 21 kamieniołomów (w tym także łomy wapieni muszlowych, bazaltów i granitów) i zatrudnia ok. 1600 pracowników. Obecnie siedzibą firmy jest Kirchheim koło Würzburga. Spis prac w piaskowcu, wykonanych przez firmę Zeidler & Wimmel do roku 1945 obejmuje imponująco długą listę obiektów. Przeważają obiekty monumentalnej zabudowy Berlina i Poczdamu. Wśród nich należy wymienić: Reichstag, Kolumnę Zwycięstwa (Siegesäule), Reichsbank, zoo, Wyższą Szkołę Techniczną, hotele: „Astoria”, „Adlon”, „Fürstenhof”, „Atlantic”, Dom Sztuki, katedrę, fontannę Herkulesa, pomnik cesarza Wilhelma, Landtag, pałace i ogrody (Sanssouci) w Poczdamie. Dekorację piaskowcową z okolic Bolesławca posiada również wiele prestiżowych gmachów w innych miastach. Są to: Rotterdam, Amsterdam, Brema, Hamburg, Oldenburg, Kilonia, Neusterlitz, Gryfia, Szczecin, Olsztyn, Poznań, Wrocław, Opole, Katowice, Zabrze, Gliwice, Racibórz, Ołomuniec (Czechy), Kunjerad (Węgry), Wałbrzych, Świdnica, Legnica, Przemków, Świeradów Zdrój, Kamieniec Ząbkowicki, Zgorzelec, Drezno, Lipsk, Dessau, Hanower, Bielefeld, Essen. Trzy najdalsze budowy to rezydencja barona von Stieglitza w Rapti koło Ługi (1896-97), Akademia i Muzeum Stieglitza w Sankt Petersburgu (1885-95) oraz Banco Aleman Transatlantico w Buenos Aires (1925-26).

W dwudziestoleciu międzywojennym piaskowce dolnośląskie nie były importowane na teren Rzeczypospolitej. Polityka ówczesnego rządu II RP, patriotyczne zachowania inwestorów

i architektów nie dopuszczały do importu kamienia (tym bardziej z Niemiec!) skoro mieliśmy własne złoża (Góry Świętokrzyskie, Krakowskie, Podole). Zamawianie piaskowców krajowych zaowocowało ożywieniem gospodarczym w rejonach ich wydobycia. Sytuacja zmieniła się diametralnie po II wojnie światowej, tj. po przesunięciu granic Polski i powrocie Śląska do macierzy. Stopniowo uruchamiano kamieniołomy, rosło zapotrzebowanie. Zmonopolizowany przez państwo sektor (kamieniołomy, zakłady przeróbcze i montażowe) pracował w systemie akordowym, co praktycznie zaowocowało rabunkową gospodarką złożami i niską jakością wykonawstwa. Coraz większe ilości piaskowca kierowano do Warszawy. Wznoszono Pałac Kultury i Nauki, Marszałkowską Dzielnicę Mieszkaniową, gmachy ministerstw (rolnictwa, budownictwa, komunikacji i innych), rekonstruowano Stare Miasto. Pewne ilości piaskowca przesłano na prestiżowe budowy do Gdańska, Łodzi, Bydgoszczy, Katowic, Krakowa, Poznania i Wrocławia. Nieoczekiwane lecz znaczne załamanie zamówień przeżyły kamieniołomy bolesławieckie w roku 1958. Przyczyną była kolejna wizyta I sekretarza Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Nikity Chruszczowa w Polsce i jego opinia podczas zwiedzania Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej w Warszawie. Chruszczow oglądając urzeźbione elewacje i imponujące kandelabry na placu Konstytucji powiedział: „Za drogo budujecie!”. Natychmiast z komitetów partyjnych wysłano odpowiednie dyrektywy. Biura projektowe musiały „wyrzucić” kamień z projektów. Do kamieniołomów przestały przychodzić zamówienia. Czas ożywienia przyszedł dopiero parę lat później, a istotne zmiany nastąpiły dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych. Właśnie od tego czasu kamieniołomy bolesławieckie stały się ponownie strefą zainteresowania inwestorów niemieckich. Ożywienie budowlane w Niemczech oraz wymóg stosowania oryginalnego kamienia w restaurowanych budynkach historycznych spowodowały wzrost zamówień i podniesienie poziomu technologicznego. Eksploatacja i obróbka piaskowców stopniowo przechodzą na standardy zachodnioeuropejskie. Odczuwa się wzrastający napływ kapitału niemieckiego. Najlepiej rozwijająca się polska firma Kamieniarz, posiadająca kamieniołomy Czaple, Nową Wieś Grodziską, Żeliszów i Wartowice IV, pracuje głównie w Niemczech i tam posiada przedstawicielstwo z biurem przyjmowania zleceń. Lista referencyjna tej firmy jest imponująca, są na niej miejscowości ze wszystkich niemieckich krajów związkowych. Kamieniarz wykonuje renowacje i nowe prestiżowe wystroje w kamieniu. Wyzwaniem dla firmy była realizacja fasad Federalnego Urzędu ds. Wyżywienia w Karlsruhe (powierzchnia fasad 17.000 mkw.!). Również w Polsce firma Kamieniarz wykonała wiele prac w piaskowcach bolesławieckich m.in. w Warszawie (centrum Skanska, Kuria Biskupia Warszawsko-Praska), biurowiec przy ulicach Bokserskiej i Gdańskiej, seminarium duchowne, hotel Sobieski), Sopocie (hotel Rezydent), Krakowie (centrum administracyjne Pliwa S.A.), Kielcach (centrum laserowe i Biblioteka Główna Politechniki Świętokrzyskiej), Konstancinie - Jeziornej (szkoła amerykańska).

Znane od XVI wieku kamieniołomy piaskowców Rakowiczki i Żerkowice eksploatuje obecnie Kopalnia Piaskowca z Bolesławca (dawniej Bolesławieckie Zakłady Kamienia Budowlanego KAMBUD, później przejęte przez EXBUD w Kielcach). Wydobycie i przerób systematycznie wzrastają. Kamień jest doceniany zarówno ze względu na jakość, jak i dekoracyjność (jasne, ciepłe barwy). Jako „memento” chciałbym przywołać pewien fakt z czasów II wojny światowej. Otóż w czasie pochodu hitlerowskich zagonów pancernych na wschód, przygotowywano w Raczkowiczkach elementy gigantycznego pomnika, który miał być wzniesiony dla uczczenia wygranej wojny przez III Rzeszę Niemiecką. Pod specjalnymi wiatami pracowało wówczas ok. 100 kamieniarzy. Zdążyli nawet wyrzeźbić wielkiego niemieckiego orła, do którego później strzelali dla zabawy żołnierze marszałka Iwana S. Koniewa. Wiele innych elementów niedoszłego pomnika wykorzystano w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie (rok 1951 i następne). Obecnie zainteresowanie piaskowcami z okolic Bolesławca i Lwówka Śląskiego stale się zwiększa. Równolegle wzrasta również podaż. Piaskowce są prezentowane na targach kamieniarskich i budowlanych. Wydaje się, że naszedł sprzyjający okres dla kamieniołomów i zakładów przeróbczych a nawet dla zamiarów wznowienia eksploatacji w nieczynnych od lat łomach. Temat historii i aktualnego wykorzystania kamiennych bogactw (w tym piaskowców) zachodniej części Dolnego Śląska został przedstawiony w lipcu bieżącego roku na międzynarodowym sympozjum w Lwówku Śląskim, współorganizatorami sympozjum były: Polska Akademia Nauk Oddział we Wrocławiu, Urząd Miasta i Gminy Lwówek Śląski, Instytut Nauk Geologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego, Polskie Towarzystwo Gemmologiczne oraz Polskie Towarzystwo Mineralogiczne.

autor: Henryk Walendowski

Świat Kamienia nr 6 (13) 2001  

Podpisy do zdjęć i mapki

 Ryc. 81 Występowanie piaskowców w depresji północnosudeckiej (wg J. Milewicza)

1 piaskowce pstrego piaskowca; 2 piaskowce kredowe; 3 kamieniołomy czynne; 4 zakład przeróbczy; 5 ważniejsze dyslokacje;

 Centrum biurowo-mieszkalne Skanska Polska Sp. z o.o., ul. Gen. Zajączka

Fasada zewnętrzna z piaskowca i granitu

 Stern Center Poczdam

 Obie fotografie: archiwum zakładowe firmy „Kamieniarz”

 Poznań, Centrum Kultury „ZAMEK”

Piaskowce: Płakowice, Wartowice, Rakowiczki

Poznań, 03.1994 r.

Fot. Z. Pniewski

 Lwówek Śląski. Wieża bramy Bolesławieckiej.

 Poznań, opera

Elewacja, kolumnada, rzeźby z piaskowca Czaple

Poznań, 03.1994 r.

Fot. Z. Pniewski

Przysieka Polska k. Kościana

Koło młyńskie (Kotliska?)

Jako stół ogrodowy w parku 07/36

Przysieka Polska 10.06.2001 r.

Fot. Z. Pniewski

Poznań, Biblioteka Uniwersytecka (1902), piaskowiec Wartowice ze 100-letnią patyną.

Poznań, 03.1994 r.

Fot. Z. Pniewski

Sankt Petersburg, muzeum i akademia

Sztiglica (transkrypcja z języka rosyjskiego!)

Fragment elewacji z piaskowca Rakowiczki

Fot. H. Walendowski, 1999

Rewolucja w technologii

TSH 1800 jest maszyną do poziomego cięcia liną diamentową,  przeznaczoną do  podstawowego cięcia bloków kamiennych. Innowacja zaproponowana przez Thibaut bazuje na unikalnym opatentowanym systemie klinów automatycznie wstawianych  pomiędzy płytami. To sprawia, że maszyna ta pracuje w trybie całkowicie automatycznym. Rozbudowa prototypu maszyny została przeprowadzona we współpracy z zakładami przetwórczymi granitu z ponad 15-letnim doświadczeniem w cięciu kamienia trakami linowymi. Prototyp maszyny pracował ponad rok (ponad 6000 godzin pracy) w wiodącym zakładzie przetwórczym pozwalając Thibaut na zebranie doświadczeń w pierwszej fazie (na przykład: zastosowano układ 2 kół zamiast 4). Nowa wersja maszyny pracuje już od miesiąca w zakładzie obróbki kamienia w Britanny (Francja).   TSH 1800 jest rewolucją w technologii cięcia bloków kamiennych. Poziome cięcie przy użyciu automatycznego systemu „wstawiania klinów” daje nam przewagę nad konkurencją. TSH 1800 wzbogaca asortyment maszyn służących efektywniejszej produkcji. Wyjątkowość tej maszyny określić można następująco:

 

1.             Kolejność cięcia według zamówień, bez wymiany bloków.

Zastosowanie w TSH 1800 liny o długości 13,62 metrów jest istotną różnicą w porównaniu z innymi maszynami tego typu. Maszyna przemieszcza się na torze jezdnym,  umożliwiając cięcie bloków kamiennych bez ograniczenia długości stojących obok siebie w szeregu. Bloki mogą pozostawać na miejscu do czasu ich całkowitego wykorzystania. Planowanie i kierowanie zakładem przetwórczym staje się dzięki temu ułatwione.

 

2.         Wysoka dokładność cięcia.

TSH 1800 cechuje się dużą precyzją cięcia dzięki użyciu nowoczesnej technologii. Zastosowanie precyzyjnych liniowych szyn toru jezdnego pozwala na oszczędność czasu podczas polerowania powierzchni płyt (gładsza powierzchnia). Dokładność wykonania powierzchni mieści się w granicach +/- 0,5 mm, dzięki czemu osiąga się znaczne oszczędności materiałów ściernych podczas polerowania. Sztywność maszyny i stabilność pracy zwiększa także żywotność liny diamentowej.

 

3.            Minimum transportu, maksimum bezpieczeństwa.

Przemieszczanie przeciętych grubych płyt odbywa się tylko w poziomie. Do dzisiaj wszystkie płyty cięte pionowo wymagają fazy ręcznego obrotu płyty z pozycji pionowej do poziomej. Ten etap wiąże się z dużymi stratami czasu i niesie za sobą ryzyko uszkodzenia materiału, a także stwarza niebezpieczeństwo dla operatora. Koncepcja maszyny z torem jezdnym umieszczonym w podłodze pozwala na łatwiejszy transport bloków i płyt. Łatwy dostęp pozwala na użycie zarówno suwnicy jak i wózków widłowych tym samym oszczędzając czas i zwiększając bezpieczeństwo pracy.

 

4.            Szybciej, całkowite wykorzystanie liny, praca ciągła, lepsza jakość.

TSH 1800 przecina bloki wzdłuż mniejszej szerokości, co zwiększa prędkość cięcia. Zmniejszone przez to wygięcie liny zmniejsza także ryzyko jej przedwczesnego zużycia czy zerwania. Oprócz zwiększonej żywotności liny, technologia ta daje większą szybkość cięcia (np. Indian Black  średnio 1,89 m2/godz). Prędkość ruchu maszyny nie jest zmniejszana do samego końca płyty. W maszynach pionowych  konieczne jest zatrzymanie posuwu pod koniec cięcia w celu wyrównywania ugięcia liny.

 

5.            Eliminacja pracy ręcznej.

Poziome cięcie pozwala  na całkowite przecięcie bloku. Nie pozostaje żaden nie docięty fragment płyty i nie ma potrzeby ręcznego poprawiania (odłamywania). Pomijana jest także faza podnoszenia liny diamentowej po przecięciu płyty, co zajmuje czas i może być przyczyną zerwania liny czy uszkodzenia powierzchni płyt w przypadku zakleszczenia liny.

 

6.            Szybkie i łatwe ustawianie bloków, wyeliminowanie fazy podklejania bloków.     

Oszczędności czasu powstają podczas ustawiania bloku. Czas ustawienia jest zredukowany do minimum: dzięki cięciu w poziomie sprowadza się on do podklinowania bloku odpowiednio do kształtu. W przypadku cięcia pionowego konieczne jest ustawienie bloku na betonie lub jego podklejenie w celu zabezpieczenia płyt przed przewróceniem po przecięciu. W tym przypadku szybkie i łatwe ustawianie bloków sprawia, że do obsługi wystarczy jeden pracownik. W przypadku bloków lub płyt z jedną powierzchnią już przeciętą można ułożyć je na odpowiednim stole eliminując całkowicie fazę podklinowywania. TSH 1800 pozwala na użycie jej do wielu innych zastosowań. Wszystko to wskazuje, że razem z maszyną TSH1800 firma Thibaut proponuje nie tylko maszynę do cięcia bloków za pomocą liny diamentowej. Konsekwencją wprowadzenia na rynek tego pomysłu będzie zmiana organizacji zakładów przeróbczych, zwiększenie wydajności, obniżenie kosztów. Pozwoli to firmom na racjonalizowanie i optymalizowanie podstawowych składników kosztów: czasu i nakładu pracy.

 

Opis techniczny:

Konstrukcja spawana. Zakres ruchu wzdłużnego w trybie ręcznym przynajmniej 1100 mm. Nie ma ograniczenia ruchu wzdłużnego maszyny, gdyż zależy to od długości zainstalowanych szyn jezdnych (obecnie do 21 metrów).

Szerokość poprzeczna bloków od 600 do 1800 mm, zakres ruchu pionowego  1600 mm w trybie automatycznym i 2000 mm

w trybie ręcznym.

Silnik główny 11 kW ze zmienną prędkością ruchu liny.

Zakres prędkości posuwu pionowego i wzdłużnego:

od 10 mm/min do 4250 mm/min. Dokładność wzdłużnego

i pionowego pozycjonowania:

0,05 mm. Automatyczne zmywanie toru jezdnego i kół pozwala uniknąć gromadzenia błota.

Wymiary gabarytowe maszyny

w mm: 3200 x 6100 x 4800.          

Wagi Tamtron

TAMTRON - UNIA oferuje profesjonalną wagę do ładowarek kołowych, różniącą się od wszystkich innych urządzeń wagowych, stosowanych na rynku, inteligentnym oprogramowaniem. Waga może być instalowana na każdym typie ładowarki kołowej: STALOWA WOLA, VOLVO, CATERPILLAR, CASE, KOMATSU, UN i innych. Z większością wymienionych firm współpraca opiera się na zasadzie umów lub zatwierdzonych procedur instalacji. Zasada procesu ważenia jest podobna do działania innych wag opartych na pomiarze ciśnienia układu hydraulicznego.

 

Dynamiczny proces ważenia   

Proces ważenia jest dynamiczny, dzięki czemu zawartość łyżki ładowarki jest

zważona natychmiast i dokładnie (zatwierdzenia typu i certyfikaty GUM, PTB i OIML). Ważenie dokonuje się w trakcie podnoszenia łyżki ładowarki. Pomiar masy jest realizowany za pośrednictwem 2 czujników HBM P 8 montowanych na cylindrach hydraulicznych. Nominalne ciśnienie wynosi 500 bar. Czujniki są zabezpieczone przed przeciążeniem poprzez reduktor ciśnienia. Terminal wagowy jest wyposażony w duży, czytelny i graficzny wyświetlacz ciekłokrystaliczny i alfanumeryczną klawiaturę. Aby rozpocząć ważenie, musisz tylko włączyć wagę, podnieść i opuścić łyżkę ładowarki. Waga jest gotowa do ważenia!

 

Pełna informacja na kwicie wagowym i w komputerze

      Nowa waga do ładowarek TAMTRON drukuje kwit ważenia o wymiarach  105 x 210 mm zawierający informacje o kliencie, adresie, materiale, samochodzie, przyczepie, kierowcy, cenie itp. Waga jest bardzo łatwa i przyjazna w obsłudze dzięki inteligentnemu oprogramowaniu. Pozwala na indywidualny wybór i połączenie informacji z pamięcią, na przykład jest możliwe otrzymanie kompletnego kwitu wagowego zawierającego wybrane dane (klient, materiał, samochód itp.) po wprowadzeniu krótkiego kodu numerycznego. Można wprowadzać zmiany i dodawać więcej informacji bezpośrednio na wyświetlaczu wagi (nie dotyczy to oczywiście wyniku ważenia). Operator i kierowca nie muszą już dopisywać żadnych informacji ręcznie na kwicie wagowym. Wydrukowany kwit wagowy zawiera wszelkie żądane informacje po przyciśnięciu jednego klawisza funkcyjnego, podobnie jak w biurze przy użyciu komputera. Użytkownicy ładowarek kołowych wybierają inteligentną wagę TAMTRON, aby nie mieć żadnej pracy związanej z ręcznym wystawianiem dokumentów. Kierownictwo ma każdego dnia dokładne dane dotyczące ważonych materiałów, które w łatwy sposób mogą być przenoszone bezpośrednio do komputera w biurze. Ponadto specjalny program zapewnia pełną kontrolę pracy ładowarki w zakresie czasu pracy, wyłączenia wagi, pozostawania ładowarki w trybie nie ważącym i innych nieprawidłowościach. Waga automatycznie zapamiętuje ostatnie 1100 kwitów wagowych w pamięci wewnętrznej. Operator może drukować kwity wagowe na bieżąco lub z opóźnieniem oraz w każdym czasie kopie kwitów.

 Raporty i prowadzenie magazynu

Waga TAMTRON może być wyposażona w program magazynowy. Używając tego wyjątkowego programu operator  może zachować dziesiątki różnych materiałów w różnych miejscach (tworzyć magazyn), może otrzymać sumę załadowanych materiałów na wyświetlaczu lub na raporcie. Operacje bieżącego załadunku pojazdów i wydawania aktualnych kwitów wagowych mogą odbywać się równocześnie z przekazywaniem danych i tworzeniem magazynu materiałów. Operator może wydrukować raport wydanych towarów

i zapasów magazynowych w rozbiciu na materiał, datę i czas. Możliwe jest także kreowanie raportów w okresach dziennych, tygodniowych, miesięcznych i rocznych w rozbiciu na klienta, materiał i zgodnie z innymi wymaganiami.

TAMTRON - UNIA

40 - 687 Katowice,

ul. Sobocińskiego  19 a

tel. (0-32) 202-67-67,

fax (0-32) 205-91-91

serwis (0-32) 201-48-48

www.tamtron.com.pl, www.uniawagowa.pl

email:Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Automatyczne podawacze masy ściernej

O skuteczności i efektywności cięcia na trakach piłowych decydują: prawidłowe ustawienie i napięcie pił, dobór właściwego ścierniwa oraz równomierność podawania masy ściernej pod wszystkie pracujące piły podczas cyklu przecierania. Funkcje tą realizują automatyczne podawacze, które zastąpiły trakowych podających łopatami masę ścierną pod piły.

 

W skład automatycznego podawacza wchodzą głównie zespoły pokazane

na Rys. 1 i Rys. 2:

1. ZBIORNIK PIASKU

z dozownikiem

2. ZBIORNIK WAPNA  zbiornik z mieszadłem wodnego roztworu wapna

3. STUDNIA (RZĄPIE)  do której spływają ścieki z traka

4. ZESPÓŁ POMPOWY  wałowa pompa wirowa podająca masę ścierną rurociągiem tłocznym do rozdzielacza

5. ROZDZIELACZ MASY (deszczownik) umieszczony nad blokiem - rozdzielający masę ścierną równomiernie

na długości i szerokości bloku

6. LEJ SPŁYWOWY  wyprofilowany w fundamencie traka, zbierający masę ścierną spływającą ze strefy przecierania i kierujący ją do studni 3.

 

W skład zespołu pompowego wchodzą również:

7. PŁUCZKA  umożliwiająca okresowe przepłukiwanie masy ściernej w przypadku jej nadmiernego zagęszczenia przez starty kamień

i rozdrobiony piasek

8. ZBIORNIK MAGAZYNOWY (kieszeń)

do którego odprowadza się masę ścierną po zakończeniu cięcia bloku. Przed rozpoczęciem kolejnego cyklu cięcia masa ta jest wpuszczana do studni 3.

 

Obecnie stosowane są dwa główne sposoby zabudowy podawaczy:

UKŁAD JEDNOPOZIOMOWY  pokazany na rys. 2, w którym poniżej poziomu zerowego trakowi zagłębiona jest tylko studnia 3 i lej spływowy. Dozowniki, płuczka i zbiornik magazynowy usytuowane są na posadzce trakowni. Układ korzystniejszy przy instalowaniu pojedynczych traków. UKŁAD DWUPOZIOMOWY  pokazany na rys. 2. Na dolnej kondygnacji znajduje się studnia z pompą oraz zbiornik masy. Takie rozwiązanie uwalnia od zabudowy znaczne powierzchnie trakowni i przy większej ilości traków ustawionych koło siebie ułatwia obserwację i obsługę urządzeń pracujących na dolnym poziomie. Układ dwupoziomowy istotnie zwiększa objętość fundamentu korzystny w przypadku montażu traków przed obudowaniem. Podane uprzednio zespoły podawacza występują w tej czy innej postaci we wszystkich podawaczach. Różnią się jedynie SPOSOBEM STEROWANIA. Sterowanie podawaczem Najprostszym jest układ, który umownie można nazwać INTUICYJNYM, bowiem jakość pracy zależy w znacznym stopniu od intuicji i doświadczenia operatora. Po ustawieniu nastaw wyjściowych na dozownikach piasku 1, wapna 2 i uruchomieniu pompy 4 rozpoczyna się przecieranie bloku. Na podstawie odgłosów i obserwacji pił koryguje się nastawy dozowników. Podczas „zacinania” bloków zwykle podaje się zwiększoną ilość piasku i stopniowo się ją zmniejsza po wejściu wszystkich pił w materiał. Doświadczony trakowy doskonale wyczuwa moment kiedy masa ścierna traci własności ścierne, uruchamia płuczkę 7 lub zwiększa dozowanie piasku. Postęp techniczny, a zwłaszcza wprowadzenie na rynek traków pracujących przy zwiększonej ilości pił w liczbie 140 czy 200 jednocześnie wymusił wprowadzenie ZESPOŁÓW STEROWANIA AUTOMATYCZNEGO, które sterują pracą podawacza (często całego traka) praktycznie bez udziału pracownika. Ich działanie opiera się na zastosowaniu w układzie podawacza czujników i urządzeń pomiarowych określających: gęstość masy, zawartość piasku stalowego w masie, obciążenie silnika głównego, wielkość opadu itp. Programy komputerowe po wprowadzeniu danych wyjściowych sterują procesem dozowania składników i płukania masy w taki sposób, aby uzyskać optymalny postęp przecierania przy minimalnym zużyciu ścierniwa. Każdy z liczących się producentów traków oferuje taki zespół sterowania oparty na analizie różnych parametrów cięcia i różnych programach optymalizacyjnych. Jeden z takich układów firmy Wheelabrator Alleward opisał inż. A. Bukalski w nr 9/2/2001(str. 70 i 71).

 

ZUŻYCIE PIASKU I PIŁ TRAKOWYCH

Do lat 70-tych w przemyśle kamienia budowlanego stosowano piły trakowe

o grubości 8-9 mm. Przy użyciu tych pił zużycie piasku stalowego przy przecieraniu granitu strzegomskiego wyniosło od 6 do 9 kg/m2, twardych piaskowców kłodzkich 2,3  3 kg/m2.

Wprowadzenie cieńszych (4-5mm)

pił i automatycznych podawaczy masy spowodowało zmniejszenie zużycia piasku do 4-5 kg/m2.

Według posiadanych informacji

w „mamucich” trakach 200 piłowych z wózkami trakowymi 3,5 x 7 m zużycie piasku stalowego spada do wartości

3-4 kg/m2 przy opadzie około 3 cm/h. Wydajność można określić

z nomogramu na rys. 3.

 

 Do opracowania wykorzystano nastepujące:

- Technology for natural stone  ACCIM Mediolan

- Materiały i prospekty firm:

Perissinotto i POMETON  Maerne (VE)  IT

- K.C. Wardanian “Sowriemiennyje kamieniaobr. Stanki i poptocznyje linii”  Erywań

Kto jest pan?

Kamieniarze to wielce ciekawy ludek, pełen bogactwa postaw i zachowań. Znajdziemy w jego masie i nobliwych biznesmenów, i używających życia oryginałów, ludzi o duszy artysty czy artystów życia, pasjonatów i zdegustowanych życiem malkontentów. Można by zatem zadać pytanie, co łączy tych wszystkich ludzi, że w swoim życiu postanowili zajmować się kamieniem? Pieniądze li tylko czy może coś jeszcze? Pytania te przywodzą na myśl kolejne i w końcu zaczynamy się zastanawiać, w jaki sposób wygląda ich współistnienie, czy w ich świadomości jest poczucie odpowiedzialności za to, jak w odbiorze społecznym sytuowana jest profesja, której wykonywanie wypełnia większą część każdego dnia, nie wspominając już o permanentnym zaabsorbowaniu myśli i uczuć? Bo kiedy tak spojrzeć na ostatnią z wymienionych kwestii, szanującego siebie człowieka nie stać na lekceważenie odbioru jego osoby, pracy, dorobku, wyznawanych przez niego wartości  mam nadzieję, że zgodzicie się ze mną Państwo. Żyjemy w wolnym kraju i z pewnością odwołanie się do wolności zagwarantowanej nam konstytucyjnie jest zawsze jak najbardziej na miejscu i rzeczywiście nic nikomu do tego, co i jak chcemy robić, o ile nie naruszmy podstawowych zasad współistnienia. Ale do wolności trzeba dorosnąć, a to oznacza przede wszystkim tylko więcej i więcej odpowiedzialności, którą trzeba przyjąć na siebie osobiście. Komuś, kto przyjął na siebie obowiązek prowadzenia zakładu czy hurtowni nie trzeba tłumaczyć, że funkcjonuje on tak jak jego właściciel i nic więcej ani też mniej nie zdarzy się bez jego udziału. No właśnie, dlaczego zatem miałoby być inaczej w sferze życia publicznego, a zatem czy nadal możemy powiedzieć, że to wszystko jedno jak prezentujemy się w roli biznesmena poza naszym miejscem pracy? Spróbujmy się przyjrzeć na przykład sytuacji, która zdarzyła się we Włoszech, w czasie trwania targów MARMOMACC w Weronie. Obowiązki przywiodły na tę wspaniałą imprezę nie tylko biznesmenów z Polski, ale też działaczy związkowych i prasę. Targi to wdzięczny temat dla dziennikarzy, nic więc dziwnego, że wysłanniczka polskiego magazynu kamieniarskiego na miejscu uwijała się jak w ukropie, by zebrać jak największą ilość materiałów do napisania artykułu informującego polskich kamieniarzy o tym, co działo się w Weronie. Jednym z założonych zadań było sprawdzenie, jak w odbiorze Polaków jawi się ta impreza. Istotne były wypowiedzi jak największej liczby osób, gdyż dawało to możliwość w miarę obiektywnej jej oceny. Była szansa też i na to, że każda z wypowiadających się osób zwróci uwagę na ofertę czy jakiś element wystawy, który umknął w czasie penetracji ogromnej płaszczyzny wystawienniczej dziennikarce SK, ważny z punktu widzenia specjalistów różnych dziedzin kamieniarstwa. No więc nasza koleżanka pełna dobrych intencji ruszyła między polskich kamieniarzy i spotkała się z traktowaniem, jakie z trudem tolerujemy u uczniaków z podstawówki albo wiejskich prostaczków, ale nie u  poważnych szefów firm. Znani dobrze w środowisku kamieniarskim panowie, biznesmeni przecież, dla których europejskie wojaże to żadne szczególne wydarzenie, nie mieli nic do powiedzenia ponad stwierdzenia w rodzaju „Słońce ładnie świeci”, „Jak co roku, nic nowego”. Stwierdzeniom tym towarzyszył ironiczny uśmieszek lekceważenia, co było najdelikatniej mówiąc, nieeleganckie (pamiętać należy, że chodzi tu o traktowanie kobiety).  A przecież na tych targach pokazano po raz pierwszy we Włoszech maszynę do poziomego cięcia kamienia (w tym roku można było ją wcześniej zobaczyć podczas targów Stone+tec w Norymberdze), czy urządzenie do wykonywania rzeźb zaprogramowanych w systemie maszyny, ponadto firma SIMEC zademonstrowała linię polerską do produkcji płytek kamiennych o wydajności przekraczającej dotychczasowe pojęcie o możliwościach współczesnych maszyn kamieniarskich (nowością była w niej głowica segmentu polerującego pracującego teraz nie po okręgu, lecz po elipsie, co wymiernie zmieniło poziom wydajności). To mało? Przecież to są wydarzenia, które zmieniają naszą rzeczywistość zawodową. Ktoś chyba czegoś tu nie rozumie i, przykro powiedzieć, za pieniądze tego nie zmieni!!! Ponadto trzeba w tym kontekście stwierdzić, że na stoiskach kamieniarskich potęg poświęcona naszej dziennikarce uwaga pozwalała uzyskać maksimum informacji na dowolny temat. No więc zastanówmy się, co w kontekście tych faktów można wywnioskować, i zmilczmy wnioski, by ci, co nie rozumieją, pozostali poza kręgiem tych, którzy rozumieją więcej niż tylko to, co poda im się wprost i dosłownie. Bycie kimś to na pewno nie, jak głosi obiegowa dziś rymowanka: skóra, fura i komóra, ale szerokie horyzonty umysłowe, kultura i wrażliwość na świat. Ale „kowalem swego szczęścia każdy jest”...

Schodami w dół

Pomysł tworzenia czarnej listy kontrahentów nie jest ani nowy, ani oryginalny. Na pewno jest kontrowersyjny. Po reakcjach, z jakimi się spotkał wśród członków ZPBK, można jednak  powiedzieć, że w jakimś stopniu jest w stanie zaspokoić wyraźnie odczuwaną potrzebę sprawiedliwości i poczucia bezpieczeństwa w stosunkach między ludźmi, których sytuacja zawodowa jest podobna (myślę tu o biznesmenach). Ale do rzeczy: bezczelność i wykorzystywanie uprzejmości wynikającej ze zrozumienia trudności, z jakimi borykają się firmy w dzisiejszej jakże nieprzyjaznej dla biznesu sytuacji gospodarczej osiągnęły już taki poziom u jednego z dłużników czasopisma Świat Kamienia, że nie sposób milczeć. Rzecz dotyczy firmy Ciemny z Głogowa. W pierwszej połowie bieżącego roku zostały uzgodnione z panem prezesem Ciemnym dwie emisje reklamy jego firmy na łamach Świata Kamienia. Jak zdecydowana większość czasopism na świecie tak też i ten dwumiesięcznik funkcjonuje dzięki pieniądzom za reklamy. Ponieważ mamy głęboki regres w gospodarce, zmusza to redakcję do tolerowania nieterminowości w regulowaniu opłat za reklamy. Jednak tego typu proceder ma swoje granice, które pan prezes przekroczył już dawno  na koncie wydawcy brak wpływu za reklamy datuje się od marca bieżącego roku. Wysokość należności wynosi 2476,60 zł i oczywiście możemy ją uznać za niską lub wysoką w zależności od punktu widzenia, weźmy jednak pod uwagę, że firma Ciemny to raczej nie jest zakład produkujący jeden nagrobek bądź trzy stopnie do schodów na miesiąc... Monity o zapłatę faktur spotykają się jak do tej pory z kompletnym lekceważeniem ze strony pana prezesa, a sposób traktowania przez niego telefonujących do niego osób wskazuje na kompletne lekceważenie  jak bowiem traktować zapewnianie o rychłej zapłacie, kiedy mijają kolejne tygodnie, miesiące, a pieniędzy jak nie było, tak nie ma. Na usta samo ciśnie się powiedzenie o gębie i cholewie... Narzekanie pana prezesa na nasz krótki, czternastodniowy termin zapłaty w kontekście ośmiomiesięcznego wydłużenia wskazuje na żenującą hipokryzję. Warto zaznaczyć - wydłużenia jednostronnego (dokonanego przez prezesa Ciemnego) i jak do tej pory tolerowanego (przez wydawcę Świata Kamienia). Czy jest na polskim rynku firma, która daje tak długie okresy płatności? Śmiem wątpić. Zastanawiać musi w tym kontekście wiarygodność finansowa firmy Ciemny. Ciekaw jestem, czy ofiarą jej „solidności” padło tylko nasze czasopismo czy może są inni pokrzywdzeni. Byłbym wdzięczny za informację. Interesujące zapewne  szczególnie dla współpracujących z firmą Ciemny bądź zamierzających ten błąd popełnić  będą formy „dialogu” pana prezesa z redakcją Światem Kamienia. Dzwoniąca z redakcji pani w rozmowie z sekretarką dowiadywała się na przykład, że pan prezes jest obecny na miejscu, po czym po podaniu kogo reprezentuje dowiadywała się, że go nie ma. Co za cud! Nazwa „Świat Kamienia” brzmiała jak zaklęcie dematerializujące pana prezesa. Jednak punktem kulminacyjnym była rozmowa przeprowadzona z panem prezesem w dniu 8 listopada br., kiedy dał on pokaz swojego pogardliwego traktowania wierzyciela (bo tak to już trzeba nazwać). Na kolejne zapytanie o to, czy zamierza uregulować rachunek, odrzekł „pewnie tak” wtrącając jakieś słowa po niemiecku i rzucił słuchawką. Wykonany od razu kolejny telefon znów niestety zdematerializował mojego rozmówcę, przynajmniej w słowach jego sekretarki, bowiem w oddali było słychać podpowiadający jej odpowiedzi głos męski. Taki styl działania wskazuje na tchórzostwo i kompletny brak honoru  pomyślałem odruchowo i wypaliłem do pani po drugiej stronie linii telefonicznej, że „to niemożliwe”, na co sekretarka zapewniła mnie, że sprawdzi jeszcze, ale okazało się, że pan prezes wsiadł do auta i właśnie odjechał. Sądzę, że styl, jaki zaprezentował prezes Ciemny z Głogowa w kontaktach z redakcją Świata Kamienia komentuje się sam najlepiej. Mam nadzieję, że jego potencjalni klienci, kontrahenci czy kooperanci rozważą zaprezentowany wobec nas styl działania, co w przyszłości uchroni ich od wchodzenia w relację z niesolidnym partnerem a także pozwoli uniknąć traktowania, które niewiele ma wspólnego z szacunkiem wobec drugiego człowieka.    

Chemiczne oczyszczanie kamienia

Począwszy od staroegipskich budowli, poprzez cywilizacje śródziemnomorskie, inne kultury świata aż do czasów współczesnych, kamień wszechobecnie towarzyszy nam jako naturalny budulec, po który kiedyś sięgali wielcy budowniczy; dziś w dobie żelbetu  głównie ze względu na cenę  sięgają po niego jedynie wyrafinowani znawcy smaku, przedkładając szlachetność i naturalne piękno kamienia nad praktyczną unifikację plastikowego detalu, wykraczającą niekiedy poza granice dobrego smaku.

Obecnie, za sprawą rozwoju cywilizacyjnego, kwaśnych deszczów, spalin i zanieczyszczenia atmosfery, kamień ulega coraz silniejszej destrukcji. Nasze zaległości

w konserwacji sięgają zarania rewolucji przemysłowej, odkąd zaczęły dymić kominy fabryczne.

Niezależnie więc od panujących obecnie priorytetów oraz trendów

i zapatrywań estetycznych

w architekturze i sztuce, winni jesteśmy kulturze ochronę jej dóbr,

w których kamień, jako budulec elewacyjny oraz tworzywo dla rzeźby

i detalu architektonicznego, zasłużenie zajmuje poczesne miejsce. Uciekający czas nie jest sprzymierzeńcem zabytków; rodzi się więc przekonanie, że bez pomocy konserwatorów i bez zaawansowanej technologii chemicznej, nie przetrwają następnych wieków zdobione detalami kamienne elewacje, pomniki cmentarne ani rzeźby w architekturze ogrodowej.

Metody oczyszczania są różne: oczyszczanie chemiczne, piaskowanie, mikropiaskowanie i opalanie. Żadna

z tych metod nie jest uniwersalna. Każda z nich sprawdza się i jest niezastąpiona w określonych okolicznościach:

piaskowanie jest optymalnym sposobem na czyszczenie metali wrażliwych na kwasy,

opalanie jest najczęściej stosowane

w usuwaniu powłok malarskich

z drewna, oczyszczanie chemiczne sprawdza się natomiast na podłożach mineralnych odpornych na używane

w tym celu chemikalia; jest to zarazem alternatywa dla popularnego ostatnio

mikropiaskowania, które stosowane

w sposób zbyt intensywny powoduje ubytek substancji zabytkowej.

 

Po pierwsze  nie szkodzić

U podstaw nowoczesnej konserwacji kamienia leży wiedza teoretyczna, praktyka i technologia. O ile nieodpowiedzialne działanie na nowym kamieniu ma wyłącznie aspekt ekonomiczny, to w przypadku obiektów zabytkowych przynosi zazwyczaj niepowetowane straty.

Tak więc świadomi tego konserwatorzy kamienia pracując na obiektach zabytkowych stoją zwykle przed trudnym wyborem pomiędzy zabiegami zachowawczymi

z wykorzystaniem półśrodków nie gwarantujących właściwej skuteczności a radykalnym działaniem, wspieranym arsenałem szeroko reklamowanych środków chemicznych, przebadanych wprawdzie

w laboratoriach, lecz  z uwagi na skalę czasu  nie zweryfikowanych dostatecznie w praktyce. Brzemię odpowiedzialności jest o tyle większe, że niepożądane zjawiska uboczne mogą wystąpić nawet po wielu dziesięcioleciach. Lecz skoro nawet

w medycynie podejmuje się ryzyko stosowania nowych medykamentów, tym bardziej można je podjąć

w konserwacji, skupiając raczej uwagę nad wykluczeniem nieporozumień

i rozważnym doborze odpowiednich środków. Szczególnej uwagi wymagają kwaśne i zasadowe koncentraty czyszczące. Pomimo wysokiej odporności na kwasy kamieni, których głównym budulcem jest krzemionka (SiO2), zaleca się daleko idącą ostrożność

w poddawaniu podłoży zbyt długiemu działaniu lub stosowaniu kwasów

w zbyt dużych stężeniach. Przy niekontrolowanej penetracji w głąb, mogą one bowiem reagować

z zawartymi w kamieniu związkami (np. żelaza lub glinu), a w następstwie w postaci złożonych soli migrować na zewnątrz; niekiedy może się to ujawnić dopiero po wielu miesiącach w postaci rudych plam. Zjawisko to jest bardzo niebezpieczne zwłaszcza na jasnoszarych lub jasnożółtych piaskowcach.

 

Produkty...

Doświadczeni konserwatorzy dysponują wiedzą, dzięki której potrzebne środki do oczyszczania mogą bez większych przeszkód sporządzić we własnym zakresie

z dostępnych w handlu odczynników chemicznych. Jednak w przeważającej mierze skłaniają się oni do stosowania gotowych preparatów o sprawdzonym działaniu, takich jak COVERAX, REMMERS, KEIM lub LEU.

Są to kwaśne, alkaliczne lub rozpuszczalnikowe koncentraty, względnie mieszaniny w stanie gotowym do użycia. Jedne przeznaczone są do zdejmowania olejnych powłok lakierniczych, inne

do farb emulsyjnych, jeszcze inne

do rozpuszczania bitumów i wreszcie  do usuwania zanieczyszczeń atmosferycznych.

W przypadku oczyszczania

z zabrudzeń atmosferycznych podłoży mineralnych odpornych na działanie kwasów, na przykład cegły, terakoty, piaskowca lub granitu, stosowane są preparaty kwaśne, takie jak COVEXAN, MUROLIN ew. MUROLIN 3, lub gama preparatów ALKUTEX. Kwaśnym koncentratem usuwa się również zaplamienia cementowe (REINFIX).

Alternatywą dla podłoży mineralnych wrażliwych na kwasy przy zabrudzeniach pochodzenia atmosferycznego, a więc dla wapienia, marmuru, trawertynu i tynku wapiennego, są preparaty alkaliczne: WENDRO, LEU KV, CONIL

1 i CONIL 5. Środkami zasadowymi zdejmuje się również farby olejne (WENDRO). Z uwagi na szkodliwość dla zdrowia i środowiska maksymalnie należy ograniczać stosowanie środków zawierających dwuchlorometan a więc LEU DL, CM 51. Alternatywą dla alkaliów w przypadku usuwania nawarstwień farb emulsyjnych są preparaty rozpuszczalnikowe, na przykład zawierający biodegradalny octan butylu RASANT.

Lepiki i bitumy usuniemy środkami rozpuszczalnikowymi zawierającymi węglowodory aromatyczne, takimi jak LOSONIT. Niestety nie ulegają one biologicznemu rozkładowi, ale mając na uwadze niewielką skalę ich stosowania, nie wpływają znacząco na stan środowiska.

Zaletą gotowych środków jest starannie dobrana przez producentów kompilacja inhibitorów i środków powierzchniowo czynnych, które kontrolują proces działania składników zasadniczych i nie pozwalają im zbyt głęboko wnikać w podłoże.

 

Proces oczyszczania

Użycie preparatów chemicznych wymaga przede wszystkim dokładnego rozpoznania podłoża, a więc określenia rodzaju kamienia, jego nośności, zasolenia i skażenia mikrobiologiczne. W celu doboru preparatu, w mniej widocznym miejscu wskazane jest wykonanie próby. Do pracy konieczne jest użycie myjni ciśnieniowej; jeśli to możliwe  gorącowodnej lub nawet ze stopniem parowym.

Zakładając, że na podłożu występują najczęściej spotykane zabrudzenia, zaleca się następującą kolejność działania:

najpierw stosuje się najmniej agresywne środki, które są w znacznej części biodegradalne i łagodne dla podłoża

następnie miejsca niedoczyszczone poddaje się działaniu preparatów bardziej inwazyjnych,

wreszcie na ostatnich, najtrudniejszych do oczyszczenia fragmentach, stosuje się koncentraty najbardziej agresywne, zawierające wysokie stężenia kwasów mineralnych.

Postępowanie jest niemal w każdym przypadku szablonowe, a więc podobne:

Najpierw podłoże należy obficie zmyć wodą  usuniemy w ten sposób kurz i wypełnimy pory kamienia. Działanie koncentratu czyszczącego ograniczy się wówczas do jego powierzchni; w przeciwnym przypadku wypłukanie zaaplikowanej w suche podłoże chemii może się okazać niemożliwe!). Następnym krokiem jest aplikacja preparatu czyszczącego i pozostawienie go na określony czas, zależny od podłoża, warunków zewnętrznych i stosowanego preparatu. Ostatnim etapem jest mycie hydrodynamiczne (wskazana jest gorąca woda, gdyż wzmaga ona działanie chemii); temperatura mycia zależna jest od rodzaju preparatu, natomiast ciśnienie od stanu i rodzaju podłoża. W przypadku wielokrotnie powtarzanego zabiegu, kamień należałoby profilaktycznie odsolić, stosując okłady z wody destylowanej i ligniny (zasada migracji soli do rozrzedzonego środowiska).

Tak przeprowadzony zabieg oczyszczania nie jest inwazyjny i zwykle nie powoduje ubocznych negatywnych skutków. Są oczywiście sytuacje nieszablonowe, kiedy istnieje na przykład prawdopodobieństwo wystąpienia wysoleń lub zachodzi konieczność wstępnej konsolidacji podłoża.

 

Sztuka kompromisu

Tak samo trudne, jak sam proces czyszczenia kamienia, wydaje się ustalenie granicy, do jakiej można się w tym procesie posunąć. Nadrzędne jest osiągnięcie kompromisu pomiędzy oczekiwaniami, czasem wręcz żądaniami inwestora, a zasadami sztuki konserwacji kamienia. Dotyczy to bowiem sytuacji, gdy wielokrotne zabiegi oczyszczające powierzchnię są bezskuteczne, z powodu czarnych nawarstwień sięgających w przypadku na przykład piaskowca kilku milimetrów wgłąb podłoża. Są one zwykle wynikiem wieloletniego migrowania pewnych zawartości związków wapnia, które poddane reakcji z kwaśnymi deszczami przekształcają się w wodorotlenek wapnia, czyli gips. Jego higroskopijność jest przyczyną wchłaniania wilgoci niosącej zanieczyszczenia, co prowadzi do wytworzenia nieusuwalnej w praktyce czarnej skorupy brudu atmosferycznego.

Należy wówczas przekonać inwestora, że z punktu widzenia sztuki konserwatorskiej, oczyszczeniem będzie wówczas zachowawcze umycie powierzchni, czyli pozbawienie kamienia szkodliwych zanieczyszczeń i otwarcie porów, co umożliwi jego „oddychanie”; diametralnie inne są oczekiwania inwestora, który rozczarowany tak słabym efektem końcowym, żąda „doczyszczenia za wszelką cenę”, co prowadzi przeważnie do karygodnego zdarcia powierzchni kamienia szlifierką lub do pomalowania farbą. W takiej sytuacji w miejscach szczególnie eksponowanych (np. elewacje frontowe), wskazany wydaje się kompromis, polegający na pozostawieniu naturalnie niedoczyszczonych fragmentów; wskazane jest tutaj uciec się nawet do autorytetu urzędu konserwatora. Na takim kamieniu można ewentualnie wykonać delikatny barwny laserunek rozjaśniający, z wykorzystaniem trwałych pigmentów, odpornych na promieniowanie UV.

Poza tym często inwestorzy chcą mieć tylko czysty obiekt i nie zawsze są świadomi tego, że oczyszczanie kamienia jest jedynie jednym z etapów jego konserwacji. A przecież konserwacja, to również dezynfekcja miejsc skażonych mikrobiologicznie, miejscowe wzmocnienie strukturalne, odsolenie, uzupełnienie ubytków, scalenie kolorystyczne, hydrofobizacja i  na życzenie  zabezpieczenie antygraffiti. Wówczas należałoby w ogóle rozważyć sens mycia; w jego następstwie pozostanie wyjałowione i bardzo chłonne podłoże podatne na przyjęcie pokładów nowego brudu, na którym szybko odrosną algi; występuje wówczas ryzyko przyspieszonej destrukcji, czego dowodem są elewacje poddane zabiegom mycia we Wrocławiu i innych miastach na przełomie lat 1980/90. Jeżeli ma się coś zrobić źle, to lepiej nie robić wcale. Bardziej zasadne jest wówczas ogólne mycie roztworem zwykłego detergentu i powierzchowna hydrofobizacja wyłącznie w celu zahamowania procesów destrukcji kamienia, do czasu przeprowadzenia konserwacji w pełnym zakresie.

 

Zasady bezpieczeństwa

Przy pracy środkami chemicznymi wykonawcy często stosują własne reguły bezpieczeństwa, pozwalające niemal na wszystko i w każdych warunkach; uważają, że zalecenia podawane na etykietach i kartach technologicznych w wyniku asekuracyjnego podejścia producentów są przesadzone. Jest to błędne podejście, gdyż przy ciągłym kontakcie z preparatem zagrożenia te stają się potencjalnie realne. Zatem z uwagi na wysokie ryzyko poparzenia, zatrucia lub wystąpienia uczuleń, które objawiają się po czasie, należy stosować się do podanych zaleceń.

 

Chemia  a ochrona środowiska

Wiadomo, że żaden z produktów chemicznych, stosowanych w wielu dziedzinach życia nie jest całkiem obojętny dla środowiska naturalnego. Tak też jest w przypadku oferowanych na rynku koncentratów czyszczących, które często zawierają bardzo agresywne kwasy mineralne, alkalia lub rozpuszczalniki.

W wyniku wieloletnich badań i praktyki w gotowych produktach problem zminimalizowano, oferując produkty o różnej skali zagrożenia dla środowiska. (np. zdolność biologicznego rozkładu COVEXAN-u i WENDRO, które zawierają związki organiczne, wynosi 74-78%). Przyjmując więc, że z kamienia spływa około 2-procentowy roztwór przereagowanego preparatu, który w większości ulegnie rozkładowi, zagrożenia dla środowiska jest znikome. W przypadkach trudniejszych, gdzie chemii agresywnej aplikuje się znacznie więcej, ścieki  powinno się poddawać neutralizacji.

 

Sieć handlowa

Silne koncentraty czyszczące są skuteczne, lecz ich zły dobór lub niewłaściwe stosowanie może spowodować nieodwracalne szkody na kamieniu. Zatem z uwagi na rozliczne czynniki towarzyszące użyciu, środki te z reguły nie są dostępne w hurtowniach ogólnobudowlanych, a nawet w składach chemicznych; sprzedawane są zwykle przez sieć przedstawicielstw, które prowadzą doradztwo technologiczne i służą pomocą w doborze sprzętu i środków ochrony osobistej oraz udzielają informacji o sposobach ewentualnej neutralizacji. Zakup środka może być poprzedzony próbą działania, a nabywca zawsze może liczyć na pomoc w nieoczekiwanych sytuacjach w trakcie pracy.

IAEG Międzynarodowe Stowarzyszenie Geologii Inżynierskiej i Środowiskowej

            Międzynarodowe Stowarzyszenie Geologii Inżynierskiej i Środowiskowej zostało założone w 1964 roku w Delhi na Międzynarodowym Kongresie Geologicznym Należy do Międzynarodowej Unii Nauk Geologicznych (IUGS). IAEG współpracuje między innymi ze Stowarzyszeniem Geologów Inżynierskich (AEG), Międzynarodowym Stowarzyszeniem Hydrogeologów (IAH), Międzynarodowym Towarzystwem Mechaniki Skał (ISRM), Międzynarodowym Towarzystwem Mechaniki Gruntów i Geotechniki (ISSMGE), Międzynarodowym Stowarzyszeniem do Spraw Tuneli (ITA).

            Celem IAEG jest: popieranie rozwoju geologii inżynierskiej w jak najszerszym znaczeniu tej dziedziny nauk (regionalna geologia inżynierska, gruntoznawstwo, mechanika skał i gruntów, geotechnika), przez prowadzenie różnego typu badań; doskonalenie nauczania i szkolenia w zakresie geologii inżynierskiej; zbieranie, ocenę i propagowanie wyników badań z tej dziedziny z całego świata poprzez Grupy Narodowe Geologii Inżynierskiej należące do IAEG; organizację kongresów, sympozjów i innych spotkań naukowych oraz prace komisji ekspertów dla badań problemów związanych z geologią inżynierską (Statues of IAEG, 1992).W ramach IAEG działa szereg komisji i grup współpracy, między innymi komisje:   kartowania inżyniersko-geologicznego, osuwisk i innych ruchów masowych, nauczania geologii inżynierskiej, kamieni budowlanych i ozdobnych, geologii inżynierskiej i odpadów przemysłowych, granulatów oraz gruntów zapadowych. W 2001 roku do IAEG należało około 5.200 członków skupionych w  59 grupach narodowych. Od 1970 roku w Polsce istnieje i działa Polska Narodowa Grupa IAEG. Przewodniczącym polskiej grupy od 2001 roku jest dr hab. Paweł Dobak z Instytutu Hydrogeologii i Geologii Inżynierskiej Wydziału Geologii Uniwersytetu Warszawskiego.             Międzynarodowe władze IAEG wybierane są co 4 lata na międzynarodowym kongresie stowarzyszenia przez przedstawicieli grup narodowych. Ostatni kongres odbył się w 1998 r. w Vancouver w Kanadzie, kolejny planowany jest w 2002 r. w Durbanie  w RPA. Obecnie prezydentem IAEG jest profesor Wang Sijing z Chin, sekretarzem generalnym dr Michel Deveughele z Francji. Oficjalnym czasopismem Stowarzyszenia jest od 1998 roku „Biuletyn Geologii Inżynierskiej i Środowiskowej” („Bulletin of Engineering Geology and the Environment”) wydawany dwa razy w roku przez Springer Verlag w języku angielskim i francuskim. Jego redaktorami są: A.B. Hawkins z Wielkiej Brytanii i R. Cojean z Francji.  Do 1997 czasopismo nosiło nazwę „Biulletin of Engineering Geology”. W „Biuletynie” drukowane są oryginalne artykuły obejmujące cały zakres naukowej i praktycznej działalności  IAEG, a także informacje na temat sympozjów i kongresów organizowanych przez różne grupy członków należących do tej organizacji oraz recenzowane ważniejsze publikacje książkowe z tej dziedziny. Dla członków stowarzyszenia wydawany jest również nieregularny biuletyn organizacyjny ”IAEG NEWS”. Biuletyn ten redagowany jest przez Sekretariat Generalny w Noisy-le-Grand we Francji (Centre de Geologie de I'INGENIEUR Institut Francilien d'Ingénierie  IFI). Głównym torem działalności IAEG jest organizowanie konferencji naukowych, kongresów, sympozjów i innych imprez. Dotąd odbyło się 8 kongresów, przygotowywane są dwa kolejne  w latach 2002 i 2006. Kongresy są najbardziej uniwersalnym forum rozważań nad postępami dyscyplin wchodzących w zakres zainteresowania organizacji. Najbliższy kongres w 2002 r. w RPA organizowany będzie przy udziale instytucji i stowarzyszeń naukowych tego kraju pod hasłem „Geologia inżynierska dla krajów rozwijających się”. Szczegółowo będą rozważane następujące problemy: geologia inżynierska krajów rozwijających się; inżniersko-geologiczne kartowanie i badania gruntów; geologia inżynierska i środowisko; wody gruntowe; rozwój nowych technologii (tamy, mosty, autostrady, górnictwo, mechanika skał); materiały konstrukcyjne; skały Gondwany i geologia inżynierska. Odrębna arena działalności to konferencje regionalne. Przykładem takich konferencji są konferencje odbywające się w Helsinkach, których głównym tematem są problemy związane z budownictwem na utworach skalistych oraz inne wykorzystanie skał. Innym przykładem może być seria spotkań naukowych pod nazwą Konferencja Ogólnorosyjska „Wykłady Siergiejewskie”; ostatnio obradowała w marcu 2001 r. w Moskwie. Nazwa spotkań nawiązuje do dokonań akademika, profesora Uniwersytetu Moskiewskiego, Ewgienija M. Siergiejewa (1914-1997), wiceprezydenta, a w latach 1978-1991 prezydenta IAEG, wybitnego rosyjskiego uczonego, animatora geologii inżynierskiej w b. ZSSR. Konferencja zorganizowana była również pod auspicjami Rosyjskiej Akademii Nauk i innych placówek geologicznych z udziałem 170 uczonych z 23 ośrodków Rosji oraz krajów sąsiednich. Przykładem krajowej działalności polskiej grupy IAEG było ogólnokrajowe sympozjum nt. „Współczesne problemy geologii inżynierskiej w Polsce” (Poznań-Kiekrz 1998), którego celem było podsumowanie i spopularyzowanie osiągnięć polskiej geologii inżynierskiej w okresie ostatnich 25 lat, określenie aktualnych problemów badawczych oraz wytyczenie głównych kierunków dalszego rozwoju w XXI wieku. Tematyka sympozjum skupiła się na głównie na następujących problemach: rozpoznanie i ocena warunków geologiczno-inżynierskich  i geotechnicznych; badania gruntów, w szczególności o specyficznych właściwościach i interpretacja tych badań; racjonalne wykorzystanie i ochrona środowiska geologicznego; egzogeniczne procesy geologiczne, w tym geologiczno-inżynierskie i geotechniczne, wraz z ich prognozą. Materiały konferencji przedstawione zostały w dwóch tomach (Poznań 1998, 1999). Działania IAEG mieszczą się w ramach przyjętych na forum międzynarodowym przez przedstawicieli różnych specjalizacji w dziedzinie geologii. Aktywność IAEG przejawia się głównie w organizowaniu międzynarodowej wymiany naukowej i ułatwianiu międzynarodowego upowszechniania wyników badań naukowych oraz ich zastosowań.

 

 

 

Autorka jest pracownikiem naukowym

Instytutu Hydrogeologii

i Geologii Inżynierskiej

Wydział Geologii Uniwersytetu Warszawskiego 

Sycylijski skarb

Sycylia, miejsce na południu Europy, gdzie dominuje najwyższy w Europie wulkan Etna. Przerażeniem napawały reportaże o jego ostatniej erupcji w lipcu i sierpniu roku 2001. Wiele osób, wśród których liczną grupę stanowili turyści, mimo poważnego zagrożenia jechało w pobliże wulkanu, aby obejrzeć to niezwykłe widowisko: wypływającą ze środka ziemi rozżarzoną lawę, która w nocy wyglądała przerażająco. Etna to symbol Sycylii, z którego Sycylijczycy są bardzo dumni, ma 3340 m wysokości n.p.m. Jest jednym z najczęściej odwiedzanych przez turystów miejsc na wyspie. Wiek wulkanu określa się na około 500 tysięcy lat. Ci, którzy nie widzieli Etny, a o jej istnieniu przypomina im się jedynie wówczas, gdy dochodzi do kolejnej erupcji, wyobrażają sobie ten niezwykły wulkan jako stożek z pojedynczym kraterem na szczycie. Ale Etna w sumie ma około 20 kraterów, z których cztery są czynne: krater centralny, nowy, północno-wschodni i południowo-wschodni. Latem wdrapują się na szczyt miłośnicy górskich wycieczek, natomiast zimą radość z jej istnienia mają narciarze. Dla mieszkańców Sycylii wulkan ma jeszcze inne znaczenie, które narzuciło życie u jego podnóża - od stuleci nauczyli się korzystać z zasobów, jakie dostarcza Etna. Pozyskiwany z tego ogromnego wulkanu kamień wulkaniczny używany jest do różnych celów, na przykład odgrywa on do dziś bardzo ważną rolę w sztuce sycylijskiej i architekturze, której tradycje jego wykorzystywania sięgają głęboko w przeszłość. Kamień ten posiada ogromną trwałość i odporność na oddziaływanie czynników atmosferycznych i mechanicznych, co  w dawnych czasach wykorzystano przy budowaniu domów, kościołów itp. Do dnia dzisiejszego w różnych miastach Sycylii możemy odwiedzić przepiękne kościoły, teatry, domy, drogi, ogrodzenia, które mają ponad 100 lat. Przejeżdżając przez sycylijskie wsie można zauważyć, że pięćdziesiąt procent budynków, dróg, schodów, tarasów oraz ogrodzeń wykonanych jest z kamienia wulkanicznego. Ze względu na łatwy dostęp oraz bliskość zasobów był to przez stulecia najtańszy materiał budowlany. Współcześnie jednak nastąpiły zmiany, które zmieniły dotychczasową sytuację - aktualnie jest to materiał dostępny wyłącznie dla ludzi o pękatych, przepastnych portfelach. Nowoczesne technologie pozwalają na szersze wykorzystanie tego kamienia i większe wydobycie. Nie buduje się już z niego domów, ponieważ wynaleziono  inne, tańsze i lepsze materiały, choć chętnie sięga się po niego tam, gdzie pożądane jest dekoracyjne użycie kamienia. Używany jest więc jako kamień budowlany do produkcji fasad, krawężników, kostki, płyt chodnikowych. Wykonuje się z niego również schody, tarasy, ogrodzenia, posadzki, małą architekturę, tj. rzeźby, fontanny, łuki, kolumny, ławki oraz inne zdobienia zewnętrzne i wewnętrzne. Jako kruszywo stosowany jest w drogownictwie. Nie bez powodu ludzie mieszkający na Sycylii określają go mianem „wiecznego kamienia” o dzikiej i tajemniczej urodzie. Ma on całą gamę odcieni szarości i lekko porowatą powierzchnię. Kamień ten wydobywa się z około 80 kopalń, znajdujących się w najbliższych okolicach wulkanu: Zafferany, Bronte, Catanii, Randazzo, Belpasso. Kolor i jego porowatość zależne są od wysokości, na jakiej dokonywane jest wydobycie oraz czasu zastygania lawy. Na wyższych poziomach kamień ten jest ciemniejszy i kruchy, dlatego też jest on rozdrabniany i dodawany do różnych materiałów budowlanych. Natomiast zasoby znajdujące się poniżej warstwy pierwszej są trwalsze i bardziej wytrzymałe na czynniki zewnętrzne. Tłumaczy się to dłuższym stygnięciem lawy. Kolor niższej warstwy jest jaśniejszy. Ostatnie badania Instytutu Wulkanologii w Katanii pozwoliły na określenie dokładnego składu chemicznego kamienia wulkanicznego:

 

Si O2 - 46.90; Ti O2 - 1.67;

A12 O3 - 14.94;  Fe2 O2 -3.37; 

Fe O  - 7.51;  Mn O - 0.16;   Mg O  - 9.59;  

Ca O - 11.49;   Na2 O  - 3.06;  

K2 O - 0.600;  

P2 O5 -  0.46 

Roztopiony kamień wulkaniczny używany jest również do wykonywania różnorodnych pamiątek w postaci małych rzeźb, popielniczek itp. Niektóre firmy wykonują przepiękne stoliki z blatami z kamienia wulkanicznego pokrytego kolorową emalią. Sycylijscy rzemieślnicy chętnie podejmują się zrealizowania własnego projektu klienta, który ma własną wizję stolika lub innych elementów wyposażenia domów i mieszkań, naczyń, ławek, płytek. Jedna z firm, której siedziba znajduje się niedaleko Taorminy  zaliczanej do najczęściej odwiedzanych miasteczek turystycznych na Sycylii, z przepiękną panoramą i widokiem na Etnę - produkuje Monostrato Vulcanico, konglomerat, który składa się w przeważającej części z kamienia wulkanicznego oraz super cementu. Wyprodukowane tutaj płytki w różnorodnych kolorach stosuje się do układania chodników, placów, deptaków i innych miejsc użytku publicznego. Stosuje się je również do układania posadzek wewnętrznych. Ze względu na posiadane właściwości chemiczne oraz zdolność utrzymywania przez długi czas ciepła, drobno zmielony kamień wulkaniczny używany jest przez terapeutów i masażystów do masażu przetrenowanych i zmęczonych mięśni. Jak dotąd kamień wulkaniczny jest najczęściej kupowany przez samych mieszkańców Sycylii. Zaledwie niewielki procent gotowych wyrobów jest eksportowana do innych krajów Europy. 

Brachot-Hermant: Sto lat na rynku

Podstawy firmie dał Victor Hermant, który po terminowaniu w zagranicznym zakładzie obróbki marmuru, osiedlił się w Hour-Havenne w Walonii (Belgia). Tam też przystosował stary młyn wodny do obróbki kamieni. Woda pochodząca z rzeki Lesse przepływała przez turbinę i napędzała dwa traki do cięcia piaskowca oraz dwie maszyny polerujące. Pięć lat później Victor Hermant otworzył magazyn w Brukseli na Avenue Fonsy. Jednakże został on zniszczony w czasie pierwszej wojny światowej i nigdy go już nie odbudowano. Produkcja kamienia naturalnego miała wówczas miejsce głównie w Basecles w prowincji Hainaut (Belgia). W 1934 roku Victor Hermant wraz ze swymi siostrami, wdowami Brachot i Wasquez, założył spółkę z ograniczoną dpowiedzialnością pod nazwą Brachot-Hermant-Wasquez. Zdecydowano wtedy, że odpowiednim miejscem na nowy magazyn firmy będzie miejscowość Afsneelaan w Ghent we Flandrii (Belgia), gdzie zatrudniono 25 osób. Do roku 1961 obroty firmy wzrosły do 5 milionów franków, co umożliwiło zakup pięciu pił do cięcia marmuru. W tym też czasie firma przeszła w ręce córki i zięcia założyciela. Dzisiaj Brachot-Hermant jest nadal przedsiębiorstwem rodzinnym zarządzanym przez wnuki założyciela firmy.

W 1969 roku w Hour-Havenne (Belgia) powstała nowa hala produkcyjna. Zakupiono także piłę diamentową, co było wówczas spektakularnym przedsięwzięciem. Dwa lata później do oferty produktów włączono granit. Surowce pochodziły z Włoch. Rozwój firmy wymagał również powstania nowego salonu sprzedaży, który wybudowano w Sint-Denijs-Westrem (Belgia) na powierzchni 1300 mkw. Już w 1978 roku, w związku z olbrzymim wzrostem ilości magazynowanych materiałów, konieczne okazało się zwiększenie tej powierzchni do 6000 mkw. W 1981 roku zburzono fabrykę w Hour-Havenne (Belgia). Na tym samym miejscu wzniesiono nowy zakład, przeznaczony głównie do obróbki granitu. Okazało się, że jest to także dobry czas na otwarcie biur i miejsc sprzedaży we Flandrii, dlatego w 1988 roku wybór padł na okręg przemysłowy w Deinze, w pobliżu autostrady E17. Firma Brachot-Hermant zainwestowała olbrzymie środki w budowę tego nowego zakładu i zakup maszyn polerujących do marmuru i granitu. Początkowo zakupiono sześć wydajnych traków do granitu i jeden do cięcia marmuru, jedną piłę tarczową, dwie maszyny polerujące do granitu i jedną do marmuru. W 1991 roku zwiększono powierzchnię biurową i zakupiono dwa traki, dwie piły wielotarczowe, rozbudowano maszyny polerujące, a także zainstalowano maszyny do produkcji płytek. W 1993 roku nastąpiło otwarcie magazynów i hal sprzedaży w Hour-Havenne. Zainstalowano też w pełni zautomatyzowaną maszynę polerującą, oraz system ładunkowy i rozładunkowy. W 1994 roku otwarto w Deinze salon wystawowy i centrum informacyjne pod nazwą Stone Gallery. Tego roku Brachot-Hermant osiągnął obroty w wysokości 1,5 miliarda franków belgijskich. W 1996 roku obok istniejących w Deinze magazynów o powierzchni 4.950 mkw wybudowano kryte magazyny o powierzchni 7.650 mkw. Ponieważ grupa cały czas przeznacza olbrzymie kwoty na modernizację maszyn, którymi dysponuje, dlatego zakład obróbki kamieni w Hour-Havenne został wyposażony w sześć nowych traków do granitu. Obecnie całkowita powierzchnia krytych magazynów w tym oddziale wynosi 12.000 mkw. W 1997 roku zakupiono dla zakładu w Deinze linię o wysokiej wydajności do produkcji płytek TAP. Umożliwia ona cięcie płyt o dowolnej grubości do 16 mm i jest wyposażona w skaner oraz komputer w celu ograniczenia odpadów produkcyjnych do minimum. W kwietniu 2000 roku rozpoczął działalność nowy oddział firmy w Opglabbeek w prowincji Limbourg. Ma on 14.000 mkw. powierzchni, z czego 3.000 mkw. stanowi powierzchnia krytych magazynów do przechowywania płyt i płytek. Dzięki swej lokalizacji, oddział w Opglabbeek sprzyja zaopatrywaniu przez firmę rynków holenderskiego i niemieckiego. W październiku 2000 roku firma Brachot-Hermant jako pierwsza w regionie zakupiła maszynę kalibrującą do cięcia płyt. Dlatego oprócz kalibrowanych płytek oferuje granitowe płyty nawet o 10 mm grubości.

 

Ekspansja za granicą

W ciągu ostatniej dekady Brachot-Hermant zainwestował wiele energii i pieniędzy

w pozyskanie rynków zagranicznych. W 1993 roku rozpoczęto zakładanie filii poza granicami Belgii. Każda z nich posiada biura, zadaszony teren do przechowywania materiałów oraz miejsce do załadunku. Kilka oddziałów sprzedających również bloki wyposażono w odpowiednie dźwigi.

Do tej pory otwarto następujące oddziały zagraniczne:

1993 St-Ame, Francja

1993 Poznań, Polska

1995 Gueret, Francja

1995 Zeewole, Holandia

1996 Birmingham, Wielka Brytania

1996 Hammelburg, Niemcy

1997 St. Malo, Francja

1997 Lacrouzette, Francja

1998 Strzegom, Polska

1998 Marina di Carrara, Włochy

1999 Valenton, Francja

2000 kamieniołom Monzonite w Norwegii

2001 fabryka w Polsce

2001 fabryka w Bangalore w Indiach

Wiele z tych oddziałów rozwinęło się lub zmieniło lokalizację w ciągu ostatnich

kilku lat.

W nadchodzących latach jest planowane otwarcie kolejnych filii.

 

Lider na belgijskim rynku kamieni naturalnych

Od czasu swego powstania, 100 lat temu, Brachot-Hermant urósł do rangi jednej

z najbardziej renomowanych firm w Europie. Zdobył także pozycję lidera na belgijskim rynku kamieni naturalnych. Obroty oraz liczba pracowników wzrastały bardzo szybko: w 1980 roku obroty wynosiły 300 milionów franków belgijskich przy 20-osobowej załodze. 10 lat później obie te liczby były wielokrotnie wyższe. W 1995 roku obrót wyniósł 1,5 mld franków belgijskich. Dziś firma zatrudnia 300 pracowników, w tym 80 zagranicą, a obrót przekracza 3 mld franków belgijskich. W planach jestdalszy rozwój w ciągu najbliższych lat, a więc prędkość wzrostu obrotu powinna zostać zachowana również w przyszłości. Brachot-Hermant posiada cztery wysokiej klasy zakłady obróbki kamieni, z których dwa znajdują się w Belgii (w Hour-Havenne i Deinze) oraz po jednym w Polsce i w Indiach. Całkowita powierzchnia budynków przemysłowych wynosi 62.000 mkw. Wybudowano je na powierzchni ok. 25 hektarów gruntów. W naszej ofercie posiadamy 450 rodzajów kamieni naturalnych, z czego połowa to granity. Pozostała część to marmury i konglomeraty. Tak bogata oferta możliwa jest dzięki kamieniołomowi w Tvedalen w Norwegii, gdzie wydobywany jest granit Blue Pearl. Pozostałe materiały pochodzą z całego świata. Oprócz regionów takich jak Skandynawia, Włochy, Hiszpania, Francja i Turcja, kamień naturalny kupowany jest także między innymi w Brazylii, Indiach, Wietnamie, Chinach i południowej Afryce. Klienci Brachot-Hermant pochodzą z ponad 25 krajów, głównie europejskich. Mają oni do dyspozycji  ok. 250.000 mkw. płyt i płytek oraz 12.000 mszesc. bloków - co odpowiada powierzchni 3.000 mkw. ciętych płyt. Dostępny zapas materiałów wystarczyłby do pokrycia kamieniem naturalnym stu boisk piłkarskich. Firma zapewnia swoim klientom terminowe dostawy dzięki swym ciężarówkom, które przemierzają Europę pod szyldem Bratrans. Oprócz tego korzysta także z usług firm transportowych. Przeciętnie do przewiezienia 1.500 ton kamienia naturalnego potrzebnych jest 60 ciężarówek. Dla celów bezpieczeństwa wszystkie ciężarówki zostały wyposażone w kamery. Pracownicy firmy są wszechstronnie szkoleni w zakresie produkcji najwyższej jakości produktów oraz bezpiecznego przygotowania ich do transportu. Doświadczeni sprzedawcy służą radami w zakresie wyboru najlepszego materiału oraz realizacji zamówienia. Opracowano też informatory na temat głównych produktów. Na realizację czeka wiele projektów. W południowej Francji,

w Sint-Malo powstanie nowy oddział zajmujący się sprzedażą bloków, płyt i płytek. Powierzchnia oddziału w Valenton niedaleko Paryża zostanie dwukrotnie powiększona, podobnie jak oddział w Holandii, który także wymaga dalszego rozwoju. Planowana jest także budowa drugiego oddziału w Wielkiej Brytanii w okolicach Londynu. W Brazylii powstanie nowy oddział, który ma stanowić centrum dla kupowanych w tym kraju materiałów. W Polsce i w Indiach zostaną wybudowane linie produkcyjne. W Indiach specjalny nacisk będzie kładziony na przeciwdziałanie zatrudnianiu dzieci.

 

Maszyna kalibrująca o wyjątkowych możliwościach

Aż do zeszłego roku  Brachot-Hermant mógł kalibrować (wymierzać i otrzymywać daną grubość płyty na całej jej powierzchni) jedynie płytki o grubości 10 i 12 mm.

Na prośby klientów zaczął także produkować płytki o grubości do 30 mm. W październiku 2000 roku jako pierwsza w swoim regionie zakupiła maszynę kalibrującą do płyt. Od tego czasu oprócz płytek oferuje też kalibrowane płyty granitowe o grubości od 10 mm wzwyż. Dzięki nowoczesnemu procesowi produkcji stała się dostawcą płyt o dokładnie wykalibrowanej grubości, przeznaczonych na blaty kuchenne i do wyposażenia łazienek oraz na fasady budynków. Cienkie, 12-15-milimetrowe płyty można łatwiej przykleić do danej powierzchni, bowiem zmniejszenie grubości płyty oznacza zredukowanie jej wagi. Z kolei grubsze, 20-30-milimetrowe płyty o równomiernej grubości dają eleganckie

i dokładne wykończenie. Ponadto kalibrowane płyty łatwo dają się obrabiać przez maszyny sterowane komputerowo. Brachot-Hermant posiada też dwie sterowane komputerowo linie do polerowania płyt. Są one wyposażone w skaner umożliwiający odczytanie profilu płyty, co z kolei ułatwia precyzyjne jej wymierzenie. Koszt tych inwestycji był wysoki, jednakże konieczny, ponieważ dzięki niemu możliwe jest zaoferowanie przez firmę lepszych produktów.

 

Stone Gallery

Zbudowana w 1994 roku Stone Gallery w Deinze to wspaniały przykład tego,

co można stworzyć z kamienia naturalnego. Ukazuje ona wyjątkowy przegląd sztandarowych produktów i ich różnych wykończeń firmy Brachot-Hermant. Belgijski potentat na rynku kamienia naturalnego oferuje ponad 450 rodzajów kamieni. Na życzenie klienta dostarcza bloki, grube, cienkie i kalibrowane płyty, standardowe

i kalibrowane płytki, kostki brukowe i szeroki wybór materiałów służących do użytku zewnętrznego. Materiały te mogą mieć różnego typu wykończenie: gładkie - powierzchnia może być polerowana, szlifowana i piaskowana, oraz chropowate - powierzchnia młotkowana, płomieniowana, groszkowana. Oprócz tych wykończeń posiadamy także pięć obróbek specjalnych. Kamień naturalny dzięki swoim wielu odmianom kolorystycznym i strukturalnym daje bogatą paletę możliwości dekoracji wnętrz i powierzchni na zewnątrz.

W posiadaniu firmy jest cała gama luksusowych kamieni naturalnych

z kamieniołomów w Argentynie, Brazylii, Południowej Afryce, Turcji, Indiach, Chinach, Portugalii, Hiszpanii i Norwegii.

 

Główne produkty

BLUE PEARL SPA i BLUE PEARL DB

Jest to wyjątkowo wysokiej i stałej jakości granit  wydobywany w kamieniołomie położonym w Tvedalen w Norwegii. Blue Pearl ma bardzo wyjątkowy wygląd. Na jednolicie ciemnym tle widoczne są czysto błękitne

i szare kryształy. Zawierają one tylko jeden rodzaj skalenia, który zapewnia granitowi unikalną i wspaniałą emanację.

RUSTENBUILD

Jest on ogólne znany jako czarna perła Południowej Afryki. Ten ciemno szary granit pochodzenia wulkanicznego w pełni zasługuje na miano szlachetnego kamienia naturalnego. Jego kolor, struktura i wyjątkowa twardość daje prawie nieskończoną ilość możliwości sposobu zastosowania i wykończenia.

MULTI-STRIPS

To wąskie pasy granitu służące do pokrywania podłóg i ścian. Nawet okrągłe ściany nie stanowią dla nich problemu. Dzięki różnorodności koloru, wykończeń i wymiarów możliwa jest nieskończona ilość kombinacji struktur i wzorów. Dzięki specyficznemu formatowi Multi-Strips nadają się idealnie na parkiety, cokoły i ornamenty. Nadają też charakteru pomieszczeniom, w których je wykorzystano.

STRATO

Do zastosowania zewnętrznego Brachot-Hermant stworzył gamę wysokiej jakości płytek chodnikowych i kostek brukowych pod tą samą nazwą - STRATO. Spełniają one najbardziej surowe wymagania dotyczące funkcjonalności i dekoracyjności. Dzięki bogatej palecie kolorów i dostępnych formatów STRATO mogą być stosowane dla każdego stylu architektonicznego i wystroju ulic. Produkty STRATO są odporne na intensywny ruch uliczny, ekstremalne temperatury i zanieczyszczenia powietrza. Dlatego są idealnym materiałem stosowanym przy budowie skwerów, ulic, deptaków, dróg, basenów, klatek schodowych, parkingów i tarasów. Ponadto ich chropowate wykończenie ma właściwości antypoślizgowe.

 

 

Przedstawiciel firmy na Polskę:

Brachot Hermant Polska Sp. z o.o. powstała w 1993 roku, zaczynając od sprzedaży bezpośredniej płyt i bloków polskim klientom z magazynów w Belgii. Byłem jedyna osobą pracującą w spółce. Ponieważ sprzedaż płyt granitowych i marmurowych doskonale odpowiadała na ówczesne zapotrzebowanie rynku, w końcu 1994 roku w Poznaniu zorganizowałem pierwszą hurtownię płyt. Mieściła się ona na wynajętym terenie części nieruchomości należącej do korporacji PeKaBex. Do firmy weszły trzy następne osoby zatrudnione do obsługi magazynu. Duże i wciąż zwiększające się grono klientów wymagało zorganizowania sprawnego systemu sprzedaży, w związku z czym uruchomiliśmy sieć przedstawicieli handlowych. Latem 1998 roku nasza firma otworzyła hurtownię w Strzegomiu o powierzchni prawie 6 ha wyposażoną w 3 suwnice i kilka hal. Prowadzimy tam sprzedaż płyt, płytek i bloków. W następnym roku spółka ponownie zainwestowała w nieruchomość, tym razem pod Poznaniem, uruchamiając na własnym dwuhektarowym terenie hurtownię płyt w Swarzędzu. Obecnie Brachot-Hermant Polska Sp. z o.o. to firma z kapitałem 10.000.000 złotych, zatrudniająca w obu oddziałach w Strzegomiu i Swarzędzu 18 osób.

Nasi odbiorcy to przede wszystkim zakłady kamieniarskie i firmy budowlane, margines stanowią odbiorcy prywatni. Strategia firmy zakłada, że jest ona dostawcą półproduktów i surowców dla przemysłu budowlanego, ukierunkowanego na kamień jako materiał budowlany, na terenie całego kraju, stąd pracujemy zarówno dla małych zakładów kamieniarskich, jak i największych firm budowlanych. Wydaje mi się, że najlepsze lata jeszcze przed nami, wszyscy  czekają na budowlany bum, który powinien polepszyć koniunkturę. Mimo spowolnienia gospodarki i pauperyzacji społeczeństwa, odnotowujemy każdego roku wzrost obrotów, odbieram to jako efekt naszego działania w kierunku tworzenia nowych perspektyw dzięki ofercie nowych produktów (w tej chwili dostarczamy około 400 różnych gatunków kamienia) i pozyskiwaniu nowych klientów.

Piaskowiec dolnośląski

Piaskowce dolnośląskie pod względem technicznym należą do najlepszych w Europie. Tworzą największe i najbardziej wydajne złoże piaskowców w skali europejskiej. Charakteryzują się łatwością urabiania i małymi ilościami odpadów podczas wydobycia bloków kamieniarskich. Bardzo duża wytrzymałość na wpływy atmosferyczne oraz twardość powodują, że piaskowce te należą do najlepszych materiałów budowlanych. Stosowane są do produkcji płyt okładzinowych, cokołów, elementów profilowanych i rzeźb. Ich wysoka twardość pozwala na produkcję płyt chodnikowych, stopni schodów, krawężników ulicznych oraz toczydeł. Wyróżnia się odmiany drobno- i średnioziarniste o barwie białawej, żółtawej, żółtobrązowej. Piaskowce te stosowane były już od czasów średniowiecza w budownictwie monumentalnym Wrocławia i Kłodzka, a także innych miast. Z powodzeniem również były eksploatowane. Największe znaczenie mają piaskowce wieku kredowego. Występują one w pobliżu Bolesławca, Lwówka Śląskiego i Złotoryi, a w rejonie Kłodzka w kamieniołomach Radków, Wolany, Szczytna.

           

Piaskowce kwarcowe

W depresji śródsudeckiej piaskowce wykształcone jako naprzemianległe ławice zlepieńców piaskowców i mułowców obecnie nie są wykorzystywane ze względu na małą zwięzłość i brak bloczności. Na niewielką skalę eksploatowano piaskowce szarogłazowe występujące w Górach Bardzkich i w Sudetach Wschodnich, np. w Braciszowie koło Głubczyc, stosowane w produkcji kruszywa niskich klas. Szarogłazy obecne są w okolicach Zgorzelca (Jerzmanki). Największe znaczenie surowcowe mają szarogłazy Gór Opawskich. Są to piaskowce o spoiwie krzemionkowym i stałym składzie petrograficznym (Dębowiec) lub o stopniowym przejściu od drobnoziarnistego zlepieńca do szarogłazów mikowych. Eksploatowane są jako materiał drogowy (brukowce, oporniki, kamień łamany, tłuczeń, kliwiec). Czerwone, średnio- lub gruboziarniste piaskowce tworzą liczne wychodnie w okolicach Świerków, Nowej Rudy, Tłumaczowa. Zwięzłe, czerwone, z odcieniem ciemnowiśniowym piaskowce budowlane największą miąższość osiągają w okolicach Słupca. Skały te o dużej bloczności zwane są czerwonym piaskowcem śląskim. Patynują na kolor ciemnoczerwony.   Drobno- do średnioziarnistych mają spoiwo krzemionkowo-ilasto-żelaziste. Były powszechnie stosowane do wznoszenia budynków, kościołów i robót inżynierskich. Charakteryzują się dużą odpornością na wpływy atmosferyczne. Piaskowce okresu kredowego występują w niecce Krzeszowa i w Górach Stołowych. Tworzą trzy poziomy litologiczne nazywane dolnymi, środkowymi i górnymi piaskowcami ciosowymi. Zawartość kwarcu dochodzi tu do 95% objętością, a w strefie wietrzenia tych piaskowców powstają złoża piasków szklarskich i formierskich. Dolne piaskowce ciosowe znane są z licznych, nieczynnych już kamieniołomów w Górach Stołowych i niecce Krzeszowa. Te drobnoziarniste piaskowce mają barwę od żółtej do ciemnobrunatnej. Środkowe piaskowce ciosowe są na ogół średnioziarniste, ale bywają i gruboziarniste o barwie jasnożółtej, czasem brunatnej, różowej i czerwonej. Liczne kamieniołomy znajdują się na obszarze Gór Stołowych w Radkowie, Wambierzycach, Wolanach, Złotnej. W Radkowie czynny jest duży kamieniołom, z którego pochodzą najbardziej chyba znane piaskowce śląskie. Wydobywane jako bloki do celów kamieniarskich i budowlanych. Mają one zabarwienie jasnoszare z odcieniami żółtawym i różowym do jasnobrązowego, przy czym najczęściej eksploatuje się odmianę jasnokremową. Lekko się patynuje do szarobrązowego nalotu. Mają spoiwo krzemionkowo-ilaste od grubo- przez średnio- do drobnoziarnistego. Jasnokremowe, żółtawe i szarożółte zawierające nieliczne brunatne ziarna limonitu są piaskowce z kamieniołomu Wolany koło Polanicy Zdrój. Patyna jest tu słaba w postaci szarawego nalotu z odcieniem brunatnym. Są to piaskowce głównie średnioziarniste (podrzędne drobno- lub grubo-) o spoiwie głównie krzemionkowym, czasem o domieszce ilastej lub żelazistej. Górne piaskowce ciosowe budują szczeliniec i główny grzbiet gór stołowych. Są one bardzo dobrze wysortowane drobno- niekiedy średnioziarniste. Zazwyczaj białe, ale bywają też zabarwione na jasnożółty. Niegdyś eksploatowane były w kamieniołomach Łężna, Łężyce i Szczytna Śląska. Obecnie czynny jest kamieniołom Szczytna-Zamek koło Dusznik Zdroju. Tamtejsze piaskowce mają barwę szarą i żółtawą, niekiedy z różowo-rdzawymi smugami. Patyna jest słaba, szarobrązowa. Jest to skała bardzo zwięzła drobno- i średnioziarnista o spoiwie krzemionkowo-ilastym bądź wyłącznie krzemionkowym. Największą kwasoodporność wykazują górne piaskowce ciosowe. W depresji północnosudeckiej wystąpienia piaskowców skumulowane są pomiędzy Złotoryją, Bolesławcem i Lwówkiem Śląskim. Są to jasne piaskowce kwarcowe o spoiwie ilastym lub ilasto-krzemionkowym. W okolicy Złotoryi w kamieniołomie Czaple występują piaskowce o zabarwieniu jasnokremowym, jasnoszarym i jasnożółtym; nierównoziarniste, przeważnie średnioziarniste z podrzędną zawartością odmian drobno i gruboziarnistych, spoiwo mają krzemionkowo-ilaste, patynują się na szaro bądź ciemnoszaro z odcieniem złocistym.  Najlepszy surowiec budowlany w depresji północnosudeckiej reprezentują piaskowce eksploatowane w Rakowicach Małych i Żerkowicach koło Lwówka Śląskiego. Poszczególne ławice mogą osiągać miąższość nawet do 10 metrów. Cechują się dobrymi właściwościami fizycznymi. Regularny  system spękań ciosowych wraz z dużą miąższością ułatwia eksploatację. Najlepsze ich zastosowanie to bloki kamieniarskie. Produkuje się z nich płyty okładzinowe, kamień murowy i łamany, stosuje do robót inżynierskich. W budownictwie stosowane są od średniowiecza. W kamieniołomie Rakowice Małe występują piaskowce o zabarwieniu jasnoszarym i jasnożółtym. Patynują się na szaro. Są głównie drobnoziarniste a spoiwa mają krzemionkowo-ilaste, które to cechy charakteryzują również piaskowce z Żerkowic. Mają barwę jasnoszarą i jasnożółtą, czasem są szarokremowe i jasnoróżowe. Patyna jest szara i ciemnoszara. Piaskowiec z kamieniołomu Wartowice koło Bolesławca jest jasnoszary do jasnożółtego. Patynuje jako szarobrązowy nalot. Głównie drobno- i średnioziarnisty o spoiwie krzemionkowym, sporadycznie  domieszka spoiwa ilastego. W Zbylutowie koło Lwówka Śląskiego skała jest kremowa, jasnożółta, czasem z rdzawożółtawymi smugami. Patyna jest szara lub ciemnoszara z odcieniem żółtawym. Są to piaskowce głównie średnioziarniste o spoiwie krzemionkowo-ilastym. W kamieniołomie Złotno piaskowce są szarokremowe, niekiedy z małymi plamkami rdzawoczerwonymi. Patyna jest szara z odcieniem brązowym. Jest to materiał średnioziarnisty o spoiwie krzemionkowym z domieszkami ilastą lub żelazistą.

 

Piaskowce kwarcytowe

Piaskowce kwarcytowe zawierające ponad 95% SiO2 zwane są też w skrócie „kwarcytami” aczkolwiek nie są nimi sensu stricte, gdyż nie mają pochodzenia metamorficznego i ich geneza związana jest z procesami sylifikacji. Stosowane są w przemyśle materiałów ogniotrwałych wysokiej jakości (te o zawartości SiO2 99 % i 0,4 % Al2O3), używane do produkcji wyrobów krzemionkowych i w budownictwie drogowym. „Kwarcyty” dolnośląskie występują głównie w okolicy Bolesławca: Kleszczowa, Osiecznica, Parowa, Ołobole, Kierzno, Osieczów, Zebrzydowa, Tomisław, Parzyce, Gościszów, Nawojów Łużycki, Czerwona Woda. Niewielkie wystąpienia stwierdzono również na północ od Ząbkowic Śląskich. „Kwarcyty” dolnośląskie z okolic Bolesławca są najlepszym surowcem krzemionkowym w kraju. Większe złoża zostały jednak wyeksploatowane a te, które pozostały występują w trudnych geologiczno-górniczych warunkach.

Bogowie i ludzie z kamienia

Redaktor naczelny zasugerował mi, abym napisał coś lekkiego i jednocześnie mającego większy lub mniejszy  oczywiście słowo „większy” jest tu milej widziane  związek z kamieniem. Proszę bardzo, bawiąc  uczyć, to przecież moja rola! Zatem przygotujcie się Państwo na przygodę detektywistyczną swojego życia..., no może dnia..., a już na pewno kwadransa!

 

Kamieniowi ludzkość zawdzięcza to, że w ogóle istnieje, mało tego, swój kształt zawdzięcza mu świat bogów greckiej proweniencji. Według mitów starożytnych greków kamień wkracza na arenę dziejów w roli bezwolnego narzędzia w ręku tytana Kronosa, który swym kamiennym sierpem kastruje swego złego ojca Uranosa. Spokojnie, proszę się nie obruszać, cała ta opowieść ma wymiar czysto symboliczny i metaforyczny. Niestety wspomniany Kronos okazał się być jeszcze większym łotrem od swego przetrzebionego ojca i nie dość że zesłał swych braci do najgłębszego z piekieł, to jeszcze w obawie przed ziszczeniem się przepowiedni mówiącej o tym, że tronu pozbawi go jego własny syn, zaczął pożerać swoje własne dzieci. Na szczęście jego małżonk ukryła swe dziecko, a ojcu do pożarcia podała zawinięty w pieluchy kamień. Obdarzony nadzwyczaj złym smakiem, nieczuły Kronos nie odkrył wybiegu. Dzięki temu podstępowi Zeus, bo on to był tym ocalałym dziecięciem, mógł w finałowym odcinku tej sagi rodzinnej ukarać swego niegodnego ojca. Aby historia mogła zatoczyć koło, Kronos podczas walki ze swym synem zwymiotował tkwiący w jego trzewiach kamień, który został później umieszczony przez Zeusa w Delfach, gdzie oddawano mu zasłużoną cześć. Dzięki tej historii z brzucha Kronosa wziętej powstało powiedzenie: „Kto kamieniem wojuje, od kamienia ginie”. Jak już wspomniałem nie tylko istoty boskie, ale i ludzie zawdzięczają swe istnienie kamieniowi. Co prawda nie wszyscy, ale na pewno ci, którzy do życia powołani zostali przez Deukaliona i Pyrrę. Jako jedyne ludzkie istoty ocalałe po potopie zesłanym przez Zeusa na zdegenerowane plemię człowiecze, po opuszczeniu swej arki osiadłej na górze Parnas, poczęli wznosić modły do władcy bogów i prosić go o zgodę na odrodzenie rodu ludzkiego. Wtedy to ukazała im się Temida przynosząca tajemnicze zalecenie: ”Okryjcie głowy i rzućcie za siebie kości swej matki!”. Ponieważ Deukaloin i Pyrra byli dziećmi różnych biologicznych matek doszli do wniosku, że Temida miała na myśli matkę ich obojga, Ziemię, której kośćmi są kamienie. Zakrywszy głowy, syn Prometeusza wraz ze swą żoną poczęli rzucać za siebie kamienie, a z każdego kamienia rzuconego przez Deukaliona powstawał mężczyzna, zaś z tego rzuconego przez Pyrrę powstawała kobieta. W ten sposób wskrzeszona została ludzkość i od tamtej pory laos („lud”) i laas („kamień) w wielu językach są podobnymi słowami. Należy tu dodać, że ten starożytny grecki mit, będący już swego rodzaju archetypem, znajduje potwierdzenie, czy też odzwierciedlenie w naszej kulturze narodowej, czego dowodem jest filmowa opowieść Andrzeja Wajdy o „Człowieku z marmuru”. Mity mówią nam nie tylko o przemianie kamienia w człowieka ale również o sytuacji odwrotnej. Najbardziej chyba znaną historią mówiącą o przemianie człowieka w kamień jest mit dotyczący jednej z gorgon. Meduza była istotą wyjątkowo przerażającą  miała włosy z węży, grube kły jak u dzika, spiżowe dłonie i skrzydła. Oczy jej złowrogo błyszczały, a  wzrok zamieniał w kamień każdego, kto odważył się na nią spojrzeć, co jednak nie uchroniło Meduzy przed śmiałym Peryseuszem, który osłaniając się przed jej wzrokiem wypolerowaną tarczą skrócił ją o głowę. Warto tutaj zaznaczyć, że to właśnie dzięki tej potworze starożytni hellenowie zasłynęli jako doskonali rzeźbiarze. Dzieła przypisywane Fidiaszowi czy Polikletowi nie są bowiem niczym innym jak skamieniałymi pod wpływem wzroku Meduzy istotami. Jak inaczej w racjonalny sposób można wytłumaczyć ich naturalne piękno i doskonałość kształtów? Greckiej mitologii zawdzięczamy również bardzo użyteczne narzędzie, jakim jest kamień probierczy, służący do rozpoznawania szlachetnych kruszców. To o nim wspomina Pliniusz, kiedy mówi o „kamieniu lidyjskim” starożytnych, czyli o lidycie. Ściślej rzecz ujmując istnienie kamienia probierczego zawdzięczamy zachłanności starca o imieniu Battos, który spotkał niegdyś uprowadzającego Apollonową trzódkę Hermesa (m.in. patrona złodziei). Przy okrągłym stole zawarty został układ  w zamian za obietnicę milczenia, Battos otrzymał piękną jałówkę. Jednak Hermes, nie dowierzając starcowi, dobrze ukrył zagrabione stado i przybrawszy postać Apollona zaczął wypytywać Battosa o ukradzione zwierzęta. Skuszony wizją wysokiej nagrody krzywoprzysięzca wyjawił wstydliwy sekret, za co został zamieniony w kamień „probierczy” ( nazwany tak od „próby”, jakiej Battos został poddany). Przemienienie człowieka w kamień było karą wymierzaną przez bogów za ich zniewagę bądź ludzką pychę. Również żywot króla Syzyfa stracił na lekkości za sprawą ogromnego kamienia, który  wbrew prawom fizyki  staje się coraz cięższy wraz z oddalaniem się od środka Ziemi. Ten naukowy paradoks opisany został dokładnie w pracy badawczej Stefana Żeromskiego „Syzyfowe prace  studium rozpaczy mierzonej w megadżulach”. Niełatwą pracę związaną z podnoszeniem kamieni miał wykonać również Polikrates. Wyrocznia delficka zapytana przez niego o najlepszy sposób znalezienia skarbu zakopanego przez Mardoniusza na polu bitwy pod Platejami miała odpowiedzieć: „Panta kinesai petron”, co z greckiego oznacza: „Poruszyć każdy kamień”. Sprawa niezwykle pracochłonna i niebezpieczna, wziąwszy pod uwagę fakt, iż  według przysłowia łacińskiego  „Pod każdym kamieniem śpi skorpion”. Kamieniem węgielnym sztuki wymowy Demostenesa, jednego z największych oratorów starożytności,  stały się małe, niepozorne kamyczki. Podobno ten wielki mówca zwalczał swą wadę wymowy napełniając usta małymi kamyczkami zebranymi na plaży i przekrzykując łoskot morskich fal. Był to swojego rodzaju wielki przełom w technikach doskonalenia wymowy, bowiem do tej pory niektórzy adepci tej sztuki miast kamyczków, nabierali w usta wody, co owocowało bądź to wodolejstwem, bądź zbytnią enigmatycznością. Jak widzicie, Drodzy Czytelnicy, kamień odegrał w historii  starożytnej Grecji, kolebce kultury europejskiej, bardzo doniosłą rolę. Był nie tylko doskonałym materiałem budulcowym, dzięki któremu powstały starożytne cuda architektury, czy tworzywem z którego rzeźbiarze wydobywali życie . Był również jednym z fundamentów cywilizacji.

Marmury świętokrzyskie cz. II

 

Obecnie w regionie świętokrzyskim wapienie i dolomity dekoracyjne eksploatowane są przez trzy firmy: Kieleckie Kopalnie Surowców Mineralnych, Pińczowskie Zakłady Kamienia Budowlanego S.A. i Kopalnię Wapienia „Morawica” S.A. Kieleckie Kopalnie Surowców Mineralnych, są kontynuatorem tradycji Przedsiębiorstwa Kopalń Marmurów Kieleckich założonego w XIX wieku. Od 1972 roku  główna działalność zakładu ukierunkowana jest na produkcję kruszyw łamanych i naturalnych. Kierunek ten określiły decyzje władz centralnych, ustalające wiodącą rolę zakładu w produkcji kruszyw łamanych na potrzeby „wielkiej płyty” w regionie świętokrzyskim. Konsekwencją takich decyzji było przekazanie wszystkich złóż surowców blocznych, będących w gestii KKSM, pod zarząd Pińczowskich Zakładów Kamienia Budowlanego. Dla podtrzymania tradycji firmy, której siedziba dotychczas mieści się na terenie dawnych Kopalń Marmurów Kieleckich, dzięki determinacji dyrekcji utrzymano, jednak na nieporównanie już mniejszą skalę, produkcję materiału blocznego. Materiał ten poddawany jest obróbce we własnych zakładach mieszczących się w Białogonie i obok siedziby firmy. Należy podkreślić kilkakrotne próby rozwinięcia eksploatacji złóż blocznych, zakończone często niepowodzeniem spowodowanym przeważnie trudnością w uzyskaniu praw do górniczego użytkowania terenu. Dla własnych potrzeb w połowie lat 80. uruchomiono złoże kamienia blocznego „Słopiec”, gdzie eksploatacja trwała do 1996 roku. Wapienie dewońskie tworzące złoże, w płytach polerowanych wykazują szarobrązowy kolor, którego dekoracyjność wzbogacają przekroje korali i stromatoporów oraz użylenie kalcytowe. Ogólnie są zbliżone do bolechowickich, lecz o ciemniejszej barwie. Od 1994 roku wydobycie bloków podjęto w części złoża „Jaźwica”, udokumentowanego na potrzeby produkcji kruszywa dla budownictwa i drogownictwa oraz na nawozy wapniowo-magnezowe. Wykorzystano nie wydzieloną wcześniej enklawę złoża, oddzieloną od reszty partią skrasowiałą o sporej miąższości, gdzie w czasie eksploatacji ujawniły się bloki nie zniszczone przez strzelanie. Wydobycie prowadzono metodą mechaniczną na niewielką skalę, raczej dla podtrzymania tradycji przedsiębiorstwa. W ciągu kilku lat materiał bloczny został prawie zupełnie wyeksploatowany (pozostały już śladowe ilości), a złoże jest pod tym względem nieperspektywiczne. Na marmury z „Jaźwicy”, cechujące się bardzo ładną jasnobeżowoszarą barwą o ciepłym odcieniu i uzyskujące wysoką jakość poleru, było duże zapotrzebowanie. Wykonano z nich między innymi: wystrój kawiarni znajdującej się w podziemiach „Budimexu” w Warszawie (fot. 4), posadzkę w kościele w Libiążu, wnętrze (posadzka, ołtarz, ambona) kościoła w Chełmie, wystrój szkoły w dziecięcym sanatorium w Rabce i budynkach kilku banków w Kielcach. W KKSM zainteresowano się również złożami dotychczas nie eksploatowanymi, w tym również położonymi we wschodnim rejonie Gór Świętokrzyskich. Na początku lat 80. i 90. przeprowadzono próbną eksploatację w złożach „Suków  Babie” i „Łagów  Piotrów”. Złoże „Suków-Babie” tworzą dewońskie wapienie organogeniczne stromatoporowo-koralowcowe o barwach w gamach szarości i beżu (szara, beżowoszara, brązowoszara). Skały cechują się bardzo pozytywnymi cechami fizyczno-mechanicznymi, a zwłaszcza rewelacyjną zdolnością przyjmowania poleru. Wyniki próby technologicznej wykazały przydatność surowca do produkcji płyt i bloków. Pomiary bloczności wykonane na rdzeniach i w odkrywkach wynoszą od 2,9 % do 21,4 % (w zależności od wielkości bloków). Ze względu na trudności administracyjne w uzyskaniu zgody na górnicze użytkowanie terenu, zaniechano prób podjęcia wydobycia. Wapienie złoża „Łagów  Piotrów” mają barwę szarą lub szarobrązową z oliwkowym odcieniem. Duże zagęszczenie żyłek białego i czerwonego kalcytu daje bardzo korzystny efekt kolorystyczny, co ma znaczenie przy ich zastosowaniu jako materiałów dekoracyjnych, tym bardziej, że dobrze się polerują. Ze względu na zbyt niską bloczność oraz możliwość wydobycia tylko z przystropowej partii złoża, w której zaznaczył się wpływ wietrzenia, uzyskiwany materiał nie był dobrej jakości (mikrospękania). Te fakty, a także położenie w otulinie Cisowsko-Orłowińskiego Parku Krajobrazowego, które spowodowało trudności poszerzenia frontu prac górniczych, zdecydowały o przerwaniu wydobycia.  W KKSM nie rezygnują z podjęcia eksploatacji kamieni blocznych. Planują uruchomienie złoża „Szewce”, położonego na stokach góry Okrąglicy. Złoże to znane od kilku stuleci, ostatnio intensywnie eksploatowane było w latach 50., kiedy na dużą skalę wapienie wykorzystywano do wystroju budynków w odbudowywanej Warszawie. W latach 60. wydobycie przerwano ze względów ekonomiczno-gospodarczych. Marmury typu „Szewce” są jedną z najbardziej popularnych skał świętokrzyskich. Występują w ławicach o miąższości 0,4-1,0 m, co pozwala uzyskiwać regularne bloki kilkumetrowej długości. Barwa skały jest jasnoszara, o ciepłym tonie, z lekkim odcieniem fioletowym. Wzorzystość wynika z obecności skamieniałości (korali) i użylenia kalcytowego. Położenie złoża w kompleksie leśnym znajdującym się w otulinie Chęcińskiego Parku Krajobrazowego wymagać będzie urabiania ręcznego bądź zastosowania materiałów pęczniejących. Złożem udokumentowanym na tych samych utworach co „Szewce”, położonym nieco bardziej na zachód jest „Zawada”. Tworzą je gruboławicowe, krystaliczne wapienie użylone kalcytem o zabarwieniu beżowym lub szarowiśniowym. Eksploatowane były w XIX wieku i od tego czasu nie wznowiono wydobycia. Złoże to również znajduje się w gestii KKSM. Drugą firmą prowadzącą wydobycie kamieni blocznych w regionie świętokrzyskim jest Kopalnia Wapienia „Morawica” eksploatująca złoże wapieni jurajskich „Morawica III”. Kopalnia ta jako samodzielne przedsiębiorstwo istnieje od 1991 roku, kiedy to wyodrębniła się z KKSM. W bieżącym roku przestała być przedsiębiorstwem państwowym i stała się spółką akcyjną. Wapienie ze złoża „Morawica III” udokumentowane pod kątem produkcji kruszyw dla budownictwa, nadają się również dla cukrownictwa, dla przemysłu hutniczego i cementowego, na nawozy wapniowe i do odsiarczania spalin. W pracach rozpoznawczych nie określono bloczności. Przed kilkunastu laty, w wyniku wewnętrznej decyzji dyrekcji, w wydzielonej części złoża rozpoczęto eksploatację bloków. Działalność ta ma charakter uboczny, a ilość kopaliny uzyskanej z przeznaczeniem na bloki stanowi ułamek procenta ogólnej produkcji. Rocznie 200-300 m3 materiału wykorzystywane jest we własnym zakładzie obróbki kamienia, a około 1 200 m3 sprzedaje się odbiorcom z całego kraju (fot. 5). Wapień w wydzielonej części złoża „Morawica III” występuje w ławicach o miąższości 0,3-1,0 m, co pozwala na uzyskanie bloków o wymiarach do 2,5 m długości, 1,0 m grubości i prawie dowolnej szerokości, limitowanej możliwością traków. Wychodowość bloków maksymalnie dochodzi do 10 %. Wapień morawicki jest skałą o strukturze drobnokrystalicznej, teksturze zbitej, łatwo poddającą się procesom obróbki kamieniarskiej. Powierzchnię płyt urozmaicają niezbyt liczne skamieniałości fauny morskiej, stylolity (charakterystyczne ząbkowate szwy), żyłki kalcytu i ciemniejsze od tła plamki. Występujące trzy odmiany: jasna, średnia i ciemna różnią się intensywnością barwy beżowej i wzorzystością (fot. 6). W kamieniołomie dominuje odmiana średnia, występująca w ławicach razem z ciemną. Wapień morawicki jest obecnie najpowszechniej stosowanym marmurem świętokrzyskim. Wykorzystuje się go najchętniej do wykonywania posadzek w obiektach o dużej powierzchni (fot. 7). Na takie zastosowanie wpływa niewątpliwie niska cena oraz stonowana kolorystyka, umożliwiająca łączenie z kamieniami o innych barwach, a także mała ścieralność. O trwałości posadzek wykonanych z „morawicy” można przekonać się odwiedzając katedrę kielecką, gdzie położono ją grubo ponad 100 lat temu. Wśród licznych prac wykonanych w ostatnich latach w zakładzie obróbki K.W. Morawica wymienić można: wystrój w kościołach w Piekoszowie, Mniowie, Kielcach i Włocławku, posadzkę w centrum „Roma” i Polskim Komitecie Olimpijskim w Warszawie  oraz na Wydziale Geologii Uniwersytetu Warszawskiego. Trzecią firmą zajmującą się eksploatacją marmurów świętokrzyskich są Pińczowskie Zakłady Kamienia Budowlanego, istniejące od 1953 roku. Po restrukturyzacji przedsiębiorstw eksploatacyjnych w 1972 roku, większość złóż kamieni blocznych  przeszła pod zarząd zakładów pińczowskich. Firma została sprywatyzowana w 1996 roku.  W gestii PZKB znajdują się złoża marmurów świętokrzyskich o długiej tradycji wydobycia: „Bolechowice”, „Zygmuntówka” i „Wola Morawicka” oraz złoże blocznego wapienia „Pińczów”. Zakład obróbki kamienia, a także siedziba firmy znajduje się w Pińczowie. Kamieniołom „Bolechowice” należy do najstarszych w regionie świętokrzyskim  eksploatacja w tym miejscu trwa od czterech wieków. Kompleks złożowy tworzą stromo nachylone ławice wapienia dewońskiego o grubości 0,6-2,6 m (fot. 8). Wapień w fakturze polerowanej ma barwę kawowobeżową do bordowobrązowej z bardzo liczną fauną gałązkowatych amfiporów, bulastych stromatoporoidów i korali, rzadkimi żyłkami białego i różowego kalcytu oraz czerwonymi „chmurkami”. Skała charakteryzuje się korzystnymi cechami fizyczno-mechanicznymi, które pozwalają na wykonywanie płyt do okładzin pionowych i posadzek. Liczne zabytki architektury, gdzie zastosowano marmur bolechowicki, potwierdzają jego znakomitą jakość i trwałość (fot. 9).  W ostatnich latach wydobycie tego kamienia utrzymuje się na poziomie ok. 3 tys. ton rocznie. Złoże „Zygmuntówka”, podobnie  jak „Bolechowice” eksploatowane było już w XVII wieku. Przedmiotem wydobycia jest zlepieniec złożony z brązowych i szarych otoczaków wapieni i dolomitów o średnicy od kilku do kilkudziesięciu centymetrów, spojonych wapiennym lepiszczem o czerwonym zabarwieniu oraz białym kalcytem. Jest to obecnie najbardziej dekoracyjna odmiana marmurów świętokrzyskich. Kompleks zlepieńców jest słabo uławicony i stosunkowo mało spękany, co umożliwia uzyskiwanie dużych bloków (fot. 10). Bloczność górnicza  jest bardzo wysoka i wynosi około 40 %. W ciągu ostatnich kilku lat zaprzestano eksploatacji w tym starym kamieniołomie. „Zygmuntówka” ze względu na dużą ścieralność nie powinna być stosowana na posadzki, a raczej na płyty okładzinowe i do detali architektonicznych (fot. 11). Złoże wapieni jurajskich „Wola Morawicka” udokumentowane na cele bloczne eksploatowane jest od XIX wieku. Wskaźnik bloczności górniczej w tym złożu jest bardzo wysoki i wynosi 40-50 %. Cechy skały nie różnią się od podanych przy opisie złoża „Morawica III”. Złoże jest zagospodarowane, a wielkość eksploatacji utrzymuje się na poziomie ok. 3 tys. ton rocznie. Spośród złóż, w których eksploatację zaniechano stosunkowo niedawno: „Łabędziów” i „Osiny I” tworzą wapienie i dolomity dewońskie, natomiast „Gołuchów”  wapienie jurajskie. W złożu „Łabędziów” eksploatowano materiał bloczny przeznaczony do produkcji polerowanych płyt wykładzinowych. Wydobycie rozpoczęte zostało  przez Pińczowskie Zakłady Kamienia Budowlanego w 1977 roku. Eksploatacja wykazała wysokie walory dekoracyjne surowca, a równocześnie słabą bloczność, co było powodem zaniechania działalności w 1992 roku. Wapienie mają barwę szarobeżową z odcieniem różowym oraz wiśniowymi smugami i licznymi żyłkami kalcytu. Dolomity występują w dwu odmianach: jasnobeżowej, mocno użylonej kalcytem oraz szarej, nie przyjmującej poleru. Eksploatacja tylko dla pozyskania bloków jest ekonomicznie nieopłacalna, lecz można ją poprawić pod warunkiem wykorzystania całości wydobytego surowca. Odpady mogą być wykorzystane do produkcji kruszyw do betonów i dla drogownictwa. Złoże „Osiny I” eksploatowane było przez firmę prywatną w latach 1993-1994. Surowiec stanowią szaroróżowe wapienie użylone kalcytem oraz krystaliczne, ciemnoszare dolomity (fot. 12). W złożu „Gołuchów” udokumentowano gruboławicowe, bloczne, dające się dobrze polerować wapienie oolitowe. W kolorystyce zbliżone do „morawicy”, w fakturze polerowanej wykazują atrakcyjniejszą wzorzystość. Ustępują jednak pod względem cech fizycznych, a zwłaszcza bloczności.  Wydobywane były w latach 1969-1985 do produkcji budowlanego kruszywa łamanego i bloków. Marmury gołuchowskie spełniają kryteria kamienia dekoracyjnego.  Przedstawiony obraz zaplecza surowcowego marmurów świętokrzyskich ukazuje ogromną dysproporcję pomiędzy możliwościami a obecną skalą eksploatacji. Nasuwa się oczywiste pytanie: dlaczego mając tak wiele do zaoferowania, tak niewiele się oferuje?

Nieprawdą jest, że na kieleckie marmury nie ma popytu. Oczywiście, w porównaniu ze zróżnicowanymi skałami dekoracyjnymi sprowadzanymi z zagranicy, wydają się niezbyt atrakcyjne, ale ich ciepła, stonowana kolorystyka korzystnie prezentująca się w połączeniach barwnych, a także niska cena  czyni je konkurencyjnymi. Świadczą o tym liczne współczesne zastosowania takich odmian jak „morawica” i „jaźwica”, opisane wcześniej. Bardzo zbliżone typy skał importowanych (np. z Turcji) oferowane są przez zakłady kamieniarskie, a polskich po prostu nie ma  nie wydobywa się, nie proponuje, bo nie ma czego proponować.

Wydaje się, że zasadnicze problemy związane są z:

trudnościami nabycia praw do terenu, który ma być użytkowany górniczo, wynikającymi między innymi z położenia wielu złóż świętokrzyskich w obrębie obszarów prawnie chronionych;

wymogami w stosunku do przedsiębiorstw, wynikającymi z przepisów prawa geologicznego i górniczego;

wysokimi kosztami, jakie muszą ponosić przedsiębiorcy na etapie uzyskiwania koncesji i udostępniania złoża.  Należy jednak mieć nadzieję, że trudności te z czasem będą pokonywane i marmury świętokrzyskie znowu pojawią się na rynku kamienia dekoracyjnego w tylu odmianach, w ilu oferuje przyroda.

 

 

Fotografie

1.Marmur „jaźwica” w połączeniu z hiszpańską „alicante”  wystrój kawiarni „Budimexu” w Warszawie.

2.Bloki wapienia morawickiego w zakładzie obróbki kamienia K.W. „Morawica”.

3.Trzy odmiany marmuru „morawica”

 

Z czterech kontynentów Kamieniołomy u twych stóp

J.K.:  Mniej więcej od lata ubiegłego roku obserwuję na rynku kamienia naturalnego w Polsce obecność firmy Protea Granite. Charakterystyczna sylwetka koziołka umieszczona na waszych ofertach, wizytówkach czy kalendarzach zauważalna jest w wielu zakładach kamieniarskich w całym kraju.

A.S.:  Ten koziołek to renifer, kopia rytu odnalezionego na Srya  jednej z wysp arktycznych u wybrzeża Półwyspu Skandynawskiego. Wykonano go około 8 tysięcy lat temu. W przeciwieństwie do malowideł i płaskorzeźb z mniej więcej tego samego okresu, znajdujących się w grotach i jaskiniach, np. we francuskim Lascaux, nasz norweski renifer jest jednym z niewielu dzieł, które wyeksponowano na zewnątrz, poza siedliskami  schroniskami naszych przodków. To jakby pierwszy wstawiony do galerii obraz,  materialny przykład ludzkiej woli tworzenia. Renifer jako znak graficzny Protea Granite jest więc symbolem praktycznej, ale i twórczej pracy z kamieniem i z tego wynika satysfakcja pracy z nim. Plastyczny znak firmy jest ściśle związany z konkretną informacją na temat oferty i serwisu, jaki proponujemy. Nasz klient tworzy w kamieniu, np. nagrobki, które wykonuje pod ściśle indywidualne zamówienia, niosą piętno jego twórczego zamysłu, obok typowych pomników powstają dzieła,  przykłady mogę pokazać w mojej kolekcji fotografii. My umożliwiamy odbiorcy jak najpełniejszy wybór kamienia. Protea ma być głównie przewodnikiem po złożach, kamieniołomach. Nie chcemy, aby nasza działalność kojarzona była wyłącznie z handlem surowcem, ale przede wszystkim z doradztwem i serwisem, który oferujemy naszym odbiorcom bezpośrednio w miejscach eksploatacji kamienia. Mówimy naszym klientom: chcemy być waszym doradcą w każdym pojedynczym kamieniołomie. Nie ma w tym przesady - wielu naszych klientów w przypadku zakupu np. Bona Acorda, którego jesteśmy największym odbiorcą w kraju, prowadzonych jest do konkretnych miejsc wydobycia po to, aby utrzymać stałość koloru i tekstury kamienia.  

J.K.: - Przejdźmy do specyfiki obecności Protei Granite na rynku kamienia

w Polsce, na czym polega wasza odrębność?

A.S.: - Protea Granite Limited istnieje formalnie od półtora roku, jednak idea pracy z kamieniem jest o wiele starsza. Tomasz Kosiński, związany od lat z portem w Szczecinie, jest jednym z pionierów spedycji i obsługi kamienia w polskich portach. Pracując od początku dla dużych firm importujących bloki granitowe, odegrał ważną rolę w procesie orientacji portów w Szczecinie i w Gdyni w kierunku kamienia naturalnego. Wypełnił on wkrótce istotną część powierzchni składowych obu portów. Dzięki pracy Tomka cieszymy się dziś dobrą organizacją obsługi naszych klientów w portach, najbardziej dostępnymi dla transportu składami oraz najprostszą i najkrótszą obsługą załadunku. Ja zacząłem pracę z kamieniem w roku 1991, dwa lata później pracując w sprywatyzowanych właśnie Borowskich Kopalniach Granitu kierowałem realizacją jednej z pierwszych dostaw kamieni południowoafrykańskich do Polski. Moja znajomość kamieniołomów południowej Afryki, Zimbabwe czy Namibii zaczęła się właśnie wtedy. Odwiedzam je nadal co roku. Mogę w ten sposób poradzić naszym odbiorcom, czy złoża, w których zakontraktowali oni swoje bloki, nadal stwarzają nadzieje dobrych jakościowo dostaw, często wskazując na miejsca, w których ryzyko eksploatacji stałego jakościowo materiału jest obecnie mniejsze czy większe.

J.K. - Czy oznacza to, że udostępniacie klientom informację o miejscu zakupu materiału? Jak to się ma do częstych przypadków indywidualnego poszukiwania surowca przez potencjalnych klientów?

T.K.:  Nie możemy zabronić pytać naszym odbiorcom, którzy chcą mieć pełną wiedzę na temat kamieni wprowadzanych czy już funkcjonujących za naszą sprawą na rynku. Oni inwestują przecież nie tylko pieniądze, ale też wypracowaną przez lata reputację w swoim regionie. W większości przypadków współpracujemy z zakładami o długiej i chwalebnej tradycji rzemieślniczej. Ich właściciele są doskonale zorientowani w prawidłach rynku, który powinien być odporny na przejściowe trendy czy zachowania. Większość z nich jest przekonana, że w najbliższej przyszłości umocnią się poszczególne sektory: produkujący nagrobki bądź elementy okładzinowe dla budownictwa, przerobu półproduktów (czyli płyt lub elementów blocznych) i dostawców surowca. Tym samym wszelkie działania „pomiędzy” stają się dla nich mniej wiarygodne. Profesjonalizm importerów kamienia znacznie bardziej niż do tej pory powinien zmierzać w kierunku lepszej kontroli i gwarancji jakości oferowanych kamieni. Ciągle jeszcze obserwujemy wzloty i upadki pojedynczych inicjatyw, od czasu do czasu pojawia się „nowy” kamień za „nową” cenę bez ciągłości oferty i serwisu reklamacyjnego. Firmy, które informowane są rzetelnie o aktualnych problemach eksploatacyjnych, bieżących wynikach badań geologicznych, czy o bieżących porozumieniach dotyczących wspólnej polityki dystrybucyjnej i cenowej największych producentów (z przewagą włoskiego biznesu i bez), bez trudu zdemaskują takie inicjatywy i uchronią wielu odbiorców od niepotrzebnych strat. Na szczęście takie inicjatywy zamierają przy niemałym udziale firm eksploatujących kamieniołomy, które tak układają swoją politykę cenową i serwisową, aby uporządkować warunki podaży swojego kamienia w danym kraju i wyeliminować tym samym niewiarygodnych dostawców. Dotyczy to głównie zakupu kamieni w II gatunku. Mógłbym podać przykłady również i większych firm, które stosując dumping cenowy w naszym kraju lub deklarowany brak serwisu zostały odsunięte od zaopatrzenia w kopalniach przez ich właścicieli. Czy przy nakładach wynoszących minimum 3 - 3,5 miliona dolarów koniecznych na wstępne uruchomienie kamieniołomu, który pierwsze zyski zaczyna przynosić najwcześniej po 2 - 3 latach, jakikolwiek poważny producent zrezygnowałby z dalekowzrocznej polityki sprzedaży, której efekty liczone są w latach a nie w jednym sezonie  nie jest po prostu zainteresowany chwilowym zamieszaniem na rynku, który zasila i który interesuje go perspektywicznie. Reasumując, biorąc pod uwagę teraźniejszość i przyszłość Protei Granite wierzymy w niezmącony i odwieczny porządek w systemie dystrybucji i przerobu kamienia naturalnego w naszym kraju. Ufamy w porządek oparty na niezależnym istnieniu i wzajemnym funkcjonowaniu poszczególnych etapów produkcji: od wydobycia, poprzez dystrybucję aż do finalnego przetwarzania skały w produkt.

J.K: - Czy przy tak rozumianych priorytetach, droga do sukcesu, jakkolwiek pojętego, nie wydaje się zbyt długa, a nadzieje nie stanowią zbyt dużego balastu?

A.S.: - To zależy od indywidualnej oceny, czym może być sukces dla Protei i na ile ważna jest motywująca rola nadziei. Bez wątpienia indywidualnie cieszę się, że byłem współautorem realizacji pierwszej dostawy Bona Acorda,  znam miejsce jego eksploatacji od samego początku. O wiele ważniejszy jednak jest fakt, że jako Protea prowadzimy ten kamień z powodzeniem w Polsce. Stwarza on alternatywę dla powszechnej Impali. Boom na Impalę trwa nieprzerwanie od 7-8 lat. Wraz ze wzrostem popytu drastycznie spadła jakość kamienia. Pojawiło się więc zapotrzebowanie na „odświeżenie” atrakcyjności tego rodzaju kamienia w Polsce, stąd rosnąca popularność Bona Acorda, kamienia lepszego technicznie, szlachetniejszego w wyrazie, mniej ryzykownego i co ważne oferowanego w podobnej do Impali cenie. Jako pierwsi w Polsce sprowadziliśmy ten kamień 4 lata temu i od tej pory asystujemy jego nieprzerwanej popularności. Znamy kamieniołomy od momentu zakładania pierwszych instalacji ciśnieniowych  krótko mówiąc postawiliśmy na ten kamień, ograniczając zakupy gorszego jakościowo Rustenburga. Obecnie jesteśmy największym importerem tego kamienia w kraju, posiadamy również wyczerpującą wiedzę dotyczącą jego serwisu. Wspólnie z właścicielem oraz kierownictwem kopalń bierzemy udział w programowaniu jego wydobycia pod wymagania rynku środkowoeuropejskiego. Możemy z całą odpowiedzialnością stwierdzić:

 jeżeli myślisz o Bona Acordzie, trafiasz do nas niemal jak do źródła.

J.K.: - Pan zajmuje się głównie importem i marketingiem w firmie, pana wspólnik, Tomasz Kosiński, również marketingiem ale też spedycją i obsługą dostaw na waszych składach w Gdyni i w Szczecinie.

S.K.:  Jesteśmy z Tomkiem właścicielami firmy i stanowimy jej ścisłe kierownictwo. Kapitał założycielski oraz majątek firmy w znacznej mierze zlokalizowany jest w Polsce. Czując się całkowicie odpowiedzialnymi za obecne i przyszłe losy Protei, bez przerwy modyfikujemy bieżącą strukturę działania firmy pod potrzeby rynku kamieniarskiego w naszym kraju. Wybór kamienia w kamieniołomach Afryki, Indii, Brazylii czy Norwegii, należy do mnie, podobnie opieka nad selekcją i kontrolą jakości oraz import dostaw do naszych składów. Prowadzę biuro należące do oddziału firmy w Poznaniu, które jest także głównym ośrodkiem działalności marketingowej firmy. Stąd rozsyłane są aktualizowane oferty oraz prowadzony serwis posprzedażny, tu też nieprzerwanie otrzymuję informacje o bieżących ofertach z kamieniołomów, jakości materiału i możliwościach załadunkowych oraz przewozowych w kamieniołomach oraz w portach producentów. Tutaj pracujemy także nad modyfikacjami systemu segregacji poszczególnych odcieni i struktur, które wprowadzamy potem wraz z producentem w jego kopalniach w celu uzyskania maksymalnej jednorodności oferowanego kamienia. Biuro w Szczecinie jest siedzibą firmy, tutaj tak samo prowadzona jest działalność marketingowa firmy, rozliczenia z klientami, przede wszystkim jednak odbywa się w nim logistyczna obsługa dostaw  techniczna obsługa transportu, załadunku i składowania materiału na naszych składach.

J.K.: - Jak dostarczacie wybrany i sprawdzony granit do Polski?

T.K.: - Całą logistykę transportową organizujemy we własnym zakresie, od załadunku w portach afrykańskich lub indyjskich, aż do dostarczenia kamienia do zakładów naszych klientów. Aranżujemy transport morski. Towar przejmujemy po załadunku na statek oceaniczny. W portach pośrednich (Antwerpia, Rotterdam, Hamburg) nasze kamienie zostają wyładowane ze statków i nierzadko ich dalszy transport kombinowany jest z aktualnie oczekującą dostawą z innego kraju. Organizujemy transport „coasterami” (mniejszymi statkami dostawczymi) do portów w Szczecinie czy w Gdyni, gdzie mamy swoje składy i skąd odbywa się dystrybucja bloków do indywidualnych odbiorców.

J.K.: - Dlaczego kamień umieszczany jest w dwóch składach, w Szczecinie

i w Gdyni  skąd ten podział? Jak wygląda dostęp zainteresowanych kupnem do surowca? Port to miejsce niezupełnie dostępne i otwarte, a przecież nikt nie kupuje kota w worku.

T.K.: - Najważniejszy jest dla nas pojedynczy odbiorca. Dwa składy w oddalonych od siebie o 360 km miejscach ułatwiają dostęp zainteresowanym do naszego towaru. Ponadto obniża to koszty transportu samochodowego ponoszone przez kupującego. Oczywiście nikt nie kupuje kota w worku. W Szczecinie i w Gdyni jest zatrudniony kompetentny personel. Każdy z klientów jest indywidualnie oprowadzany po miejscach składowania naszego materiału. Klienci mają dostęp do wszystkich bloków, mogą sprawdzić ich jakość, wymiar  ocenić przydatność do ich indywidualnych zapotrzebowań. Ponadto nie bez znaczenia pozostaje profesjonalizm przeładunkowy obu portów oraz wygodna i profesjonalna obsługa celna. Porty morskie to skrzyżowanie wielu szlaków transportowych (morskich, lądowych, śródlądowych). Ze statków morskich towar przyjmuje się na składy, sprawdza się stan towaru po transporcie morskim, grupuje się według zamówień, odprawia celnie i organizuje się wydanie oraz załadunek bloków na środek transportu. Ceny, które oferujemy klientom, zawierają już wszystkie związane z powyższym koszty oraz kalkulację z opłaconym cłem. Bloki często odprawimy awansem dzięki czemu czas potrzebny od zamówienia przez klienta do wydania bloku ze składu jest możliwie najkrótszy. Jest to więc proces wielu czynności wykonanych jednocześnie, gdzie każdy z wymienionych czynników ma inne wymagania informacyjno-dokumentowe, a jeszcze pomnóżmy to przez liczbę indywidualnych zamówień oraz dopasowanie 24-tonowych partii samochodowych w określonym czasie i miejscu. To zajęcie wymagające umiejętności i wyobraźni. Fachowość naszych pracowników ma więc znaczenie zasadnicze. Moje doświadczenie w porcie pozwoliło nam zatrudnić najlepszych fachowców. Niebagatelna jest również rola współpracy z wyspecjalizowanymi firmami armatorskimi, agencjami celnymi i spedytorami morskimi, którzy wspomagają naszą obsługę granitu.

J.K.: - Jesteście więc przygotowani do obsługi klientów z obu składów,

w zależności od potrzeb.

TK: - Jesteśmy firmą handlową, klient musi być obsłużony w sposób profesjonalny.

Aby tak było, wszystkie informacje dotyczące dostaw, oferty kolorystyczno-wymiarowej, cen, odpraw celnych muszą być dostępne w jednym miejscu bez odsyłania jednej osoby do drugiej. Informacje dotyczące charakteru i wielkości bieżąco realizowanych dostaw opracowywane są w naszym biurze w Poznaniu i przesyłane do Szczecina. Tutaj dodaje absolutnie niezbędne informacje dotyczące konkretnych terminów realizowania umów z pojedynczymi klientami. W Szczecinie aktualizowane są wszystkie dane dotyczące oferowanego i sprzedawanego towaru. W każdej chwili wiemy, co jest w ofercie.

J.K.: - Co potem, gdy sprzedacie i przetransportujecie materiał do klienta? Wiadomo przecież, że kamień to tworzywo naturalne niewolne od ryzyka związanego z jego jakością.

A.S.:  Serwis posprzedażny to druga strona medalu. Przychodzi tutaj na myśl wypowiedź modnego obecnie polityka. Parafrazując jego słowa można by rzec: Dobrego partnera (firmę) poznaje się po tym, jak kończy, a nie jak zaczyna. Ponieważ ten typ humoru jest mi kompletnie obcy, ująłbym to inaczej: zawsze pozostajemy z naszymi klientami do końca tzn. do otrzymania z naszego kamienia pełnowartościoweo produktu  płyt, płytek lub elementów we właściwym kolorze i zadowalającej jakości. Mogę zapewnić, że pozyskujemy wyłącznie gwarantowaną jakość kamienia . Nie zakupujemy go na przykład w postaci tzw. pakietów, często oferowanych po niższej średniej cenie, lecz zawierających przeważnie resztki pozostałe po okresowym sprzątaniu kamieniołomów. Dzięki najnowszym technikom pozostajemy w ciągłym kontakcie z producentem. Na bazie wysyłanych elektronicznie zdjęć i szkiców wspólnie opracowujemy aktualne przypadki reklamacji. Analizujemy także na bieżąco miejsce występowania defektów i zastanawiamy się nad sposobem ich uniknięcia w przyszłości. Ponieważ zwykły w takich sytuacjach bezpośredni kontakt z klientem jest nieunikniony, staramy się osobiście i możliwie w jak najkrótszym okresie załatwić problem w zakładzie odbiorcy. Najczęściej prosimy klientów o możliwie częsty komentarz dotyczący jakości kierowanego do niego kamienia  stąd termin „prowadzenie klienta”. Paradoksalnie nie prosimy o każdą pojedynczą uwagę na temat reklamacji z ich strony, lecz przy pomocy ich ciągłych obserwacji nieustannie dyskutujemy i kontrolujemy jakość bloków dopiero co odspajanych ze złoża.

J.K.:  Jak wyglądają plany Protei Granite na przyszłość?

A.S.:  Nowe kamienie. Wyzwaniem jest rynek kamienia konstrukcyjnego, czyli dotyczącego elementów wykończeniowych różnego typu inwestycji budowlanych, który podobnie jak zmieniające się trendy w nagrobkarstwie kieruje nasze poszukiwania w stronę wiarygodnych złóż, nowych odcieni i tekstur. Proszę pozwolić mi jeszcze raz zaznaczyć, że nie jesteśmy pośrednikiem, wszystkie kamienie, które są na naszej liście są kontraktowane bezpośrednio w kamieniołomach, nie ma tutaj pośrednika: niemieckiego czy włoskiego. Wprowadzamy więc nowe kamienie powoli, lecz solidnie i odpowiedzialnie: - dotyczy to także tegorocznych dostaw indyjskiego Oriona czy Verde Sao Francisco z Brazylii, gdzie osobiście omawiam warunki dostaw oraz serwisu. W ten sposób nasza kontrola nad wariacjami koloru czy ewentualnymi przejściowymi kłopotami w jakości jest optymalnie dobra. Oprócz dostawcy, staramy się być przede wszystkim przewodnikiem, chcemy móc powiedzieć naszym klientom: Oferujemy kamieniołomy u Twych stóp  Qurries at Your Feet.

 

Negocjacje - klucz do sukcesu

W numerze 12 „Świata Kamienia” przedstawiłam pierwszą część artykułu poświęconego negocjacjom biznesowym. Ponieważ temat jest obszerny, nie sposób przedstawić go w jednym artykule i konieczne jest jego rozwinięcie w kolejnej publikacji. Kontynuując tę tematykę, tym razem chciałabym zająć się różnymi aspektami, na które należy zwrócić uwagę w negocjacjach z ludźmi o odmiennych tradycjach kulturowych lub narodowościowych. W czasach, kiedy współpraca handlowa pomiędzy różnymi państwami jest powszechna, brak wiedzy o odmiennościach kulturowych i zwyczajach zagranicznego partnera negocjacji może być poważną barierą w zawieraniu międzynarodowych transakcji, a nawet doprowadzić do zerwania rozmów. Proces negocjacji jest trudną sztuką dochodzenia do kompromisu, który prowadzi do optymalizacji wyniku uwzględniającego obustronne korzyści. Dążenie do maksymalizacji korzyści przez jedną ze stron nic nie daje, bowiem gdy strony nie chcą ustąpić i trwają na wyjściowych pozycjach, dochodzi do szybkiego zerwania negocjacji. Jak już pisałam poprzednio, sukces negocjacji polega na tym, aby w toku rozmów prowadzących do uzgodnienia wspólnego stanowiska stron stworzyć nową jakość, sytuację, wartość, stan, w którym obie strony negocjacji zyskują, mimo że muszą wcześniej odstąpić od pewnych swoich żądań i oczekiwań. A zyskują wtedy, gdy rezygnują z tego, co jest dla nich najmniej cenne, ważne. Sztuki negocjacji trudno się nauczyć. Do prowadzenia negocjacji trzeba mieć określone predyspozycje i charakter. Trzeba być człowiekiem silnym psychicznie, otwartym na partnera i w każdej sytuacji umieć znaleźć kompromis. Wbrew wszelkim mniemaniom, negocjator wcale nie musi być specjalistą w danej branży czy dziedzinie gospodarki, podstawową cechą, jaką musi posiadać, jest łatwość nawiązywania kontaktu z drugą osobą,  ponieważ jego zadanie polega na doprowadzeniu do kompromisu, zbliżeniu stanowisk stron. Dobry negocjator nie powinien zapominać o tym, co chce osiągnąć, musi być dobrze przygotowany do negocjacji i mieć opracowaną szczegółową strategię postępowania. Bez dokładnie przemyślanego, rozpisanego planu postępowania negocjacyjnego, które kierunkuje  każde kolejne posunięcie w procesie negocjacji, niemożliwe jest osiągnięcie sukcesu. Zasadą prawdziwego negocjatora jest działać żywiołowo, nie liczyć na łut szczęścia, wychodząc z założenia, że firma, którą chce sprzedać, jest doskonała i każdy ją kupi. W Polsce nie mamy jeszcze wykształconych standardów zachowań negocjacyjnych, a i umiejętności negocjowania nie są dobrze znane i doceniane. Brak wykrystalizowanego modelu negocjacji negatywnie wpływa na proces prywatyzacji polskiej gospodarki, a zwłaszcza na wynik sprzedaży polskich przedsiębiorstw zagranicznym firmom. Niemcy, Szwedzi czy Amerykanie mają określony model negocjacji handlowych, polscy negocjatorzy dopiero wypracowują ten model. W kraju bardzo często spotykamy się z sytuacją, kiedy o kupienie udziałów w polskich  spółkach ubiegają się m.in. Niemcy, Szwedzi, Francuzi i Amerykanie, tak więc negocjacje prowadzone pomiędzy firmami z różnych państw mają charakter międzynarodowy. By dobrze przygotować się do tego typu rozmów, trzeba umieć znaleźć wspólną płaszczyznę nie tylko w wymiarze ekonomicznym, ale również posiadać umiejętność dostosowania się do sposobu zachowania zagranicznych partnerów. Uwarunkowania kulturowe, wzory postępowania, przyjęte w danej społeczności, mają duży wpływ na styl negocjacji, dlatego przy prowadzeniu rozmów handlowych nie można zapominać o znaczeniu tego czynnika. Co więcej, zasiadając do stołu negocjacyjnego z zagranicznymi partnerami trzeba mieć świadomość różnic kulturowych i w czasie rozmów wykorzystać to w taki sposób, by osiągnąć określone korzyści.

 

Niemiecki styl negocjacji

Niemiecki styl negocjacji cechuje przede wszystkim porządek i szczegółowe przygotowanie rozmów, które poprzedza dokładna analiza rynku. Cały przebieg negocjacji jest szczegółowo zaplanowany. Przed przystąpieniem do negocjacji analizowane są poszczególne ich etapy, a nawet pojedyncze posunięcia. Niemcy zasiadają do rozmów ze ściśle określonym planem spodziewanych korzyści i możliwych ustępstw. Podczas rozmów cenią jasny i bezpośredni sposób komunikowania się, otwartość i szczerość rozmów.

 

Negocjacje z Amerykanami

Amerykanie, tak jak Niemcy, lubią mieć wszystko zaplanowane i poukładane, jednak od niemieckich negocjatorów różni ich perspektywa spojrzenia na negocjacyjny sukces. Dla nich miarą sukcesu są przede wszystkim wymierne korzyści ekonomiczne, szybki zwrot zainwestowanego kapitału. Amerykanie niechętnie przystępują do negocjacji, które wymagają dłuższego czasu. Wychodzą z założenia, że czas to pieniądz i oczekują szybkich decyzji. Wolą zaryzykować porażkę negocjacji, doprowadzić do przyjęcia nie do końca dopracowanego kontraktu, niż stracić bezcenny czas na długotrwałe dochodzenie do kompromisu w każdym szczególe.

 

Rozmowy z Francuzami

Francuzi są w negocjacjach bardzo niestabilni. Trudno tak do końca przewidzieć ich zachowanie, bo ich plany mogą ulegać zmianie nawet w ostatniej minucie. Francuzi przywiązują dużą wagę do znajomości "savoir-vivre" rozmówcy, kultury konwersacji. Jeżeli Francuz przed rozpoczęciem negocjacji zaprosi nas na 2-, 3-godzinny obiad, nie powinniśmy traktować tego jako marnowanie czasu, ale jako właściwy Francuzom sposób prowadzenia negocjacji. Warto również zaznaczyć, że Francuzi są bardzo wyczuleni na punkcie swojej kultury, narodowych osiągnięć i pozycji w świecie.

 

Szwedzki styl rozmów

Szwedzi, podobnie jak Amerykanie, są negocjatorami, dla których liczy się przede wszystkim chłodna, ekonomiczna kalkulacja. Od Amerykanów, Niemców i Francuzów wyraźnie różni ich jednak fakt, że należą do narodów najbardziej sfeminizowanych. To znajduje przełożenie na styl i sposób prowadzonych przez nich negocjacji. Na przykład menedżerowie ze Szwecji nie wstydzą się przyznać do tego, że korzystają z intuicji. Ponadto nie prowadzą negocjacji w agresywnym, amerykańskim stylu - są raczej skromni, wyważeni i dążą do uzyskania konsensusu.

 

Styl Włoski

Jest bardzo podobny do francuskiego. Wszelkie ustalenia możliwej współpracy często ustalane są podczas sutych kolacji. Włosi, tak jak Francuzi, są bardzo przewrażliwieni na punkcie swojej kultury oraz - co jest bardzo istotne - włoskiej mody. Nie można przewidzieć końcowych efektów prowadzonych negocjacji ponieważ dla włoskich negocjatorów istotne jest prowadzenie swoistej gry podczas rozmów. Włosi podczas  rozmów dużo gestykulują. Znajomość włoskiej mowy ciała może bardzo pomóc w osiągnięciu sukcesu negocjacyjnego.

W negocjacjach międzynarodowych jest bardzo dużo zachowań, które mogą mieć ogromny wpływ na wynik negocjacji. Oto kilka z nich:

1.W rozmowach prowadzonych

w języku angielskim, który jest międzynarodowym środkiem komunikacji, strona, której jest on językiem ojczystym, będzie dominować nad rozmówcami nie władającymi nim równie biegle. Jeśli stoimy po stronie, która jest od strony językowej słabsza, lepiej jest zatrudnić tłumacza.

2.Należy pamiętać, że widoczne oznaki statusu osoby mają

w niektórych kulturach większe znaczenie niż w innych, ponieważ traktowane są jako informacja o spotykanej przez nas osobie i co za tym idzie, wskazują na to, co z poszczególnymi osobami możemy załatwić. W planowaniu negocjacji należy wziąć pod uwagę, że do symboli takich należą: miejsca zajmowane przez poszczególne osoby, ich ubiór, a także liczebność i charakter towarzyszącej im grupy. Udając się na spotkania o charakterze międzynarodowym należy odpowiednio się ubrać. Osoby publiczne płacą ogromne sumy międzynarodowym konsultantom, by doradzili im, jak się mają zachować na spotkaniach

z przedstawicielami innych tradycji kulturowych.

3.Pewne formalne gesty szacunku są w niektórych tradycjach ważniejsze niż w innych. Wymiana kart wizytowych stanowi na przykład ważny zwyczaj wśród japońskich biznesmenów. Jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości, jak w danej sytuacji się zachować, lepiej wybrać formy oficjalne.

4.Uprzejme i skromne zachowanie jest pożądane we wszystkich tradycjach kulturowych.

5.Zwracanie się do ludzi po imieniu jest formą przyjętą wśród Amerykanów i Australijczyków, należy jej jednak unikać z osobami innych narodowości, chyba że rozmówca do tego upoważni.

6.Wiekowi człowieka przypisuje się odmienne znaczenie w różnych kręgach kulturowych. Na przykład Japończycy darzą szczególnym respektem ludzi starszych, podczas gdy w Australii najbardziej ceni się młodość. Bywa, że młody człowiek stwarza całkiem nieoczekiwane sytuacje. Pewien starszy wiekiem naukowiec japoński był bardzo zdziwiony, gdy spotkana na międzynarodowej konferencji młoda kobieta okazała się profesorem uniwersytetu amerykańskiego. Zapytał ją więc publicznie, ile ma lat. Intencją Japończyka było powiedzenie komplementu, gdyż tak właśnie jego pytanie byłoby odebrane w Japonii. Jednak Amerykanka zinterpretowała je zgodnie ze zwyczajami obowiązującymi w jej kraju i odparła: - A co to pana obchodzi? Z tej historii wypływa wniosek, że w otoczeniu, którego nie znamy, należy wypowiadać się ostrożnie.

Owa Amerykana postąpiłaby również znacznie taktowniej, gdyby odparła:

- Mam dwadzieścia osiem lat, profesorze. Dałoby mu to sposobność do wyrażenia podziwu, że osiągnęła wysoki tytuł naukowy w tak młodym wieku.

7.Stawianie zbyt dużej liczby bezpośrednich pytań uchodzi za niegrzeczne w niektórych społecznościach. Ich przedstawiciele nie powiedzą nam wówczas prawdy, gdyż w ich opinii na nią nie zasłużyliśmy. Jeśli potrzebujemy jakichś informacji, musimy pozbierać je okrężnymi drogami.

8.W niektórych tradycjach ceni się współzależność, w innych niezależność. Amerykanin może wydawać się niedelikatny lub agresywny dla Japończyka, który, zanim wyrazi jakąkolwiek opinię, instynktownie oczekuje od innych poparcia i potwierdzenia. Z kolei Amerykanin zwykle interpretuje taką współzależność jako brak pewności siebie. Negocjatorzy brytyjscy mają skłonność do pertraktacji zespołowych, a Francuzi do indywidualnych. Włosi lubią kierować się bezpośrednio do określonych osób, podczas gdy Niemcy nie mają takiego zwyczaju itd.

9.Należy wystrzegać się mówienia „tak” lub „nie” w międzynarodowych negocjacjach. Słowa te brzmią zbyt definitywnie dla przedstawicieli wielu kręgów kulturowych, którzy wolą, by pozostawić półprzymknięte drzwi, co w razie potrzeby umożliwi im wycofanie się z sytuacji. Zamiast jednoznacznych „tak” czy „nie” możemy powiedzieć na przykład „być może”, „wydaje się to trudne”, „nie widzę trudności”.

10.Mówi się, że Japończyk zaczyna przemówienie od przeprosin,

a Amerykanin od żartu. Żarty są zwykle specyficzne dla danego kręgu kulturowego, w związku z czym na ogół nie śmieszą cudzoziemców.  

Spółka cywilna w zamówieniach publicznych

Obowiązujące w kraju przepisy prawa określają status prawny spółki cywilnej, który aktualnie jest dosyć skomplikowany. Jest to wynik ostatnich zmian w prawie dotyczącym ewidencji działalności gospodarczej powodujących specyficzne jej traktowanie w przypadku zamówień publicznych. W kodeksie cywilnym określającym podstawowe regulacje prawne dla spółki nie wprowadzono żadnych zmian. Spółka cywilna nadal funkcjonuje jako jedna z umów zobowiązaniowych wiążących osoby fizyczne. Natomiast ustawa z dnia 19.11.1999 r. „Prawo działalności gospodarczej” zasadniczo zmieniła sposób postrzegania spółki przez ustawodawcę. Prawo o działalności gospodarczej uznaje za przedsiębiorców wspólników spółki cywilnej, a nie samą spółkę (art. 2 ust. 3 pdg).  Tym samym spółka cywilna utraciła podmiotowość gospodarczą, tzn. przestała być samodzielną i odrębną jednostką gospodarczą i nie jest już rejestrowana w ewidencji działalności gospodarczej. Obowiązkowi rejestracji podlegają jednakże wszyscy wspólnicy. Ten sposób traktowania spółki cywilnej ma znaczny wpływ na jej występowanie w procesie zamówień publicznych. W kontekście przytoczonego powyżej określenia złożenie oferty przez spółkę cywilną prawnie powinno być traktowane jako złożenie oferty przez kilku przedsiębiorców. W związku z tym status prawny spółki cywilnej w zamówieniu publicznym staje się zbliżony do statusu konsorcjum przedsiębiorców. Jednak udział konsorcjum przedsiębiorców w zamówieniach publicznych został zakwestionowany przez Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 13.12.1999 roku. W wyroku tym określono, że  treść ustawy o zamówieniach publicznych nie daje podstawy do złożenia oferty łącznej przez kilku przedsiębiorców. Istnieją zatem określone obawy odnośnie możliwości negatywnego potraktowania oferty złożonej przez spółkę cywilną. Należy jednak zauważyć, że w odróżnieniu od konsorcjum umowa spółki jest umową nazwaną, czyli jest zdefiniowana prawnie, a dodatkowo w przepisach podatkowych (np. dotyczących NIP, opodatkowania VAT) spółka wciąż posiada status podatnika, a więc ugruntowaną odrębność i samodzielność prawną. Z powyższych powodów należy wyraźnie odróżniać status spółki cywilnej od statusu konsorcjum. Dlatego można domniemywać, że w odniesieniu do spółki cywilnej w obowiązującym stanie prawnym treść wyroku Sądu Najwyższego byłaby inna. Orzeczenie SN jest wiążące tylko w konkretnej sprawie (np. w przywołanym w artykule przypadku dotyczyło składania oferty łącznej przez kilku przedsiębiorców) należy więc o tym pamiętać, ponieważ w momencie skierowania rozstrzygnięcia przetargu do ponownego rozpatrzenia przez sąd powszechny istnieje ryzyko unieważnienia postępowania, gdyż w praktyce sądy kierują się bieżącą linią orzecznictwa (szczególnie orzecznictwa SN). Należy dodać, że orzecznictwo zespołu arbitrów, kolegialnego ciała orzekającego w sprawach odwołań w postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego, dopuszczało i nadal dopuszcza składanie przez kilku przedsiębiorców oferty łącznej w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego. Zgodnie z linią orzeczniczą zespołu arbitrów dla dopuszczenia oferty łącznej (w konkretnym przypadku konsorcjum) do udziału w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego powinny być spełnione następujące warunki:

wyraźne dopuszczenie przez zamawiającego złożenia jednej oferty przez kilku przedsiębiorców, umowa łącząca przedsiębiorców powinna określać sposób reprezentowania grupy przedsiębiorców oraz zakres i rodzaj odpowiedzialności poszczególnych podmiotów za wykonanie zamówienia, zamawiający powinien określić zasady oceny spełniania przez podmioty warunków wymaganych ustawą o zamówieniach publicznych. W przypadku spółki cywilnej wymogi powyższe są spełnione z samej istoty umowy zawartej w przepisach k.c. (art. 860 i nast.). Zgodnie z art. 864 k.c. za zobowiązania spółki odpowiadają solidarnie wspólnicy. Kwestię reprezentacji reguluje art. 865 ust. 1 k.c. stanowiąc, iż każdy wspólnik jest uprawniony i zobowiązany do prowadzenia spraw spółki. Podkreślić należy, że zamawiający decydując się na dopuszczenie spółki cywilnej lub konsorcjum do udziału w postępowaniu (uwzględniając ryzyko, o którym była mowa wyżej) powinien wyraźnie zastrzec w specyfikacji istotnych warunków zamówienia lub zapytaniu o cenę, iż przewiduje możliwość składania oferty łącznej przez kilku przedsiębiorców. Jednocześnie należy zauważyć, iż w dniu 11 maja 2001 roku Sejm przyjął w trzecim czytaniu rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o zamówieniach publicznych w związku z dostosowaniem do prawa Unii Europejskiej, który wprost reguluje zagadnienie składania oferty łącznej przez podmioty ubiegające się o zamówienie publiczne. Zgodnie z art. 6b ust. 1 ustawy po zmianach "dostawcą lub wykonawcą może być osoba fizyczna, osoba prawna lub jednostka organizacyjna nie posiadająca osobowości prawnej oraz te podmioty występujące wspólnie". Natomiast w art. 2 pkt 6 znalazła się nowa definicja pojęcia wykonawców i dostawców krajowych. Do tej kategorii zaliczone zostały „osoby fizyczne mające miejsce zamieszkania w kraju, osoby prawne oraz jednostki organizacyjne nie posiadające osobowości prawnej, utworzone zgodnie z przepisami prawa polskiego, mające siedzibę w kraju, a także podmioty te działające wspólnie, jeżeli każdy z nich ma miejsce zamieszkania lub siedzibę w kraju”. W celu uściślenia kwestii odpowiedzialności wykonawców występujących wspólnie przepisy nakładają solidarną odpowiedzialność za niewykonanie lub nienależyte wykonanie zamówienia.

Do domów i mieszkań

Aktualna sytuacja na polskim rynku zleceń zdecydowanie warunkuje profil produkcji i usług firm sektora kamieniarskiego, którego dzisiejsza oferta kamieniarska wciąż jeszcze nadmiernie zorientowana jest na pomniki nagrobne, a przecież zapotrzebowanie na ten asortyment słabnie. Już dziś wiadomo, że dla wszystkich na tak kształtującym się rynku w przyszłości miejsca nie będzie. Na szczęście uważni właściciele firm kamieniarskich podejmują decyzję o zmianie bądź rozszerzeniu produkcji, wprowadzając na rynek wyroby z kamienia naturalnego otwierające nowe możliwości w kształtowaniu architektury wnętrz. Kamień w kuchniach, łazienkach, salonach, salach wystawowych i konferencyjnych, wystawach i witrynach sklepów, w hotelach i bankach to wyzwanie dla polskich kamieniarzy, którzy przecież nie pozbawieni wyobraźni obok własnych oryginalnych pomysłów mogą czerpać z bogatego dorobku artystów-rzemieślników od dawna kształtujących przestrzenie życia w krajach o głębszych niż nasze tradycjach kamieniarskich. Ponad wszelką wątpliwość mieszkanie w otoczeniu przedmiotów z kamienia naturalnego wiąże się z niepowtarzalnym wrażeniem luksusu i wysokiej estetyki. Kamień w meblarstwie to w naszej współczesnej rzeczywistości coś nowego. Tego typu produkcja charakteryzuje się krótkimi niepowtarzalnymi seriami, a poszczególne egzemplarze często uważane są za wyroby o artystycznym sznycie. Jej podjęcie wiąże się nierzadko z koniecznością szukania najlepszych rozwiązań w łączeniu kamienia z drewnem, szkłem, metalem, czego przykładem mogą być cenione wśród klientów stoliki o bajecznie mozaikowych blatach z marmuru lub granitu. Choć jeszcze nie jest ta oferta w Polsce zbyt bogata, to jednak można już dziś przy kształtowaniu przestrzeni np. łazienki sięgnąć do kolekcji umywalek, stolików łazienkowych, obudów wanien, natrysków, regałów i półek łazienkowych dostępnych w krajowych firmach kamieniarskich. Zanim uśmiech zadowolenia rozjaśni twarz klienta, potrzebne jest przejście kilku etapów od projektu do zamocowania ostatniego elementu z kamienia. W pierwszej fazie klient wspólnie z projektantem przygotowuje szkice, na których uwzględnione muszą być kolory kamieni do stworzenia konkretnego projektu. Powstanie projektu jest wynikiem współpracy projektanta i zakładu kamieniarskiego (o ile w samym zakładzie nie funkcjonuje kompetentny projektant), uzgadniane są tu wszelkie detale wykonawcze, odpowiedni dobór kamienia, uwzględniający jego cechy użytkowe, możliwości obróbki i montażu. Dalsza część całego procesu spoczywa już w rękach kamieniarzy z zakładu kamieniarskiego zobowiązanego umową do wykonania zlecenia. Trzeba zaznaczyć ogromną rolę, jaką może mieć dla ostatecznego wyniku, obecność specjalisty kamieniarskiego w czasie rozmów już na etapie przygotowań projektowych. Znając kamień, jego cechy użytkowe, „czując go” powinien on ukazywać wizje  łazienki, być pomocnym w ustalaniu detali, podpowiadać, jakie możliwości tkwią we współczesnych metodach obróbki kamienia. Oprócz wyrobów użytkowych z kamienia, takich jak umywalki, wanny zastosować można również z powodzeniem kamienne płytki posadzkowe, płyty okładzinowe itp. Świetnie sprawdzają się kamienie w pastelowych kolorach. Specyfika pomieszczenia powinna ukierunkowywać taki dobór kamienia, by wywoływać wrażenie ciepła, jednocześnie dobrze jest korzystać z detali o kontrastowych barwach - niebieski czy fioletowy świetnie sprawdzą się jako imitacja fal morza, płynącej strugi wody itp. Doświadczenie uczy, by w takich pomieszczeniach uciekać od krawędzi prostych i raczej stosować łuki, zaokrąglenia i krawędzie frezowane obłe. Oczywiście o wszystkim decyduje koncepcja przyjęta na początku. Nie należy też zapominać, że sama armatura  i lustra to też element wystroju wnętrza silnie oddziałujący na końcowy efekt. Kuchnia to pomieszczenie z pewnością centralne w każdym domu, w którym jego mieszkańcy spędzają określoną część każdego dnia. I tu dla kamienia naturalnego znaleziono miejsce, choćby przez jego zastosowanie na przykład przy tworzeniu mebli kuchennych. W tym przypadku najczęściej kamień (granit) stosowany jest jako blat roboczy. Jego walory estetyczne, a przede wszystkim cechy użytkowe, jak twardość, wytrzymałość na zarysowania, uszkodzenia mechaniczne, słaba nasiąkliwość, łatwość utrzymania czystości, z pewnością stawiają go wyżej od innych materiałów, które można by zastosować do tego celu. Nie dziwi zatem rosnący popyt na meble kuchenne, w których zastosowano kamień, co z pewnością jest optymistycznym zjawiskiem dla zakładów produkujących meble kuchenne. Stała promocja blatów granitowych jako wyrobu wysokiej jakości o naturalnej, ekologicznej estetyce przynosi powoli efekty, ale też i czas ku nastaniu mody na tego rodzaju wyroby jest przecież najlepszy. Któż bowiem dziś jest obojętny na zdrowie i ekologię... Jak powstaje blat kuchenny? Otóż blat kuchenny w systemie 2 cm x 2 cm to płyta o grubości 2 cm, pod którą podklejana jest listwa również 2 cm na froncie. Stwarza to możliwość niewidocznego zbrojenia kamienia, zwłaszcza w tych miejscach, gdzie wycinane są otwory pod płytę ceramiczną czy zlewozmywak. Zbrojenie w tym przypadku przebiega w środkowej części pomiędzy przyklejoną listwą a blatem roboczym, który uprzednio jest frezowany do wmontowania drutu zbrojeniowego. Dla wyrównania grubości blatu pod spodem przyklejana jest płyta meblowa, która wzmacnia płytę kamienną, a jednocześnie daje możliwość montażu blatów do mebli kuchennych. Połączenie dwóch kamieni na froncie blatu daje nam możliwość zastosowania wielu rodzajów wykończenia: szerokie frezy, ćwierćwałki czy proste kanty, albo przy łączeniu przesunięcie listwy o fazę w obu kierunkach, zasłaniając krawędź łączenia listwą metalową. Jeżeli klient życzy sobie zastosowanie grubszego blatu, możemy posłużyć się tą samą metodą i wziąć granit o grubości 3 cm lub dołożyć drugą listwę o odpowiedniej grubości, by uzyskać grubość 6 cm. Jednakże blaty takie są trudniejsze w samym mocowaniu do mebli i bardziej narażone na pęknięcia czy uszkodzenia podczas wycinania otworów. W obu tych przypadkach stosuje się listwę wykończeniową mocowaną przy krawędziach ściennych blatów lub płyty ścienne sięgające dolnych krawędzi szafek wiszących.  W salonach i pokojach dziennych kamień może zaistnieć jako element stołów i ław. Wykorzystany na podstawę stołu świetnie sprawdzi się, gdy przykryjemy go płytą szklaną umożliwiając w ten sposób oglądanie jego naturalnych kształtów i  barw. Meble, w których stosowane są blaty kamienne, na ogół wykonywane są z drewna bądź z płyt mdf. Stoliki bądź regały pod telefon czy meble pod telewizor, szafki na sprzęt hi-fi, wykonywane są w całości z kamienia. W większości przypadków są to bardzo krótkie serie lub projekty indywidualne. Interesującym wyrobem są kolumny głośnikowe w obudowach marmurowych, ale o nich napiszę w kolejnym artykule. Jest jeszcze jeden element domu, a coraz częściej i mieszkania wykonany w części lub w całości z kamienia, niezwykle ozdobny i szalenie lubiany - kominek grzewczy. Wykonywane są one z marmuru lub granitu. Na przykład kominki typu angielskiego są najczęściej bogato zdobione wieloma  profilami, żłobieniami czy frezami. Biorąc pod uwagę aktualną sytuację na rynku, kierunki rozwoju inwestycji, małe i średnie przedsiębiorstwa mogłyby szukać szansy utrzymania się na nim, a może i rozwoju w zmianie swojej oferty z usług nagrobkowych na wykonywanie wyrobów z kamienia do wyposażania wnętrz. Z pewnością fakt, że wyroby te w dużej części są realizowane z projektów i zleceń indywidualnych jest pewnym ułatwieniem i kryje w sobie możliwości dopracowania się wzorów pod szeroką klientelę. Oczywiście samo przekształcenie produkcji nie wystarczy, jeżeli nie pójdzie w parze z umiejętnym marketingiem, promocją i eksponowaniem swoich wyrobów na wystawach i w prasie specjalistycznej.

Fontanny

W świecie starożytnym woda pełniła podwójną rolę: praktyczną i symboliczną. Będąc pod kontrolą, ujarzmiona za pomocą kanałów i basenów, zaspokajała zarówno potrzeby życiowe jak i estetyczne. Wykradana Tygrysowi, Eufratowi i Nilowi i rozprowadzana za pomocą sieci kanałów oraz rozmaitych urządzeń melioracyjnych, umożliwiła powstanie ogrodów, które od początku istnienia cywilizacji są podstawowym przejawem dążenia człowieka do zaspokojenia potrzeb estetycznych oraz potrzeby zwrócenia uwagi na siebie poprzez upiększenie swojego domu i otoczenia. Najważniejszym pod względem architektonicznym i inżynierskim urządzeniem wodnym, zarówno w ogrodach Wschodu jak i Zachodu, jest niewątpliwie fontanna. Żadne inne urządzenie nie osiągnęło takiej różnorodności form oraz rozwiązań technicznych. Występowały już w ogrodach Babilonu, znane były w sanktuariach, gajach, nimfeach, atriach oraz, przede wszystkim, termach Grecji i Rzymu. Osobą odpowiedzialną za opiekę nad instalacjami wodotrysków był aquarius. W średniowieczu fontanna występowała przede wszystkim w wirydarzach klasztornych akcentując skrzyżowanie alejek, czasami bywała głównym elementem ogrodów zabaw pod murami zamku. Najistotniejszą rolę odgrywały fontanny w ogrodach  Islamu, zarówno na Bliskim Wschodzie jak i w Hiszpanii. Woda stanowiła w nich najbardziej charakterystyczny element, co podyktowane było względami praktycznymi  dawała wytchnienie podczas upałów. Najwspanialsze ogrody arabskie, jakie  zachowały się do dzisiejszych czasów znajdują się w Hiszpanii: w Alhambrze i Sewilli. Łączą one w sobie zwyczaje i upodobania arabskie, sztukę oraz wysoką technikę ogrodniczą, wykształcone na wielkich cywilizacjach Wschodu oraz hellenistycznej. W zespole zamkowym Alhambry najpiękniejsze założenia ogrodowe stanowią dziedzińce: Patio de las Arrayanes, Patio de Deraxa, Patio de la Reja oraz Patio de los Leones (Dziedziniec Lwów). We wszystkich znajdują się fontanny lub baseny z wodotryskami, ale najpiękniejsza jest fontanna Lwów. W renesansie baseny fontann budowano zazwyczaj na planie koła, kwadratu lub wieloboku foremnego. Obramowane były wysoką bortnicą z marmuru lub innego kamienia. W środku stawiano wysoki i bogato zdobiony trzon, który podtrzymywał dwie lub trzy czasze wodne. Czasze, zmniejszając się stopniowo ku górze, umożliwiały kaskadowe przelewanie się wody. Z rzeźby zwieńczającej trzon fontanny wytryskała woda. W ogrodach renesansowych fontanny budowano na przecięciach i na zakończeniach ważniejszych osi widokowych  przy ścianach. Ich baseny miały wówczas formy przepołowione. W odróżnieniu od fontann wolno stojących, te były wyraźnie ukierunkowane. Bogata i zróżnicowana forma terenu Italii inspirowała do tworzenia złożonych układów wodnych. Niezwykle okazałe zespoły występują w Villa Lante, Villa d'Este czy w  Capraroli. Bardzo rozpowszechnione w ogrodach XVI-wiecznych były tzw. sztuki wodne. Były to sprytnie ukryte urządzenia powodujące, że odwiedzający uruchamiając nieświadomie taki mechanizm (poprzez nadepnięcie, dotknięcie ręką itp.) byli oblewani znienacka  wytryskującym strumieniem. Takie niespodzianki czekały na gości m.in. w Villa Lante, ogrodach Boboli i wielu innych. W ogrodach barokowych fontanny stosowane były w miejscach eksponowanych i ważnych kompozycyjnie, ale także w kameralnych rozwiązaniach wnętrz ogrodowych. Kształtowano je bardziej płasko niż w renesansie, z reguły bezpiętrowo, szczególnie w miejscach widokowych. Charakterystyczne dla baroku jest kształtowanie strumieni wody w postaci wielu mniejszych strumyków tworzących słupy, piramidy, itp. Większe zespoły tworzyły czasami aleje fontann. W późniejszych epokach, kiedy to nastała moda początkowo na „chińszczyznę”, potem na naturalizm i „malowniczość”, zaprzestano stosowania tak sztucznej formy, jaką jest fontanna. Pojawiały się sporadycznie i bez takiego przepychu, jak dotychczas. We współczesnej sztuce ogrodowej fontanny służą między innymi wprowadzeniu do ogrodów nowoczesnej abstrakcyjnej rzeźby, owocując czasami w postaci wybitnych dzieł architektury krajobrazu. W całej historii  aż do ery techniki  najpiękniejsze fontanny zaopatrywane były w wodę wyrzucaną do góry za pomocą sił grawitacji, a nie, jak to się teraz dzieje, pomp elektrycznych. Jednostajny strumień uzyskiwano przez zastosowanie systemu rur o coraz mniejszych średnicach oraz różnego rodzaju zaworów. Taki system rozprowadzał często wodę po całym ogrodzie. W pierwotnych formach woda spływała po prostu przez krawędź kształtując w ten sposób zamierzony efekt. Fontanny można z grubsza podzielić na dwie kategorie. Do pierwszej zalicza się te dekorowane rzeźbami, a do drugiej te, w których woda, jej szum i kształt strumienia, jest atrakcją samą w sobie. Fontanny włoskich ogrodów renesansowych dekorowane były rzeźbami największych ówczesnych artystów, ale nawet one blakną wobec dzieł, które nieco później przyozdobiły ogród w Wersalu. Zasadniczo w ogrodach formalnych, jakie zdominowały Europę doby renesansu i baroku, a które miały swoje kontynuacje i nawiązania także w późniejszych epokach, bogato dekorowane baseny z fontannami były bardzo często integralnymi częściami, czy wręcz osnowami całych założeń pałacowo-parkowych. Tam, gdzie nie ma ozdoby w postaci rzeźby, fontanna musi wyróżniać się w inny sposób; wysokością, na jaką tryska woda, kształtem strumienia, kolorowym oświetleniem. W ogrodach Islamu, gdzie rzeźby figurowe są zakazane przez Koran, urok fontann tkwił często w ich prostocie. Przypominały w ten sposób swój podstawowy cel, jakim jest dawanie ochłody podczas upałów. Fakt, że pozostająca w nieustannym ruchu woda jest przyczyną szybszego zużycia materiału, jakim jest stosunkowo miękki kamień, doprowadził w końcu do poszukiwania nowych budulców do tworzenia fontann. Z czasem zaczęto stosować marmur oraz metal zamiast, jak dotychczas, różnych rodzajów skał. Historia pokazuje, że dynamizm i atrakcyjność wody w ruchu pozostaje niezmienna przez stulecia i fascynuje człowieka niezależnie od zmieniających się stylów rzeźby i innych architektonicznych dekoracji.

 

Nie czekaj dodaj firmę

do naszego katalogu!

 

 

Dodaj firmę...

 

Dodaj ogłoszenie drobne

do naszej bazy!

 

 

Ogłoszenia...

45-837 Opole,
ul. Wspólna 26
woj. Opolskie
Tel. +48 77 402 41 70
Biuro reklamy:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Redakcja:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.">
     Wszystkie prawa zastrzeżone - Świat-Kamienia 1999-2012
     Projekt i wykonanie: Wilinet