GLIWICKIE POTYCZKI O BRUK
- Szczegóły
-
Opublikowano: piątek, 25, październik 2013 13:28
Niespełna trzy lata po generalnym remoncie płyta gliwickiego rynku wymaga pilnych napraw. Za fuszerkę prac brukarskich wini się rajców miejskich.
Historia gruntownego remontu gliwickiego rynku wywołuje słuszną krytykę mieszkańców. Przypomnijmy kilka faktów. W 2010 roku miasto wyłożyło na remont 12,6 mln zł. Roboty miały trwać pięć miesięcy, ale założenia pokrzyżowali archeolodzy, którzy prowadzili tu badania. Aby nadrobić miesięczny poślizg, postanowiono zmienić organizację pracy. Budowlańcy kładli bruk także w nocy, mimo że temperatury pod koniec listopada były już zbyt niskie. Złośliwi twierdzą, że pośpiech podyktowany był II turą wyborów samorządowych, w której Zygmunt Frankiewicz miał zmierzyć się o fotel prezydenta Gliwic ze Zbigniewem Wygodą. Zarządzone wówczas szaleńcze tempo odbija się urzędnikom czkawką do dziś.
Już kilka miesięcy po gruntownej modernizacji na miejskim placu znów uwijali się robotnicy, którzy musieli przełożyć źle ułożoną kostkę brukową, wymienić uszkodzone rynienki i uzupełnić ubytki wokół piwnicznych włazów. Dopiero dokonano odbioru technicznego, po którym zaczęła obowiązywać trzyletnia gwarancja na wykonawstwo. Dziś część brukowych kostek jest tak poluzowana, że można je wyjąć ręką. Konieczna będzie także wymiana części granitowych płyt oraz uzupełnienie wykruszonych fug.
Zarząd Dróg Miejskich informuje, że usterki usuwane są w ramach napraw gwarancyjnych i miasto nie ponosi żadnych kosztów. Do czasu. W maju przyszłego roku, gdy zakończy się okres gwarancyjny, za kolejne będzie już trzeba zapłacić z miejskiej kasy.
Fot: www.wikipedia.pl
Oprac. KC