KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

Z inicjatywą przedsięwzięcia wyszedł Społeczny Komitet Budowy Pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego w Poznaniu. Krótko potem, we wrześniu ubiegłego…

Czytaj...
HARD ROCK HOTEL

HARD ROCK HOTEL

Jedna z najnowszych realizacji, za którą stoi firma stoneCIRCLE, zyskała wiele prestiżowych nagród. Bar hotelowy otrzymał nagrodę Best…

Czytaj...
LAGASCA 99 I COSENTINO

LAGASCA 99 I COSENTINO

Zlokalizowany w dzielnicy Salamanca w Madrycie budynek mieszkalny Lagasca 99 nawiązuje swym charakterem do obiektów architektury wokół niego,…

Czytaj...
BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

Taki apel do Ministerstwa Rozwoju wydało w połowie sierpnia br. dwanaście organizacji branży budowlanej, deweloperskiej, biznesowej i architektonicznej.

Czytaj...
Frontpage Slideshow | Copyright © 2006-2011 JoomlaWorks Ltd.

Wniebowzięty kamieniarz. Ezoteryczne czytanie Himilsbacha

„Na początku był... 'wielki szacunek do pracy w kamieniu, zwłaszcza do rycia liter'.- Te słowa, które napisałem na papierze, można różnie wykorzystać, a spróbujcie zrobić to samo ze słowami, które wyryłem na płycie nagrobnej”  - odgraża się Jan Himilisbach. Nawet nie próbuję, ale to, co napisał na papierze z chęcią wykorzystam.

 

Narodziny artysty

Bez żadnej przesady można go nazwać człowiekiem renesansu, był aktorem, pisarzem, pracował w tysiącu miejsc, obracał się w podejrzanych środowiskach  np. arystokratów, złodziei. W trakcie swojej dziejowej włóczęgi pracował również u kamieniarza. Po (a może w trakcie) pracy pisał wiersze, śląc je później do „Ekspresu Wieczornego”. Poradzono mu, aby popracował nad ortografią i zapewne w tym celu odesłano do Związku Literatów Polskich. Himilsbach pracował wtedy w kamieniu, blisko domu ZLP, także droga - od kamieniarza do pisarza  nie zmęczyła go. Wyprawa okazała się pożyteczna ze wszech miar: kamieniarz został przyjęty do związku, a od Alfreda Słuckiego dostał przepustkę do świata literatury w postaci koszuli, butów i garnituru z Taszkientu. Później na krajowym Parnasie pojawiła się powieść prawie autobiograficzna „Przepychanka”.   „Przepychanka” nie ma nic wspólnego z literackim przepychem  warsztat powieściopisarski Himilsbacha na pewno nie był najlepszym z warsztatów, jakim dysponował (o wiele bardziej interesujące są jego kreacje aktorskie). Podczas lektury  można odnieść wrażenie, że czyta się pamiętniki robotnika rozpisującego pióro przed klasówką w szkole wieczorowej. Są w tej książce jednak momenty - i to wcale nierzadkie - dzięki którym można zorientować się, że autor był obdarzony ponadprzeciętną osobowością.

 

Druga matka i muza

Najciekawszym rozdziałem tej książki jest ten opatrzony całkowicie nie proroczym tytułem „Partanina”, opisujący pracę u anonimowego kamieniarza określanego jako „Majster”. Z człowiekiem tym związało Himilsbacha wspólne dobro materialne i uczucie podobne do tego, jakie wywiązuje się między matką i jej dziećmi. Majster niejednokrotnie wygrażał i straszył swoich ludzi: twierdził że z roboty pijaków powyrzuca, jednak kiedy pracownik marnotrawny „poszedł w cug”  Majster niczym pies tropiący bezbłędnie odnajdywał go w danej melinie, płacił długi i odtransportowy-wał delikwenta (a raczej już prawie denata) do zakładu. Miłość majstra nie była jednak miłością całkowicie macierzyńską, była nieco interesowna, bowiem majster  chociaż kilkakrotnie silniejszy od każdego ze swoich pracowników  nie był w stanie sam dźwignąć „kamienia”. Dzięki temu grupa była tak ze sobą zżyta, że „gdyby co” (czyli np. milicja albo inny urząd podatkowy), to wszyscy „milczeliby jak jeden”, nawet jeśliby komu przyszło „biksować po celi nawet dziesięć Wojtków”. Czy dzisiejsze udogodnienia techniczne w postaci wózków widłowych oraz bezrobocie nie powodują rozkładu pożycia między pracodawcą a pracownikiem? Metody wychowawcze stosowane przez majstra zasadzały się na werbalnym pobudzaniu wyobraźni pracowników: tłumaczył im cierpliwie, że gdyby nie on, to by już dawno z głodu - i  pragnienia - pod płotem jak psy pozdychali. Być może również wizja zatrudnienia w państwowej hodowli zarodowej bydła w charakterze reproduktora umotywowała artystę do pracy nad sobą.

 

Samo życie i śmierć

Ogłady i życiowej mądrości pracownicy nabywali podczas delegacji; jedną takich wypraw po złote runo Himilsbach dokładnie zrelacjonował w „Partaninie”. W nieznane dwójka pracownicza wyruszyła z błogosławieństwem Majstra („nie opierdalać mi się przy robocie...),  narzędziami i materiałem. Na starego forda o nośności 900 kg załadowano trzy tony kamienia poprzekładanego wioliną i spuszczono samochód z górki - nie zapalił. Doświadczony  kierowca stanął na środku torów w oczekiwaniu na tramwaj wypełniony pasażerami, którzy klnąc pod nosem pomogli odpalić wóz. W drodze, jak w klasycznej powieści, kamieniarze poznają się wzajemnie z kierowcą-innowiercą, odkrywając różnorodność świata. Aby zjeść beczkę soli zatrzymali się nawet w gospodzie, gdzie Dudek, kolega Himilsbacha, dał lekcje savoir-vivre'u kierowcy, który nie poczęstował towarzyszy podróży alkoholem. Dudek-religioznawca stwierdził, że kalwinizm (którego wyznawcą był szofer) jest kiepską religią skoro „nie zabrania swojemu wyznawcy samemu pić wódki, zwłaszcza wtedy, gdy przy tym samym stoliku siedzi jeszcze dwóch pijących”. Co prawda kierowca przyznał po kłótni w końcu rację swoim kompanom podróży i nawet kupił im pół litra w ramach ekumenicznego pojednania, ale na katolicyzm nie przeszedł. Z tej życiowej lekcji wypływa ważna nauka, że porozumienie między wyznawcami różnych religii jest jednak możliwe, a to za sprawą spiritus movens...  Z opisu stawiania nagrobka można wywnioskować iż Himilsbach był kamieniarską „fachurą”. Dwójka robotnicza dopasowywała do siebie poszczególne kawałki pomnika, podbijała je drewnianymi klinikami i podlewała od spodu rzadkim cementem trzysta pięćdziesiąt, żeby szybciej wiązało. Był to nagrobek nie lada, wykonany po mistrzowsku ze szwedzkiego granitu. Za jego cenę można było postawić mały domek z cegły lub kupić dwa nowe samochody, ale za to o ileż wzrastał prestiż denata! Zarówno na tym, jak i na tamtym świecie. Mieszkańcy miasteczka i okolicznych wsi ściągali na cmentarz, aby zobaczyć to cudo. Przeglądając się dyskretnie w wypolerowanym na szkło kamieniu nie podejrzewali nawet, że pomnik został wyszabrowany ze starego cmentarza. W warsztacie tablicę wpakowano pod maszynę, posypano grubo stalmasą i po dwóch godzinach znikło z niej nazwisko prawowitego właściciela. „Życiowa” postawa Himilsbacha pozwoliła mu wraz z kolegą dać się wynająć do „odwalenia fuchy”. Nowa praca, zlecona przez...  przewodniczącego miejscowej rady narodowej,  polegała na cichym „poprawieniu” dziewiętnastowiecznego grobowca miejscowego bohatera. Pomnik był ze skałką pośrodku wezgłowia i krzyżem stojącym na jej wierzchołku, paserowanym na kształt pnia z sękami. Przeprowadzona na miejscu ekspertyza wykazała konieczność kompleksowego remontu. Kiedy okazało się, że jest to grób Wysockiego, przywódcy Powstania Listopadowego, Dudek zaczął wietrzyć „jakąś prowokację”, lecz przewodniczący uspokoił robotników i  sam poszedł stanąć na czatach. W nocy wyniesiono z katakumby trumnę, aby nie przeszkadzała w remoncie grobu i schowano ją pod płotem przykrywając starymi wiankami. Pro forma należy zaznaczyć, że po robocie kierownik zaprosił Himilsbacha i Dudka na suto zakrapianą kolację.

 

Realizm magiczny inaczej

Nie wiem czy opis dalszych kolei tej przygody miał tak w zamierzeniu autora wyglądać, ale odnoszę wrażenie, że ma ona jakiś transcendentny - zamierzony lub nie - związek z opowieściami pewnej starożytnej księgi. Być może zabrzmi to jak trawestacja, w każdym bądź razie,  kiedy cała trójka siedziała już w lokalu:

„Za oknem panowała ciemność. Słabe światło jednej żarówki, wiszącej u sufitu i upstrzonej przez muchy, z trudem przebijało się przez kłęby dymu [tytoniowego  przyp. aut.] zbitego u góry...” Z tego chaosu wyłania się robotniczy świat. Kiedy do gości podeszła zmęczona kobieta w ciąży, przewodniczący zapytał ją, czy wie już, kto jest ojcem jej dziecka, na co ta odpowiedziała, że „cholera wie”, ponieważ „żaden się nie chce przyznać”. Po złożeniu zamówienia na schabowe z kapustą i pierwsze pół litra przewodniczący stwierdził, że kelnerka Zosia to porządna dziewczyna  Himilsbach nie rozwija jednak tego wątku i jedynie można domniemywać, czy panna wydała na świat robotniczego wybawiciela, który wywalczył swoim bliźnim wolne szabasy... przepraszam - soboty. Kolacja mogła zakończyć się małym zgrzytem, ponieważ Dudka strasznie irytowały nieludzki wręcz możliwości przewodniczącego, który choć mały, to jednak wódkę „pił jak kefir”, ten jednak kąśliwe uwagi klasy pracującej puszczał mimo uszu. Przykro mi to powiedzieć, ale okazuje się, iż Himilsbach nie był zbyt dobrym maratończykiem: klasa pracująca na nocleg wróciła na „automatycznym  pilocie”, ponieważ niewiadomo kiedy urwała jej się kronika filmowa. Himilsbach obudził się w środku nocy i w świetle gorejącego na czerwono serca Chrystusa z podświetlanego obrazu zobaczył ubierającego się Dudka - po fazie całkowitej utraty świadomości przyszedł czas na bytowanie między snem a jawą.  Jak się okazało, dręczonemu przez demony Dudkowi włączył się moralniak, postanowił więc wrócić na cmentarz i złożyć trumnę na jej miejsce, tak aby ktoś przez przypadek nie wywiózł szczątków wodza na śmieci. Himilsbach stwierdził, że nawet gdyby ktoś trumnę wywiózł to:

- Założymy sklepienie i cześć pracy, był Wysocki i nie będzie Wysockiego.

Dudek nie dawał jednak za wygraną i zadał  jak mu się zapewne wydawało  pytanie zasadnicze:

- A jak kiedyś znowu otworzą mu grób i okaże się, że go tam nie ma, że jest tylko pusta katakumba?

Himilsbach odpowiedział wtedy bardzo przytomnie, jak na pijanego w sztok robotnika:

- To nas już wtedy tu nie będzie.

Dudek nie potrafiąc najwyraźniej zbić tak mocnego argumentu wlazł z powrotem pod pierzynę i w ten sposób zakończyła się ta nocna Polaków rozmowa.

Nad ranem nici z przędzy historii ponownie splotły się ze sobą za sprawą sióstr Mojr.  

Podczas ostatnich prac wykończeniowych, do otwartej katakumby, w której siedzieli robotnicy, podeszła wycieczka prowadzona przez młodą dziewczynę. Przewodniczka, niczym Maria Magdalena przystanęła przy otwartym grobie i wskazując pustą katakumbę powiedziała:

- Proszę kolegów tu leży jeden z naszych najznakomitszych...

Co prawda Himilsbach w pierwszym odruchu chciał wyprowadzić towarzystwo z błędu, ale uprzytomnił sobie, że nie powinien wtrącać się do cudzej roboty - w tym przypadku, do pracy przewodniczki. Po tym jak wycieczka oddaliła się, pracownicy złożyli trumnę do katakumby.

„Zanim jednak nakryliśmy trumnę wiekiem  pisze Himilsbach  niby to niechcący uścisnąłem staremu [Piotrowi Wysockiemu  przyp. aut] prawicę. I w ten sposób spełniły się moje marzenia. Dotknąłem własną ręką historii. Kogoś bardzo sławnego”. Komizm całej sytuacji zostaje stonowany przez pojawienie się tajemniczej starszej pani w czerni (być może Alegorii Narodowej), która odbyła wraz z nieboszczykiem jego drugą ostatnią drogę. Wyprawa po złote runo zakończyła się oczywiście słowiańskim happy enden przewodniczący zaprosił robotników na alkohol i po podpisaniu odpowiednich dokumentów wręczył im trzy tysiące złotych z „funduszu przeznaczonego na rozwój kultury, za reperację lastrykowych podestów przy wejściu do budynku Prezydium”. A później... Himilsbach żył długo i szczęśliwie... Piotr Kuncewicz wspomina, że „Jasiu” wpadł kiedyś do niego w środku nocy z półlitrem i sam zajmując się jedynie notowaniem kazał sobie opowiadać o zwyczajach grzebalnych  być może ma to jakiś związek z Wysockim i starszą panią w czerni, którą zapamiętał do końca życia. Starsze panie również miały powody do tego, aby zapamiętać Himilsbacha; kiedyś zaproszony na warszawskie salony, po skorzystaniu z łazienki, struty Himilsbach oświadczył:

- Właśnie puściłem pawia...

Na co pani domu:

- Cóż za ekstrawagancja..., drogi panie, chodźmy zobaczyć tego przepięknego ptaka!

I to też jest ezoteryczna przypowieść. 

Kamienny symbol bezczasowej przestrzeni

Ludzie starożytni wznosili kopce zwane kurhanami; w jednych rejonach świata usypane były one wokół pni drzew, w innych wznoszono je z kamieni. Służyły najczęściej jako grobowce wybitnych osobistości, wojowników czy starszyzny plemiennej. W Azji, wraz z rozwojem filozofii buddyjskiej, funkcja tych grobowców została przekształcona przez rozbudowaną symbolikę, ukrytą w każdym fragmencie tej powoli ewoluującej budowli sakralnej. Stupa, bo o niej mowa, jest trójwymiarowym symbolem oświecenia. Przedstawia przekształcenie pięciu rodzajów emocji w pięć oświeconych mądrości. Jej symetryczna forma wypełniona jest zwykle relikwiami, mantrami, kosztownościami (złoto, klejnoty) oraz różnego rodzaju symbolami. Oprócz aspektu religijnego stupy stały się również manifestacją strefę wpływu. Były wszędzie tam, dokąd docierał buddyzm. Budowano je jako widoczny znak na zasadzie „dotąd dotarliśmy, tutaj rozpościeramy swoje energie”. Już około 300 roku p.n.e. cesarz Asioka w pierwszej połowie swego życia zjednoczył zbrojnie północne Indie, by w drugiej oddać się praktyce buddyjskiej i stać największym budowniczym stup (ufundował ich około 84 000). Na przestrzeni dziejów stupy ulegały ciągłym modyfikacjom i nie od razu przybrały formy, jakie znamy dzisiaj. Czas ich powstania daje się między innymi rozpoznać na podstawie zawartych w nich proporcji. Pierwotne miały bardzo szeroką podstawę i były niezbyt wysokie (np. stupa Sanczi w Indiach zbudowana przez cesarza Asiokę). Jeżeli stupa pochodzi z późniejszego okresu, ma dużo smuklejsze proporcje. Podstawa jej staje się coraz mniejsza, a całość wyższa. W III w. n.e. buddyzm dociera do Nepalu. Tutaj zostaje odbudowana starożytna stupa Swajambhu. W wieku VI-VII nauka Buddy wraz ze sztuką wznoszenia stup zostaje przeniesiona do Tybetu. Dopiero około XIV w. utrwalono na piśmie współczesne zasady budowania stup, które jeszcze uległy wielu modyfikacjom przybierając formy chińskiej pagody, cejlońskiej dagoby, birmańskiej pagadi czy tybetańskiego czortenu.Śledząc ewolucję form stupy trzeba również wspomnieć drogę, jaką przeszła na przestrzeni wieków filozofia buddyjska. Zrodzony w Indiach buddyzm, na przełomie III i IV wieku dotarł do Nepalu. Następnie przekroczył granice Himalajów i w VI, VII wieku opanował Tybet. Tutaj w prawie niezmienionej formie filozofia buddyjska przetrwała aż do połowy XX wieku, czyli do momentu zagarnięcia Tybetu przez armię chińską.Każdy z nas pragnie stworzyć coś, co jest niepowtarzalne. Każda nietypowa praca pociąga odważnych ludzi. Do realizacji budowy stupy w Polsce firmy kamieniarskie podchodziły z wielką rezerwą z uwagi na to, że nie miały pewności, czy potrafią sprostać takiemu zadaniu. W końcu jednak znalazła się firma „Piramida” z Kostrzy koło Strzegomia, która bez żadnych obaw podjęła się wykonania najbardziej skomplikowanych elementów. O wykonaniu zadania zadecydowały szybkość i sprawność montażu. Cała budowla, jaką jest ta stupa, będzie realizowana od początku aż do całkowitego jej zmontowania i oddania całego obiektu. Wykonanie stupy należy do nietypowych, jest to rzecz technicznie bardzo ciekawa, lecz niełatwa. Ostatnie zbudowane w Europie stupy posiadają betonowy trzon, a na zewnątrz obłożone są solidnymi blokami z naturalnego kamienia. Kamień zapewnia im konieczną ochronę przed niszczącymi wpływami atmosferycznymi i sprawia, że stanowią imponujący widok.Zamawiającym jest Związek Buddyjski Karma Kagyu w Polsce, a stupa stanie w Ogólnopolskim Ośrodku Medytacyjnym w Kucharach (niedaleko Płocka). Obecnie w tym ośrodku znajduje się nieduża stupa, wykonana jedynie z betonu, która jest niezbyt inspirującą budowlą. Nowa stupa będzie budowlą o ogromnym znaczeniu ponadkulturowym. Będzie to piąty z wymienionych dalej typów stup, czyli Stupa Cudów  (symboliczne jej znaczenie odnosi się do cudów, które sprawiają, że błędne poglądy zostają wyparte przez właściwe). Pod koniec lipca tego roku planowana jest uroczystość poświęcenia stupy, którą poprowadzi Lobpyn Tseczu Rinpocze, jeden z największych żyjących mistrzów buddyzmu Diamentowej Drogi. Na tę niecodzienną uroczystość przyjedzie według wstępnych szacunków około 2500 osób. Cała realizacja stupy polega na tym,iż nie można przerywać jej budowania. Jest to istotny obrzęd, który w swoich szczegółach będzie w pełni zachowany. Stupa jest swojego rodzaju relikwiarzem. Zostanie w niej umieszczonych sporo różnych skarbów, rozpoczynając od złota i srebra, po wszystkie aktywności świata zawarte w symbolach aktywności ludzkiej, (sztuka, broń, narzędzia), w figurkach zwierząt i w wielu innych ważnych obiektach buddyjskich. Stupa jest uznawana często za symboliczne centralne miejsce świata, dlatego w jej osi pionowej (do kanału centralnego) zostanie włożony ociosany pień drzewa zwany Drzewem Życia. Będzie on opisany i powleczony płótnami z malowanymi szafranem mantrami. Trzon tego drzewa umieszczony zostanie w sposób odwrotny niż był ścinany. Element ten ma symbolizować siłę, a stupa po włożeniu tego drzewa-symbolu zacznie według przekazów emanować energią oświecenia.Wnętrze stup w zależności od ich rozmiarów wygląda zawsze inaczej, lecz wszystkie zawierają wypełniane różnymi przedmiotami skarbce. Stupy nie powinny posiadać żadnych "pustych" ani użytkowych przestrzeni. W ten sposób podkreślony zostaje ich symboliczny, a nie użytkowy charakter.Znaczną część wypełnienia skarbców stanowią tzw. tsa-tsa. Są to małe wotywne stupy, ofiary składane naukom Buddy. Ich produkcja jest ceremonią samą w sobie. Jest bardzo wiele różnych form tsa-tsa. Każda z nich powinna posiadać otwór, do którego wkładany jest zwitek z wypisaną mantrą. Dla przykładu, w Stupie Kalaczakry w Hiszpanii jest złożonych 14 000 tsa-tsa. Stupa Cudów ma inspirować, nastrajać ludzi do tego, żeby zaczęli myśleć przede wszystkim o innych, inaczej postępować, żeby mogli dążyć do samodoskonalenia się. Do wykonania stupy wydobyto dwa ogromne bloki granitowe. Pierwszy z nich waży ponad 33 tony, drugi około 32. Dopilnowano, żeby nie było w nich żadnych pęknięć, czy jakichkolwiek poważniejszych rys. Technologia wykonania polegała na tym, iż na samym wstępie wykonano dwa cięcia piłą linową, uzyskując kształt plastra, aby wykonać cały charakterystyczny element zwany „bumpą”. Najpierw wykonano krąg, otrzymując formę walca. Następnie nadano mu charakterystyczny skos. Wiercąc ręcznie otwór przy otworze, a potem ręcznie zeszlakowując, groszkując i wygładzając, doprowadzono do planowanej formy. „Bumpa” po tybetańsku znaczy dokładnie „waza” i przypomina odwrócony dzwon, inaczej rozumiany jako serce Stupy. Całość bumpy wykonywało zaledwie dwóch kamieniarzy. Wykonywali tę pracę, wymagającą ostrożności i ogromnej precyzji, przez ponad sześć tygodni. Oprócz bumpy, równocześnie wykonuje się wiele innych, równie istotnych elementów, łącznie ze wszystkimi stopniami i okładzinami. Całkowita wysokość Stupy, po zamontowaniu wszystkich elementów, wyniesie 7,5 metra. Kolejny etap realizacji, to tabernakulum, czyli dokładnie "wejście" do bumpy. Aby sprostać terminowi, wykonano kopię tego elementu ze zwykłej blachy imitującej oryginał. Element ten musi być idealnie dopasowany. Kopia jest perfekcyjnie wykonana i specjalnie przygotowana do ostatecznego wykończenia całej bumpy. Wysokość bumpy wynosi 130 cm, a średnica 231 cm. Wewnątrz waza ta będzie obłożona aksamitem. Jest to najbardziej nietypowy, a jednocześnie bardzo charakterystyczny element całej budowli.Najbardziej stresujące dla wykonawców było to, że został wyznaczony dokładny termin i nie starczyłoby czasu na ewentualne wykonanie drugiego identycznego elementu. Dlatego nie można było ryzykować uszkodzenia, bowiem realizacja ta wymagała wyjątkowego wysiłku i długiego czasu. Precyzję, a zarazem delikatność obróbki zapewnić mogła jedynie ręczna robota (oprócz początkowej obróbki kamienia). Ze względu na krótki czas realizacji kamieniarze z firmy Piramida pracowali na zmiany po osiem godzin. Często też pracowali wspólnie, razem obrysowując kamień.

                                                             ***

Spoglądając na stupę od dołu do góry widzimy symboliczną drogę do oświecenia. Tutaj każdy schodek oddaje inny niezbędny dla rozwoju element - Buddę, Naukę, wspólnotę praktykujących (Sangę), oświeconą postawę i radość jako fundament i pierwsze schodki. Kolejne "rogi" fundamentu symbolizują konieczne nam do rozwoju nieograniczoną miłość, współczucie, radość i nieograniczone zrównoważenie. Posiadając właściwy fundament możemy zacząć gromadzić zasługę. Aby w przyszłości móc coś otrzymać, musimy teraz coś zainwestować, zgromadzić. Tak, więc gromadzimy pozytywne wrażenia. Ukierunkowani właściwym poglądem, niczym waza stupy stajemy się właściwym "naczyniem" o wystarczającej percepcji i koncentracji, aby móc skutecznie medytować.Najbardziej niezwykłą stupą na świecie jest stupa Swajambhu, wzniesiona na wzgórzu o tej samej nazwie, w stolicy Nepalu, Katmandu. Według legendy stupa ta istnieje od niepamiętnych czasów. Obecna stupa Swajambhu wykorzystuje wzgórze, na którym stoi, jako część swojej struktury. Na płaskowyżu, na który można się wspiąć po 365 stopniach, otaczają ją liczne towarzyszące stupy wotywne. Swajambhu oddaje jedną z buddyjskich symbolik wszechświata, który składa się z podstawowej skały - wzgórza stanowiącego podstawę stupy. Ono jest również częścią budowli, która symbolizuje embrion, początek życia. To wszystko jest spajane przez oś Wszechświata - centralny pień Drzewa Życia opierający się na skale. Pierwsza europejska stupa powstała z inspiracji mistrza buddyjskiego Tseczu Rinpocze i zbudowano ją w Hiszpanii, w buddyjskim ośrodku Karma Guen w 1994 roku. Jest to trzynastometrowa stupa Kalaczakry, która według Tseczu Rinpocze jest "Stupą Matką" dla pozostałych siedemnastu do tej pory wzniesionych.Należą do nich stupy w Niemczech w Auen Buettel, Wuppertalu i w Schwarzenbergu,  w Graz w Austrii, w Zurychu i innych miastach Szwajcarii, stupa w Eliście u podnóża Kaukazu i na końcu największa z nich wszystkich, trzydziestotrzymetrowa, budowana obecnie stupa Oświecenia w Benalmadena, w Hiszpanii.

                                                             ***

Przekonanie, że robi się rzecz całkowicie inną niż te ogólnie nam znane, jest potężnym wyzwaniem. Wykonanie pierwszej w Polsce tego rodzaju budowli jest dla wielu osób ogromnym przedsięwzięciem. W realizację projektu zostały zaangażowane setki osób.

”Stupa ta będzie nie tylko modelem uniwersalnego oświecenia, ale również symbolem naszej polskiej drogi do wolności, naszego cudu”  mówią polscy buddyści.

 

 „Stupa przynosi pożytek całemu światu. Wiatr przenosi jej błogosławieństwo na wszystkie czujące istoty i oczyszcza wiele negatywności. Ktokolwiek wzniesie stupę z wielkim oddaniem dla Nauki i Buddy, na pewno osiągnie oświecenie. Kto zaangażuje się w jej budowę, zgromadzi ogromną zasługę i zasieje w swoim umyśle nasiona mądrości”.

(Lobpyn Tseczu Rinpocze)

Czytaj więcej

Ósmy cud świata

 Jedną z najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych w Stanach Zjednoczonych jest Park Góry Kamiennej w Georgii. Co roku odwiedza go ponad 6 milionów ludzi. Tym różni się od zwykłych parków, że na jego terenie znajduje się jeden z cudów świata  Góra Kamienna. Pojawiła się ona  prawie 300 milionów lat temu. Jest to ogromny kamień narzutowy, jaki wynurzył się z morza; podobne do niego kamienie są porozrzucane na bardzo dużym obszarze - na południu Alabamy, w Georgii, Carolinie i Virginii. Powierzchnia góry zajmuje 583 akry, jest wysoka na około 2000 stóp n.p.m. Na szczyt góry można dostać się kolejką linową, skąd rozlega się zapierający dech w piersiach widok. Jednak turystów z różnych stron świata przyciąga głównie to, że jest to największa na świecie góra z wykutymi w granicie rzeźbami.Barwna historia góry przeplata się z losami pierwotnych mieszkańców Ameryki  Indianami, z historią, z konfederacją podczas wojny domowej. W 1915 roku Zjednoczone Córy Konfederacji, głównie pani Helen C. Plane, zdecydowały się na wybudowanie historycznej pamiątki, która miałaby przetrwać wieki. Rezultatem tego jest ogromna (90 na 190 stóp) rzeźba, którą ukończono dopiero około 1970 roku. Przedstawia ona trzech południowoamerykańskich bohaterów wojny domowej  prezydenta Jeffersona Davisa, generała Roberta E. Lee, oraz Thomasa J. Jackson „Stonewall”.J. Davis po secesji Południa od 1861 r. sprawował urząd tymczasowego prezydenta. W 1862 wybrany został na prezydenta skonfederowanych stanów Ameryki. Rządy jego powodowały konflikty zarówno z ludnością cywilną, jak i wojskiem. Po upadku konfederacji więziono go do 1867 r. Generał Robert E. Lee w czasie wojny secesyjnej walczył w siłach zbrojnych konfederacji. Od lutego do kwietnia 1865 r., to jest do momentu kapitulacji pod Appomattox, pełnił obowiązki naczelnego wodza. Należał do najbardziej utalentowanych dowódców armii Południa. T. J. Jackson był bohaterem konfederacji w czasie wojny secesyjnej, posiadał tytuł profesorski, był prawą ręką gen. Lee.Przez XIX i XX wiek eksploatowano granit z Góry Kamiennej. Jej fragmenty  znajdują się w różnych zakątkach, nie tylko Ameryki, ale i świata: w śluzach Kanału Panamskiego, w schodach wschodniego skrzydła capitolu, w budynku magazynu w Forcie Knox. Także wiele innych gmachów zawiera fragmenty granitowe, pochodzące z parku w Georgii. Cała powierzchnia parku zajmuje 3200 akrów. Można tam spędzić czas, nie tylko podziwiając Górę Kamienną i jej rzeźby, ale także czynnie i aktywnie skorzystać z ofert parku. Może to być mecz na wielu kortach tenisowych, udział w klubie golfowym, wędkowanie, ogród zabaw dla dzieci, oraz odwiedzenie muzeum zabytkowych samochodów lub muzeum muzyki. Istnieje możliwość wzięcia udziału w rejsie po rzeczce w  parku statkiem Scarlet O`Hara, co pozwala na obejrzenie góry z różnych perspektyw. Dla zainteresowanych historią powstało Muzeum Góry Kamiennej, gdzie można poznać i odkryć historię regionu od czasów starożytnych - turyści zaczynają swą podróż historyczną od roku 1020 p.n.e., a kończą ją na latach współczesnych. Jeśli komuś nie starczy dnia, by skorzystać z wielu atrakcji, jakie park oferuje, można przenocować w Zajeździe Góry Kamiennej. Jest on umiejscowiony w centrum parku, posiada restaurację w południowym stylu oraz możliwość organizowania bankietów i spotkań. Dla widocznego zainteresowania ze strony firm, jeśli chodzi o organizowanie konferencji, powstało centrum konferencyjne Evergreen, które szybko uplasowało się w pierwszej dziesiątce najlepszych centrów konferencyjnych w Stanach Zjednoczonych. W skład kompleksu konferencyjnego wchodzą: pływalnie, baseny, kort tenisowy, ścieżki do joggingu oraz klub fitness.

 

Redakcja dziękuje za udostepnienie materiałów panu B. Solimie.

Samonośne systemy schodowe. Seminarium w firmie Thumm

W dniu 15.06.2002 roku firma Thumm & Co zorganizowała w Loitsche koło Magdeburga seminarium dla polskich kamieniarzy i firm zajmujących się kamieniarstwem budowlanym. Było to już trzecie seminarium z udziałem polskich przedsiębiorców. Tematem spotkania były zagadnienia związane z samonośnymi systemami schodowymi. Referował osobiście G. Thumm, szef firmy. Zaprezentowano europejskie przepisy i dopuszczenia producenta w zakresie samonośnych systemów schodowych, szczegółów i niuansów ich produkcji oraz problematykę montażu. Jak zapewnił referujący, firma oferuje swoim partnerom dwie możliwości dostaw:

- kompletnie zaprojektowane i wykonane zestawy do montażu na podstawie obmiaru klatki schodowej

- pełny asortyment wsporników i dodatków montażowych.

W drugim wariancie szczególną uwagę zwrócono na produkowane we własnym zakresie klejone płyty na stopnie schodowe (dwie płyty kamienne o grubości 30 mm sklejone żywicą epoksydową z wypełnieniem włókniną szklaną), aby całe schody spełniały wymagania bezpieczeństwa. W przypadku nabywania gotowych, sklejanych płyt, z naciskiem zwrócono uwagę na fakt, że na rynku europejskim dozwolone jest stosowanie tylko materiałów opatrzonych znakiem „Ü”. Znak ten nadawany jest przez uznane instytuty techniki budowlanej, do których zaliczyć należy uniwersytety w Darmstadt i Karlsruhe. Znak „Ü” musi być wraz z klasą gęstości materiału podawany przy zakupie klejonych płyt zarówno na liście załadunkowym, jak i na płytach. Znak ten posiadają między innymi firmy Magna i Quarella (dla klejonych płyt z konglomeratu). Referent dogłębnie wyjaśniał konieczność kontroli parametrów w celu stwierdzenia, czy wybrany na stopnie materiał jest odpowiedni, w jaki sposób ustala się grubość stopni, kiedy i w jakich sytuacjach stosuje się podpory przy montażu stopni. Następnym zagadnieniem był sam montaż schodów, co należy sprawdzić przed montażem kotew w ścianie. W czasie przerwy w seminarium zademonstrowano, jak zachowuje się klejony stopień z kamienia naturalnego pod całkowitym obciążeniem. Wszyscy uczestnicy byli zaskoczeni i w końcu przekonani, że klejone samonośne schody wytrzymują ekstremalne naprężenie. Dyskusja na temat cen, produkcji i czasu montażu przekonała wszystkich do tego, że samonośne schody z kamienia naturalnego będą się w przyszłości na polskim rynku dobrze sprzedawały. Uczestnicy seminarium byli zgodni, że ten nowy sposób konstruowania klatek schodowych będzie w przyszłości stanowił poważną szansę dla ich zakładów na rynku. Stąd zapewne wielu uczestników wyraziło zainteresowanie kolejnym seminarium, które ma się odbyć we wrześniu bieżącego roku w firmie Magna. Dotychczas w szkoleniach wzięły udział następujące firmy: Bagomar, Grygier Granit, PP+Z Popkowski, Jerzy Iskierka, Marmur E.Dulemba, FA. Gutowski, Kolpi, Nora Stone, Elbo B.Łoniewski, FA. Turmin, FQ. Lastrico, Bernard Knapik, Labradoryt, Stone Trade, Adamus, Wrimar, Rema, FA. Krzyżyk, Marmur Granit Jurkowski.   

Organizacja

Zmiany społeczno-polityczne, jakie powstały po II wojnie światowej, a zwłaszcza nacjonalizacja przemysłu, spowodowały, że dotychczasowe formy organizacyjne działalności przemysłu stały się nieprzydatne w nowych warunkach. Do tej pory większość działających zakładów kamieniarskich była przedsiębiorstwami prywatnymi. Tylko niektóre, jak np. kamieniołomy kwarcytu w Wiśniówce k. Kielc czy łomy piaskowca w Kozach k. Kęt były upaństwowione. Prywatne zakłady najczęściej były spółkami, jak np. Kamieniołomy Miast Małopolskich Sp. z o.o., Kielecki Przemysł Marmurowy Sp. z o.o., czy Zakłady Przemysłowe „Sitkówka” S.A. Na ziemiach zachodnich zakłady przemysłu kamieniarskiego znajdowały się pod zarządem państwowym. Proces tworzenia nowych struktur organizacyjnych nie był więc łatwy, brak było odpowiednich wzorów. Dlatego też w pierwszym okresie zwłaszcza do 1952 r. zarządzanie przemysłem przechodziło częste reorganizacje, tym bardziej, że w tym czasie przeprowadzono także nacjonalizacje przedsiębiorstw prywatnych. Już pod koniec 1944 r. przy resorcie przemysłu PKWN powstał Departament Materiałów Budowlanych i Sprzętu, administrujący i organizujący prace przemysłu materiałów budowlanych. W styczniu 1945 r. powołano Zjednoczenie Przemysłu Materiałów Budowlanych w Warszawie z tymczasową siedzibą w Lublinie. Z dniem 1 czerwca 1945 r. Departament Przemysłu Materiałów Budowlanych i Sprzętu zreorganizowano i w jego miejsce utworzono Centralny Zarząd Przemysłu Materiałów Budowlanych, w ramach którego działało Zjednoczenie Przemysłu Wapienno-Kamieniarskiego z siedzibą w Warszawie przy ulicy Wilczej 69. Niezależnie od tego zjednoczenia utworzono Zjednoczenie Kamieniołomów Okręgu Zachodniego z siedzibą w Świdnicy, Zjednoczenie Kamieniołomów Okręgu Górnego Śląska z siedzibą w Katowicach i Zjednoczenie Kamieniołomów Okręgu Krakowskiego z siedzibą w Krakowie. Największe znaczenie dla przemysłu kamieniarskiego miały zmiany w organizacji zarządzania tym przemysłem na Dolnym Śląsku. Zjednoczenie Kamieniołomów Okręgu Zachodniego, przekształcone w 1949 r. w przedsiębiorstwo pod nazwą Kamieniołomy Śląskie z siedzibą w Świdnicy  przejmowało stopniowo coraz więcej zakładów, położonych także poza obszarem Dolnego Śląska i stało się jednostką, na bazie której utworzono później tj. w 1951 r. Zarząd Przemysłu Kamienia Budowlanego. W 1946 r. powołano Centralę Zbytu Kamienia, została ona jednak już w listopadzie 1947 r. zlikwidowana, a jej  agendy przejął Dział Handlu Zjednoczenia Kamieniołomów Okręgu Zachodniego w Świdnicy. Dystrybucja kamienia została następnie na mocy zarządzenia ministra przemysłu i handlu nr 25 z 1948 r. przekazana do Centrali Materiałów Budowlanych w Warszawie. W 1947 r. w miejsce Centralnego Zarządu Przemysłu Materiałów Budowlanych powstał Centralny Zarząd Przemysłu Mineralnego z siedzibą w Warszawie, któremu 13 stycznia 1949 r. podporządkowano utworzone w miejsce Zjednoczenia Kamieniołomów Okręgu Zachodniego w Świdnicy przedsiębiorstwo Kamieniołomy Śląskie. Zjednoczenie Kamieniołomów Okręgu Zachodniego zarządzało przemysłem kamieniarskim Dolnego Śląska za pośrednictwem sześciu inspektoratów, a to: lubańskiego z siedzibą w Księginkach, jeleniogórskiego z siedzibą w Szkarskiej Porębie, kłodzkiego z siedzibą w Głuszycy Górnej, strzegomsko-jaworskiego "z siedzibą w Grabinie Śląskiej, strzelińskiego z siedzibą w Strzelinie, Sobótkowskiego z siedzibą w Strzeblowie. Inspektorowie byli łącznikami pomiędzy dyrekcją zjednoczenia, a kierownikami kamieniołomów, którzy im podlegali. Zakładami czynnymi zarządzali kierownicy kamieniołomów, a nieczynnymi administratorowi. Na centralnych i południowych terenach Polski czynne były o czym już wspomniano jeszcze w latach 1945-1949 przedsiębiorstwa prywatne, z których należałoby wymienić: Kielecki Przemysł Marmurowy i Budowlany Sp. z o.o. w Kielcach, aleja 3 Maja 5, Kamieniołomy Miast Małopolskich w Krakowie Sp. z o.o., ul. Bracka 7, zarządzającego kamieniołomami w Lubiążu i w Miękini, Zakłady Kamieniarskie Kazimierz Autecki i S-ka w Szydłowcu, „Litozyt” Wytwórnia Wypraw Fasadowych i Sztucznego Kamienia w Krzeszowicach, ul. Krakowska 49. W 1951 r. przeprowadzona została zarządzeniem ministra przemysłu lekkiego reorganizacja przemysłu kamieniarskiego. Powołano Zarząd Przemysłu Kamienia Budowlanego z siedzibą w Krakowie przy ul. Kopernika 1, a jednocześnie Ministerstwo Komunikacji zorganizowa-ło Zarząd Kamieniołomów i Klinkierni Drogowych z siedzibą we Wrocławiu przy ul. Powstańców Śląskich. Zarządzenie Ministra Przemysłu Lekkiego weszło w życie z dniem 1  stycznia 1951 r. Zarządowi Przemysłu Kamienia Budowlanego podporządkowano następujące przedsiębiorstwa: Bolesławieckie Zakłady Piaskowca w Bolesławcu, Kieleckie Zakłady Marmurów w Kielcach, Kłodzkie Zakłady Piaskowca w Radkowie, Krakowskie Zakłady Kamienia Budowlanego w Krakowie, Piławskie Zakłady Kamienia Budowlanego w Piławie Górnej, Sławniowieckie Zakłady Marmurów w Sławniowicach, Strzegomskie Zakłady Granitów w Strzegomiu, Szydłowiecko-Kunowskie Zakłady Piaskowca w Radomiu. W 1952 powstało Ministerstwo Przemysłu Materiałów Budowlanych. Podporządkowano mu Zarząd Przemysłu Kamienia Budowlanego, który przekształcono w Centralny Zarząd Przemysłu Kamienia Budowlanego. W 1958 r. z CZPKB przekształcono w Zjednoczenie Przemysłu Kamienia Budowlanego z siedzibą w Krakowie. Po tych zmianach organizacyjnych ukształtowała się struktura zarządzania przemysłem, która nie uległa zmianie przez 14 lat do czasu, kiedy w 1972 r. w miejsce Zjednoczenia Przemysłu Kamienia Budowlanego utworzono Kombinat Kamienia Budowlanego z siedzibą w Krakowie podporządko-wany Zjednoczeniu Przemysłu Kruszyw i Surowców Mineralnych w Warszawie. W skład Kombinatu Kamienia Budowlanego wchodziły następujące zakłady: Bystrzyckie Zakłady Kamienia Budowlanego w Stroniu Śląskim, Kłodzkie Zakłady Kamienia Budowlanego w Radkowie, Krakowskie Zakłady Kamienia Budowlanego w Krzeszowicach, Nowotarskie Zakłady Kamienia Budowlanego w Szaflarach, Pińczowskie Zakłady Kamienia Budowlanego w Pińczowie, Piławskie Zakłady Kamienia Budowlanego w Piławie Górnej, Sławniowickie Zakłady Kamienia Budowlanego w Sławniowicach, Strzegomskiego Zakłady Kamienia Budowlanego w Strzegomiu, Szydłowieckie Zakłady Kamienia Budowlanego w Szydłowcu, Warszawskie Zakłady Kamienia Budowlanego w Warszawie, Wrocławskie Zakłady Kamienia Budowlanego we Wrocławiu, Pracownia Projektowa Kamieniarska w Krakowie, Ośrodek Badawczo-Rozwojowy PKOKAM w Krakowie. Według stanu na dzień 31 XII 1974 r. zatrudnienie w kombinacie łączenie z zapleczem badawczo-rozwojowym wynosiło 4760 pracowników. Dyrektorami kombinatu byli od 1975 r. do 1986 r. mgr inż. Zbigniew Domosławski, a w latach 1986 - 1990 - do czasu likwidacji organizacji  inż. Edward Frankiewicz. W okresie zamian gospodarczych jakie dokonały się w naszym kraju w latach 1990  -1995, struktury organizacyjne charakteryzujące się centralnym kierowaniem w zakresie planowania i rozwoju produkcji przemysłu kamieniarskiego uległy likwidacji. W zakładach produkcyjnych nastąpiły przekształcenia odpowiadające współczesnym wymaganiom gospodarki rynkowej.

 

Baza surowcowa przemysłu kamienia budowlanego

 Równolegle z organizacją przemysłu kamieniarskiego już od lat pięćdziesiątych prowadzono intensywne prace geologiczno-poszukiwawcze nad dokumentowaniem złóż niezbędnych do rozwoju produkcji kamienia budowlanego. Stan udokumentowanych złóż i wielkości wydobycia w 1983 r. ilustruje poniższa tabela.

 

Tablica. Zestawienie udokumentowanych zasobów surowca i wielkość wydobycia w przemyśle kamienia budowlanego w 1983 roku.

                                                          

 

Dolny Śląsk

Eksploatowane są marmury występujące w Górach Kaczawskich na północny zachód od Jeleniej Góry, w Górach Bystrzyckich i w paśmie Krowiarek w Kotlinie Kłodzkiej oraz w Górach Opawskich na południe od Głuchołaz, gdzie znajduje się znane już od średniowiecza złoże marmuru Sławniowice. Czynne są tu kamieniołomy, gdzie występują marmury o różnym zabarwieniu zależnym od zawartości minerałów krzemiankowych. Są to odmiany: biała, jasnożółta, jasnoszaro-niebieska, szare z odcieniem czarnym. Charakterystyczną cechą tych marmurów jest ich barwne uławicenie w formie smug o różnej szerokości. W rejonie Śnieżki w Kotlinie Kłodzkiej występują marmury w formie soczew, wśród łupków łyszczykowych. Najliczniej występują one między Stroniem Śląskim a Żelaznem. Są to wapienie krystaliczne odmiany zdolomityzowanej. Eksploatowane są w Stroniu Śląskim w kamieniołomach Biała Marianna, Biała Julianna, Zielona Marianna oraz Rogóżka. Występują tu głównie marmury białe z odcieniami sinawo-niebieskimi i jasnobrunatnymi pochodzącymi od drobnych wkładek łupków krystalicznych. Rzadsze jest zabarwienie zielonkawe lub różowe. Odmiana Zielona Marianna to marmury krystaliczne barwy szarozielonej z różowymi smugami. Granity stanowiące materiał dekoracyjny przydatny do produkcji kamiennych elementów budowlanych i do produkcji elementów nagrobkowych, występują głównie w masywach: Strzegom  Sobótka, Strzelin  Nadziejów i Karkonosze. Granity masywu Strzegom  Sobótka stanowią odmiany jasnoszarawe, średnioziarniste, biotytowe.  Eksploatacja tych granitów w rejonie Strzegomia datuje się już od XIII w. Odpady oraz partie stropowe złoża, nie nadające się do wykorzystania na bloki, przeznaczane są do produkcji kruszywa łamanego dla budownictwa i drogownictwa. W masywie Karkonoszy występują głównie granity o strukturze porfirowej, gdzie w średnioziarnistej masie skalnej tkwią różnych rozmiarów prakryształy różowego skalenia. Granit ten jest materiałem bardzo dekoracyjnym występującym w dwóch złożach, z których jedno  kamieniołom Michałowice  od dawna było eksploatowane w celu uzyskania bloków. (Niemcy w czasie drugiej wojny światowej z tego granity przygotowali w zakładach kamieniarskich w Piławie Górnej   kilkaset m3 bloków w obróbce ręcznej do budowy pomnika zwycięstwa.)W masywie Strzelin - Nadziejów występuje granit drobnoziarnisty, biotytowy, barwy szaroniebieskiej. Po wypolerowaniu jest jednym z najefektywniejszych granitów w kraju. Również w rejonie Dolnego Śląska występuje jedyne w Polsce złoża sjenitów.  Wydobycie skoncentrowane jest w rejonie Niemczy, gdzie w kamieniołomach Przedborowa i Kośmin eksploatowane są odmiany sjenodiorytów. W kamieniołomie Przedborowa występuje sjenit drobnoziarnisty o barwie od ciemnoszarej do czarnej z równomiernie rozmieszczonymi ziarnami białego skalenia. W kamieniołomie Kośmin natomiast występuje sjenit barwy ciemnoszarej, średnioziarnisty, o strukturze porfirowej, kierunkowymi teksturami podkreślonymi większymi ziarnami białych skaleni. Obszar Dolnego Śląska obfituje również w piaskowce. Były już one eksploatowane od średniowiecza jako doskonały materiał budowlany. Złoże udokumentowane w Dolinie Kłodzkiej reprezentują piaskowce permskie. Są to kamieniołomy Radków i Szczytna, gdzie występują piaskowce różnoziarniste, o spoiwie krzemionkowym, barwy białej (Szczytna) oraz barwy ciemnożółtej i sinej (Radków). Rejonem, gdzie znajdują się również czynne kamieniołomy, jest rejon Bolesławca Śląskiego. Eksploatowane są tutaj złoża piaskowców kredowych barwy żółtej, niekiedy białej, o spoiwie  krzemionkowo-ilastym. Surowiec tych złóż jest cennym materiałem kamieniarskim dla budownictwa i jest poszukiwanym materiałem eksportowym szczególnie w Niemczech.

 

Wyżyna Krakowsko-Częstochowska

Złoża bloczne skał węglanowych występują w północnym i południowym obszarze Wyżyny KrakowskoCzęstochowskiej. W okolicach Działoszyna udokumentowane są złoża zbitych wapieni jurajskich. W rejonie tym eksploatowany jest wyłącznie trawertyn. Jest to specyficzny rodzaj surowca wapiennego, częściowo przekrystalizowany z kawernami o ładnej, złocistej barwie, dający się polerować. Znacznie bogatszy jest obszar rozciągający się pomiędzy Chrzanowem a Krzeszowicami. Udokumentowane są tu złoża wapieni dewońskich. Wśród nich znajduje się kamieniołom Dębnik, gdzie eksploatuje się od dawna czarny marmur z białymi żyłkami kalcytu.  W rejonie południowym udokumentowano również złoża dolomitów triasowych  wydobycie   bloków prowadzi kamieniołom w Libiążu.

 

Karpaty

Możliwości uzyskania materiału blocznego w Karpatach związane są ze złożami piaskowca, wapieni i andezytu. Andezyty występują w obrębie złóż położonych w Pienińskim Pasie Skałkowym. Z uwagi na ochronę środowiska oraz trudne warunki górniczo-geologiczne eksploatacja została zaniechana. W rejonie karpackim, przemysłowe znaczenie mają złoża piaskowca udokumentowane w warstwach godulskich i krośnieńskich. Są to zielone i szare piaskowce z rejonu Brennej, eksploatowane w kamieniołomach Głębiec i Tokarżówka oraz Mucharz, Skawce i Barcice.

 

Góry Świętokrzyskie

Obszar ten jest bogaty w bloczne złoża skał węglanowych i piaskowców. Największa liczba złóż reprezentowana jest przez wapienie zbite i dolomity dewonu. Zbite wapienie jurajskie są udokumentowane w dwóch złożach. Wapienie zbite zwane potocznie „marmurami kieleckimi” są materiałem dającym się łatwo polerować. Ze złóż dewońskich znane są odmiany z kamieniołomów Bolechowice, barwy ciemnokawowej, i Łabędziów, barwy jasnobrązowej z użyleniem białym i różowym. Wapienie jurajskie eksploatowane są w kamieniołomach Wola Morawicka a cechsztyńskie zlepieńce zygmuntowskie w kamieniołomie Zygmuntówka. W rejonie świętokrzyskim z licznych udokumentowanych złóż piaskowca eksploatowane są piaskowce o barwie białej w kamieniołomie Śmiłów i o brawie czerwonej w kamieniołomie Kopulak oraz różowe w kamieniołomie Włochy. Tak w ogólnych zarysach przedstawiała się baza surowca złóż blocznych w 1983 r. , które stanowiły podstawę rozwoju przemysłu kamieniarskiego.

KGS DIAMOND nowa firma na polskim rynku

Narzędzia diamentowe zadomowiły się na dobre w technologii obróbki kamienia naturalnego. Tarcze diamentowe, piły trakowe, frezy, wiertła oraz wszelkie inne narzędzia do wykonywania podstawowych operacji przetwarzania bloków kamiennych bądź płyt w produkt finalny są obecnie dostępne w szerokiej gamie wymiarowej i w różnych wariantach jakościowych. Od kilkunastu lat popularność zaczęły zdobywać także elastyczne narzędzia diamentowe, których głównym zastosowaniem jest obróbka wykończeniowa powierzchni. Do grona pierwszych producentów a obecnie światowych liderów w tej dziedzinie należy grupa KGS DIAMOND z siedzibą w Szwajcarii.

 

Historia

Firma powstała w 1952 roku w Zurychu w Szwajcarii. Mały warsztat produkcyjny - legitymujący się jednak wieloma własnymi patentami, które zrewolucjonizowały przemysł kamieniarski, z chwilą opracowania pierwszych diamentowych narzędzi elastycznych ze spoiwem żywicowym (rok 1985) - nabrał odpowiedniej dynamiki. Mimo początkowych podziałów (m.in. przejęcia jednego z zakładów przez firmę 3M) firma zaczęła tworzyć własną, mocną strukturę bazując przede wszystkim na wdrażaniu rozwiązań opartych na własnych patentach. Dzisiaj KGS DIAMOND zatrudnia 150 osób w czterech zakładach produkcyjnych, posiada oddziały w 7 krajach i dystrybuuje towary do ponad 60 państw na całym świecie. Jej pozycję na rynku wyznacza obecność w czołówce producentów hi-tech.

 

Cele, program, oferta

Bycie światowym liderem w dziedzinie produkcji elastycznych narzędzi diamentowych to cel, którego osiągnięcie stało się faktem. Utrzymanie tej pozycji wymaga stałej obserwacji zapotrzebowania rynku, szybkiej reakcji na wszelkie zmiany i przewidywania przyszłych potrzeb. Zadowolenie klienta, uzyskiwanie ponadprzeciętnej rentowności, ale też prowadzenie interesów w sposób etyczny oraz dbałość o środowisko naturalne to główne cele przyświecające codziennej działalności pracowników firmy.Głównymi odbiorcami produktów firmy KGS DIAMOND są zakłady pracujące w następujących branżach:

- kamień i budownictwo (49 % ogólnych obrotów)

- szkło, ceramika, kompozyty (36 %)

- narzędzia do obróbki precyzyjnej

- tkaniny metalizowane i sitodruk

Największym zainteresowaniem cieszą się opatentowane przez firmę elastyczne narzędzia polerskie dostępne w szerokiej gamie kształtów, wymiarów i uziarnienia: FLEXIS® - standardowa grupa produktów KGS, wysoka elastyczność, odporność na temperaturę dzięki dobremu odprowadzaniu ciepła. TELUM® - unikalny opatentowany przez KGS specjalny wzór przenikających się strzałek zapewnia większą wytrzymałość i żywotność. Ta specjalna technologia pozwala na osiągnięcie podobnej dokładności obróbki jak w przypadku konwencjonalnych narzędzi przy lepszych parametrach ściernych i doskonałym współczynniku jakości do ceny.Oba typu używane do obróbki kamienia, szkła, ceramiki, porcelany, kompozytów, metali itp. Uziarnienie 501000 (spoiwo metaliczne) i 3208000 (spoiwo żywicowe). Formy: kostki polerskie, tarcze o średnicach 101000 mm, pasy szerokości 10-330 mm i długości 240-5000 mm, rozwiertaki już od średnicy 10 mm także arkusze do 2800x1000 mm z różnymi podłożami. Speedline® - najnowsza grupa produktów KGS ze spoiwem żywicowym przeznaczonych głównie do obróbki granitu i innych twardych kamieni. Specjalna technologia produkcji gwarantuje dużą szybkość obróbki, doskonałą jakość powierzchni przy bardzo dobrym współczynniku ceny do jakości. Uziarnienie 50 - 3000 i buff. Forma tarcz z mocowaniem typu QRS (rzep). Swiflex® - opatentowany przez KGS system szlifowania na sucho. Narzędzia te z powodzeniem zastępują konwencjonalne narzędzia szlifierskie przy lepszych osiągach, większej żywotności, mniejszych przestojach i dobrej przewidywalnej jakości wykończenia powierzchni.W grupie narzędzi polerskich znajdziemy także inne narzędzia ze spoiwem żywicowym: QUADROFLEX™,  MIRUSFLEX™, MAGNUMFLEX™ oraz FERROMIN™. Oprócz narzędzi elastycznych oferowane są w szerokiej gamie narzędzia diamentowe do pracy na sucho, narzędzia kształtowe segmentowe i galwanizowane, także elektryczne i pneumatyczne szlifierki kątowe Swiflex® CUT. Do wszystkich narzędzi firma oferuje także komplet akcesoriów i adapterów umożliwiających współpracę z wszelkimi maszynami.

 

Jakość

Firma KGS prowadzi swą własną politykę jakości, aby ulepszać produkty, procesy produkcyjne i procedury. KGS DIAMOND GROUP zatrudnia inżynierów jakości we wszystkich czterech zakładach produkcyjnych. Grupa Kontroli Jakości prowadzi audyty i kontrole jakości na wszystkich etapach produkcji we wszystkich zakładach. Celem jest stworzenie własnych wspólnych systemów jakości we wszystkich zakładach w oparciu o system zarządzania jakością ISO 9000. Efektem jest uzyskanie certyfikatów jakości ISO9002 we wszystkich oddziałach firmy.

 

Dystrybucja, marketing

Firma KGS DIAMOND prowadzi aktywną działalność handlową w ponad 60 krajach całego świata przez sieć własnych oddziałów i przedstawicielstw handlowych. W ostatnim czasie także Polska znalazła się w centrum zainteresowania firmy. Wspólnie z przedstawicielem handlowym spółką MC DIAM firma prowadzi aktywną działalność na polskim rynku w branży kamieniarskiej oraz szkła, ceramiki czy budownictwa. Jednym z elementów kampanii informacyjnej była prezentacja firmy KGS, która miała miejsce w dniu 27 czerwca w oddziale firmy MC DIAM w Strzegomiu. Kontakt z klientem, wsłuchiwanie się w oczekiwania rynku i konieczność spełniania tych oczekiwań to podstawowe metody działania firmy.

Dolomity włoskie

Znany powszechnie włoski łuk alpejski ciągnie się od Alp Nadmorskich na zachodzie, aż po Alpy Julijskie na wschodzie. Zachodnia jego część (granicę między Alpami Zachodnimi a Wschodnimi stanowi przełęcz Splugen, 2113 m n.p.m.) tworzy półkolisty, zwarty łańcuch górski, o dużych różnicach wysokości względnych, poprzecinany głębokimi dolinami rzek. Alpy Wschodnie wyróżniają się o wiele mniejszą aniżeli Alpy Zachodnie wysokością, szerszymi dolinami rzek, a także znacznie powszedniejszym, w porównaniu z Alpami Zachodnimi, występowaniem skalistych form wapiennych, co jednak nie ujmuje im piękna. Na samym jedynie obszarze Włoch do Alp jedynie Wschodnich zaliczamy m.in.  Alpy Retyckie (Bernina 4049 m n.p.m.), Dolomity (Marmolada 3342 m n.p.m.), Alpy Karnickie (Coglians 2780 m n.p.m. ), Alpy Julijskie (Triglav 2862 m n.p.m., ten szczyt leży już na terenie Słowenii), Alpy Bergamskie (Pizzo di Coca 3052 m n.p.m.) oraz Alpy Weneckie (Cima di Preti 270 m n.p.m.). Dolomity (inaczej Dolomiti, Alpi Dolomitiche) jest to dokładnie grupa górska leżąca w południowej części Alp wapiennych w Alpach Wschodnich we Włoszech, dokładnie między doliną Piawy i Adygi. Krajobraz Alp został w znacznej mierze ukształtowany przez procesy glacjalne zlodowacenia plejstoceńskiego i lodowców współczesnych. Ich wynikiem są m.in. liczne cyrki lodowcowe, szerokie doliny korytowe o niewyrównanym profilu podłużnym, zawieszone doliny boczne, ostre formy akumulacyjne. Leżą one na wysokości do 3342 m n.p.m. gdzie najwyższym szczytem dolomitów jest wspomniany już szczyt o nazwie Marmolada (jest on równocześnie lodowcem ). Sam dolomit powstaje często w wyniku dolomityzacji* wapieni i zwykle przybiera białą, żółtawą lub szarą barwę i jest głównym składnikiem skał o tej samej nazwie, chociaż występuje także w wapieniach, marglach, opokach. Tak więc dolomity są to skały osadowe złożone głównie z minerału dolomitu. Góry te zbudowane są z wapieni i dolomitów zalegających prawie poziomo, jednocześnie mogą zawierać małe ilości kalcytu, minerałów ilastych, substancji bitumicznych i innych. Skały te często są drobnoziarniste, takie jak dolomikryt, mikryt** lub gruboziarniste, czyli dolosparyt, sparyt***, sam dolomit może być zarówno masywny jak i porowaty. Bardzo rozpowszech-niony, jest kraniec południowo-wschodni, samo Cadore złożone jest  z łupków krystalicznych i skał magmowych. Dolomit wykorzystywany jest przede wszystkim w budownictwie, w metalurgii (jako topnik****) oraz do wyrobu materiałów ogniotrwałych, w przemyśle szklanym, ceramicznym i chemicznym, używany jest także jako nawóz. W najprostszy sposób dolomit jest to nic innego jak minerał, węglan wapnia i magnezu CaMg[CO3]2, a krystalizuje w układzie trygonalnym. Dolomity są silnie rozczłonkowane przez pęknięcia i erozję rzeczną na oddzielne grupy masywów o urwistych stokach i wierzchołkach w kształcie baszt (ostre granie, urwiste stoki). Na terenie Alp Wschodnich charakterystyczne są lasy bukowe, tak rzadko już występujące w Europie, świerkowo-sosnowe i modrzewiowe. Powyżej 2000 m mamy zarośla kosodrzewiny i wieczne śniegi oraz piękne lodowce. Trzeba również wspomnieć, iż istnieją tutaj sławne ośrodki turystyczne, których oferta oparta jest głównie na bazie sportów zimowych, największe z nich to: Cortina d'Ampezzo, San Martino di Castrozza, Ortisei. Dolomity to również, a nawet przede wszystkim region alpinizmu, wspinaczki wysokogórskiej jednak dla bardzo wytrawnych miłośników gór.

*  Dolomityzacja- geologiczny proces przemiany minerałów: kalcytu (węglan wapnia) w dolomit (węglan wapnia i magnezu). Przebiega pod wpływem wód morskich i bogatych w magnez wód pochodzenia magmowego. Prowadzi do przemiany wapieni w skały zw. dolomitami.

** Mikryt [j. grecki]- bardzo drobne kryształy (średnica 14 µm) węglanów: kalcytu lub dolomitu, budujące jednorodne skały węglanowe, np. wapień mikrytowy lub dolomikryt

(odmiana dolomitu). Także występuje  drobnoziarniste spoiwo węglanowe (mikrytowe) zarówno skał węglanowych, jak i okruchowych.

*** Sparyty, są to ziarna i kryształy kalcytu lub dolomitu, o średnicy powyżej 4 m, wchodzące w skład wapieni i dolomitów; gł. składnik wapieni i dolomitów zw. sparytowymi (niekiedy również sparytami).

**** Topnik, w metalurgii są to materiały dodawane do wsadu w procesie otrzymywania i rafinowania metali, a także używane przy spawaniu i lutowaniu przedmiotów metalowych. Mają one na celu związanie zanieczyszczeń oraz wytworzenie wraz z nimi żużla, o odpowiedniej gęstości i niskiej temp. topnienia, wypływającego na powierzchnię metalu. Są stosowane różne rodzaje topników, np. tlenek wapnia, krzemionka, fluorek wapnia, tlenek glinu.

 

1.Geografia, red. T.Olszewski, Warszawa 1967

2.Geografia turystyczna świata, cz.1, red. J. Warszyńska, Warszawa 1996

3.Monumenty świata, red. M.B. Michalik, Warszawa 1993

4.Encyklopedia geograficzna świata  Europa, cz. V, red. Z. Otałęga, Kraków 1998

Netykieta, czyli nie rób drugiemu...

Wraz z rozwojem i wzrostem różnorodności usług w Internecie wykształcił się zbiór zaleceń i reguł postępowania obowiązujących w sieci, określany mianem etykiety sieciowej lub krócej netykiety. Jest to rodzaj niepisanego elektronicznego savoir vivre'u; przestrzegania jego zasad nie pilnuje żadna instytucja ani organizacja, dlatego za ich łamanie nie grozi jakakolwiek kara, choć sami użytkownicy sieci mogą internetowemu gburowi dać się we znaki. Funkcjonuje nawet specjalne określenie osoby uporczywie łamiącej zasady owego savoir vivre'u, jest to słowo „lamer”, które w światku internautów (czyli osób namiętnie korzystających z dobrodziejstw Internetu) znaczy tyle co żółtodziób lub ignorant, a mówiąc bez ogródek - głupiec.Niektóre z zasad etykiety sieciowej odnoszą się do formy, a inne do treści wiadomości wysyłanych czy publikowanych w sieci. Odwołują się one przede wszystkim do zdrowego rozsądku, ale też wskazują na potrzebę poszanowania innych użytkowników sieci. Każda z usług sieciowych rządzi się własnymi regułami i zwyczajami czy procedurami. Działania, które są rutynowo dozwolone w jednym obszarze sieci, mogą być kontrolowane lub nawet zabronione w innym. Przykładami takiego nadużywania mogą być: umieszczanie w systemie nielegalnych informacji, używanie obelżywego lub budzącego inne zastrzeżenia języka w przesyłanych wiadomościach (zarówno publicznych jak i prywatnych), nadawanie wiadomości, które mogą spowodować utratę wyników pracy u odbiorców, wysyłanie tzw. listów łańcuszkowych oraz wszelkie inne działania, które mogą spowodować "przepełnienie" sieci lub w inny sposób zakłócać pracę innych użytkowników. W przypadkach notorycznego i rażącego łamania tych reguł można zostać pozbawionym możliwości korzystania z poszczególnych usług (np. wysyłania listów do grup dyskusyjnych lub likwidacja konta pocztowego).

Poczta elektroniczna 

 Kardynalną zasadą korzystania z poczty elektronicznej jest częste (nawet codzienne) kontrolowanie zawartości skrzynki. Wiadomość przesłaną do firmy, na którą w ciągu trzech dni nie odpowiedziano traktuje się za przemilczaną celowo. Notoryczne zapominanie o kontrolowaniu napływających wiadomości i brak reakcji mogą podważyć zaufanie do nas, a także do firmy, którą reprezentujemy. Kontrola zawartości dotyczy także porządku w naszej skrzynce, jej objętości, przechowywania niepotrzebnych, nieaktualnych informacji. Wielość różnych ofert, łańcuszków, kawałów, może przyczynić się do tego, że przeoczymy ważną informację, która wymaga od nas szybkiej i sprawnej reakcji. Warto zdefiniować dla własnego pożytku kilka katalogów i segregować pocztę, usuwając to, co zbędne. Większość programów pocztowych wyposażona jest w mechanizmy archiwizacji poczty, dzięki czemu możemy na przykład całą pocztę z zeszłego roku wyeksportować do jednego pliku tekstowego, co zaoszczędzi nam sporo miejsca na dysku. Druga zasada, o której często się zapomina, to: Nigdy nie zakładaj, że twoja poczta może być odczytana tylko przez ciebie i adresata, inni mogą być też w stanie odczytać twoją przesyłkę. Nigdy nie wysyłaj i nie przechowuj niczego, czego nie chciałbyś zobaczyć, np. w jutrzejszym wydaniu gazety.Reguły dotyczące treści listów elektronicznych są w większości odwzorowaniem zasad prowadzenia korespondencji, zarówno tej prywatnej, jak i biznesowej, jednakże z uwagi na pewne cechy specyficzne tej usługi pojawiły się też nowe zasady. Przede wszystkim e-maile powinny być krótkie i na temat, skoncentrowane na jednym wątku. Należy także zwrócić uwagę na wygłaszane opinie o innych, gdyż przesyłki e-mail łatwo jest rozpowszechniać. Powinniśmy też pamiętać, iż rozpowszechnianie prywatnej poczty przez listy dyskusyjne bez zezwolenia autora uważa się za szczególnie niegrzeczne.W korespondencji biznesowej przestrzegajmy  korespondencyjnej „drogi służbowej”, np. w sprawie reklamacji nie powinno się przesyłać zażaleń bezpośrednio do zarządu tylko dlatego, że znamy odpowiedni  adres e-mail.W korespondencji biznesowej (ale i nie tylko) bardzo istotne jest stosowanie tzw. sygnatury, czyli automatycznego podpisu z naszym nazwiskiem, stanowiskiem, nazwą firmy itp. Do niedawna maksymalna wielkość sygnatury określano jako 4 linie, jednakże w wielu źródłach pojawia się informacja, że idealna sygnatura nie powinna być większa niż 6 linii. Pole „subject” („temat”) listu powinno być zawsze wypełnione zgodnie z treścią listu, adresatowi listu ułatwi to zarządzanie pocztą.Odpowiadając na list nie należy cytować go w całości, a jedynie tą część, której dotyczy odpowiedź. W złym tonie jest w cytowanej części pozostawianie sygnatury (podpisu) nadawcy. Naganne jest również zacytowanie całego listu tylko po to, aby dodać pod nim tekst: „zgadzam się”.Słowa pisane wielkimi literami w Internecie odbierane są jako krzyk.Dlatego ograniczajmy wykorzystanie klawiszy „Shift” i „CapsLock”. Wiadomość zawierająca wyłącznie wielkie litery to szczególnie RAŻĄCY przypadek naruszenia netykiety. Zachowajmy także  ostrożność pisząc z humorem lub sarkazmem  bez osobistego kontaktu żart może być odebrany jako złośliwa krytyka. W korespondencji nieformalnej, o ile to możliwe, można stosować skróty (tzw. akronimy)  oraz „buźki” (tzw. emotikony), które ułatwią czytającemu zrozumieć nastrój towarzyszący przy pisaniu.

Oto podstawowy zestaw emotikonów:

:-)   uśmiech

;-)   tekst pisany „z przymrużeniem oka”, „puszczenie oczka” (żartowałem)

:-(  smutek,

:-O zdziwienie (np. zadziwiasz mnie).

Szerszy zestaw uśmieszków oraz akronimów można znaleźć w sieci. Starajmy się ograniczać objętość wysyłanego listu. Obrazki powinno się wysyłać tylko wtedy, gdy jest to konieczne, w formatach najbardziej skompresowanych (największą kompresję oferuje format JPG), większe pliki powinny być wysyłane po skompresowaniu (np. programem WinZIP lub innymi). Pamiętaj: odbierający twoje listy może używać powolnego modemu i ściąganie dużego obrazka staje się kosztowne i męczące. Ograniczajmy także rozsyłanie listów, wzorowanych na łańcuszku szczęścia. Źle widziane jest także rozsyłanie niechcianych ogłoszeń, jeśli odbiorcy nie wyrazili chęci. Jest to spam, którego przecież sami nie tolerujemy.W związku z radosną twórczością różnej maści „wirusologów” i efektów ich pracy, rozsyłających się za pomocą mechanizmów poczty elektronicznej, należy często kontrolować, czy nasz komputer nie jest przytulnym schronieniem dla wirusów, „robaków internetowych” i „koni trojańskich”. Możemy dzięki temu ochronić nie tylko swoje dyski, ale i dyski znajomych, z którymi korespondujemy. W sieci znaleźć można wiele skanerów, które pozwolą przeszukać dysk (np. na witrynie producenta programu Mks_vir:  www.mks.com.pl).

 

Grupy dyskusyjne

Środowisko użytkowników grup dyskusyjnych jest bardzo hermetyczne i zasadnicze. Nigdzie w sieci netykieta nie jest tak bezwzględnie przestrzegana jak przez „starych wyjadaczy” Usenetu.  Każda grupa dyskusyjna ma własny zestaw reguł, jednakże wiele zasad jest bardzo podobnych. Przed wysłaniem jakiegokolwiek listu należy zapoznać się z opisem tematów poruszanych na danej liście czy grupie (każda lista dyskusyjna i grupa usenetowa ma krótką adnotację określającą charakter grupy), żeby uniknąć wysyłania listu na grupę, która nie jest związana tematycznie z treścią listu. Źle widziane jest także wysyłanie tego samego listu na kilka rożnych list dyskusyjnych czy grup usenetowych. Wysyłanie reklam na grupy dyskusyjne jest bardzo źle widziane. Dużo lepszym sposobem dotarcia do jej czytelników jest wzięcie udziału w dyskusji i przedstawienie swojego punktu widzenia (lub punktu widzenia firmy). Nie należy wysyłać binariów na grupy news'owe, czyli plików z kodem programu, grafiką, z wyjątkiem tych grup, które mają w nazwie „bin”. Zaleca się także wysyłanie wiadomości w formacie tekstowym, a nie jako „html”. Odpowiadając na wiadomość na grupie dyskusyjnej należy sprawdzić w nagłówku listu do kogo został zaadresowany  na listę czy też na prywatny adres autora listu.

 

WWW

Strony w Internecie, podobnie jak każde oryginalne dzieło, są chronione przez prawo autorskie. Ochrona ta oznacza, że nikt bez naszego przyzwolenia nie może używać stworzonych przez nas dokumentów jako swoich własnych: dotyczy to zarówno tekstu, grafiki, jak i innych informacji. Jednym z największych mitów Internetu jest przekonanie, że wszystko jest za darmo. Możliwe jest korzystanie z fragmentów innych dokumentów na prawach cytatu, jednakże warto zawsze podawać źródło informacji. Publikowanie cudzych opracowań, nawet przy manipulowaniu ich zawartością czy wyglądem jest niedopuszczalne. Jedynym wyjątkiem jest uzyskanie zgody autora. Usługi wyszukiwawcze i analizy statystyk serwera dostarczą zaawansowanym użytkownikom Internetu szybko bardzo dokładnych informacji umożliwiających namierzenie osoby, która „wypożyczyła” sobie czyjąś twórczość. Internet daje przecież wspaniałą możliwość utworzenia odnośnika do strony, którą uważamy za wartą polecenia. Starannie stworzone listy odnośników mogą być również cennym zasobem naszej strony internetowej. Jeśli chodzi o czysto techniczny aspekt przygotowywania stron, nasuwają mi się tu dwie zasadnicze zagadnienia. Pierwsza to kodowanie polskich znaków. Standardem przyjętym w Polsce jest strona kodowa ISO-8859-2 (ISO Latin 2). Jeśli używamy nieformalnego standardu Windows-1250, konieczne jest podanie deklaracji strony kodowej w nagłówku dokumentu, tak samo zresztą jak w przypadku standardu ISO. Kolejnym, bardzo denerwującym faktem, jest przygotowywanie stron internetowych, których przeglądanie jest możliwe wyłącznie w określonej rozdzielczości czy przy wykorzystaniu określonej przeglądarki. Ideą www jest niezależność od stosowanej platformy sprzętowej, a zatem takie tworzenie stron jest zaprzeczeniem tej idei. Poza tym, dlaczego ograniczać grono swoich internetowych czytelników do korzystających z tego czy innego programu? Nie warto także przesadzać z wykorzystaniem grafiki i nowoczesnych metod na stronach internetowych. W związku z nie najlepszym stanem sieci internetowej w naszym kraju wiele osób wyłącza ładowanie grafiki na stronach, by przyspieszyć ich ładowanie. Zdarzyć się może wówczas, iż otrzymają oni zamiast pięknej strony powitalnej  pusty dokument. W bardzo dobrym tonie jest podawanie daty ostatniej aktualizacji serwisu oraz krótkiej informacji o autorze strony (łącznie z kontaktowym adresem e-mail).Podsumowując: korzystając z Internetu należy traktować innych internautów tak, jak chcielibyśmy, aby traktowano nas, zatem „nie rób drugiemu, co tobie niemiłe”. 

Pierwsza klasa !!!

Diamentowe segmenty szlifierskie typu SWINGER (wagony diamentowe) do głowic wahliwych, mające zastosowanie do wielogłowicowych linii polerskich, jak również do jednogłowicowych szlifierek automatycznych.Diamant-D SpA to włoski producent narzędzi diamentowych do obróbki kamienia. W swojej ofercie ma produkty o wyjątkowej wartości użytkowej i jakościowej. I tak np. o ile w przypadku pił tarczowych do cięcia kamienia, produkty wielu firm są podobne do siebie pod względem jakościowym, parametrów technicznychi wytrzymałościowych, a także cen (jest to sytuacja podobna do tej w produkcji samochodów w klasie kompakt, gdzie większość producentów osiągnęła podobny poziom swoich wyrobów i wybór jest raczej kwestią gustu i przywiązania do marki), o tyle w przypadku diamentowych segmentów szlifierskich do głowic wahliwych Diamant-D SpA proponuje wyroby, których jakość stawia tę firmę na pozycji zdecydowanego lidera. Na dowód można tu przytoczyć fakt obsługi ok. 100 wielogłowicowych linii polerskich w samych Włoszech (poligon doświadczalny na rynku lokalnym) jak i eksportu do wielu krajów na świecie. Żywotność segmentów w przypadku szlifowania płyt granitowych kształtuje się następująco:

- od 15000 do 50000 m2 - w przypadku linii wielogłowicowych w zależności od użytej sekwencji segmentów i od ich granulacji,

- od 1000 do 5000 m2 - przy zastosowaniu na automatach szlifierskich jednogłowicowych

w zależności czy szlifowane płyty są cięte na trakach, czy na piłach tarczowych.

Zalety w porównaniu do materiałów tradycyjnych (kamieni szlifierskich magnezytowych):

- przyspieszenie produkcji do 50% w porównaniu do szlifowania kamieniami konwencjonalnymi. Dla granulacji początkowej  zdzierającej (czyli tzw. zerówki)  szczególnie dla płyt ciętych na trakach o niezbyt wysokiej dokładności obróbki, to przyspieszenie może być dwu- a nawet trzykrotne;

- długa żywotność segmentów zapobiega częstemu zatrzymywaniu linii polerskiej w celu wymiany kamieni szlifierskich;

- ochrona środowiska- 10 ton tradycyjnych kamieni szlifierskich to 10 ton szlamu pozostałego w zakładzie po zużyciu tych kamieni. 1000 ton zużytych kamieni szlifierskich pozostawia 1000 sztuk zużytych plastikowych uchwytów, które trzeba utylizować. W przypadku użycia diamentowych segmentów szlifierskich SWINGER nie ma szlamu pozostałego z tych narzędzi, a poza tym zostaje tylko od 4 do 6 uchwytów aluminiowych zdatnych do ponownego wykorzystania. W chwili obecnej, również w Polsce, w zakładach kamieniarskich istotnym problemem zaczyna być kwestia odpadów jak i zanieczyszczeń pozostałych po obróbce kamienia;

- praca z niższymi naciskami powoduje m.in. niższe zużycie energii, mniejsze obciążenie głowic, obciążenie maszyny, a co za tym idzie rzadsze remonty maszyn i dłuższą żywotność maszyn i głowic;

- oszczędności dotyczące transportu, magazynowania i dystrybucji dla pracowników, w tym przypadku mamy do transportu, magazynowania i rozdzielenia wśród pracowników komplet od 4 do 6 segmentów dla pojedynczej granulacji, zamiast dziesiątek kartonów do ustawienia, ponad tony kamieni do przetransportowania i ewidencjonowania;

- bezpośrednie oszczędności finansowe wynikające z niższego zużycia energii elektrycznej, wody (również do czyszczenia szlamów poprodukcyjnych) oraz zatrudnienia mniejszej liczby pracowników;

- niezmienność jakości - segmenty diamentowe nie zmieniają swoich właściwości w zależności od warunków pogodowych, jak również czasu  przechowywania i użytkowania

(w przypadku materiałów konwencjonalnych może nastąpić szybsze zużycie lub pękanie

w zależności od czasu magazynowania).Reasumując można stwierdzić, iż użycie diamentowych segmentów szlifierskich typu SWINGER ma dużo zalet. Jedyną wadą jest wysoka cena zakupu, lecz jest to wydatek jednorazowy. W produkcji koszt użycia segmentów diamentowych (wliczając w to również przyspieszenie obróbki i wszystkie wymienione wyżej oszczędności) jest dużo niższy od kosztu użycia tradycyjnych

kamieni szlifierskich

Klucz do rynku

Rozmowa z Jerzym Iskierką, kamieniarzem z Opolskiego.

- Prowadzi pan firmę, która choć wielka nie jest, na swoim koncie ma całkiem interesujące realizacje, np. elewacje i wystrój wnętrz w budynkach uniwersyteckich Opola. Wobec sytuacji na rynku zleceń w budownictwie radzi sobie pan naprawdę dobrze.

- A dlaczego miałbym narzekać, na razie jest co robić. Problemy co prawda są - firmy nie mają płynności finansowej. Zaczyna się tworzyć sytuacja, kiedy termin płatności ustalany jest na trzy miesiące. Jest komfortowo, kiedy jest dobry płatnik, tak jak było to w ubiegłym roku - obsługiwałem wówczas Uniwersytet Opolski i cały rok siedziałem na budowie. Tu płatności były prawie natychmiastowe. W ogóle właściciele firm próbują sobie jakoś radzić,  sytuacja tak ogólnie jest dobra, można praktycznie wszystko kupić, tylko czasem brakuje środków. I będzie tak dopóki się nie zmniejszą stopy procentowe. Owszem, można wziąć kredyt na 5-6 % - to jest opłacalne, ale jak euro stoi wysoko. Jednak chodzi o to przecież, żeby kredyt był dobry dla właściciela zakładu. W sytuacji, kiedy 70 % banków jest niepolskich nie jest to proste. Jeśli nie ruszą tanie kredyty inwestycyjne, to nic nie ruszy, żadne autostrady, po prostu nic. Tylko budownictwo mieszkaniowe jest w stanie coś zmienić.

- Mówimy o robotach budowlanych, a jak wyglądają u pana usługi nagrobkarskie?

- Nie wykonuję nagrobków, tylko sporadycznie. W Strzegomiu można kupić je w miarę tanio,

w Opolu jest o 30% drożej. Tutejsi kamieniarze tam kupują i tu stawiają. Jestem nastawiony na budowlankę. Mam brygadę montażową i montuję. Zatrudniam 2 osoby w zakładzie i 2 montażystów, a jak potrzeba to dobieram, choć co prawda jeszcze się nie zdarzyło, żebym nie miał co robić. Aktualnie wykonuję elewację akademika przy ul. Katowickiej w Opolu.

Jest z Impali i ma prawie 500 mkw. Budynek ma stać 100 lat, więc niech porządnie wygląda -  wiadomo, granit można utrzymać w estetycznym wyglądzie.

- Nie odczuwa pan, że kamienia stosuje się wciąż za mało?

- Budując prywatne domy inwestorzy rzeczywiście używają mało kamienia. Nawet przy wymianie okna nie sięga się po parapety kamienne, tylko zakłada plastikowe - niektórzy sprzedawcy okien dołączają takie parapety w prezencie do okna.

- No to może z parapetami kamiennymi można zrobić to samo?

- Nawiązałem kontakt z firmą Aluplast. Dałem też próbki znajomym stolarzom. Reklamowałem się w Radiu Opole i w prasie lokalnej.

Z parapetów są szybkie pieniądze, bo przychodzi klient, zamawia i płaci, i nawet jak się to przeliczy, to lepszy mały klient, niż duża firma - dlatego teraz zaczęła się walka o drobnego klienta. Duże firmy raczej trzymają się stale swojego podwykonawcy, jeśli on jest dobry

i wykonuje zlecenia bez żadnych usterek, stanowi przecież gwarancję jakości.

- Od kiedy pan działa na rynku?

- Od 1982 roku do 1986 w Bielsku, a od 1987 roku w Opolskiem. Ja jestem budowlańcem

z zawodu, dużo wykonywałem robót dla kopalń w czasach, kiedy funkcjonowałem na rynku Bielska. Kopalnie wtedy miały pieniądze, więc zamawiały dużo posadzek różnego rodzaju. Ten biznes się rozleciał, kiedy koledzy namówili mnie na założenie wspólnej firmy. Potem działałem tu od 1987 roku i tak pomalutku robię kamieniarkę, schody itp. Aktualnie zakładu jak na razie nie ma sensu rozbudowywać - jak ruszy budownictwo indywidualne czy mieszkaniowe, wtedy można się zastanowić, czy kupić nowe maszyny. Na razie mam to wszystko, czego potrzebuję. Materiały kupuję, natomiast płytkę modularną tnę sam, bo jak jest drogi materiał, to się nie opłaca. Np. granit można tanio kupić we Włoszech.

- Jakie ilości materiałów pan kupuje?

- W tym roku 3000 metrów. Koszty transportu są wysokie: z Hiszpanii duże auto z towarem drogo wychodzi, tak samo z Portugalii. Granit idzie dobrze, dlatego że jest twardy i nadaje się na posadzki. Zauważyłem, że Hiszpania jest w miarę tania. Jak robić jakieś interesy, to teraz, bo rynek się w miarę ustabilizował. Sporo jest firm dużych i w Polsce najgorzej mają firmy małe, ze względu na naciski cenowe. Jeśli mała firma ma rentowność na poziomie 20-30 % to nieźle, bo większej, np. 100 % i tak mieć nie będzie. Duże firmy zaopatrują się we Włoszech. Jeśli przetargi wygrywają firmy zagraniczne, to przywożą swoje materiały, swoich montażystów. I tu się nie zaopatrują. Znam kilku kamieniarzy, którzy mają podwójne obywatelstwo i pracują w Niemczech wykonując tylko poprawki, podobnie jak Jugosłowianie albo Turcy. Podstawowe roboty niestety zlecane są firmom niemieckim.

- Pańska dewiza?

- Trzeba być solidnym i rzetelnym - to jest dewiza. I w miarę nie drogim, bo ceny można sobie śrubować, tylko musi być klient. A do firmy przychodzi klient z ulicy, który ma takie a nie inne pieniądze, które może wydać, więc trzeba szukać oszczędności. Sytuacja u nas normalnieje, nierzetelni, nieterminowi muszą z rynku wypaść.

Nauka w służbie historii?

Współcześnie mamy sposobność obserwować ogromny rozwój technologii. Widać to dobrze w takich dziedzinach jak informatyka, motoryzacja itp. Ma to też miejsce w kamieniarstwie. Trudno by było stwierdzić, że rozwój technologii kamieniarskich jest przez nasze rodzime zakłady niezauważany. Na wszystkich ważnych europejskich imprezach zwiedzających z Polski jest wielu, ponieważ obecność na nich uważana jest za obowiązek. I to jest element pozytywny. Niestety trochę w tej obecności jest z wizyty dziecka na wystawie zabawek, tyle że dorosłemu nie wypada tupać. Ceny sprzętu nowej generacji są wysokie, kredyty bardzo drogie, a ceny produktów końcowych coraz niższe. W rezultacie rodzime zakłady produkują na przestarzałym, zdekapitalizowanym sprzęcie, który może i pozwala na wyprodukowanie nagrobka, jednak „budowlanka” podlegająca określonym wymogom nie może być realizowana z elementów kamiennych, których wymiary określane są jako „słaba trójka”, „trójka” bądź „mocna trójka”. Łatwo sobie wyobrazić obliczone przez architekta schody, w których - jak to zwykle bywa - ostatni stopień ma się znaleźć na wysokości posadzki wyższej kondygnacji. Przy wykonaniu z „mocnej trójki” ostatni stopień znajdzie się ładne kilka centymetrów nad posadzką. Może to i oryginalne rozwiązanie, tylko nie wiem, czy podobne zdanie będzie miał inwestor takich robót. Jeśli na sprzęt nowej generacji oferowany na targach zagranicznych nie możemy sobie pozwolić, to może rodzimi producenci zaoferują kamieniarzom sprzęt polski o zbliżonych możliwościach i bardziej przystępnej cenie. Faktycznie producenci taki sprzęt proponują  zarówno Promasz, jak i Promech - za ceny o ok. 50 % niższe od odpowiedników europejskich. Niestety zwykle oparty jest on na rozwiązaniach zachodniej myśli technicznej, co powoduje natychmiastowe porównania do oryginałów. Wychodzi tu brak polskiej myśli technicznej i współpracy polskiej nauki z praktykami. To bardzo ważny element z punktu widzenia gospodarki. Pomimo zmian, do jakich doszło na rynku, nauka polska nie potrafiła znaleźć na nim swojego miejsca. Do bólu głowy doprowadzić może analiza zachowań i działań ośrodków naukowych. Ze wszystkich stron dochodzą odgłosy bicia na alarm z powodu niedofinansowania  polskiej nauki. Jako zdecydowany wyznawca marketingu uważam, że wiedza jest takim samym towarem na rynku, jak proszek do prania czy kosmetyki. Jeśli w każdym ośrodku naukowym pracują naukowcy zajmujący się marketingiem, to dlaczego ich wiedza nie pozwala na wsparcie technicznych instytutów własnej uczelni, aby te mogły tworzyć nowe polskie konstrukcje we współpracy z polskimi producentami. Polscy naukowcy nie potrafią niestety pozbyć się garbatego przyzwyczajenia do analizowania czystej teorii. Dotyczy to niestety zarówno ekonomistów, marketingowców, jak i inżynierów. Ci pierwsi zajmują się analizą teoretyczną zjawisk rynkowych, nowych teorii itp. nie usiłując zademonstrować, jak w praktyce wiedzę zamienić w konkretne umowy. Drudzy kolejny raz systematyzują nazewnictwo, opracowują historię rozwoju urządzeń do obróbki kamienia a szczytowym osiągnięciem jest opracowanie skryptu, w którym opisane zostanie jakieś nowe na rynku europejskim urządzenie. Rodzynkami są informacje o wdrożeniu jakiejś nowej technologii polskiej. Od czasu do czasu mam okazję do spotkań z przedstawicielami nauki. Niestety, to co cechuje to środowisko, to brak kontaktu z rynkiem. Nie są znane kamienie importowane do kraju, za to można się wiele dowiedzieć o wyczerpanych już polskich złożach. Kiedyś chciałem ustalić powody powstawania i sposób walki z wadą najbardziej popularnego w Polsce granitu Impali, tzw. kocich łapek, co ciekawe najwięcej na ten temat mogłem się dowiedzieć od importera. Nauka milczała.    Myślę, że nauka polska otrzymuje środki budżetowe na działalność bez jasno określonego celu. Środki powinny być przekazywane wyłącznie na konkretnie przygotowane biznes plany, które jak w gospodarce rynkowej, powinny być kontrolowane i rozliczane. Istnieje też drugie dno całej sytuacji: absolwenci takich uczelni. Sam osobiście poszukując ludzi do pracy w dziale marketingu spotykam młodych absolwentów, którzy w ogóle nie mają żadnego pomysłu, jak nabytą wiedzę spożytkować w praktyce. I tak tworzy się krąg nieporadności. Z jednej strony nauka i jej owoce absolwenci i teoretyczne rozważania historyczne z drugiej firmy, wybierające pomiędzy oryginalnym drogim sprzętem zachodnim a podróbkami polskimi. Ci ostatni zatrudniając absolwenta marketingu nabierają najczęściej przekonania, że marketing to teoria, która nie sprawdza się w naszych realiach.   

Kosztorysy prosty, złożony

Przyjęto strukturę kosztorysu złożonego, w której występują rozdziały, w rozdziałach mogą występować elementy, a w elementach pozycje lub tylko rozdziały i pozycje. Rozdział jest odpowiednikiem występującego dotąd zwykłego kosztorysu, który dla odróżnienia od złożonego nazwany został prostym. Do nawigacji po tej strukturze służy użytkownikowi tzw. drzewko, pokazane w lewym oknie ekranu (rys. 1). Rys. 1. Pokazana struktura kosztorysu złożonego. Po lewej stronie drzewko, po prawej widok rozdziału z podziałem na elementy. Na drzewku podświetlenie mówi o tym, gdzie się znajdujemy. Drzewko można wygasić ikoną, wtedy na całym ekranie widać rozdział. Rozdział jest odpowiednikiem tradycyjnego kosztorysu.W każdym rozdziale mamy dostęp do zakładek, w których można zdefiniować: dane ogólne, cenniki, narzuty, dodatki, zestawienie R, zestawienie M, zestawienie S, wyniki.Dla celów praktycznych kapitalne znaczenie ma fakt, że w każdym rozdziale (który odpowiada kosztorysowi prostemu) można przyjąć niezależnie ceny materiałów. Oczywiście parametry te można przyjmować bądź dla każdego z rozdziałów oddzielnie, bądź dla całego kosztorysu złożonego i - aby nie wdawać się w szczegóły - dokonywać wszystkich zmian potrzebnych w praktyce. Rys. 2 Powiązania rozdziałów wewnętrznych i zewnętrznych. Możliwości, jakie stwarza program, są dużo szersze, ale też wymagają one od użytkownika większej świadomości swoich działań. Ilustruje to rys. 2, na którym pokazano powiązanie kosztorysu złożonego z tworzącymi go rozdziałami. W zależności od rodzaju powiązań wprowadzono dwa rodzaje rozdziałów: zewnętrzne i wewnętrzne. Pierwsze są kosztorysami prostymi, istniejącymi w postaci oddzielnych zbiorów na dysku użytkownika macierzystego lub innego użytkownika dostępnego w sieci. Działania prowadzone w rozdziale zewnętrznym w kosztorysie złożonym powodują zmiany w tych dołączonych z zewnątrz kosztorysach prostych. Także zmiany wykonane w kosztorysach prostych przenoszą się automatycznie jako rozdział zewnętrzny do kosztorysu złożonego. Ma to zastosowanie w przypadkach, gdy po opracowaniu kosztorysu złożonego z rozdziałów zewnętrznych zostały zmienione niektóre z tych rozdziałów, czyli kosztorysów prostych. Zmiany zostaną automatycznie uwzględnione w kosztorysie złożonym bez potrzeby jego ponownego składania. Oczywiście należy liczyć się wówczas z możliwością zmiany kosztorysu prostego z poziomu złożonego. Jeśli chcemy odciąć taką możliwość, możemy zmienić kwalifikację rozdziału na wewnętrzny, co spowoduje skopiowanie zawartości kosztorysu prostego do kosztorysu złożonego, a wszystkie zmiany będą się wykonywać lokalnie, bez zmiany źródłowego kosztorysu prostego.

Z merytorycznego punktu widzenia każdy rozdział jest osobnym kosztorysem, ze wszelkimi konsekwencjami, co oznacza, że:

- w każdym rozdziale można przyjąć indywidualne narzuty, cenniki, stawkę

r-g i ceny R,M,S ,U;

- można połączyć w jeden dowolną liczby kosztorysów prostych z zachowaniem ich kwot i wszystkich ustawień lokalnych;

- zmiana ceny dla dowolnego nakładu może być dokonana tylko w danym rozdziale albo w całym kosztorysie;

- wydruki mogą być dla całego kosztorysu, bądź dla wybranego rozdziału.

Dla porządku można wspomnieć, że budowanie struktury kosztorysu, dodawanie i odejmowanie rozdziałów, przypisywanie im kosztorysów prostych, jest intuicyjne

i wykorzystuje standardy znane użytkownikom z programów MS Office czy Explorator Windows.

W następnym numerze „Świata Kamienia” opiszemy kilka przydatnych zastosowań przedstawionego rozwiązania.

Metody kosztorysowania obiektów i robót budowlanych

Aktualne metody w zakresie sporządzania kosztorysu sprowadzają się do dwóch: metody uproszczonej i szczegółowej. Metoda uproszczona polega na obliczeniu ceny kosztorysowej (Ck) jako sumy iloczynów ustalonych ilości jednostek przedmiarowych lub obmiarowych robót oraz cen jednostkowych (Cj) i możemy

to zapisać następującą formułą:

Ck =   Q x Cj +Pv,

gdzie: Ck - cena kosztorysowa,

Q - ilość jednostek z przedmiaru lub obmiaru,

Cj - cena jednostkowa robót podstawowych lub scalonych łącznie z kosztami pośrednimi i zyskiem kalkulacyjnym,

Pv - podatek VAT.

W kalkulacji tej możemy agregować ceny jednostkowe odpowiednio do stopnia scalenia roboty budowlanej od roboty podstawowej poprzez asortymenty robót, elementy scalone aż do jednostkowej ceny obiektu.Metoda szczegółowa polega na obliczeniu ceny kosztorysowej jako sumy iloczynów: ilości robót, jednostkowych nakładów rzeczowych i ich cen oraz doliczonych odpowiednio kosztów pośrednich i zysku według dwóch formuł:

I Ck =    L x (n + c + Kpj + Zj) + Pv,

II Ck =    (L x n x c) + Kp + Z + Pv,

gdzie oznaczenia są następujące:

Ck - cena kosztorysowa,

L - ilości jednostek przedmiarowych lub obmiarowych,

n - jednostkowe nakłady rzeczowe robocizny R, materiałów M i sprzętu S,

c - ceny jednostkowe nakładów rzeczowych czynników produkcji: robocizny, materiałów i sprzętu,

Kp - koszty pośrednie,

Z - zysk kalkulacyjny,

Pv - podatek VAT.

Pierwsza formuła oznacza kalkulację cen jednostkowych robót dla każdej pozycji kosztorysowej poprzez kalkulację szczegółową i wymnożenie ich przez ilości robót wynikające z przedmiaru i obmiaru. Druga formuła zaś polega na obliczeniu dla każdej pozycji zużycia czynników produkcji, czyli L*nr*cr, L*nm*cm*, L*ns*cs  (koszty bezpośrednie) i doliczeniu na końcu kosztorysu kosztów pośrednich i zysku.Koszty pośrednie obejmują koszty ogólne budowy i  koszty zarządu przedsiębiorstwa. Koszty pośrednie w kosztorysie oblicza się jako iloczyn wskaźnika kosztów pośrednich lub ustala kwotowo na podstawie preliminarza. Zysk oblicza się jako iloczyn wskaźnika narzutu zysku i podstawy jego naliczania lub przyjmuje kwotowo

 

PRAWNE PODSTAWY KOSZTORYSOWANIA

Wszystkie rodzaje kalkulacji są wykorzystywane do wyliczenia ceny lub wartości kosztorysowej w różnego rodzaju kosztorysach. W zależności od przeznaczenia możemy wyróżnić następujące rodzaje kosztorysów: inwestorski, ofertowy, dodatkowy lub zamienny, powykonawczy. Kosztorys to jednak nie tylko same kalkulacje, ale jeszcze wiele różnych elementów, które regulują odpowiednie akty prawne. Obecnie obowiązującymi aktami prawnymi dotyczącymi bezpośrednio

kosztorysowania są:

  -  Rozporządzenie w sprawie metod

i podstaw sporządzania kosztorysu inwestorskiego (Dz.U. nr 26, poz. 239)

z dnia 26 lutego 1999.

  -  Rozporządzenie w sprawie określania kosztorysowych norm nakładów rzeczowych, cen jednostkowych robót budowlanych oraz cen czynników produkcji dla potrzeb sporządzania kosztorysu inwestorskiego z dnia

26 września 2000 (Dz.U. 114, poz. 1195).

Obydwa te rozporządzenia dotyczą kosztorysów inwestorskich opracowanych dla potrzeb zamówień publicznych. Należy też przywołać rozporządzenie w sprawie metod kosztorysowania obiektów i robót budowlanych (Dz. U. nr 80, poz. 867)

z dnia 13 lipca 2001. Dotyczy ono sporządzania kosztorysów opracowywanych przez wykonawców robót na żądanie zamawiającego. Wprowadzono w nim istotne zmiany wynikające z nowelizacji ustawy o cenach oraz uwag i propozycji środowiska kosztorysantów. Pomimo że rozporządzenie już nie obowiązuje na skutek kolejnych zmian ustawy o cenach, wywarło jednak wpływ na obecnie pojawiające się "środowiskowe" regulacje dotyczące kosztorysów nie podlegających ustawie o zamówieniach publicznych. W uzupełnieniu rodzajów kosztorysów można podać definicję kosztorysu nakładczego, który mamy po pomnożeniu norm zużycia poszczególnych czynników produkcji R, M, S przez ilości robót. Wykorzystujemy go zamiennie z przedmiarem robót, zawierającym opis robót budowlanych w kolejności technologicznej ich wykonania i ilości tych  robót. Zarówno w przedmiarze, jak i w kosztorysie nakładczym podajemy podstawy do ustalenia nakładów rzeczowych, czyli nr katalogu, tablicy, kolumny.

 

PODSTAWY SPORZĄDZANIA KOSZTORYSÓW

Podstawami do sporządzania kosztorysu inwestorskiego są zgodnie z rozporządzeniem z 26.02.1999 roku dokumentacja projektowa zawierająca przedmiar, specyfikacja techniczna wykonania i odbioru robót. Podstawami do sporządzania kosztorysu ofertowego są: dokumentacja projektowa, przedmiar robót, specyfikację techniczną wykonania i odbioru robót budowlanych, założenia lub dane wyjściowe do kosztorysowania, ceny jednostkowe robót lub czynników produkcji w zależności od rodzaju kalkulacji.Podstawami do sporządzania kosztorysów powykonawczych są: dokumentacja budowy, protokół danych wyjściowych do kosztorysowania, ceny jednostkowe określone w protokole, jednostkowe nakłady rzeczowe oraz ceny jednostkowe czynników produkcji, koszty pośrednie i zysk określone w protokole.

Cięcie strumieniem wody

Niewiele jest technologii, które mogłyby w ostatnich latach konkurować pod względem szybkości rozwoju z cięciem strumieniem wodnym.Coraz więcej firm przekonuje się do tej uniwersalnej metody. Umożliwia ona bowiem praktycznie niezależnie od rodzaju materiału obróbkę detali o grubościach do 150 mm. Takich możliwości nie oferuje żadna z dotychczas znanych i stosowanych metod cięcia. Technologia cięcia wodą stanowi nie tylko konkurencję, ale także uzupełnienie tradycyjnych metod, takich jak cięcie laserowo bądź plazmą. Chodzi tu o wypełnienie luk, w których tradycyjne metody cięcia nie zdają egzaminu lub wyeliminowanie dodatkowych prac wykończeniowych związanych głównie z obróbką krawędzi. Wiele firm ceni sobie również fakt, iż cięcie wodą nie powoduje powstawania i rozprzestrzeniania się ani pyłów, ani gazów, które mogłyby być szkodliwe dla osób obsługujących maszynę oraz innych pracowników znajdujących się na hali. Wśród wielu użytkowników technologii cięcia wodą podział na branże przedstawia się w następujący sposób:

- obróbka metalu  47 %

- obróbka kamienia (marmur, granit)  20 %

- przemysł samochodowy

  (zastosowania 3D) 17 %

- przemysł spożywczy 3 %

- inne zastosowania przemysłowe 13 %

Pomimo szybko wzrastającej znajomości technologii cięcia wodą w ostatnich latach, firma INGERSOLL-RAND, jako światowy lider tej metody, stwierdza, że w wielu gałęziach przemysłu jest to metoda nieznana. Pozostaje więc sporo do zrobienia, aby upowszechnić tę metodę oraz przekonać odbiorców o jej zaletach. Szczególnie podczas prac towarzyszących  wytwarzaniu specjalnych, nieseryjnych urządzeń/maszyn z różnych, również nietypowych materiałów, technologia cięcia wodą jako metoda uniwersalna (do wszelkich rodzajów materiałów) okazuje się bardzo przydatna.Aktualnie stosunek ilości zastosowań cięcia czystą wodą do cięcia abrazywnego (ze ścierniwem) wynosi około 10 % (cięcie czystą wodą) do 90 % (ze ścierniwem). Stosunek ten przed 10 latami wyglądał dokładnie odwrotnie! Wniosek z tego, że obecnie coraz więcej wycina się wodą twardych i bardzo twardych materiałów. Pomimo tego, należy jednak wspomnieć o tym, że firma INGERSOLL-RAND obsługuje 80 % sektora cięcia czystą wodą w przemyśle samochodowym. Na terenie Polski technologia cięcia wodą nie jest jeszcze tak rozpowszechniona jak  w Europie Zachodniej, jednak i u nas jest ona obecna. Przykładem niech będzie krakowska firma PRAGMA, oferująca szeroki wachlarz usług cięcia praktycznie w każdym rodzaju materiału. Szczegółowych informacji udzielą pracownicy firmy pod numerem telefonów  (0 prefix 12) 296 04 74 lub 0605 574 151. Firma INGERSOLL-RAND stale rozszerza i ulepsza swoje produkty, dowodem na to jest m.in. wprowadzenie na rynek nowej serii pomp o oznaczeniu STREAMLINE SL-IV-PLUS, które umożliwiają cięcie pod stałym roboczym ciśnieniem o wysokości 4150 bar. Ponad 50-letnie doświadczenie w zakresie rozwoju i produkcji wysokociśnieniowych komponentów gwarantuje firmie INGERSOLL-RAND optymistyczne spojrzenie na obecne oraz przyszłe zastosowania technologii cięcia strumieniem wody. Przedstawicielstwo firmy INGERSOLL-RAND w Polsce od kilku lat mieści się w Warszawie.

Kamień i metamorfozy

Ewa Solima jest dyplomantką u profesora Alojzego Gryta na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Na swoim koncie ma kilka wystaw i wiele ciekawych realizacji rzeźbiarskich. Rozmowa z tą utalentowaną artystką odbyła się we Wrocławiu, nieopodal skweru, na którym stoi najbardziej znana jej rzeźba  granitowy słoń.Anna Wiśniewska: - Słoń jest naprawdę imponujących rozmiarów. Czy możesz podać jego gabaryty?

Ewa Solima: - Słoń ma około trzech metrów wysokości, trzy i pół metra długości i waży prawie 20 ton.

- To prawdopodobnie największy kamienny słoń na świecie.

Wykonany jest ze strzegomskiego granitu. Skąd wzięłaś taki duży bloki dlaczego wybrałaś właśnie granit?

- Blok został wydobyty specjalnie dla potrzeb mojej rzeźby w kamieniołomie w Kostrzy. Granit wybrałam z kilku powodów - po pierwsze jest to materiał stosunkowo łatwo dostępny dla mieszkanki Strzegomia, a ja właśnie nią jestem; po drugie granit jest dosyć neutralnym kamieniem. Dobrze dostosowuje się do każdego otoczenia, może stanowić ozdobę terenu zielonego, świetnie współgra z nowoczesna architekturą.

- Dlaczego właściwie wybrałaś motyw słonia?

- Z wyglądu mój słoń przypomina samicę słonia indyjskiego. Nie ma kłów i ma podniesioną trąbę. Słoń z podniesioną trąbą jest symbolem szczęścia. To zwierzę jest czczone w wielu religiach. Najbardziej znany hinduski bóg Ganesia ma głowę słonia. Słoń jest największym, najcięższym i najinteligentniejszym z żyjących obecnie ssaków lądowych. Rzeźba miała być reklamą jednej z firm kamieniarskich na targach Tarbud. Obecnie nadal pełni tę funkcję. Stoi na skwerku przy ul. Powstańców Śląskich we Wrocławiu. Chciałam, aby mój słoń przyciągał wzrok i bawił jednocześnie, by nie był kolejną napuszoną, abstrakcyjną rzeźbą.

- Od czego zaczęłaś prace nad „Słoniem”?

- Po pierwsze zaczęłam czytać o słoniach i ich zwyczajach. Potem była wizyta we wrocławskim zoo, seria szkiców i zdjęć. I tu napotkałam na pewien problem. Potrzebowałam słonia z otwartą paszczą. Po kilku godzinach spędzonych przy wybiegu doczekałam się tego  widoku. Jeden ze słoni, widocznie znudzonych moją obecnością, po prostu ziewnął. Na podstawie zgromadzonych materiałów wykonałam kilka małych słoników i ten właściwy, metrowy model gipsowy.

- Czy ten słoń naprawdę przyniósł ci szczęście?

- Chyba mogę tak powiedzieć. W kwietniu tego roku odsłonięto w Słubicach pomnik „Integracja”. Jestem jego autorką.

- Kolejna ogromna rzeźba. Tym razem również granitowa. Pomnik to dwie kostki leżące jedna na drugiej, zszyte liną i przekłute igłą. Co ma symbolizować taka forma?

- Pragnęłam, aby moja rzeźba mówiła o przemianach, jakie zachodzą w Europie i na świecie w ciągu kilku ostatnich lat. Na naszym kontynencie możemy obserwować jednoczenie się narodów. Unia Europejska rozszerza się. Okazuje się, że tolerancja i wspólny wysiłek przynoszą wiele korzyści. Przeszycie kamienia igłą jest w praktyce niemożliwe. Moja rzeźba zamienia niemożliwe w możliwe. Podobnie jak w rzeczywistości, czasami udaje się osiągnąć coś, co wydawało się niemożliwe, tak ja mojej rzeźbie nadałam pozornie niemożliwą formę. Mała przyszyta łatka, mówi o tym, że każdy może się przyłączyć do takiej wspólnoty. Taka forma wydała mi się właściwa dla miasta Słubic, które współpracuje z Frankfurtem.

- Powiedz, proszę, jakie wymiary ma ta rzeźba?

- „Integracja” to dwie kostki kamienne. Każda z nich waży jakieś 9 ton i ma około półtora metra wysokości. Jedna jest wykonana techniką płomieniowania, druga  szlifowania. Chromowana metalowa igła, która przebija jedną z kostek, ma 170 cm.

- Czy tworząc projekt rzeźby, brałaś pod uwagę otoczenie, w którym będzie się ją prezentować?

- Tak, myślałam o nowoczesnej architekturze budynku szkoły Collegium Polonicum, przed którą miałam ją ustawić. Prosta, surowa forma wydała mi się najwłaściwsza.

- Czy wszystkie twoje rzeźby są takie duże?

- Oczywiście, że nie. Bardzo lubię małe formy. Od kilku lat zajmuję się projektowaniem galanterii kamiennej. Tworzę torebki i buty naturalnej wielkości. Stosuję różne rodzaje kamienia i łączę je ze sobą. Moim ulubionym kamieniem jest Namibia Blue. Często łączę kamień z metalem lub szkłem. Czasami moje kamienne rzeźby „szyję”, czasem „spinam” agrafką lub „nacinam” żyletką. Lubię surrealistyczne, obłe formy.

- Kto jest według ciebie największym artystą wszech czasów?

- Bez wątpienia jest nim dla mnie Salvador Dali. Według mnie, miał niesamowite pomysły, a to właśnie pomysł jest najtrudniejszym etapem realizacji każdego dzieła.

- Skąd ty czerpiesz s Ewa Solima jest dyplomantką u profesora Alojzego Gryta na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Na swoim koncie ma kilka wystaw i wiele ciekawych realizacji rzeźbiarskich. Rozmowa z tą utalentowaną artystką odbyła się we Wrocławiu, nieopodal skweru, na którym stoi najbardziej znana jej rzeźba  granitowy słoń.Anna Wiśniewska: - Słoń jest naprawdę imponujących rozmiarów. Czy możesz podać jego gabaryty?

Ewa Solima: - Słoń ma około trzech metrów wysokości, trzy i pół metra długości i waży prawie 20 ton.

- To prawdopodobnie największy kamienny słoń na świecie.

Wykonany jest ze strzegomskiego granitu. Skąd wzięłaś taki duży bloki dlaczego wybrałaś właśnie granit?

- Blok został wydobyty specjalnie dla potrzeb mojej rzeźby w kamieniołomie w Kostrzy. Granit wybrałam z kilku powodów - po pierwsze jest to materiał stosunkowo łatwo dostępny dla mieszkanki Strzegomia, a ja właśnie nią jestem; po drugie granit jest dosyć neutralnym kamieniem. Dobrze dostosowuje się do każdego otoczenia, może stanowić ozdobę terenu zielonego, świetnie współgra z nowoczesna architekturą.

- Dlaczego właściwie wybrałaś motyw słonia?

- Z wyglądu mój słoń przypomina samicę słonia indyjskiego. Nie ma kłów i ma podniesioną trąbę. Słoń z podniesioną trąbą jest symbolem szczęścia. To zwierzę jest czczone w wielu religiach. Najbardziej znany hinduski bóg Ganesia ma głowę słonia. Słoń jest największym, najcięższym i najinteligentniejszym z żyjących obecnie ssaków lądowych. Rzeźba miała być reklamą jednej z firm kamieniarskich na targach Tarbud. Obecnie nadal pełni tę funkcję. Stoi na skwerku przy ul. Powstańców Śląskich we Wrocławiu. Chciałam, aby mój słoń przyciągał wzrok i bawił jednocześnie, by nie był kolejną napuszoną, abstrakcyjną rzeźbą.

- Od czego zaczęłaś prace nad „Słoniem”?

- Po pierwsze zaczęłam czytać o słoniach i ich zwyczajach. Potem była wizyta we wrocławskim zoo, seria szkiców i zdjęć. I tu napotkałam na pewien problem. Potrzebowałam słonia z otwartą paszczą. Po kilku godzinach spędzonych przy wybiegu doczekałam się tego  widoku. Jeden ze słoni, widocznie znudzonych moją obecnością, po prostu ziewnął. Na podstawie zgromadzonych materiałów wykonałam kilka małych słoników i ten właściwy, metrowy model gipsowy.

- Czy ten słoń naprawdę przyniósł ci szczęście?

- Chyba mogę tak powiedzieć. W kwietniu tego roku odsłonięto w Słubicach pomnik „Integracja”. Jestem jego autorką.

- Kolejna ogromna rzeźba. Tym razem również granitowa. Pomnik to dwie kostki leżące jedna na drugiej, zszyte liną i przekłute igłą. Co ma symbolizować taka forma?

- Pragnęłam, aby moja rzeźba mówiła o przemianach, jakie zachodzą w Europie i na świecie w ciągu kilku ostatnich lat. Na naszym kontynencie możemy obserwować jednoczenie się narodów. Unia Europejska rozszerza się. Okazuje się, że tolerancja i wspólny wysiłek przynoszą wiele korzyści. Przeszycie kamienia igłą jest w praktyce niemożliwe. Moja rzeźba zamienia niemożliwe w możliwe. Podobnie jak w rzeczywistości, czasami udaje się osiągnąć coś, co wydawało się niemożliwe, tak ja mojej rzeźbie nadałam pozornie niemożliwą formę. Mała przyszyta łatka, mówi o tym, że każdy może się przyłączyć do takiej wspólnoty. Taka forma wydała mi się właściwa dla miasta Słubic, które współpracuje z Frankfurtem.

- Powiedz, proszę, jakie wymiary ma ta rzeźba?

- „Integracja” to dwie kostki kamienne. Każda z nich waży jakieś 9 ton i ma około półtora metra wysokości. Jedna jest wykonana techniką płomieniowania, druga  szlifowania. Chromowana metalowa igła, która przebija jedną z kostek, ma 170 cm.

- Czy tworząc projekt rzeźby, brałaś pod uwagę otoczenie, w którym będzie się ją prezentować?

- Tak, myślałam o nowoczesnej architekturze budynku szkoły Collegium Polonicum, przed którą miałam ją ustawić. Prosta, surowa forma wydała mi się najwłaściwsza.

- Czy wszystkie twoje rzeźby są takie duże?

- Oczywiście, że nie. Bardzo lubię małe formy. Od kilku lat zajmuję się projektowaniem galanterii kamiennej. Tworzę torebki i buty naturalnej wielkości. Stosuję różne rodzaje kamienia i łączę je ze sobą. Moim ulubionym kamieniem jest Namibia Blue. Często łączę kamień z metalem lub szkłem. Czasami moje kamienne rzeźby „szyję”, czasem „spinam” agrafką lub „nacinam” żyletką. Lubię surrealistyczne, obłe formy.

- Kto jest według ciebie największym artystą wszech czasów?

- Bez wątpienia jest nim dla mnie Salvador Dali. Według mnie, miał niesamowite pomysły, a to właśnie pomysł jest najtrudniejszym etapem realizacji każdego dzieła.

- Skąd ty czerpiesz swoje pomysły?

- Dużo podróżuję. Wszędzie spotykam różne formy wykonane z kamienia. Olbrzymie wrażenia zrobiły na mnie potężne piramidy w Egipcie i Meksyku. Mimo wszystko najbardziej wzruszyły mnie malutkie, niezwykle precyzyjne, ażurowe rzeźby w Indiach, wykonane za pomocą prymitywnych narzędzi. Poza tym odwiedzam targi kamieniarskie w Weronie i Norymberdze, a jest tam na co popatrzeć.

- Co przygotowujesz na dyplom?

- Pracę teoretyczną poświęciłam oczywiście kamieniowi, jako najstarszemu materiałowi rzeźbiarskiemu. Część artystyczna - to moja kolejna olbrzymia rzeźba. Będzie to stwór na trzech nogach, którego nazwałam Granitaur. Wykonam go z granitu łączonego z trzema innymi rodzajami kamienia. Stwór będzie miał około metra wysokości i dwóch metrów długości.

- Skąd pomysł stwora?

- Cały piąty rok studiów poświęciłam na wykonanie gipsowych modeli o obłej formie. Kiedy do jednej z form dodałam nogi okazało się, że mam jakiegoś śmiesznego stwora.

- Czy oprócz rzeźby interesuje Cię jeszcze jakaś forma działalności artystycznej?

- O tak! Moją drugą pasją są metamorfozy. Przy pomocy makijażu i peruk zmieniam swoją twarz, tworzę nową kobietę. Poza tym uwielbiam robić torebki z różnych materiałów:

kamienia, drewna, szkła, plastiku, tkanin. Ostatnio zorganizowałam wystawę moich prac w galerii Wittchen w Warszawie. Od kilku lat biorę udział w aukcjach charytatywnych, na których wystawiam moje obrazy.

- To doprawdy imponujące. Nie pozostaje nic innego jak życzyć ci powodzenia i... trzymam kciuki za Granitaura.

woje pomysły?

- Dużo podróżuję. Wszędzie spotykam różne formy wykonane z kamienia. Olbrzymie wrażenia zrobiły na mnie potężne piramidy w Egipcie i Meksyku. Mimo wszystko najbardziej wzruszyły mnie malutkie, niezwykle precyzyjne, ażurowe rzeźby w Indiach, wykonane za pomocą prymitywnych narzędzi. Poza tym odwiedzam targi kamieniarskie w Weronie i Norymberdze, a jest tam na co popatrzeć.

- Co przygotowujesz na dyplom?

- Pracę teoretyczną poświęciłam oczywiście kamieniowi, jako najstarszemu materiałowi rzeźbiarskiemu. Część artystyczna - to moja kolejna olbrzymia rzeźba. Będzie to stwór na trzech nogach, którego nazwałam Granitaur. Wykonam go z granitu łączonego z trzema innymi rodzajami kamienia. Stwór będzie miał około metra wysokości i dwóch metrów długości.

- Skąd pomysł stwora?

- Cały piąty rok studiów poświęciłam na wykonanie gipsowych modeli o obłej formie. Kiedy do jednej z form dodałam nogi okazało się, że mam jakiegoś śmiesznego stwora.

- Czy oprócz rzeźby interesuje Cię jeszcze jakaś forma działalności artystycznej?

- O tak! Moją drugą pasją są metamorfozy. Przy pomocy makijażu i peruk zmieniam swoją twarz, tworzę nową kobietę. Poza tym uwielbiam robić torebki z różnych materiałów:

kamienia, drewna, szkła, plastiku, tkanin. Ostatnio zorganizowałam wystawę moich prac w galerii Wittchen w Warszawie. Od kilku lat biorę udział w aukcjach charytatywnych, na których wystawiam moje obrazy.

- To doprawdy imponujące. Nie pozostaje nic innego jak życzyć ci powodzenia i... trzymam kciuki za Granitaura.

Nowe maszyny z Promaszu

Piła 3000

Urządzenie służy do cięcia bloków kamiennych o wymiarach:

-4500 x 4500 x 1300 (dla dysku    3000),

-4500 x 4500 x 1500 (dla dysku    3500),

Piły o średnicy 2200 mm, 3000 mm, 3500 mm.Konstrukcję nośną maszyny stanowi stalowa rama, na której zamocowana jest prowadnica szynowo-kulowa. Po prowadnicy przesuwa się suport wraz z wrzecionem i dyskiem (ruch roboczy). Ruch ustawczy wykonuje się za pomocą wózka napędzanego elektrycznie, przesuwanego po szynach.Każdy z ruchów: roboczy i ustawczy, kontrolowany jest przez falownik, co zapewnia płynny start, hamowanie, regulację prędkości i  zabezpiecza silniki przed skutkami zwarć, przeciążeń, wahań napięcia w sieci itp. Wózek (w ruchu wzdłużnym) może przesuwać się w wybranym kierunku o zaprogramowany wymiar w cyklu ręcznym. Tuż przed dojazdem do zaprogramowanej wartości przesuwu zmniejsza się prędkość ruchu, co wpływa na zwiększenie dokładności wymiaru. Dokładność wymiaru do 1mm. Ruch po osi poprzecznej służy do cięcia kamienia (od muru do muru). Charakteryzuje się płynną regulacją parametrów rozruchu, hamowania i prędkości posuwu. Rozpędzanie dysku odbywa się za pomocą układu gwiazda-trójkąt (czas rozpędzania ustalony w sterowniku, po rozpędzaniu stała prędkość) lub za pomocą falownika do silnika 30 kW (odpowiednio dobrane parametry  rozpędzania i hamowania oraz płynna regulacja obrotów) lub za pomocą rozrusznika elektronicznego (płynny start i hamowanie).W czasie ruchu w automacie można zaprogramować cięcie płyt o różnej szerokości w ilości 19 sztuk. Długość ciecia bloku z jednej strony ograniczona jest łącznikiem „kasującym” krańcowym na ramie piły, a z drugiej strony (dowolne miejsce) ustawia się dysk na początku cięcia.Podczas pierwszego cięcia, w cyklu automatycznym - ruch w kierunku łącznika „kasującego”, odbywa się pomiar drogi (obliczenie długości cięcia). Jeśli wystąpi potrzeba wcześniejszego wykonania ostatniego cięcia, zanim zostanie naciśnięty łącznik  dół, (w przypadku łuku w podstawie bloku) można w czasie jazdy dysku lub opuszczania w dół, nacisnąć przycisk „docięcie”. Dzięki temu ostatnie cięcie odbywa się na dużej wysokości.Układ sterowania  wyposażony jest w licznik godzin pracy. Odpowiednie parametry do pracy automatycznej i ręcznego przesuwu wózka wybiera się na panelu operatorskim, współpracującym ze sterownikiem programowalnym.

  -Rozpędzanie dysku układ gwiazda-trójkąt (3 styczniki).

  -Rozpędzanie i hamowanie  rozrusznik elektroniczny.

  -Rozpędzanie, hamowanie i płynna regulacja prędkości  falownik 30 kW.

 

Piła dwusuportowa

Urządzenie służy do cięcia i formatowania płyt o maksymalnych wymiarach 3500 mm x 3500 mm i grubości do 2000 mm (w przypadku pił o średnicy 600 mm). Konstrukcję nośną maszyny stanowi stalowa rama, po której - w ruchu poprzecznym - przesuwa się każdy z suportów. Ruch wzdłużny odbywa się po prowadnicach zamontowanych na betonowych murkach.Każdy z suportów, w ruchu poprzecznym, ma możliwość regulacji prędkości oraz zaprogramowania przesunięcia na żądany wymiar. Przesunięcie każdego z suportów na zaprogramowaną odległość i w dowolnie wybranym kierunku (wzdłuż ramy) może się odbywać jednocześnie, co wydatnie skraca czas ruchów ustawczych maszyny. Tuż przed dojazdem do zaprogramowanej wartości przesuwu, zmniejsza się prędkość ruchu, co wpływa na zwiększenie dokładności wymiaru.Dodatkowym udogodnieniem jest ciągłe wyświetlanie odległości między piłami. Dokładność wymiarów zapewnia odpowiedni sposób pomiaru na korpusie każdego suportu, za pomocą taśmy i czujników magnetycznych. Suporty mogą być wyposażone w uchylną głowicę, co pozwala na cięcie pod kątem 45 stopni względem pionu. Obrót można wykonać ręcznie, odczytując wartość na zamontowanej skali.Ruch po osi wzdłużnej służy do cięcia kamienia. Charakteryzuje się płynną regulacją parametrów rozruchu, hamowania i prędkości posuwu. W cyklu automatycznym przedostatnie cięcie odbywa się na wysokości 4 mm od podstawy płyty, a ostatnie (zawsze w tył) około 4 mm poniżej. Pozwala to na uzyskanie prawidłowego kształtu dolnej krawędzi płyty. Można zaprogramować cięcie na tzw. paski (parapety) o wybranej szerokości, w czasie ruchu w automacie, wykonywane przez jedną z pił lub obie. Po zakończeniu cyklu automatycznego piły wykonują ruch w górę i wyłączają się.W przypadku cięcia płyt nagrobkowych wybiera się program do cięcia grubszych płyt. W przypadku cięcia płyt z marmuru wybiera się program do cięcia cieńszych płyt. Odpowiedni program i parametry wybiera się na panelu operatorskim współpracującym ze sterownikiem programowalnym. Ruchy maszyny kontrolowane są przez falownik, zapewnia to oprócz płynnej regulacji prędkości „łagodny” start i hamowanie, co znacznie przedłuża żywotność maszyny.Do urządzenia dołączony jest stół obrotowy (obrót ręczny). Można też wybrać wersję z podnoszeniem hydraulicznym dla cienkich płyt.

 

Dołącza się blokadę:

- co 90 stopni

- co 90 i 45 stopni

- w każdej pozycji z możliwością  wyświetlania kąta obrotu.

Obowiązki pracowadwcy w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy

 Autor artykułów ukończył studia na Uniwersytecie Wrocławskim w 1968 r. obroną pracy pt. „Struktury pokrywowe w utworach triasowo-kredowych okolic Strzelec Opolskich”. Pracę podjął w Przedsiębiorstwie Geologicznym w Katowicach w dziale dokumentacji złóż i w 1974 r. ukończył podyplomowe Studium Kartowania Geologicznego na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Od 1980 r. pracuje w Państwowej Inspekcji Pracy OIP w Opolu.  Nadzoruje zakłady górnictwa odkrywkowego i zakłady obróbki kamienia. Nadinspektor Piotr Grądziel posiada duże doświadczenie i wiedzę z zakresu geologii oraz prawa pracy i bezpieczeństwa technicznego pracy. Kodeks reguluje prawa i obowiązki pracownika i pracodawcy w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy oraz prawa pracy. Już art. 15 kodeksu pracy nakłada na pracodawcę obowiązek zapewniania pracownikom bezpiecznych i higienicznych warunków pracy. Obowiązek ten jest również powtórzony i rozszerzony w art. 94 pkt. 4, gdzie ustawodawca obliguje pracodawcę do zapewnienia bezpiecznych i higienicznych warunków pracy oraz do prowadzenia systematycznie szkolenia pracowników w zakresie bezpieczeństwa pracy. Pozostałe obowiązki pracodawcy w tym zakresie reguluje dział X kodeksu pracy, a w szczególności rozdział I. Jak wynika z zapisu art. 207 § 1 kodeksu pracy pracodawca ponosi odpowiedzialność za stan bezpieczeństwa i higieny pracy. Odpowiedzialność pracodawcy jest bezwarunkowa i absolutna. Za niedopełnienie obowiązków z art. 207 § 1 kp i za wykroczenia wynikające z działu X kp pracodawca ponosi odpowiedzialność z art. 283 § 1 i 2 kp. O odpowiedzialności karnej szerzej powiem w oddzielnym artykule. Art. 207 § 2 kp nakłada na pracodawcę obowiązek ochrony zdrowia i życia pracowników z odpowiednim wykorzystaniem najnowszych osiągnięć nauki i techniki. Wynika z tego, że organa kontrolne nad warunkami pracy mogą oceniać, czy pracodawca spełnia te wymagania w procesie pracy. W dalszej części art. 207 § 2 kp ustawodawca wymienia do czego w szczególności jest zobowiązany pracodawca. A mianowicie:

- organizować pracę w sposób zapewniający bezpieczne i higieniczne warunki pracy,

- zapewnić przestrzeganie przepisów oraz zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, wydawać polecenia usunięcia uchybień w tym zakresie oraz, co jest bardzo istotne, kontrolować wykonanie tych poleceń,

- zapewnić wykonanie nakazów, wystąpień, decyzji i zarządzeń wydawanych przez organa nadzoru nad warunkami pracy. Należy zwrócić uwagę, że ustawodawca nałożył na pracodawcę nie tylko obowiązek organizowania pracy zgodnie z przepisami oraz wydawanie poleceń usunięcia uchybień, ale również zapewnienie wykonania decyzji organów kontrolnych nad warunkami pracy. W zakładach pracy, w których działają związki zawodowe, działa również społeczna inspekcja pracy. Art. 207 § 2 pkt. 4 nakłada na pracodawcę, u którego jest społeczny inspektor pracy, zapewnienia wykonania zaleceń społecznej inspekcji pracy. Pracodawca oraz osoba kierująca pracownikami zgodnie z art. 207 § 3 kp zobowiązani są znać przepisy i zasady bezpieczeństwa i higieny pracy w zakresie niezbędnym do wykonania ciążących na nim obowiązków. Rodzaje szkoleń i ich częstotliwość zostaną omówione w oddzielnym artykule poświęconym szkoleniu bhp. W zakładach górnictwa odkrywkowego i zakładach obróbki kamienia w czasie prac rekultywacyjnych oraz w czasie remontów lub rozbudowy zakładu zlecane są prace innym pracodawcom. W przypadku jednoczesnego wykonania pracy w tym samym miejscu przez różnych wykonawców tj. prowadzenie produkcji przez nasz zakład i prace remontowe przez podwykonawcę zgodnie z art. 208 kp należy wyznaczyć koordynatora. Jeżeli jest to jeden wykonawca, najlepiej aby koordynatorem była nasza służba bhp albo kierownik danego działu produkcyjnego w naszym zakładzie. Podkreślić należy, że wyznaczenie koordynatora nie zwalnia poszczególnych pracodawców wykonujących u nas pracę z obowiązku zapewnienia bezpiecznych i higienicznych warunków pracy dla swoich pracowników. W razie konieczności wykonywania jednocześnie pracy w tym samym miejscu i czasie przez inne firmy na terenie naszego zakładu w ramach koordynacji prac należy określić ramy współpracy i ustalić zasady współdziałania, uwzględniające sposób postępowania w przypadku wystąpienia zagrożeń dla zdrowia lub życia pracowników. Dobrą praktyką w ramach koordynacji prac jest przeprowadzenie szkolenia z zakresu bezpieczeństwa pracy przez naszego pracownika służb bhp. W ramach takiego szkolenia należy uwzględnić specyfikę naszego zakładu, np. w zakładach górnictwa odkrywkowego, w których jest prowadzone strzelanie należy bezwzględnie poinformować obcych wykonawców o godzinach strzelania i sygnałach obowiązujących w zakładzie oraz o sposobie zachowania się w tym czasie  pracowników. W przypadku prac remontowanych w zakładach produkcyjnych w czasie prac naszych pracowników w kontakcie  z pracownikami firm obcych, np. przy naprawie dachu, należy również określić takie warunki - tzn. kto, kiedy może wykonywać te prace i jak mają się zachować nasi pracownicy i pracownicy firm obcych, aby nie doszło do wypadku.  Zapis ten (art. 208 kp) został wprowadzony do noweli kodeksu pracy w 1996 r. w związku z art. 17 konwencji nr 155 Międzynarodowej Organizacji Pracy, którą Polska ratyfikowała. Również art. 6 ust. 4 dyrektywy 89/391 Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej nałożył na przyszłych członków Unii dokonania takiego zapisu w kodeksie pracy.

Polskie wymagania dopuszczania wyrobów z kamienia naturalnego do obrotu i stosowania

Polska jest obecnie w fazie zaawansowanych negocjacji z Unią Europejską, które w końcowym efekcie mają doprowadzić do przyjęcia naszego kraju w poczet jej członków. Rzeczpospolita Polska, podpisując w 1991 r. układ stowarzyszeniu RP ze wspólnotami europejskimi, zobowiązała się w art.74 tego układu m.in. do dostosowania polskiego systemu badań i certyfikacji do wymagań europejskich. Z zapisu wynika, że współpraca ma na celu zmniejszenie różnic w dziedzinie normalizacji i oceny zgodności wyrobów. Doprowadzi to do stosowania w tym zakresie docelowo przepisów Unii Europejskiej. Obecnie znajdujemy się w tzw. okresie przejściowym. Powinno w nim nastąpić sukcesywne wdrażane dokumentów europejskich regulujących system oceny zgodności wyrobów: dyrektyw oraz przepisów technicznych (norm). Docelowo w Polsce ma obowiązywać ustawa o ocenie zgodności uchwalona przez Sejm RP 28.04.2000 r. (Dz. U. nr 43, poz. 489). Dostosuje ona w pełni krajowy system badań i certyfikacji do rozwiązań europejskich. W okresie przejściowym, funkcjonowanie tego systemu reguluje znowelizowana ustawa o badaniach i certyfikacji.

Polski system przepisów dotyczących badań, oceny i stosowania wyrobów z kamienia naturalnego

Przepisy polskie dotyczące stosowania wyrobów budowlanych, w tym z kamieni naturalnych, zostały wprowadzone w 1968 r. Ich zmiana, zbliżająca krajowy system do uregulowań europejskich, nastąpiła w 1993 r. Uchwalone zostały w tym roku (3.04.1993 r.) ustawy o badaniach i certyfikacji oraz ustawa o normalizacji. W 1994 r. uchwalona przez parlament ustawa „prawo budowlane”, następnie znowelizowana w 1998 r., zbliżyła nasz system oceny kruszyw do uregulowań dyrektywy 89/106/EWG „Wyroby budowlane”.

Dokumenty prawne regulujące badania i certyfikację kamieni naturalnych

Podstawowe dokumenty regulujące zasady badań, oceny i znakowania wyrobów z kamienia naturalnego  dopuszczonych do stosowania to ustawa z dn.7.07.1994 r. „prawo budowlane” oraz związane z tą ustawą trzy rozporządzenia wykonawcze ministra spraw wewnętrznych i Administracji. Są to:

- rozporządzenie z 5.08.1998 r w sprawie aprobat i kryteriów technicznych oraz jednostkowego stosowania wyrobów budowlanych (Dz. U. z 1998 r. nr 107, poz. 679);

- rozporządzenie z 31.07.1998 r. w sprawie systemów oceny zgodności, wzoru deklaracji zgodności oraz sposobu znakowania wyrobów budowlanych dopuszczonych do obrotu i powszechnego stosowania w budownictwie (Dz. U. z 1998 r. nr 113, poz. 728)

- rozporządzenie z 24.07.1998 r. w sprawie wykazu wyrobów budowlanych nie mających istotnego wpływu na spełnienie wymagań podstawowych oraz wyrobów wytwarzanych i stosowanych według uznanych zasad sztuki budowlanej (Dz. U. z 1998 r. nr 99, poz. 637).Ponadto w omawianym zakresie stosowane są również przepisy zawarte w ustawach:

- z 3.04.1993 r. o badaniach i certyfikacji;

- z 3.04.1993 r. o normalizacji. Normy Polskie obowiązujące przy ocenie wyrobów z kamienia:

- PN-84/B-01080 „Kamień dla budownictwa i drogownictwa. Podział i zastosowanie według własności fizyczno-mechanicznych”.

- PN-88/B-04120 „Kamień budowlany. Podział, pojęcia podstawowe, nazwy i określenia”.

- PN-85/B-06720 „Pobieranie próbek materiałów kamiennych zwięzłych”.

- PN-60/B-11100 „Materiały kamienne. Kostka drogowa”.

- PN-60/B-11104 „Materiały kamienne. Brukowiec”.

- PN-B-11201:1996 „Materiały kamienne. Elementy kamienne; Podokienniki zewnętrzne”.

- PN-B-11203:1996 „Materiały kamienne. Elementy kamienne; Płyty do okładzin pionowych zewnętrznych i wewnętrznych”.

- PN-B-11204:1996 „Materiały kamienne. Elementy kamienne; Płyty cokołowe zewnętrzne”.

- PN-B-11206:1996 „Materiały kamienne. Elementy kamienne; Podokienniki wewnętrzne”.

- PN-B-11207:1996 „Materiały kamienne. Elementy kamienne; Kształtki budowlane z kamieni naturalnych”,

- PN-B-11208:1996 „Materiały kamienne. Płyty posadzkowe z odpadów kamiennych”

- PN-B-11209:1996 Materiały kamienne. Kamień łupany

- PN-B-11210:1996 Materiały kamienne. Kamień łamany

- PN-B-11211:1996 Materiały kamienne. Elementy kamienne łupane do licowania ścian

- PN-B-11214:1996 Materiały kamienne. Piaskowiec do toczydeł przemysłowych

- PN-B-11212:1996 Materiały kamienne. Elementy kamienne; Płyty z konglomeratów kamiennych. Wymienione powyżej normy PN będą sukcesywnie zastępowane przez postanowienia norm europejskich EN. Postęp prac normalizacyjnych w europejskim  Komitecie Technicznym CEN/TC 246 „Kamień naturalny” wskazuje, że pierwsze normy EN zostaną przyjęte do stosowania w naszym kraju w 2003 r. Zakończenie wdrażania postanowień tych norm do PN przewiduje się na koniec 2004 r.

Zasady badania i certyfikacji jako systemu dopuszczania wyrobów z kamienia do stosowania w budownictwie.

Ustawa Prawo budowlane jest podstawowym dokumentem ustalającym zasady, jakie muszą spełnić wyroby budowlane, a więc i kamienie naturalne, aby mogły być dopuszczone do obrotu i stosowania w budownictwie.Artykuł 10 ustawy podaje, że przy wykonywaniu robót budowlanych należy stosować wyroby o właściwościach użytkowych umożliwiających prawidłowo zaprojektowanym i wykonanym obiektom budowlanym spełnienie wymagań podstawowych (zgodnie z Dyrektywą 89/106/EWG „Wyroby Budowlane”), tzn. dopuszczone do stosowania. Zgodnie z cytowanym artykułem, za dopuszczone do obrotu i powszechnego stosowania w budownictwie uznane są:

1.Wyroby z kamieni naturalnych, właściwie oznaczone, dla których wydano:

- certyfikat zgodności lub deklarację zgodności producenta z Polską Normą lub aprobatą techniczną.

2.Wyroby z kamienia naturalnego umieszczone w wykazie wyrobów nie mających istotnego wpływu na spełnienie wymagań podstawowych oraz wyrobów wytwarzanych i stosowanych według tradycyjnie znanych zasad sztuki budowlanej. Dopuszczone do jednostkowego stosowania w konkretnym obiekcie budowlanym mogą być wyroby (w tym kamienie naturalne) wykonane według indywidualnej dokumentacji technicznej, sporządzonej przez projektanta obiektu lub z nim uzgodnionej. Dla tych wyrobów dostawca powinien wydać oświadczenie wskazujące, że jest zapewniona zgodność wyrobu z tą dokumentacją oraz z przepisami i obowiązującymi Polskimi Normami.

- Certyfikat zgodności z PN wydaje na podstawie badań pełnych wykonanych w laboratorium akredytowanym przez PCBC, zgodnie z obowiązującą procedurą, jednostka certyfikacyjna, notyfikowana przez Polskie Centrum Badań i Certyfikacji

- Deklarację zgodności z Polską Normą wydaje producent na własną odpowiedzialność, na podstawie wyników badań pełnych (uwzględniając bieżące wyniki badań niepełnych), zgodnie z odnośną normą przedmiotową na dany wyrób z kamienia. Wzór deklaracji zgodności podany jest w PN-EN 45014 lub w rozporządzeniu z dn.31.07.1998 r. (Dz.U. nr 113. poz.728). Zgodnie z powyższym rozporządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji wyroby z kamienia naturalnego spełniające wymagania PN - co potwierdzone zostało certyfikatem lub deklaracją zgodności - powinny być oznakowane przez producenta znakiem „B” (tzw. budowlanym). Producent, którego wyrób z kamienia uzyskał certyfikat zgodności z PN, może ubiegać się w uprawnionej jednostce o oznaczenie swoich wyrobów znakiem zgodności z Polską Normą „PN”. Jest on traktowany jako znak promocyjny, potwierdzający jakość wyrobu i może być porównywany ze znakiem „CE” funkcjonującym  w Unii Europejskiej. Podane powyżej zasady dotyczą również w całej rozciągłości wyrobów importowanych. W tym przypadku, deklarację zgodności wyrobu może wydać producent po przeprowadzeniu jego badań zgodnie z właściwą Polską Normą. W przypadku certyfikatu zgodności wyrobu z PN, powinien on być potwierdzony przez właściwą polską jednostkę certyfikującą.

- Aprobatą techniczną objęte są tylko wyroby nowe, dla których nie opracowano Polskiej Normy. Obecnie wszystkie rodzaje wyrobów z kamienia naturalnego produkowane w Polsce objęte są wymaganiami PN.

- W wykazie wyrobów nie mających istotnego wpływu na spełnienie wymagań podstawowych oraz wyrobów wytwarzanych i stosowanych według tradycyjnie znanych zasad sztuki budowlanej, jako załączniku do rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dn. 24.07.1998 r, (Dz.U. nr 99, poz. 637), umieszczone są:

- elementy ścienne kamienne - z wyjątkiem elementów stosowanych w ścianach pomieszczeń przeznaczonych na stały pobyt ludzi (od strony wewnętrznej),

- elementy budowlane kamienne obrobione - z wyjątkiem elementów stosowanych

- pomieszczeniach przeznaczonych na stały pobyt ludzi,

- brukowiec,

- kostka drogowa,

- krawężniki.

Przepis ten jest powszechnie krytykowany, gdyż jest niezgodny z prawodawstwem europejskim. Pomimo spełnienia przez producenta opisanych powyżej zasad dopuszczających wyrób do stosowania w budownictwie, odbiorca każdorazowo ma prawo zażądać przekazania mu wyników badań pełnych kamieni, wraz z jego oceną wydaną przez uprawnioną jednostkę krajową.

Rys. 1. Krajowy system dopuszczania wyrobów z kamienia do obrotu i stosowania. Do czasu przyjęcia przez Polskę do stosowania wszystkich norm europejskich zawierających wymagania i badania wyroby z kamienia naturalnego powinny spełniać wymagania dotychczas obowiązujących Polskich Norm. Zasady dopuszczenia wyrobów z kamienia do obrotu i stosowania reguluje ustawa Prawo budowlane oraz rozporządzenia wykonawcze do tej ustawy, wymienione w artykule.

Procesy decydowania w zarządzaniu

W bieżącym numerze „SK” prezentuję tekst, który można by określić jako rodzaj wykładu porządkującego podstawowe pojęcia funkcjonujące w procesie decydowania w zarządzaniu. Słowem zapraszam do jakby małej akademii biznesu. Niezależnie od miejsca, wykształcenia czy pochodzenia, wszyscy stajemy przed koniecznością podejmowania decyzji, które w konsekwencji kształtują nasze życie - decydowanie jest przecież częścią naszego życia. Optyka patrzenia na problem podejmowania decyzji sprawia, że rozumienie tego pojęcia nie oznacza tego samego w poszczególnych ujęciach tej kwestii. Dominuje jednak pogląd, że decyzja to wybór jednego działania spośród określonego zbioru działań możliwych w danym momencie wraz ze świadomym powstrzymaniem się od wyboru włącznie. Oczywiście, aby doszło do podjęcia decyzji, muszą zaistnieć odpowiednie warunki i sytuacje decyzyjne. Przy braku możliwości świadomego, samodzielnego wyboru sytuacja decyzyjna nie istnieje.Dojście do wniosków lub końcowych wyników musi być poprzedzone procesem decyzyjnym, czyli przygotowaniem decyzji, dokonaniem wyboru oraz realizowaniem wybranego wariantu. Decyzję podejmuje osoba odpowiedzialna za proces decyzji, a także za jego skutki, czyli decydent (najczęściej menedżer). Istotą zarządzania jest zdolność podejmowania decyzji prowadzących do osiągnięcia wytyczonych celów. Proces ten składa się z decyzji dotyczących wyboru racjonalnie uzasadnionych celów, doboru środków służących ich realizacji oraz organizowania procesów prowadzących do osiągnięcia wytyczonego celu.Pełny opis przebiegu procesu decyzyjnego składa się z kilku zasadniczych funkcji, takich jak analiza, planowanie, organizowanie, kontrola przebiegu realizacji, wykrywanie i usuwanie zakłóceń. Podejmowanie decyzji to akt świadomego wyboru a nie kwestia szczęścia - należy o tym zawsze pamiętać. Osiągnięcie punktu, w którym możliwe jest podjęcie decyzji, wiąże się z przejściem określonych etapów, zwanych w teorii marketingu fazami procesu decyzyjnego. Autorzy rozmaitych publikacji fachowych poświęconych temu zagadnieniu różnią się w poglądach. W artykule przedstawiam podział zaproponowany przez Cz. Nosala. Pierwsza faza - przygotowawcza - polega na formułowaniu koncepcji i celu oraz zbieraniu informacji dotyczących przyszłego działania, o warunkach, w jakich będzie się ono odbywać, o środkach, którymi się dysponuje, o ograniczeniach, o technologiach i metodach realizacji celów. Obejmuje ona formułowanie wariantów decyzyjnych, co wymaga uzupełniania zbiorów informacji wyjściowych i ich analizy.Druga faza  polega na ustaleniu kryterium lub kryteriów oceny wariantów przyszłego działania. Obejmuje ustalenie wagi tych kryteriów i ich hierarchii. Zastosowanie kryteriów pozwala dokonać właściwego wyboru.Trzecia faza  jest rozłożona w czasie. Polega na realizacji wybranego wariantu i zapewnia sprzężenia zwrotne między decyzją a działaniem. W wyniku kontroli są uzyskiwane nowe informacje i decyzja może być poddana rewizji. Wszystkie czynności tej fazy mają przebiegać równocześnie.Poszczególne etapy procesu decyzyjnego wiążą się z gromadzeniem i interpretowaniem niezbędnych informacji. Od  umiejętnego korzystania z informacji zależy stopień racjonalności procesu decyzyjnego. Dlatego też określany jest on mianem procesu informacyjno-decyzyjnego. Cały proces podejmowania decyzji ma miejsce w czasie, nazywanym sytuacją decyzyjną. Sytuacja decyzyjna wpływa na przebieg tego procesu, a także zmienia się w wyniku realizacji wariantu działania.Na proces decydowania ma wpływ wiele różnych czynników. Należą do nich czynniki emocjonalne (wpływ niektórych osób na podjęcie decyzji) oraz ekonomiczne (każdy wariant decyzyjny musi być poparty ekonomicznymi obliczeniami, które pokazują jego wyższość nad innymi propozycjami). Bardzo ważną rzeczą w całym tym procesie jest dyskusja. Jest ona elementem przygotowania decyzji, a przy tym nie narusza zasady jednoosobowego kierownictwa  dotyczy zasady preparacji.Łatwiej jest w wyniku dyskusji odrzucić mniej racjonalne alternatywny, niż w trakcie realizacji wycofać je, zmienić czy poprawić. Wyszczególniono trzy kategorie decyzji: zaprogramowane, quasi-zaprogramowane, nieprogramowalne. W przypadku decyzji programowalnych problem do rozwiązania jest wyraźnie określony. Podejmujący decyzję dysponuje wszystkimi niezbędnymi informacjami, aby dojść do jednego rozwiązania, przy czym korzysta z racjonalnego, logicznego modelu, który prowadzi do rozwiązania optymalnego. Postępuje więc według sekwencji R-M-W:

- rozpoznanie (zrozumienie) problemu, zebranie właściwych informacji;

- modelowanie (sformułowanie) problemu wraz z wyborem modelu decyzji;

- wybór optymalnej decyzji wynikającej z zastosowanego modelu.Ta kategoria decyzji jest obecna na co dzień w przedsiębiorstwach. Są one powtarzalne i wynikają z prostych motywów (czynników, pobudek), nie wymagają zbyt złożonych informacji. Wbrew pozorom niosą ze sobą największe skutki. Możemy do nich zaliczyć np. proste operacje bankowe.Decyzje quasi-zaprogramowane - kadra kierownicza przedsiębiorstw musi podejmować je najczęściej. Załóżmy na przykład, że chodzi o negocjacje zakupu u dostawcy.Trzeba więc zebrać informacje dotyczące jakości, cen, dostawców, terminów dostaw itd. Informacje te są mniej lub bardziej zawodne (niepewne). Konieczne jest sprecyzowanie, czego się rzeczywiście poszukuje, a ponadto trzeba uściślić posiadane informacje. Wymaga to użycia określonych procedur, a nawet mniej lub bardziej precyzyjnych, logicznych schematów analiz. Opierając się na pewnych kryteriach decyzyjnych, trzeba wybrać jedno rozwiązanie spośród wielu rozpoznawalnych wariantów rozwiązań, nie mając jednak pewności, że podjęta została najlepsza decyzja. W tym przypadku najbardziej rozpowszechnione są systemy komputerowego wspomagania decyzji. Specjaliści w dziedzinie systemów informatycznych usiłują rozwijać systemy eksperckie (np. dla diagnozy medycznej, diagnozy finansowej) lub sprzężone systemy wspomagania decyzji, których celem jest dostarczenie pewnego rodzaju algorytmów procesu podejmowania decyzji. Pionierem tej dziedziny jest Herbert Simon. Należy jednak pamiętać, że systemy wspomagają podejmowanie decyzji, a nie decydują.W sumie można stwierdzić, iż decyzje programowalne (zaprogramowane i quasi-zaprogramowane) opierają się na racjonalności rzeczowej  zależnościach liniowych; od przyczyn do skutku (jeśli..., to...), prowadzą one do optymalnego, logicznego rozwiązania.Decyzje nieprogramowalne charakteryzuje wysoki stopień niepewności. Informacje, które byłyby niezbędne do podjęcia logicznej, racjonalnej, optymalnej decyzji, są albo niedostateczne, albo zbyt liczne, błędne bądź po prostu niemożliwe do uzyskania. Najczęściej są one także wysoce złożone, ponieważ w grę wchodzi bardzo wiele zmiennych, więc nie można się posłużyć prostym, liniowym, deterministy-cznym modelem. Wynika z tego, że decyzje nieprogramowalne opierają się na procesie myślowym podejmującego decyzje,eksponują ważną rolę intuicji, powodują, że decyzja strategiczna pociąga za sobą złożony proces stopniowego dochodzenia do istoty problemu.Decyzje powinny być zatem rezultatem racjonalnego rozwiązywa-nia problemu, logiki, doświadczenia i intuicji. Funkcją ich jakości i prawdopodobieństwa skutecznego wdrożenia jest efektywność. Zmienne te zależą od istoty i złożoności problemu, wiedzy i umiejętności decydenta, kompletności i wiarygodności posiadanych informacji, procedury podejmowania decyzji i stosowanych przez decydenta narzędzi (np. metody programowania i komputerowego zarządzania).Określając zasady podejmowania decyzji należy stwierdzić, że menedżer powinien wybrać te decyzje, które tylko on chce i musi podejmować. Stwarza w ten sposób warunki do podejmowania decyzji przez współpracowników. W sytuacji, kiedy nie jest w stanie przejąć całkowitej odpowiedzialności za skutki podejmowanej decyzji, nie powinien jej podejmować. Decyzja nie powinna być podejmowana również w warunkach stresu. Przed podjęciem decyzji decydent powinien radzić z osobami, które bezpośrednio poniosą jej konsekwencje, jednocześnie zapewniając im udział w podejmowaniu decyzji. Niezbędne jest zebranie możliwie jak największej liczby informacji niezbędnych dla podjęcia decyzji. Podejmowania decyzji nie należy się bać, to właśnie uchylanie się od podjęcia decyzji jest najpoważniejszym błędem. Jeżeli decyzja została już podjęta, źle jest rozważać o jej słuszności. Natomiast należy wybrać najlepsze metody jej realizacji. Zamknięcie procesu decyzyjnego powinno prowadzić do zajęcia się następnym problemem.Mimo wiedzy i doświadczenia menedżera nie da się całkowicie wyeliminować elementu ryzyka. Pojawia się ono w sytuacji, gdy co najmniej jeden ze składających się na nie elementów nie jest znany, ale znane jest prawdopodobieństwo jego wystąpienia oraz prawdopodobieństwo wystąpienia każdego możliwego wyniku. Zmiany w przedsiębiorstwie zawsze wiążą się z jakimś ryzykiem, ale bez nich nie ma poprawy efektywności i postępu. Podjęte dzisiaj decyzje realizujemy w czasie przyszłym w warunkach, których w pełni nie możemy przewidzieć. Stąd występują odchylenia realizacji ustalonych zadań od planów. Źródłem ryzyka może być postęp w technologii, zmiany w organizacji i technice, a zwłaszcza wahania rynkowe. Menedżer powinien działać w strefie dopuszczalnego ryzyka, znać granice hazardu i zdawać sobie sprawę, że niepodejmowanie ryzyka często jest bardziej ryzykowne niż podejmowanie. Na zmniejszenie ryzyka w przedsiębiorstwie można oddziaływać poprzez szybką ocenę sytuacji i podjęcie decyzji wprowadzających zmiany, środki zapobiegawcze - czyli elastyczność w pracy kierowniczej. Ponadto poprzez łączenie się gałęzi produkcji mniej i bardziej ryzykownych, integrację załogi, odpowiednią atmosferę pracy oraz zainteresowanie pracowników podnoszeniem ekonomicznych wyników firmy. Znaczenie ma też wcześniejsze zawieranie umów kupna czy sprzedaży a także zwrócenie większej uwagi na znaczenie planowania oraz realne ustawienie zadań.

                                                                        *

Błędy to nieodłączna część wszelkiego rodzaju aktywności ludzkich, stąd niemała ich ilość w działalności biznesowej. Do błędów decyzyjnych zaliczamy przede wszystkim przesadną ufność we własną intuicję i podejmowanie decyzji na wyczucie. Do najczęstszych błędów zaliczyć można mniemanie, iż skuteczne rozwiązanie ustalone w poprzednim przypadku będzie również skuteczne przy rozwiązaniu kolejnego problemu, mimo iż występują istotne różnice. Często popełnianymi błędami przy podejmowaniu decyzji są brak konsultowania przygotowanej decyzji z ekspertami i specjalistami nie zaangażowanymi emocjonalnie i bezstronnymi, zapominanie o uprzednio podjętych decyzjach i działanie pod wpływem impulsu bez głębszego zastanowienia się. Niekorzystna jest też sytuacja, gdy podejmujący decyzję nie dysponuje sprawdzonymi informacjami, a opiera swą ocenę na domniemaniach, traktując je jak sprawdzalną rzeczywistość - nie odróżnia więc faktów od przypuszczeń. Za błąd należy także uznać nieprzywiązywanie uwagi do stałego doskonalenia systemu obsługi informatycznej kierownictwa, zwlekanie z podjęciem decyzji, niechęć do zasięgania opinii u współpracowników z obawy o osłabienie swego autorytetu.Unikanie błędów nie jest rzeczą prostą, jednakże stosując pewne zasady możemy wyeliminować większość błędnych decyzji. Przede wszystkim trzeba szukać faktów i dowodów, które zaprzeczają naszym przekonaniom, starać się przyjmować sprzeczne ze sobą hipotezy oraz szczególnie starannie przyglądać się wszystkiemu, co nie zgadza się z naszymi poglądami. Należy pamiętać, że nikt nie ma racji zawsze, każdy może się mylić, chociażby dlatego, iż pamięć jest zawodna i ma ona skłonność do przywoływania tego, co pasuje do aktualnych przekonań. Decydent musi wiedzieć, że zmiana poglądów po zapoznaniu się z nowymi dowodami jest oznaką siły, a nie słabości. Nigdy nie powinno się wydawać oceny ani podejmować decyzji na podstawie pojedynczego przypadku, bez względu na to jak wielkie robiłby wrażenie. Nie należy przeinaczać nowo poznanych faktów, lecz rozważać dokładnie, czy da się je zinterpretować w taki sposób, by obalały, a nie potwierdzały nasze poglądy. Procesy grupowego podejmowania decyzji, stały się integralną częścią codziennego życia większości organizacji. Dlatego też warto zastanowić się nad zaletami i wadami takiego sposobu działania. Jedną z głównych zalet jest to, że grupa dysponuje większą całkowitą wiedzą niż pojedyncza osoba. Jest ona narzędziem, które pozwala skupić wiedzę i doświadczenie pewnej liczby osób na określonym problemie. Grupa zapewnia różne perspektywy i podejścia do problemu decyzyjnego np. poprzez zróżnicowanie wiedzy, doświadczenia i umiejętności ich członków. Decydowanie grupowe zapewnia uczestnictwo i tym samym zwiększa akceptację dokonanego wyboru oraz poczucie odpowiedzialności za jego realizację (kierownik chętniej zaakceptuje program szkoleniowy, który sam pomógł wybrać, niż program narzucony przez dział kadr). Zmniejsza ono możliwość wystąpienia błędów podczas komunikowania się między osobami w danej jednostce (pomiędzy różnymi działami), gdyż więcej osób uczestniczy w podjęciu decyzji. Z grupowym podejmowaniem decyzji związane są jednak także pewne wady. Między innymi najbardziej oczywistą wadą jest czas niezbędny do podjęcia decyzji oraz możliwość zdominowania dyskusji grupowej i procesu wyboru kierunku działania przez jednostkę to jest tzw. dominacja, która pozbawia grupę korzyści płynących z aktywnego uczestnictwa wszystkich jej członków. Pierwszy kierunek działania, który wydaje się cieszyć silnym poparciem, zostaje zaakceptowany, a ewentualne dalsze lepsze kierunki działania mają niewielkie szanse na akceptację. Pojawienie się kilku możliwych kierunków działania powoduje, że członkowie grupy wybierają ten, który im najbardziej osobiście odpowiada (nierzadko jest to decyzja o niskiej jakości). Grupa potrafi wywierać bardzo poważny nacisk na jednostki, aby dostosowały się do utrwalonych lub oczekiwanych wzorców zachowań. Zjawiskiem powszechnym i ogólnym w grupie jest przesunięcie w stronę ryzyka  efekt polaryzacji: decyzja grupowa jest bardziej ryzykowna aniżeli indywidualna, decyzja grupowa jest bardziej ostrożna niż decyzja indywidualna. W tym miejscu trzeba powiedzieć o metodzie podejmowania decyzji zwanej „burzą mózgów”. Należy ona do tzw. metod twórczego myślenia w procesie decyzyjnym. Należą do nich także technika skojarzeń, morfologiczna i pytań. Jest to kolektywna metoda formułowania nowych pomysłów dla firmy. Technika „burzy mózgów” polega na stosowaniu dyskusji przez zespół osób, których celem jest wypracowanie możliwie najlepszej metody działania. Ilość osób biorących udział w dyskusji  wg większości autorów  powinna wynosić od 5 do 15. Wyznaje się zasadę, że jeżeli osoba prowadząca rozmowę jest w stanie zapanować nad większą ilością osób, nic nie stoi na przeszkodzie, aby było ich więcej. Motywem przewodnim do stosowania takiej formy decydowania jest to, iż siłą zespołu są zdolności jego poszczególnych członków. Żadna wypowiedź na forum grupy nie powinna być tłumiona, wręcz przeciwstawnie, lider powinien w maksymalny sposób zachęcać jej członków do jak najbardziej twórczego myślenia. W trakcie „burzy mózgów” nie krytykuje się zgłaszanych pomysłów, wszystkie nawet najbardziej ryzykowne trzeba brać pod uwagę. Dopiero po zamknięciu obrad, już w mniejszych zespołach, przeprowadza się segregację wszystkich zgłoszonych propozycji. Bardzo ważną rolę w procesie „burzy mózgów” ma lider danej grupy lub osoba prowadząca obrady. Jej zadaniem jest poza zachęcaniem do wysiłku umysłowego, dbanie o porządek spotkania. Jak wygląda przykładowa sesja? Na początek prowadzący definiuje problem, z jakim ma uporać się grupa. Jeżeli osoby nie miały styczności z „burzą mózgów”, aplikuje proste ćwiczenie, które pokazuje zasady działania, np. prosi o wymyślenie możliwych zastosowań dla belki o przekroju 10 cm. Po zakończeniu dyskusji należy poprosić o krytyczną ocenę podanych wariantów i wybranie najlepszego z nich. O powodzeniu sesji stanowi atmosfera spotkania, która powinna wprowadzać uczucie relaksu. Także przyjacielskie stosunki między członkami zaowocują lepszymi wynikami pracy.

Nie tylko teoria

 Marketing to nie tylko nauka. Przede wszystkim jest to pewien model rozumowania w kontekście prowadzenia działalności na rynku. Patrząc na marketing właśnie w ten sposób przestaje być sensowny tak często zgłaszany przez właścicieli małych zakładów pogląd: „Jestem za mały i nie dla mnie marketing. Może to i dobre ale dla wielkich firm, bogatych, w których pracuje dużo ludzi”. To zresztą - jak myślę - wynika w znacznym stopniu ze sposobu kształcenia specjalistów ds. marketingu. Czy faktycznie w małych zakładach nie można realizować marketingu? Uczelnie pokazują pewne modelowe przykłady, zorientowane na ogół właśnie na duże firmy o zasięgu globalnym. I ma to sens, bo opisywanie zagadnień marketingu na podstawie takich przykładów pozwala na szerokie omówienie wielu kwestii. Martwić jednak musi fakt, że na tych samych uczelniach mało uwagi poświęca się pokazaniu możliwości stosowania marketingu w małych projektach. Byłoby celowe uczenie przyszłych specjalistów marketingu korzystania bardziej ze specyficznego dla marketingu sposobu rozumienia rynku niż opisanych w teorii systemach strukturalnych. W najbliższych numerach przybliżę PT Czytelnikom, na czym polega takie marketingowe rozumienie rynku i roli, jaką odgrywają na nim prowadzone przez nich firmy, starając się jednocześnie przedstawić kilka praktycznych pomysłów na poprawę sytuacji małych firm kamieniarskich. Jak należy rozumieć marketing z pozycji zakładu rzemieślniczego? W mojej opinii najważniejsza jest świadomość istnienia rynku, na którym dochodzi do pewnych zjawisk,  wymagających określonych zachowań. Problemem podstawowym w działalności typowego małego zakładu kamieniarskiego jest konieczność obiektywnego spojrzenia na przyszłość własnej działalności. Pierwszym działaniem, do jakiego namawiam wszystkie firmy kamieniarskie, jest ocena możliwości rozwoju rynku, na którym działają. Brzmi bardzo poważnie, a w gruncie rzeczy dotyczy prostych zagadnień. Większość firm kamieniarskich opiera swoją działalność o produkcję nagrobków. Ten segment działalności jest dość specyficzny. Dotyczy zwykle lokalnego klienta i najważniejszym elementem promocji jest polecenie osobiste byłego klienta, przynajmniej tak uważa większość firm. Należy jednak uzmysłowić sobie, że produkcja nagrobków jest ograniczana w naturalny sposób - ludność Polski to określona liczbowo populacja z przyrostem ujemnym od kilku lat. Teoretycznie rynek ten można by pogłębić przez wymianę nagrobków lastrykowych na granitowe. Niestety stan zasobności społeczeństwa jest raczej niski i w kontekście wielu bieżących potrzeb możliwość przeznaczenia przez przeciętnego Polaka określonej kwoty na wymianę nagrobka jest raczej niewielka, co nie oznacza, że niemożliwa. Do tego dorzucić trzeba informację, że z roku na rok zwiększa się liczba kremacji, rośnie więc rynek na tzw. napisówki. Kolejnym zjawiskiem jest powstanie na terenie kraju kilku zakładów wykonujących przemysłowo nagrobki, a na rentowność działań producentów niezbyt korzystnie wpływa również import gotowych nagrobków z Chin. Czy zatem nie można nic zrobić, aby nie tylko utrzymać, ale ewentualnie zwiększyć produkcję? Wcześniej wymieniony pomysł wymiany lastrykowych pomników nagrobnych na granitowe wymaga dość intensywnej promocji i dostosowania oferty do sytuacji, jaka panuje na rynku. Dlatego może dobrym pomysłem byłoby wypromowanie wymiany klasycznego nagrobka lastrykowego na granitową „napisówkę”. Cena byłaby w tej sytuacji odpowiednio niska, zachęcająca ludzi do takiej inwestycji i mimo wszystko otwierałaby dość spory rynek. Niezbędna byłaby odpowiednia reklama takiej akcji - trzeba wybrać odpowiedni termin, formę i środek przekazu. Jest to oczywiście związane ze specyfiką terenu, na którym funkcjonuje zakład. Najlepszy termin to październik (bezpośrednio po urlopach ludzie cierpią raczej na brak pieniędzy niż na ich nadmiar), kiedy problem czyszczenia starych nagrobków staje się coraz dotkliwszy. W przypadku zakładów działających na terenach wiejskich i małych aglomeracji miejskich celowe wydaje się przygotowanie ulotek i ich rozdanie mieszkańcom. Dobre byłoby również wykonanie kilku plakatów i ich rozmieszczenie w najbardziej odwiedzanych punktach: sklepy, przystanki autobusowe, dworce kolejowe, restauracje, kościoły i oczywiście cmentarze. W przypadku, gdy zakład działa w terenie wielkomiejskim najodpowiedniejszą formą reklamy byłaby reklama w prasie lokalnej, ewentualnie w lokalnej rozgłośni radiowej. Niezłą skuteczność powinny mieć też plakaty przed cmentarzami i w miejscach, gdzie sprzedawane są kwiaty, znicze itp. Hasło reklamowe powinno zwracać uwagę na problem czyszczenia lastryko oraz pokazanie „napisówki”, jako rozwiązania modnego i powszechnego w Europie. Dobrze byłoby przygotować kilka gotowych realizacji, które można by zaprezentować ewentualnym klientom oraz pewien zasób projektów.Cena promocyjna powinna dotyczyć wyłącznie wymiany nagrobków. Nowe nagrobki, jeśli ktoś chciałby zrealizować „napisówkę”, powinny być raczej zaporowe, za względu na nieszkodzenie działalności o wysokiej rentowności. Trzeba pamiętać, że hasło „napisówka” należy traktować wywoławczo. Generalnie chodzi o nagrobki realizowane jak najniższym kosztem, z odpadów itp., gdzie cena może być odpowiednio niska. Zasadą całej akcji jest ściągnięcie do zakładu ludzi, którzy mają problem z lastrykowym nagrobkiem, ale nie przychodzą do zakładu odkładając decyzję na nieokreśloną przyszłość. Domyślam się, że spośród ludzi którzy przyjdą do zakładu, zainteresowani tą promocją, co najmniej 20% zdecyduje się na normalny nagrobek. Jeśli ktoś z PT Czytelników zdecydowałby się na zrealizowanie przedstawionego pomysłu, prosiłbym o podzielenie się swoimi doświadczeniami, które z przyjemnością przedstawimy na łamach czasopisma.  

 

Nie czekaj dodaj firmę

do naszego katalogu!

 

 

Dodaj firmę...

 

Dodaj ogłoszenie drobne

do naszej bazy!

 

 

Ogłoszenia...

45-837 Opole,
ul. Wspólna 26
woj. Opolskie
Tel. +48 77 402 41 70
Biuro reklamy:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Redakcja:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.">
     Wszystkie prawa zastrzeżone - Świat-Kamienia 1999-2012
     Projekt i wykonanie: Wilinet